dziękuję, chłopaki rosną i dokazują, generalnie wszystko ok, tylko Michałek ma podejrzenie niedosłuchu - w przyszłym tygodniu będzie to potwierdzone lub wykluczone
Bardzo dziękuję wszystkim za każdą modlitwę. Ostatnie wiadomości od Ani: "Proszę cały czas o pamięć modlitewną, bo już czasem nawet łzy nie przynoszą mi ulgi jestem taka niecierpliwa... Juleczka w nocy znów miała spadki saturacji, więc przełączyli ją na noski tlenowe, Jaś miewa bezdechy. Dziś rano też im robili badania, czy nie wdała się jakaś infekcja, jadę za niedługo do nich i przy okazji dopytam lekarza. Tak bardzo się boję, każdy dzień to taki strach... Zastanawiam się, kiedy będzie lepiej." "Najgorsze jest patrzenie np. na Juleńkę, taka kilogramowa kruszyna, a tak bardzo musi walczyć. Nie rozumiem tego wszystkiego tak bardzo ich kocham i zrobiłabym wszystko, zeby im było lepiej, a nie mogę zrobic nic poza modlitwą i to chyba w tym wszystkim jest najtrudniejsze " " U wcześniaków to chyba normalne, że jeden dzień jest ok, następny słabszy i tak ciagle. Oby jeszcze trochę. 3 lipca, dokładnie jak by się skończył 36 tc, nasza rocznica 5 ślubu. Liczę, że dzieci zrobią nam prezent muszę być silna, choć to takie trudne"
Tak będzie, że jednego dnia postęp, drugiego regres. Za każdym razem jak się przychodzi, inne nowiny... Trzeba cierpliwości. Mój był w szpitalu 12 tygodni, do dnia terminu porodu. I jeszcze do samego końca nie wiedzieli, czy nie wypuszczą nas na tlenie. Ale nie, wyszliśmy normalnie.
"Jeśli mogę jeszcze prosić o modlitwę, to bardzo proszę. Jutro minie 4 tydzień życia naszych Skarbów. Są dni lepsze, ale są i gorsze. Dziś np. Jaś ma spadki saturacji i trochę bezdechów, a ja płaczę po kątach, żeby nikt nie widział, bo ciągle miałam nadzieję, że po 4 tyg to już spokojniej będzie. Jestem wykończona psychicznie. Juleczka też ciągle na tlenie. Wiem, to są wcześniaki, muszę dać im czas, ale ja jakoś nie potrafię..."
Komentarz
Niech Bóg zabierze strach i wypełni radością z podwójnego macierzyństwa
Ostatnie wiadomości od Ani:
"Proszę cały czas o pamięć modlitewną, bo już czasem nawet łzy nie przynoszą mi ulgi
jestem taka niecierpliwa... Juleczka w nocy znów miała spadki saturacji, więc przełączyli ją na noski tlenowe, Jaś miewa bezdechy. Dziś rano też im robili badania, czy nie wdała się jakaś infekcja, jadę za niedługo do nich i przy okazji dopytam lekarza. Tak bardzo się boję, każdy dzień to taki strach... Zastanawiam się, kiedy będzie lepiej."
"Najgorsze jest patrzenie np. na Juleńkę, taka kilogramowa kruszyna, a tak bardzo musi walczyć. Nie rozumiem tego wszystkiego tak bardzo ich kocham i zrobiłabym wszystko, zeby im było lepiej, a nie mogę zrobic nic poza modlitwą i to chyba w tym wszystkim jest najtrudniejsze "
" U wcześniaków to chyba normalne, że jeden dzień jest ok, następny słabszy i tak ciagle. Oby jeszcze trochę. 3 lipca, dokładnie jak by się skończył 36 tc, nasza rocznica 5 ślubu. Liczę, że dzieci zrobią nam prezent muszę być silna, choć to takie trudne"
Nigdy nie zapomnę strachu jaki czułam, gdy sie urodzili
Trzeba cierpliwości.
Mój był w szpitalu 12 tygodni, do dnia terminu porodu. I jeszcze do samego końca nie wiedzieli, czy nie wypuszczą nas na tlenie. Ale nie, wyszliśmy normalnie.
+++