Np. świadectwa alkoholików w kościele mnie i przerażają, i budują i rażą.
Przerażają, bo czasem są w nich rzeczy straszne i nie jestem przekonana, czy wszyscy obecni w kościele (np. moje dzieci) powinni tego słuchać. Epatowanie grzechem, nędzą moralną itd. nie w każdym wieku jest wskazane, na co już inni kiedyś zwracali uwagę.
Budują, bo budujące jest to, że ktoś potrafił wstać z tego upadku.
Rażą, bo wynika z nich zwykle, że jeśli ktoś pije, to chleje jak świnia i ja, wychylając później kieliszek cydru mam poczucie winy.
Tak po pierwsze; na temat: w mojej rodzinie nikt nie mówił, że seks przed ślubem jest zły, złe były tylko konsekwencje w postaci nieślubnych dzieci. Sama z doświadczenia rodziców wyniosłam jedynie naukę, że ślubu z powodu ciąży nie powinno się brać, bo jak sama widziałam to bardzo smutno się kończy. Na szczęście dzięki mamejom z oazy otworzyły mi się oczy na rzeczywistość wiary i w konsekwencji spojrzenie na czystość ewaluowało. @PawelK myślę więc, że pokazanie dzieciom skutków współżycia przed ślubem może im dać do myślenia, rozmowy o konsekwencjach podejmowania współżycia tak po prostu, bez zbędnego moralizatorstwa mogą mieć sens. Tak piszę nie z pozycji rodzica, ale kogoś kto jeszcze pamięta bycie nastolatkiem Co do świadectwa pary zjechanej za ubiór, do mnie jako nastolatki by przemówili, lubiłam wtedy ludzi normalnych, zwyczajnych. Do tej pory mi zostało, ale dzięki tej dyskusji dowiedziałam się, że żyłam w świecie mamej/mamei?.:)) Zwłaszcza na studiach, gdzie cała masa ludzi kombinowała jak zdobyć kasę na przeżycie i kserówki, łącząc pracę wakacyjną i marne stypendium naukowe. Lumpeksy w dniu wszystko za 2 zł były okupowane przez dużą część moich znajomych. Jakoś nie zauważyłam żeby nawet Ci wystylizowani w ciuchach po kilkaset zł gardzili resztą mamei, no ale to były studia... Nie zdawałam sobie sprawy, że ludzie tak krytycznie oceniają ubiór innych i przez to poniekąd tych ludzi. Przykre to trochę.
Ja pierdziu, na studiach nie miałam stylizacji za kilkaset złotych i dziś również nie mam. Bo ani mnie stać, ani uważam, że to ważne. Ale oczywiście, kto nie skacze (z zachwytu) , ten materialista. Może niektórzy owsiągnęli dojrzałość w wieku lat 10. Byli niepodatni na wpływy i nie oceniali książek po okładce. Ja nie .
wystąpili!, więc skoro film został upubliczniony, tzn że się zgodzili na to
Jak się upublicznia swój wizerunek to się trza liczyć z tym, ze nie zawsze są same ochy i achy ale że może pojawić się krytyka
i krytyka się pojawiła
nie OSOBY a UBIORU!!
Mamy prawo krytykować coś co się nam nie podoba, czy nie?
Bo jak nie, to przestańmy krytykować zachowanie innych osób - ich ubioru, stylu życiu- życia na kociąłapę na ten przykład, paskudnego koloru włosów osoby X.
Konsekwencja to się nazywa chyba.
Jeżeli zaś dajemy sobie prawo krytykować innych - j.w (przykłady), to nie zabraniajmy krytykowania innym tego co się nam podoba
Niech każdy ma prawo do wyrażanie swoich poglądów
Jeszcze raz
tu nikt nie obraża OSOBY - jedynie ubiór tej osoby
to, że się podoba komuś nie znaczy, ze musi MI się podobać, a jak mi się nie podoba to mam prawo powiedzieć to głośno
Agnieszka88 , gdybyś przeczytała moje posty, zrozumiałabyś, że chodzi o ocenę z perspektywy NASTOLATKA. Ja nie wiem kto był mameją a kto nie. Kto był dojrzały a kto nie. Ale jakoś nie pamiętam, żeby średnia dojrzałości i wizji zyciowych mojej 30-osobowej żeńskiej klasy była wyjatkowo imponujaca w wieku lat 16-17. Chyba, że ktoś był uwczesną wersją emo, nosił szmaty i chciał popełnić samobójstwo przed 30. Jednak to był zwyczajnie inny rodzaj stylizacji okałdki , na znoszoną, a nie faktyczny brak zainteresowania dobrami doczesnymi.
Obecnie nawet nie pamiętam jak był ubrany ten czy inny, którego dziś spotkałam. No, chyba że ktoś już wyjatkowo cos na plus czy minus wysmyczy. Tylko, że dziś nie trzeba mnie przekonywać do czystości przedmalżeńskiej.
Mam dorastające córki, nie da się ich dobrze wychować bez powrotów do rozmowy o stosowności stroju. Tak uważam. Stosowność zachowań, to również stosowność stroju.
Nie należę do zadnej wspolnoty wiec moze dlatego dawanie swiadectw mnie nie porywa i nie buduje mojej wiary.Kilka ktore w zyciu slyszalam zrobily na mnie owszem wrazenie ale to były postaci bardziej przynalezace do protestantow niz do Kosciola Katolickiego.
Jeszcze raz - w moim użyciu języka polskiego wyraz sierota nie oddaje pogardy, najwyżej ubolewanie, współczucie, chęć pomocy! Może naadużywam... Już tłumaczyłam, ileż można. Dla mnie wyglądaja jak biedactwa, lepsze słowo? Nie mylić z biedotą.
tandetna laska z ustami z silikonu jako opozycja do rozlazlych edukatorow z oazy, super. a pomiedzy nie ma nic, tak? niektorzy ewidentnie biora do siebie krytyke stylu. wiecie co, wiedzialam, ze tak bedzie.
Anawim, przestań być taki seksistowski, bo Cię zajazgoczemy na śmierć. Ja też, jak czytam damskie wątki (nawet w nich uczestnicząc), to sobie rechoczę w duchu. Gender srender, baby są kłótliwe. W miażdżącej większości.
A co do offtopica; dziecko za kilkanaście lat mi przyjdzie z tematem, ale jeszcze niedawno sam byłem na tym etapie.
Mityczne zachowanie czystości nie jest proste, wszak wg Chrystusowych standardów kto spojrzy pożądliwie już się w sercu cudzołóstwa dopuścił. Generalnie wielką szkodę wyrządza nastolatkom zafiksowanie na sprawach seksualnych. Bez względu, czy ostatecznie doprowadzi do współżycia, czy nie; czy ktoś współżyje systematycznie, czy systematycznie się powstrzymuje. Heroiczna walka o czystość zdradza płaski żywot. Takie przydenne ćwierżycie nie daje satysfakcji, stąd ciągnie do banalnych przyjemności, typu seks, żarcie, alkohol. Wot i cała filozofia rozporkowo-imprezowa. Bym poparł świadectwem (w końcu po oazie jestem i sweter brudny noszę). Ale się systematycznie powstrzymam przed publicznym obnażaniem
@Anawim , własnie. Też pomyślałam o tym, trafiwszy na jakiś fragment wywiadu z Jaruzelskim. Trudno go podejrzewać o próbę wybielania przedwojnia. Tymczasem na pytanie o nastoletnie problemy z dziewczętami i tego typu doswiadczenia, odpowiedział, że tematu nie było a i on się nim zbytnio nie interesował, bo nie to wtedy rozpalało wyobraźnię jego rówieśników.
Oczywiście , zaraz podniesie się larum, że przed wojną tez istniały nastoletnie matki itd., itp. Ok, istniały. Jednak moja babcia też nie przypomina sobie jakiegoś skupienia na sprawach męsko-damskich w tym okresie. Aż prycha ogladając np. "Jutro idziemy do kina". Dodam, że nie omija tematu rozwodów, czy tego, że ciotka miała kochanka a ktoś inny dziecko ze służącą. Ale nie było filmów o miłośc dla widzów 8+, bilbordów z nagimi laskami i całego rezerotyzowania przestrzeni publicznej.
Komentarz
---------
Dla mnie nadużywanie to ze zwykłej historyjki robić świadectwo.
--------------------------
no ja podchodzę racjonalnie...jak jest seks to może być z tego dziecko...bo bez seksu to raczej trudno, choć jest to możliwe...
Nie wiem czy pomogłem ale się starałem...
B-)
Co do świadectwa pary zjechanej za ubiór, do mnie jako nastolatki by przemówili, lubiłam wtedy ludzi normalnych, zwyczajnych. Do tej pory mi zostało, ale dzięki tej dyskusji dowiedziałam się, że żyłam w świecie mamej/mamei?.:)) Zwłaszcza na studiach, gdzie cała masa ludzi kombinowała jak zdobyć kasę na przeżycie i kserówki, łącząc pracę wakacyjną i marne stypendium naukowe. Lumpeksy w dniu wszystko za 2 zł były okupowane przez dużą część moich znajomych. Jakoś nie zauważyłam żeby nawet Ci wystylizowani w ciuchach po kilkaset zł gardzili resztą mamei, no ale to były studia...
Nie zdawałam sobie sprawy, że ludzie tak krytycznie oceniają ubiór innych i przez to poniekąd tych ludzi. Przykre to trochę.
Fajne co?;-)
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/224195-natalia-siwiec-w-roli-autorytetu-z-pogadanka-dla-mlodziezy-w-gimnazjum-jej-rada-walnij-kieliszek-wodki-dla-odwagi
------------------------
właśnie o to chodzi, że pojechano po osobie, nazywając je sierotami...
Ja też, jak czytam damskie wątki (nawet w nich uczestnicząc), to sobie rechoczę w duchu. Gender srender, baby są kłótliwe. W miażdżącej większości.