Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

nauczycielka - jędza, uczniowie aniołeczki

1356

Komentarz

  • Nie rozumiem - siostra ma ksywę "Gestapo", wszyscy wiedzą o tych metodach i nikt nie reaguje? Czy religia jest w szkole? Co na to dyrektor?
  • Ja też nie, ale takie są fakty.
    Rodzice chodzą do proboszcza i dyrekcji na skargi, dyrekcja moze tylko rozmawiać z katechetką, nic innego nie jest w stanie.
    Proboszcz bagatelizuje w stylu "wicie rozumicie, to taka oddana siostra, niedługo emerytura", albo potakująco kiwa głową obiecując, ze porozmawia.
    I nic się nie zmienia.
    To nie jest tak, ze siostra codziennie, kilka razy tak robi. Ale ma takie wyskoki niestety, uaktywnia sie zwłaszcza w okresie przedkomunijnym, amoku dostaje.
    Moi przyjaciele też na takiej rozmowie byli i nic nie wskórali, a to parafialni aktywiści.
    Nie wiem natomiast, czy była jakakolwiek skarga do Kurii
  • Czyli dyrektor nie ma totalnie wpływu na to, co nauczyciel robi w jego szkole?
  • Elunia, pewnie bym nie uwierzyla gdybym nie pisala o własnych dzieciach ;-)
  • Skoro dyrektor zatrudnia to nie moze zwolnic?
  • Chyba nie bo jest karta nauczyciela ?
  • @Savia - nie moze niestety. @Elunia to wyjaśniła dobrze.

    To jest właśnie taki paradoks-państwo płaci katechetom a nie ma żadnego wpływu na tą grupę pracowników. Nie ma nic do gadania co do zatrudnienia, bo de facto zatrudnia Kuria, katecheta musi mieć tzw misję od Kurii (chyba nie pomyliłam), hospituje też proboszcz i to on dokonuje oceny.
  • @prowincjuszka - karta nauczyciela w tym wypadku nie ma zastosowania
  • edytowano maj 2015
    Nauczyciel nie dysponuje skutecznymi narzędziami do walki z chamstwem. Uczeń patologiczny (gimnazjum, podstawówka), który nie ma ochoty się uczyć i działa destrukcyjnie na klasę jest bezkarny. Wiem co mówię.
    Pedagodzy szkolni zamiast się zająć takimi uczniami piszą wytyczne i inne programy naprawcze. Cała odpowiedzialność zrzucona jest na nauczyciela i wychowawcę. Jedynym narzędziem jakim szkoła dysponuje jest nauczanie indywidualne (sic!). Kasa zamiast iść na dzieci chore lub szczególnie uzdolnione idzie na nieskuteczne próby wyciągania ludzi z marginesu. Jedynym plusem jest pozbycie się z klasy elementu niereformowalnego.

    Pierwsze co należałoby zrobić to znieść obowiązek szkolny. Nic tak dobrze nie dyscyplinuje uczniów jak zagrożenie usunięciem ze szkoły (sprawdzone w LO).

    p.s. dodatkowo w szkołach prywatnych i społecznych dopuściłbym stosowanie kary chłosty (za zgodą rodzićów) ;)

    p.s.2. zresztą ja na szkolnictwo mam pogląd chyba bardziej radykalny niż Korwin-Mikke

    p.s.3 na razie jednak trzeba działać w ramach obowiązującego prawa :(
  • Dziękuję za przypomnienie co to jest "naruszenie nietykalności osobistej".
    Złapanie dziecka za ramię bądź ukucie długopisem w celu powstrzymania od negatywnego zachowania może już tak zostać odebrane. A wtedy ... no cóż. Dura lex sed lex.
  • jest możliwe ale b. trudne - uczeń choć formalnie pozostaje uczniem danej klasy uczony jest indywidualnie a to oznacza odizolowanie od reszty klasy czyli de facto usunięcie
  • edytowano maj 2015
    Ja myślę, że są dwie strony medalu. Z jednej trudne wychowawczo dzieciaki, z którymi bez wsparcia ich rodziców trudno coś zrobić, z drugiej strony nauczyciele którzy krótko mówiąc z rożnych względów nie nadają się do pracy w szkole a ta praca łatwa nie jest.I jak to w życiu jest po drodze mnóstwo różnych trudnych sytuacji do rozwiązania.
    Co do sytuacji opisanej przez Milamama, nie wyobrażam sobie, że nauczycielka mojego dziecka stosuje wobec niego kary fizyczne czy jakoś znęca się nad nim psychicznie. Jeśli ma problem z moim dzieckiem to oczekuje od niej szybkiej informacji w czym tkwi wg niej problem, rozmawiam z dzieckiem jak sytuacja wygląda ze strony dziecka i próbuję znaleźć rozwiązanie. Są uwagi zasadne i niezasadne. Mój syn miał trochę uwag, ale były to uwagi różnego kalibru. Jeśli chodzi po klasie na lekcji - tłumaczenie dziecku, że nie może i dlaczego (przeszkadza w lekcji, rozprasza uwagę itd), ale jeśli uwaga była "za głośno śmiał się na przerwie" i dziecko potwierdza, że tylko tyle, no to sorry nie zamierzam z tym nic robić.
    Jeśli nauczycielka by powiedziała, ze zaklei dzieciom buzie taśmą, to zaraz by była delegacja rodziców u dyrektora na rozmowie - przynajmniej w szkole moich córek, bo tam dość asertywni raczej rodzice są ;)
  • O nauczanie indywidualne to nie tak łatwo, nie z automatu. Tak jak pisała AB, podstawa jest papier od lekarza.
  • Rozwiązaniem jest nieobowiązkowa szkoła, tylko dla tych co chcą i do tego znieśc wszelkie formy wsparcia finansowego za nic (za wyjątkiem niezdolnych do pracy). Przywrócić równowagę na rynku pracy - niech wykształcenie wyższe ma swoją rangę, kształcić do wykonywania zwodu lub przyuczać do zawodu prac. Skończy się problem, jak zachęcić do nauki kogoś kto nie chce lub nie jest w stanie pewnych rzeczy się nauczyć.
  • edytowano luty 2016
    .
  • edytowano luty 2016
    .
  • edytowano luty 2016
    .
  • 200% myślę wystarczy
  • @Elunia, @Karolinka
    Zastanawiam się skąd ta niechęć do jakiegokolwiek kontaktu fizycznego?
  • Gimnazjum rejonowe. Lekcja matematyki. Siedzi sobie taki gagatek, odwrócony plecami i gra na telefonie głośno komentując swoje sukcesy. Telefonu mu nauczyciel nie wyrwie bo: po pierwsze szarpanie się to naruszenie nietykalności osobistej a po drugie nieuprawniony zabór mienia. Może zwrócić mu uwagę. Nie działa. Delikwent udaje, że nie słyszy. Może wpisać kolejną uwagę. Nie działa. Może zagrozić wpisaniem jedynki. Śmichu warte. Może dźgnąć długopisem w plecy. Kontrolnie byle dziury nie zrobić. Znajomy nauczyciel sprawdził. Działa. Gdybym doniósł na niego do dyrekcji ma przerąbane.
    Efekt: większość nauczycieli daje sobie spokój, ze stratą dla klasy oraz coraz głębsza frustracją zawodową. Tak jest właśnie w typowej polskiej szkole. Nauczyciel stawia dla świętego spokoju dwóje i tróje. Grunt aby szybko przepchnąć łobuza do trzeciej klasy i pozbyć się ze szkoły. Rodzice się cieszą bo synalek zdał. Dyrekcja nie ma pretensji do nauczyciela. Czasem rodzice innych dzieci podnoszą larum. Ucznia przenosi się do innej klasy z mniej roszczeniowymi rodzicami. Proste! Działa!
    Oczywiście są szkoły gdzie nie ma takich debilów lub jest ich zdecydowanie mniej. Szkoły takie stawia się za wzór i mówi się, że można bezstresowo i z poszanowaniem nietykalności.
  • Powiem wprost:na mnie te wszystkie teksty o nienaruszalnosci cielesnej albote o tym, co mi wolno a czego nie w ustach napuszonego gimnazjalisty działają dwojako:albo śmiechem wybucham albo piany dostaję. Taki delikwent wypowiada je dwa razy do mnie. Pierwszy i ostatni.
    Zazwyczaj pada tekst w stylu:co mi zrobisz?. Ewentualnie: biegiem- ale juz na skargę do mamy. Szybko wyjaśniam, że jemu tez nie wolno czegos tam i skoro on olewa jak tez jestem zwolniona z przestrzegania umów. Nic mniej bardziej nie smuci i jednocześnie wkurza jak nauczyciel, który uwierzył, że uczeń moze wszystko a ja mam się trząść. Moze to kwestia osobowości, ale ja nie mam z tym najmniejszych problemów.
    Jeśli uwierzymy ze nam mogą kosze wsadzić na głowę to wsadzą
  • edytowano luty 2016
    .
  • @kociara - dopóki uczeń nie użyje przemocy dopóty jest górą. Przynajmniej wedle prawa. Niektórzy to perfidnie wykorzystują. Nieliczni ale jednak.
  • edytowano luty 2016
    .
  • Co ciekawe, trafiają do mnie "bandziory,degeneraty , patologia cholerna", którą inne szkoły z ulgą wywalają do nas i których się boją. U nas dostają drugą szansę. Zazwyczaj wykorzystują. Mam bardzo niekonwencjonalne metody wychowawcze czasami na granicy. Ale skutkują. I nie muszę się nic a nic do przemocy jakiejkolwiek uciekać, choc co ciekawe, kilku delikwentow żyje w przekonaniu, że jestem w stanie to zrobić i nikt mi nic nie zrobi.
    Na wszelki wypadek dodam też, że moje anioły wiedzą, że ze mnie furiat ale sprawiedliwy. I nigdy nie ublizam choc zdarza mi się stosować męski, twardy język
  • Balansujesz. Wiem tak też można.
  • @Kociara. Może przybliżysz swoje metody? Prześwietlimy ich zgodność z prawem ;)
  • Być moze. Ale jesli damy sobie wmówić, że byle bandziorek moze nam patrząc w oczy pluć w twarz będziemy trzęsącymi sie ofiarami. Tu zasada jest prosta:ja tu rządzę. Ale jak powiedziałam, to kwestia osobowości, charakteru oraz hm.Fizycznosci. ;)
  • Ależ proszę.
    Jestem babą z krwi i kości. Bardzo emocjonalną. Do bólu sprawiedliwą. Nie mam oporów przed przeproszeniem, przyznaniem się do błędu. Nigdy nikomu nie ublizylam choc zdarza mi się używać swoistego języka. Nie daję się zastraszyć. Wykazuje zrozumienie dla sytuacji ucznia. Nie pozwolę sobie, by uczeń wypowiadał wulgaryzmy. Jak nie skutkuje, wyrzucam wiązankę bardziej urozmaiconą niz sam uczeń; ) .
    Płaczę razem z uczniem i z uczniem się śmieję.
    No i jeszcze trochę ;)
  • Kociara, twórzcie klasę terapeutyczną w gimnazjum.
    Plis!
    Oddam Ci bliźniaków
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.