A jakiegoś kartongipsu, przepierzenia by się nie dało? Na przykład ten największy podzielić ścianką na dwa dziecięce. I mieć sypialnię o porządnych ścianach Dla mnie jest to istotne, lubię mieć przestrzeń tylko małżeńską. Plus wiecznie jakiś niemowlas.
@AnkaAs nasi jak byli mali też lubili wszyscy razem sie kotłować (@Aneczka08- na razie bym ich nie rozdzielała jeszcze przez kilka lat spokojnie) Teraz (10,12, 13) powoli potrzebują kawałka "swojej podłogi" - pograć w spokoju na instrumencie, poczytac, posłuchać muzyki, albo zaprosić kumpli) I tak czesto nocuja w trójkę na jednym łóżku (ale jednak rzadziej niż kiedys)...ale chce żeby mieli wybór i jednak jakąś intymnosc. Moze dlatego,ze ja jestem indywidulistką i lubie sobie dłubać coś tam w nocy, w samotności od zawsze. Ale byc z ludżmi też lubię
Wiele zalezy od dzieci, ich temperamentów, wieku, zainteresowań. Nie ma chyba reguły. Jak wiadomo rózne są teorie.
każdy najlepiej zna potrzeby własnych dzieci.
Jednak MAJĄC wybór (wieksze mieszkanie)-nie dawałabym wszystkich do jednego pokoju.
poza tym widze,ze bycie w samodzielnym pokoju tez zobowiazuje do porzadku np. jasiek moj wie, ze jak nabałaganił to SAM i musi to posprzątac. Nie ma z tym problemu. Średnaicy wiecznie na siebie odpowiedzialnosc zrzucają.
Wersja 1. Kuchnie przenosimy na druga strone ganku - tam gdzie pokoj 20 metrow - robimy z tego pomieszczenia cos na ksztalt pokoju dziennego z aneksem, dalszy pokoj - ten, do ktorego wchodziloby sie z kuchni - jako azyl rodzicow. Uzyskany pokoj 18 m ( byla kuchnia - dla chlopakow, drugi dla dziewczyn ) ewentualnie jak ktos wczesniej sugerowal - jeden pokoj to sypialnia dziecieca , drugi do nauki/zabawy.
Wersja druga - nie przemieszczamy kuchni, robimy w niej kacik telewizyjny ( jesli trzeba) i ten dalszy 20 metrowy znow dla rodzicow/lub jako pomieszanie rodzicielskiego z dziennym ( albo z kuchni robimy pokoj do calodziennego przebywania). Pokoje po drugiej stronie dla dzieci. to jest pewnie najtansze rozwiazanie.
U nas sprawdza sie na razie podzial sypialnia-pokoj dzienny. Sypielnia sluzy tylko do spania, jest w dzien nieuzywana, otwiera sie okno, zamyka drzwi az do wieczora. A zycie toczy sie w innym pokoju. Ale mam male dzieci, nie wiem, jak to pozniej funkcjonuje. Na razie ciesze sie, ze nie trzeba sie w dzien na posciel patrzec. No i niewyobrazam sobie kuchni w pokoju goscinnym, czy takim, ktory jeszcze do spania komus sluzy. Moze przy singlach to sie sprawdza , ale pomysl, ze smazysz cebule, boczek, pozniej kapuste, robisz bigos i masz ten zapach w pokoju. Albo jakas rybe smazyz, gotujesz pierogi (paruje). Troche niefajnie. Kuchnia jednak msz powinna byc zamykana, a jak masz w niej tak duzo miejsca, to warto dac tam taki naprawde duzy stol, przy ktorym cala rodzina zje obiad, ale tez starszaki moglyby sie przy nim uczyc.
------------------------ 1. wyburzyć ścianę między kuchnią a pokojem (jeśli ściana nośna, to dać belkę pod sufitem) 2. zrobić drzwi między pokojami
nasze doświadczenie (tylko z czwórką) jest takie, że pokoje dziecięce były wykorzystywane właściwie tylko do spania, całe życie toczyło się w pokoju z kuchnią, odrabianie lekcji na podłodze, komputer we wspólnym
Na razie nic nie zmieniac ( jesli nie macie funduszy) - wyjdzie wszystko w praniu....ewentualnie można później podzielic ten różowy pokoj 20 m na dwa po 10 m , jesli są okna po dwoch stronach. Wtedy mozna sobie zrobic tam dodatkowy pokoj dla dzieci a ten pokój niebieski przystosowac jako pokój rodzinny.( ważne jest wspolne miejsce dla wszystkich czlonkow rodziny) Sypialnie rodziców bym zostawiła obok kuchni.
Można tez sypialnie rodzicow kiedys podzielic na mniejsze dwa pomieszczenia żeby dziewczynki miały swoj kąt.
zgadzam się z Wandą - mieliśmy dużą sypialnię .... i tylko w niej spaliśmy i było w niej jakoś nieprzytulnie i w ogóle nie przepadałam za nią, zamieniliśmy na malutki pokoik starszego syna, w końcu mam milutką sypialnię, którą uwielbiam, ale nadal tylko w niej śpimy
a syn ma duży pokój, gdzie schodzi się dzieciarnia z sąsiedztwa
chłopaki mają osobne pokoje bo po prostu mamy tyle pokoi, że starcza, ale i tak bawią się zawsze w jednym bo przecież się nie rozdwoją
no i mamy jeszcze pokój, który stoi pusty i tak namawiam tego m., że by go zapełnić, bo bezsensu się marnuje
Cóż, kluczowym wydaje mi się też w przypadku tak wielu rad i porad kwestia finansowa
Przyszło mi do głowy jeszcze coś - otóż jakiś czas temu moja koleżanka skorzystała z porady studenta architektury czy cos w tym stylu
studencisko wykorzystało sobie tą prace do zaliczenia jakiegoś przedmiotu a oni mieli za darmo (no, kawa i ciacha chyba były) projekt, w zasadzie zarys, co mogą zrobić i jakim kosztem
po namyśle dodaję: nie jestem pewna, czy to nie był student politechniki jednak (wydz. budownictwa)
a co myslicie o piecach zwykłych mam piec kaflowy w kuchni i jeden piec w pokoju obok, wyburzac je czy zostawiac w razie np braku prądu, wtedy CO nie działa
A jeżeli ktoś bardzo chce jakiś projekt wnętrza w miarę zarys - to mogę przyjaciółkę poprosić w ramach dobrych uczynków. Dużo mi robiła takich rozrysowań. W jej programie łatwo zobaczyć, czy się coś zmieści czy nie.
a co myslicie o piecach zwykłych mam piec kaflowy w kuchni i jeden piec w pokoju obok, wyburzac je czy zostawiac w razie np braku prądu, wtedy CO nie działa
Jeśli nie przeszkadzają w urządzeniu mieszkania (w sensie, że macie dość miejsca), a do tego są sprawne i jeszcze ładne, to ja bym bez wahania zostawiła. My musieliśmy nasze ze względu na ograniczoną przestrzeń rozebrać - ale za ładne nie były, więc bardziej tego praktycznego aspektu szkoda.
Ja bym jednak proponowała ścian nośnych nie wyburzać :DDD -------------------------------
zrobiłem tak u siebie, a że to było jeszcze za komuny, to dałem szynę tramwajową ze złomu, daje radę; a wspólna przestrzeń kuchenno-pokojowa pozwalała nam być razem...
(teraz można dać jakiś solidny dwuteownik, dobrze podparty na dwóch filarkach, i będzie ok)
U mnie co jakiś czas zaczyna się akcja wyburzania kuchni węglowej, tzn. małżonek chce rozbierać, a ja oponuję. Póki co wygrywam. Bardzo lubię zimą rozpalić i patrzeć na ogień, na kominek brak miejsca i funduszy. No i oszczędność. Wszystko co wymaga dłuższego gotowania idzie na węglową.
Pamietam kuchnie weglowa u mojej Babci - te cieple kafle i patrzenie na plomien...Mialo to swoj urok, ale minus byl taki, ze byla to kuchnia w bloku i cale ustrojstwo zajmowalo polowe miejsca:( wiec musiala ustapic kuchni gazowej...pewna epoka minela...
Komentarz
Dla mnie jest to istotne, lubię mieć przestrzeń tylko małżeńską. Plus wiecznie jakiś niemowlas.
(@Aneczka08- na razie bym ich nie rozdzielała jeszcze przez kilka lat spokojnie)
Teraz (10,12, 13) powoli potrzebują kawałka "swojej podłogi" - pograć w spokoju na instrumencie, poczytac, posłuchać muzyki, albo zaprosić kumpli)
I tak czesto nocuja w trójkę na jednym łóżku (ale jednak rzadziej niż kiedys)...ale chce żeby mieli wybór i jednak jakąś intymnosc.
Moze dlatego,ze ja jestem indywidulistką i lubie sobie dłubać coś tam w nocy, w samotności od zawsze.
Ale byc z ludżmi też lubię
Wiele zalezy od dzieci, ich temperamentów, wieku, zainteresowań.
Nie ma chyba reguły.
Jak wiadomo rózne są teorie.
każdy najlepiej zna potrzeby własnych dzieci.
Jednak MAJĄC wybór (wieksze mieszkanie)-nie dawałabym wszystkich do jednego pokoju.
poza tym widze,ze bycie w samodzielnym pokoju tez zobowiazuje do porzadku np.
jasiek moj wie, ze jak nabałaganił to SAM i musi to posprzątac.
Nie ma z tym problemu. Średnaicy wiecznie na siebie odpowiedzialnosc zrzucają.
No i niewyobrazam sobie kuchni w pokoju goscinnym, czy takim, ktory jeszcze do spania komus sluzy. Moze przy singlach to sie sprawdza , ale pomysl, ze smazysz cebule, boczek, pozniej kapuste, robisz bigos i masz ten zapach w pokoju. Albo jakas rybe smazyz, gotujesz pierogi (paruje). Troche niefajnie. Kuchnia jednak msz powinna byc zamykana, a jak masz w niej tak duzo miejsca, to warto dac tam taki naprawde duzy stol, przy ktorym cala rodzina zje obiad, ale tez starszaki moglyby sie przy nim uczyc.
------------------------
1. wyburzyć ścianę między kuchnią a pokojem (jeśli ściana nośna, to dać belkę pod sufitem)
2. zrobić drzwi między pokojami
nasze doświadczenie (tylko z czwórką) jest takie, że pokoje dziecięce były wykorzystywane właściwie tylko do spania, całe życie toczyło się w pokoju z kuchnią, odrabianie lekcji na podłodze, komputer we wspólnym
sypialnia moze mieć i 10 m tam i tak tylko duże łóżko
hough
zgadzam się z Wandą - mieliśmy dużą sypialnię .... i tylko w niej spaliśmy i było w niej jakoś nieprzytulnie i w ogóle nie przepadałam za nią, zamieniliśmy na malutki pokoik starszego syna, w końcu mam milutką sypialnię, którą uwielbiam, ale nadal tylko w niej śpimy
a syn ma duży pokój, gdzie schodzi się dzieciarnia z sąsiedztwa
chłopaki mają osobne pokoje bo po prostu mamy tyle pokoi, że starcza, ale i tak bawią się zawsze w jednym bo przecież się nie rozdwoją
no i mamy jeszcze pokój, który stoi pusty i tak namawiam tego m., że by go zapełnić, bo bezsensu się marnuje
pokoju obok, wyburzac je czy zostawiac w razie np braku prądu, wtedy CO
nie działa
Jeśli nie przeszkadzają w urządzeniu mieszkania (w sensie, że macie dość miejsca), a do tego są sprawne i jeszcze ładne, to ja bym bez wahania zostawiła. My musieliśmy nasze ze względu na ograniczoną przestrzeń rozebrać - ale za ładne nie były, więc bardziej tego praktycznego aspektu szkoda.
-------------------------------
zrobiłem tak u siebie, a że to było jeszcze za komuny, to dałem szynę tramwajową ze złomu, daje radę;
a wspólna przestrzeń kuchenno-pokojowa pozwalała nam być razem...
(teraz można dać jakiś solidny dwuteownik, dobrze podparty na dwóch filarkach,
i będzie ok)
cza zakazać