Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Przesada w wychowywaniu religijnym?

1246715

Komentarz

  • edytowano wrzesień 2014
    Zuzapola Dlatego zawsze winnismy z czujnoscia przygladac sie sobie i najblizszym.
  • Dalek jestem od stwierdzenia, ze jesli ojciec nie ma w sobie bozego szalenstwa to niesie to porazke duchowo-wychowawcza. Ojca moze tu zastapic czy tez uzupelnic braki kaplan, kierownik duchowy.
  • Dodam, ze im blizej ojciec Boga - tym latwiej po prostu.
  • Ojca skad wytrzasnac?
  • edytowano wrzesień 2014
    Samej wyprosic dobrego kierownika duchowego dla siebie i jednoczesnie wszystko w swoim zyciu postawic na jedna karte - Zbawienie. Bog nie zostawia w samotnosci tych co Go potrzebuja i nawoluja.
  • Pan Bog Ci go da. Naprawde. :-)
    Albo znajdzie inne, lepsze rozwiazanie.
  • Modl sie o spowiednika i przygladaj sie kaplanom. Czasem wymaga to duzego wysilku, ale to jest jakby sprawdzian na ile nam zalezy. U nas latwo nie bylo. :-)
  • Z Księgi Syracha. Początkiem pychy jest odstępstwo od Pana, gdy odstąpił
    sercem od swego Stworzyciela, albowiem początkiem grzechu jest pycha".
    -------------
    U mnie jest:  "Albowiem początkiem pychy - grzech" (syr 10,13) Ja to rozumiem, że już nawet malutka pycha jest grzechem.
  • Czy może ktoś przytoczyć postać świętego męża i ojca, którego dzieci poszły na zmarnowanie?
    -----------------------
    np. Heli, Samuel
  • co mogę zrobić żeby wychować dzieci po katolicku, bez przegięć i świętojebliwości
    --------------------
    Na czym miałoby polegać religijne wychowanie dziecka z przegięciami i świętojebliwością? O co w tym chodzi?

    (ta świętojebliwość źle mi się kojarzy, bo znajoma z DK, która zastrzegała się, że nigdy w życiu nie będzie świętojebliwa, tak wychowała dzieci, że one teraz nie za bardzo garną się do kościoła)
  • edytowano wrzesień 2014
    Heli? Toz on swiety spokoj kochal... Jemu nawet przepowiedziano marna przyszlosc bo byl zbyt poblazliwy dla synow i zyl w zbytnim dostatku.

  • Dalek jestem od stwierdzenia, ze jesli ojciec nie ma w sobie bozego
    szalenstwa to niesie to porazke duchowo-wychowawcza. Ojca moze tu
    zastapic czy tez uzupelnic braki kaplan, kierownik duchowy.
    -------------------
    Przeciez kapłan nie przyjdzie do domu, żeby mieszkać z rodziną. Małe dzieci nie mają kierowników duchowych, no ja przynajmniej z takim czymś się nie spotkałam.

    O roli ojca w religijnym wychowaniu zawsze mówiła Półtawska. Lata lecą i ja obserwuję to samo.
  • Chodziło mi o przerost formy nad treścią, coś jak wspomniany wyżej przez
    Kociarę przykład pani, która zaniedbując małżonka i dzieci
    przesiadywała w kościele.
    -----------------------
    Rozumiem.

    Dodam tylko, że nie wiadomo kto tu kogo zaniedbywał.
  • edytowano wrzesień 2014
    Moje dzieci maja kierownika duchowego odkad skonczyly 6lat. I kaplan nadrabia to czego my nie umiemy, wsluchuje sie w nich i doradza, porzadkuje... Pomaga nam gdy mamy problemy wychowawcze. Na pewno tez nadrabia w nich to czego moj M nie ma w sobie. Dodam, ze moj malzonek bardzo sie stara, ale wyszedl z domu z religijnoscia bez glebi, bez zrozumienia, bez fundamentu. Ja tez mam cale mnostwo rzeczy do poprawki.
  • Jak ja bym była ojcem to byłabym zazdrosna o takiego kierownika duchownego dzieci.
  • I rozumiem to, ze W.Pultawska apeluje do mezczyzn i ojcow, uswiadamia m ich role w budowaniu relacji z ojcem. Wyczula by ruszyli do przodu.

    Nie znaczy to jednak, ze sprawa jest przegrana. Gdyby tak bylo powinnismy skreslac na wstepie wszystkich nieidealnych potencjalnych mezow. A tak nie jest.
  • Widzisz Aniela, moj maz nie jest pyszny. Widzi ile dobra czyni ks.H w naszym zyciu malzenskim i rodzinnym.

    I o co ma byc zazdrosny? Celem zycia nie jest samorealizacja tylko swietosc, wychowanie dzieci ku swietosci.
  • @Aniela zaciekawilo mnie to... o co ojciec moze byc zazdrosny?
  • edytowano wrzesień 2014
    .
  • nie rozumiem po co dzieciom kierownik duchowy jak mają wierzącego ojca. Uważasz że nie wystarczy?
  • Kierownik duchowy to jest szersza forma spowiednika, ze sie tak wyraze. Dzieki temu spowiedz naszych dzieci nie polega jedynie na wyrecytowaniu grzechow. Polaczona jest z rozmowa jak z czymstam mozna sobie poradzic, czesto dostaja konkretne zadania, prace nad soba, a nie tylko modlitwe jako pokute. Nasze dzieci ogromnie sobie cenia te rozmowy podczas spowiedzi. O nastolatkow jestem spokojniejsza, bo jesli mi o czyms nie powiedza to u spowiednika znajda powiernika i pomoc.

    To nie byl moj plan, kiedys mi do glowy nie przyszlo... Pan Bog sobie wymyslil i zrealizowal, a ja Go tylko moge za to blogoslawic.
  • Napisalam o tym, podajac przyklad, ze mozliwosci Pana Boga sa ogromne i czesto zaskakujace. I nawet gdy ojciec rodziny nie jest idelnym wzorcem - sprawa nie jest przegrana. Trzeba tylko miec gorace pragnienie w sercu i realizowac w miare mozliwosci w zyciu.
  • ale jakoś nie widzi mi się że kierownik duchowy w tym aspekcie jaki piszesz jest wzorcem. Jest pomocą. Ale nie widzę wzorca. Nie wiem mnie by trochę ubodło porównywanie męża do kierownika duchowego.
  • edytowano wrzesień 2014
    Nie porownuje meza do kierownika duchowego. Wg mnie uzupelniamy sie, kazdy jakas cudowna czesc wklada w duchowe wychowanie: i ja i maz i kaplan i chrzestni, niektorzy przyjaciele... tylko, ze kazdy w innym wymiarze. A ze jest wzorcem? Tak, bo jest autorytetem, dzieci go cenia, licza sie z jego zdaniem w sprawach duchowych, szczegolnie szkolniaki. Nie zastepuje jednak ojca, absolutnie.
  • Kiedys czytalam, ze mezczyzna zostaje doprowadzony do Boga przez drugiego mezczyzne, nie przez kobiete. Powiniec byc to ojciec, ale czasem bywa inaczej... Moze stad tak wazny jest ojciec i kaplani w zyciu naszych synow? Bo na wstepie mamy trzech chlopcow... z dziewczynami dopiero ruszamy.
  • edytowano wrzesień 2014
    Nie ma jednej slusznej drogi.
    Co dla jednych budujace, innych zatrzyma w miejscu, albo wrecz opozni.
  • Myślę, że daleko dalej jest do przesady niż do niedostatecznej religijności, to problem trochę wydumany. Wśród ludzi których znam nikogo nie ma intensywnie angażującego dzieci w życie kościoła, a masa letnio lub w ogóle. Na120 mieszkań w naszym bloku są dwie rodziny trojdzietne, nawet nie wielodzietne, to gdzie ci dewoci niby się kryją?
  • Anawim napisał:

    > Ja powyższy problem widywałem dość często w oazie. Jest związany nie tyle z wychowaniem religijnym, co z zaangażowaniem rodziców w działalność Kościoła, która odbywa kosztem kontaktu z dziećmi.
    Ludzie mają urlop i zamiast jechać z dziećmi odpocząć, to prowadzą jakieś rekolekcje, a dzieci podrzucają do animatorów. W ciągu roku spotkania wieczorne (dzieci z opiekunką lub w drugim pokoju), dodatkowe "dni wspólnoty", kongregacje; niedzielna Msza Święta z każdym członkiem rodziny w innym miejscu kościoła zaangażowanym przy różnych funkcjach.
    <

    Ten problem jest w moim środowisku nieznany.
    U nas rodzice mający dzieci (nie młodzież), co najwyżej są animatorami Oazy Dzieci Bożych, a ich dzieci są wtedy uczestnikami.
    Młodzież z takich rodzin staje się animatorami dla młodzieży, wcześniej jedzie na odpowiednie kursy formacyjne.
    Podczas spotkań w ramach Domowego Kościoła, do dzieci jest osoba, która w tym czasie organizuje im zabawy.

    Spodziewałabym się tego problemu raczej w "neo", bo tam formacja jest bardziej intensywna i czasochłonna. Jednak znane mi rodzinki z Drogi nie mają problemów ze swoim potomstwem, do 12 roku życia dzieci biorą udział w co tygodniowej Liturgii; na Liturgię Pokutną i Konwiwencje jest organizowana opieka. Gdy dziecko staje się młodzieżą, wchodzi we wspólnotę dla początkujących.

    Myślę, że problemy są wtedy, gdy rodzice nawrócili się, jak już dzieciaki były podrośnięte, więc siłą rzeczy przez długi okres czasu nie były wychowywane w klimacie żywej wiary.
    W formacji oazowej daje się to nadrobić - posyłając pociechy na Oazę Dzieci Bożych, lub Oazę Młodzieży - w "neo" już może być trudniej.
  • Nie znaczy to jednak, ze sprawa jest przegrana. Gdyby tak bylo
    powinnismy skreslac na wstepie wszystkich nieidealnych potencjalnych
    mezow. A tak nie jest.
    -----------------------------
    Nie twierdzę, że sprawa jest przegrana, a na pewno nie twierdzi tak dr. Półtawska i nikogo nie skreślam, ok?


Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.