U mnie, w obecnej parafii bida z nędzą. Mała wioska - duży ksiądz
Życie nasze toczy się u Salezjanów, ale za daleko by dzieci wskakiwały i wyskakiwały. Nie mniej chłopaki tam służą do Mszy, wyjeżdżają z ministrantami, dzieci "obstawiają" uroczystości, my mamy wspólnotę. Katechetka w szkole ok.
no i chyba kluczowe było to, że religia była przy parafii a nie w szkole. Stąd wiedzieliśmy, co się w parafii dzieje. Bo elementem chodzenia na religię było uczestniczenie w życiu parafialnym. Ksiądz np zapowiadał że dziś jest różaniec dla dzieci i trzeba było przyjść po południu. Podobnie z roratami itp. To była podstawówka po I komunii do ósmej klasy.
Odrobinka u nas w szkole informuja o wszystkich rozancach, roratach itp. Dzieci z parafii schodza sie. Wole jednak salezjanow, bo tu show, show, show. I Msza przerywana anegdotkami, lub tekstami do pani z trzeciej lawki - pani ziutuniu kochana, jak tam sie dziadzius czuje? Ja rozumiem troske, ale mozna pogadac po Eucharystii...
Przykład Żydów pokazuje, że życie w getcie często gwarantuje przetrwanie lecz dzieje się to kosztem misyjności. A podobno mamy iść na cały świt głosić Słowo Boże. Poza tym kiedyś trzeba wypuścić dzieci z ciepłego gniazdka na świat. ----------------------------- No to kiedyś będą wypuszczone z ciepłego gniazdka na świat. Najpierw muszą otrzymać to, co później będą dawać.
Chyba we wszytskim jest potrzebny zdrowy rozsądek. Znam rodzinę, w kórej dzieci chodziły cały czas do katolickich przedszkoli / szkół, a potem poszły na studia... i zapomniały o Panu Bogu. A teraz rodzice modlą się o nawrócenie.
Ktoś gdzieś popełnił błąd - mimo szczerych, dobrych chęci.
@palusia pracowałam kilka lat w katolickiej szkole (W-wa: podstawówka-gimnazjum-liceum).
Większość dzieci była z rodzin liberalnych (nie-katolickich lub katolickich inaczej). Czemu? Bo rodzice czuli, że to bezpieczne miejsce dla ich dzieci.
Więc znów... gdzie może źródło problemu? W nie-katolickim życiu rodziny czy w bardzo gorliwej pobożności?
@Savia Ale oni raczej do tych gorliwych należą i z tego co ta mam opowiadała, to chyba ten klosz nie pomógł, bo dzieci wyfruneły z gniazda i się zorientowały, że inni żyją inaczej.
Sama się zastanawiałam, czy swojego dziecka nie posłać do katolickiego przedszkola. Jak byłam na dniu otwartym, to byłam mile zaskoczona. To coś wręcz niesamowitego w dzisiejszych czasach modlić się na początku dnia w przedszkolu! .... a z innej strony mieć pewność, że nikt żadnego gender-srender nie będzie wciskał bokiem do mózgu małego dziecka.
Ostatecznie historia powyżej rodziny przekonała nas, że nie chcemy klosza nad naszymi dziećmi, choć cała idea wydaje mi się bardzo dobra. Z resztą, na początku taki klosz jest nawet wskazany - w końcu chcemy sami wychowywać nasze dzieci, a nie oczekujemy od przedszkola, żeby robiło dzieciom wodę z mózgu; podobnie w szkole...
A wracając jeszcze do głównego wątku, to kobiecie X rozpadła się rodzina, bo latała codziennie do kościoła i zajmowała się wszystkim przy kościele, tylko nie domem.
Razem - OK, tylko jedno z małżeństwa - bez sensu, bo to może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Ale oni raczej do tych gorliwych należą i z tego co ta mam opowiadała, to chyba ten klosz nie pomógł, bo dzieci wyfruneły z gniazda i się zorientowały, że inni żyją inaczej. ---------------------- Katolicka szkoła wcale nie jest żadnym kloszem.
W katolickiej szkole obowiązuje program narzucony przez ministerstwo i dlatego jeżeli szkoła chce istnieć musi ten program realizować.
W tzw. katolickiej szkole nie wychowuje się po katolicku, ale z ogólnie przyjętym prądem. Jeżeli jeszcze dodać do tego tragiczny program nauczani religii, to tylko siąść i płakać nad tym katolicyzmem w tzw. katolickiej szkole.
Te katolickie szkoły to takie ćmienie rodziców. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że i tak wszystko zalezy od ministerstwa.
U nas w najbiższej terytorialnie szkole katolickiej języka polskiego uczy osoba żyjąca w konkubinacie. To jest przecież antykatolickie, a nie katolickie.
Aniela dajze spokoj!!! Ja ma w domu Boga to szkola nie zepsuje. ------------------- To lepiej Ty daj mi spokój. Odpowiadam @palusia, która uważa, że szkoła katolicka to klosz.
No właśnie @Savia niekoniecznie nie zepsuje. Nie jesteśmy doskonali w wychowaniu dzieci nawet mając kierowników duchowych popełniamy zło, błędy, a i nasze dzieci doskonałe nie są.
Wiem, ale czyniac wszystko co potrafimy reszte i tak dopelnia Bog. Chocbysm nie wiem jak chronili dziecko - i tak nie damy rady w pelni. I tak samo moze sie stoczyc dziecko po ed, jak i to w zwyklej szkole. I tak samo moze dziecie byc wspaniale w obu przypadkach.
Każdy rodzaj edukacji szkolnej musi odbywać się zgodnie z programem ministerstwa. Istnieją jednak możliwości, aby pewne treści zgodnie z prawem opuścić, a inne dodać. Oba znane mi systemy szkół katolickich - Sternik oraz szkoły Bractwa św. Piusa X - z tych opcji korzystają.
Tutejsza szkola jest swiecka, nie mniej nie mam na co narzekac. Nie zdarzyla mi sie sytuacja bym miala powod zapienic sie. Byly Jaselka z wspanialym, glebokim przekazem, mimochodem wynikla dyskusja o aborcji i syn ucieszony powiedzial, ze pani jest zdecydowanie przeciw, zamiadt HP byl Hobbit... Na razie jest dobrze. Nie widze by dzialo sie cos niewlasciwego.
Komentarz
Życie nasze toczy się u Salezjanów, ale za daleko by dzieci wskakiwały i wyskakiwały. Nie mniej chłopaki tam służą do Mszy, wyjeżdżają z ministrantami, dzieci "obstawiają" uroczystości, my mamy wspólnotę. Katechetka w szkole ok.
To była podstawówka po I komunii do ósmej klasy.
Reszta może dołączyć, albo wybrać kogoś innego. Jak chcesz się zorientować w temacie, to zadzwoń do mojej żony, albo wpadnij jutro rano na klubik
- pani ziutuniu kochana, jak tam sie dziadzius czuje?
Ja rozumiem troske, ale mozna pogadac po Eucharystii...
lecz dzieje się to kosztem misyjności. A podobno mamy iść na cały świt
głosić Słowo Boże. Poza tym kiedyś trzeba wypuścić dzieci z ciepłego
gniazdka na świat.
-----------------------------
No to kiedyś będą wypuszczone z ciepłego gniazdka na świat. Najpierw muszą otrzymać to, co później będą dawać.
------------
Nie rozumiem Greg. Dzieci Ci od Boga odchodzą?
A tak ogólnie: zazwyczaj jak mamy problem z dziećmi to należy się przyjrzeć sobie.
Większość dzieci była z rodzin liberalnych (nie-katolickich lub katolickich inaczej).
Czemu? Bo rodzice czuli, że to bezpieczne miejsce dla ich dzieci.
Więc znów... gdzie może źródło problemu?
W nie-katolickim życiu rodziny czy w bardzo gorliwej pobożności?
to chyba ten klosz nie pomógł, bo dzieci wyfruneły z gniazda i się
zorientowały, że inni żyją inaczej.
----------------------
Katolicka szkoła wcale nie jest żadnym kloszem.
W katolickiej szkole obowiązuje program narzucony przez ministerstwo i dlatego jeżeli szkoła chce istnieć musi ten program realizować.
W tzw. katolickiej szkole nie wychowuje się po katolicku, ale z ogólnie przyjętym prądem. Jeżeli jeszcze dodać do tego tragiczny program nauczani religii, to tylko siąść i płakać nad tym katolicyzmem w tzw. katolickiej szkole.
U nas w najbiższej terytorialnie szkole katolickiej języka polskiego uczy osoba żyjąca w konkubinacie. To jest przecież antykatolickie, a nie katolickie.
Ja ma w domu Boga to szkola nie zepsuje.
Ja ma w domu Boga to szkola nie zepsuje.
-------------------
To lepiej Ty daj mi spokój. Odpowiadam @palusia, która uważa, że szkoła katolicka to klosz.
Byly Jaselka z wspanialym, glebokim przekazem, mimochodem wynikla dyskusja o aborcji i syn ucieszony powiedzial, ze pani jest zdecydowanie przeciw, zamiadt HP byl Hobbit... Na razie jest dobrze. Nie widze by dzialo sie cos niewlasciwego.