@Cart&Pud bo zapewne mamusia miała zbyt duże pokłady serca i cierpliwości co rozbisurmaniło potomstwo. Teraz ostry dryl bez serca i chwili oczekiwania potrzebny...
El(9) zaofiarowala sie dzisiaj, ze przepatrzy i pouklada w koszyczkach z przyprawami i rozne torebkowe rzeczy z szafki z przyprawami. Segreguje, segreguje....Niektore daty na opakowaniach sfatygowane, lekko nieczytelne...Nagle zdziwione pytanie: - Mamo! Skad sie u nas wzial budyn waniliowy z 1817 roku???
El(9) zaofiarowala sie dzisiaj, ze przepatrzy i pouklada w koszyczkach z przyprawami i rozne torebkowe rzeczy z szafki z przyprawami. Segreguje, segreguje....Niektore daty na opakowaniach sfatygowane, lekko nieczytelne...Nagle zdziwione pytanie: - Mamo! Skad sie u nas wzial budyn waniliowy z 1817 roku???
Ja bym powiedziała że to budyn który jest w naszej rodzinie od pokoleń i jest on najcenniejszym skarbem po praprprapradziadkach, którzy mieli pierwszą na świecie fabrykę budyniu, która niestety wybuchła a z wielkiego kotła rozlał sie budyń jak lawa z wulkanu Etna. I po tych wspaniałych czasach pozostał wam ten oto budyń.
Moja 6 latka chce zwierzątko Jakiś czas temu chciała malego..... niedźwiadka! Dziś chcę rybkę i królika...a jak będzie od nich śmierdziało to ...zrobimy mięsko
Kośka do mnie przychodzi i mówi: K (2,5) Mama. Ja kocia-am! Ja: Jesteś kotem? K: Nie. Mama kocia-am! Ja: hmmm... kichasz? K: Nie... Kosia odchodzi smutna.
Później. Przytulamy się z Kośką. Ja: Kocham Cię! Wiesz? K: Tak, ja też kocia-am mama!
A czy Matka Boża mialq cycusie? A pieluszke? (jaka pieluszke?) no taką do odbijania;)
U nas dziś padło pytanie z ust czterolatki, czy Maryja miała rajstopy. Jak się dowiedziała, że w tamtych czasach rajstop nie było, to spytała "Dlaczego?". Odpowiedzi udzielił starszy brat (sześciolatek): "Bo wtedy sklepów nie było, jedzenia nie było, no, nic nie było"
Moja 7 latka: -Trudno jest sie cofnac w czasie. (ja)-to nie jest mozliwe. -Jest. Jak sie pije duzo mleka, to sie jest coraz mlodszym, i sie cofa w czasie, stajesz sie dzidziusiem, tylko mowic umiesz.
Przychodzi mój ulubiony trzylatek zapłakany, bo się uderzył w ucho. I rzeczywiście nabił sobie guza, więc mu przyłożyłam coś zimnego. A on patrzy na mnie i mówi : - A może gazik nałogowy? - Co ??? - Gazik nałogowy.
Padłam ze śmiechu, bo uświadomiłam ze chodzi mu o gazik jałowy.
Wit- Mamo mogę lody? -Nie -czemu? -bo jest środa popielcowa i dzisaj jest post. -no i właśnie i to mi chodzi bo lody są zimne, jak arktyka, niestety arktyka topnieje i biedne pingwiny wymierają i to takie smutne, dlatego chcę lody jeść żeby się umartwiać.
Mamo - Moge lody -Nie -Ale ja już mam głowę posypaną popiołem!
Wit - Lidka czy ksiądz ci nasypał popiołu na język? - nie - to szkoda, nie możesz nic już jeść, bo sie nie umartwiłaś.
Mamo zakładam czepek na głowę aby oszczędzać popiół, bo wtedy mam większą szansę zostac świętym.
Gosia- Lidka przynieś mi książkę i zakładkę... Li- ym... Nie.... Go- no wiesz, nie powierzyłabym tego zadania byle komu.... No ale skoro... Li- No coś ty już lecę....
To mi przypomniało moją ostatnią przygodę, co mnie w konsternację wprawiła. Nagle, ni z tego ni z owego, Gustaw (l. 11) pyta: - A prawda, że Józek(16 l.) już by mógł zostać ojcem... - Eeee, nooo, w sumie... - coś zaczynam kręcić niewyraźnie, nie mogąc wyjść z szoku po takim pytaniu. Tymczasem Gustaw spokojnie kończy swoje pytanie: - ... chrzestnym? Bo przecież miał już bierzmowanie.
Ale on tak zawiesił głos, jakby już skończył. Wiesz, on często miewa problemy z doborem słownictwa, więc pewnie się zastanawiał, jak się nazywa ten ojciec, co to dziecko do chrztu podaje. I zanim on się zastanowił i wysłowił, to ja już zdążyłam się bardzo zdziwić jego pytaniem.
Przychodzę po Anke do przedszkola. Tego dnia byłam ze szkola 3h na łyżwach wiec mam czerwona, zmarznieta twarz. Szczegolnie nos.... Schodzimy do szatni pełnej rodziców. Anna opowiada, ze byla religia, jest wielki post i ona postanawia, ze co piątek, nawet jak jej nie będę prosić to będzie sprzątać pokój. a następnie mówi do mnie "Mamusiu, a ty jakie masz postanowienie? Moze nie będziesz w piątki pic?". spojrzenie rodziców bezcenne. mam refluks, nie pije nawet okazjonalnie. Moja maz pije 3 razy do roku. Ani chodziło o herbatę do śniadania, wie ze lubię wiec takie mi piątkowe wyrzeczenie znalazła.... Szkoda.ze.tak słabo doprecyzowała...
Wariacje Zosi nt sprzątania: 1. Mówię, że odsuwamy ich łóżko bo trzeba pod nim sprzątnąć. Zosia do mnie 'nie wiem, czy jesteś na to psychicznie przygotowana'
2 -Zosiu, sprzątaj teraz swoje biurko (tylko Z.na razie ma swoje) -ech (wzdycha głęboko), ma się te przywileje, ale obowiązki, które idą z nimi w parze są męczące...
3. Franek: mamo czemu, to wyrzucasz? Z.: Nie podważaj mamy decyzji, bo wyrzuci dwa razy więcej!
4. Kończymy sprzątanie, F.sie niecierpliwi F: możemy już bawić się małymi klockami w końcu? Z.a co Ty taki w gorącej wodzie kąpany? Tylko przyjemności ci w głowie!
Komentarz
-???
- Bo sie urodził w tlusty czwartek
(Akurat w tym roku urodziny meza wypadają w tłusty czwartek )
Segreguje, segreguje....Niektore daty na opakowaniach sfatygowane, lekko nieczytelne...Nagle zdziwione pytanie:
- Mamo! Skad sie u nas wzial budyn waniliowy z 1817 roku???
-Tak, to fajnie.
-Ona jest Chińczyczką, ma płaską twarz i nic nie mowi. Chyba nie umie.
Ja bym powiedziała że to budyn który jest w naszej rodzinie od pokoleń i jest on najcenniejszym skarbem po praprprapradziadkach, którzy mieli pierwszą na świecie fabrykę budyniu, która niestety wybuchła a z wielkiego kotła rozlał sie budyń jak lawa z wulkanu Etna. I po tych wspaniałych czasach pozostał wam ten oto budyń.
Jakiś czas temu chciała malego.....
niedźwiadka!
Dziś chcę rybkę i królika...a jak będzie od nich śmierdziało to ...zrobimy mięsko
K (2,5) Mama. Ja kocia-am!
Ja: Jesteś kotem?
K: Nie. Mama kocia-am!
Ja: hmmm... kichasz?
K: Nie...
Kosia odchodzi smutna.
Później. Przytulamy się z Kośką.
Ja: Kocham Cię! Wiesz?
K: Tak, ja też kocia-am mama!
(to takie wzruszające!)
A pieluszke? (jaka pieluszke?) no taką do odbijania;)
-Trudno jest sie cofnac w czasie.
(ja)-to nie jest mozliwe.
-Jest. Jak sie pije duzo mleka, to sie jest coraz mlodszym, i sie cofa w czasie, stajesz sie dzidziusiem, tylko mowic umiesz.
A on patrzy na mnie i mówi :
- A może gazik nałogowy?
- Co ???
- Gazik nałogowy.
Padłam ze śmiechu, bo uświadomiłam ze chodzi mu o gazik jałowy.
Wit- Mamo mogę lody?
-Nie
-czemu?
-bo jest środa popielcowa i dzisaj jest post.
-no i właśnie i to mi chodzi bo lody są zimne, jak arktyka, niestety arktyka topnieje i biedne pingwiny wymierają i to takie smutne, dlatego chcę lody jeść żeby się umartwiać.
Mamo - Moge lody
-Nie
-Ale ja już mam głowę posypaną popiołem!
Wit - Lidka czy ksiądz ci nasypał popiołu na język?
- nie
- to szkoda, nie możesz nic już jeść, bo sie nie umartwiłaś.
Mamo zakładam czepek na głowę aby oszczędzać popiół, bo wtedy mam większą szansę zostac świętym.
Li- ym... Nie....
Go- no wiesz, nie powierzyłabym tego zadania byle komu.... No ale skoro...
Li- No coś ty już lecę....
"Po co idziemy inaczej? Po co sobie drogę komplikowac"
Dziś na obiad jajka sadzone i na talerz najmłodszego przez pomyłkę nałożyłam dwa. A on krzyczy:
Huraaa! Będę ojcem!
- A prawda, że Józek(16 l.) już by mógł zostać ojcem...
- Eeee, nooo, w sumie... - coś zaczynam kręcić niewyraźnie, nie mogąc wyjść z szoku po takim pytaniu. Tymczasem Gustaw spokojnie kończy swoje pytanie:
- ... chrzestnym? Bo przecież miał już bierzmowanie.
1.
Mówię, że odsuwamy ich łóżko bo trzeba pod nim sprzątnąć. Zosia do mnie 'nie wiem, czy jesteś na to psychicznie przygotowana'
2
-Zosiu, sprzątaj teraz swoje biurko (tylko Z.na razie ma swoje)
-ech (wzdycha głęboko), ma się te przywileje, ale obowiązki, które idą z nimi w parze są męczące...
3.
Franek: mamo czemu, to wyrzucasz?
Z.: Nie podważaj mamy decyzji, bo wyrzuci dwa razy więcej!
4.
Kończymy sprzątanie, F.sie niecierpliwi
F: możemy już bawić się małymi klockami w końcu?
Z.a co Ty taki w gorącej wodzie kąpany? Tylko przyjemności ci w głowie!