Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Orgowe pogadanki o wszystkim.

1910121415136

Komentarz

  • @Malgorzata32 widuję podobną starszą panią, w bloku obok mieszka. Niedługo posądzi mnie o molestowanie wzrokiem ;)
    Ale no...klasa po prostu.
  • Właśnie DAMA. Nie wystrojona paniusia kreujaca sie na damę. Czy "muzeum" udające "liceum"- wiecie o co chodzi?
    To byla "naturalna dama". Klasa sama w sobie...A w sumie ani wlosów ufarbowanych nie miała ani makijażu...No.i twarz poorana zmarszczkami...
    Ale misła w sobie to COŚ.

    He he...moze ja jeszcze kiedys spotkam?
  • Moja babcia taka jest
    wrażenia potęguje jeszcze ze wygląda jak krolowa Elżbieta. Ma 88 lat. Tylko ma dość ciezki charakterek wiec za mila raczej nie uchodzi.
  • Myślę, że na twarzy widać, jak się żyło... Po prostu.
  • Kurcze a mi się zaczynają pojawiać zmarszczki na czole... To znaczy że za dużo zdziwienia czy złości???

    :-??
  • Botoksu za mało :)
  • edytowano kwiecień 2016
    A propos liczby dzieci.
    Moja nowa pani doktor podczas rutynowego formularza zapytała o liczbę porodów. Powiedziałam zgodnie z prawdą, że siedem, a sześcioro żywych. Prawie ze smutkiem stwierdziła, że ona to ma tylko połowę z tego, bo troje i to same dziewczynki. Na koniec: "pani to obie płcie zapewne ma.. ?" No tak, obie. :D
    Pogratulowałam jej trzech córek bardzo szczerze. Już ją lubię. :)
  • Hehe @camille nie to miałam na myśli ;)
  • @Olesia - trzy dziewczynki :x Ja też już ją lubię ;)
  • jak się meldowaliśmy teraz w Poznaniu to pani w urzędzie z niedowierzaniem liczyła dokumentacje dzieci...Potem prosiła byśmy usiedli, a ona nas zawoła jak skończy...w międzyczasie zdążyła nas palcem pokazać dwom innym urzędniczkom ... :P

    Podczas odprawy na lotnisku też byliśmy już sensacją...obsługująca nas pani przyznała, że jeszcze nie miała okazji spotkać tak licznej rodziny ...ale raczej miłe to było


    Niezmiennie w szkole naszych dzieci ( a to już trzecia podstawówka w naszej karierze z racji przeprowadzek) jesteśmy bardzo mile przyjmowani, podobnie w gimnazjum i Liceach...
    Choć w tych szkołach z wyższych szczebli edukacji, nie zawsze ogarniają, że jest nas tylu...bo tam chodzą pojedyncze nasze dzieci.

    Ostatnio pan od polskiego oddawał córce pracę i powiedział, że niestety czwórka...na co Zuza , że mama też była zdania, że praca nieco przekombinowana. Pan na to z uśmiechem, że chciałby poznać mamę ( mąż obskakuje zebrania w LO)...a córka mu na to, że mama to nie bardzo ma jak, bo zajmuje się młodszym rodzeństwem...i tu podała cyfrę...Pan ( nie jest wychowawcą, więc nie miał dotąd pojęcia o tym) kazał mnie pozdrowić :)
  • @MamaKredka ;)

    @sylwia1974 Bardzo mi się podobacie. Widziałam was w fotorodzince i czytam tylko z forum ale jakoś taka z was pozytywna rodzinka bardzo. Aż niedawno w kryzysie macierzyńskim włączyłam sobie znów ten odcinek żeby sobie popatrzeć i uwierzyc że jednak się da. ;) pozdrawiam
  • też chcę obejrzeć!jak Was znaleźc Sylwia?
  • na FB pod wytyki
    w necie fotorodzinka odc. 2 :)
  • na FB mamy też filmiki np z ferii zimowych, teledysk córki itp
  • Nie wiem gdzie napisać, więc tu...
    Ponieważ jak wiecie dużo jeżdżę po własnej okolicy- (tygodniowo średnio 500 km), pomyślałam, że mogłabym połączyć przyjemne z pożytecznym (co asolutnie nie znaczy, że moje jazdy nie są pożyteczne ;) ).
    Pomyślałam sobie, że może mogłbym przy okazji tego jeżdżenia zarobić jaki grosz?
    Chciałabym przyjąć reklamę na samochód.
    Tylko, że zupełnie nie wiem z czym to się wiąże- w sensie formalnym?
    Zupełnie nie wiem w jaki sposób poszukać zleceniodawcy?
    Jak to się załatwia?

    ktoś? coś/
  • @Sylwia1974 przyznam szczerze że masz Rodzinkę jak z obrazka! Natknęła się na zdjęcie z napisem na osniezonym aucie i łezka się w oku zakręciła.
  • ważne, że to nie obrazek...to realne osoby :D
    jestem bardzo szczęśliwa, dumna....i bardzo wdzięczna za moją rodzinę @Dominikaa
  • @Sylwia1974 z Waszych zdjęć bije tyle szczęścia i miłości takiego nie udawanego przywiązania.Mogła byś być moim wzorem na "mieć dzieci i nie zwariować" ;)

    A teraz pytanie ogólne do wszystkich. Kiedyś obiecalismy starszakowi że gdy będzie miał 9 lat będziemy mieli psa.Lub inaczej"on będzie miał psa" Artur jest dzieckiem wrażliwym ale i inteligentnym ,obowiązkowym i ma świetną pamięć.9czerwca kończy 9 lat więc temat wrócił,ale niestety mój mąż wycofał się z danej obietnicy.Twierdzi że pies w mieszkaniu odpada,że za małe,kto z nim będzie wychodził,nigdzie nie wyjedziemy przez tego psa,będziemy uwiazani.Nie podoba mi się jego podejście ponieważ nie można niszczyć ot tak marzeń dziecka swoimi obietnicami rzuconymi na wiatr.Ja całe swoje życie przed założeniem rodziny posiadała psa i nigdy nie było tak żeby w domu był tylko pies.Zawsze był jeszcze inny zwierzak ,a czasami kilka.Nie mogę się pogodzić z podejściem męża i ja również chyba czekałam na te 9 urodziny jak na magiczny moment powiększenia rodziny. Nasz syn od zawsze powtarzał że on nie chce psa kupionego od kogoś.On chce uratować psa ze schroniska. Zaraził tym młodszego syna ,równie wrażliwego jak on ale tysiąc razy bardziej przytulasnego.Wiem że będą o psa dbać na tyle na ile będą mogli i chcieli a wychowywaniem i opieka nad nim Zajmę się ją.Mam chyba zbyt wysoko rozwiniętych instynkt macierzyński bo dzieci i zwierząt mogła bym mieć "ile się da". Jak rozwiązać tą sytuację bez kłótni, ale sensownie nie raniąc nikogo? Brak mi pomysłów bo moje argumenty nie trafiają do męża.
  • :(
    no słabo
    ....
  • Może jakieś inne zwierzę? Są take rasy kotów co mają"psi" charakter ale to trzeba znawcę zapytać.
  • kurcze...nie lubię obietnic rzucanych na wiatr...bo bardzo podkopują zaufanie...w ogóle nie lubię nieprzemyślanych słów

    z jednej strony ja bym nie obiecywała psa dziewięciolatkowi...pies to nie chomik...dziecko jeśli ma czuć, że to jego zwierzak, to musi móc podołać obowiązkom
    ( nie mówię, że bez wsparcia, ale jednak obowiązki na poziom dziecka)
    a pies to wychodzenie nie zależnie od pogody, a nie tylko karmienie i zabawa

    może faktycznie poszukać kompromisu...i zaproponować inne zwierzę...przegadać z mężem najpierw...potem z dzieckiem...wyłuszczając listę obowiązków...

    faktycznie kot daje podobną frajdę...a obowiązków znacznie mniej...i na weekend mozna wyjechać ;) nie angażując nikogo
  • edytowano kwiecień 2016
    Wychodzenie niezależnie od pogody w życiu 9 latka wpisane jest w obowiązki szkolne ;) a tak serio umowa była taka że rano wychodzę ja ,Artur po powrocie ze szkoły ,a później znów ja .Ja uwielbiam intensywne życie,mieć po co wstać i brakuje mi tego psiaka noo.Ok teraz chyba zaczyna wychodzić ,kto bardziej chciał by tego psa ;) Mieliśmy kiedyś kilka MSC kotka od zaprzyjaźnionego weta.Kociak jak się okazało był z łapanki z baaardzo rozwiniętym instynktem lowczym. Polował ciągle na mnie i wtedy rocznego Artura.Ranił nas do krwi,sikal i znaczył teren a na sterylke ponoć był za mały.Kociak wrócił do weta,po tym jak ratując go bo utknął gdzieś rozdrapal mi rękę i trzeba było szyc.Niestety był tak przerażony sytuacja że bronił się i zaparł o mnie pazurami.Poszedl do kociego tymczasowego domu z ktorego zwial i tyle go widzieli :( Wracając do tematu -Tomek boi się że znów będziemy wyrzucać meble i dywany zasilane.On nigdy nie miał zwierzęcia w domu.Jemu pasowała by złota rybka ,jedna! On uważa że zwierząt w domu się trzymać nie powinno .Ale zasiał też ziarnko nadziei w dziecku mówiąc że czasami zdarza się że pies sam znajduje właściciela (przybłąkał się itd).
  • No to pochwalę się że mąż nakleił nowa tapetę białą na stara tablicę sucho ścieralną. I sie udało mimo kilku fal, pousówał bąble powietrza.
  • Pies też może poniszczyć meble. Z tego co wiem to dzieci cieszą nawet małe zwierzęta typu chomik. I pies też mógłby być malutki w sumie, może na takiego miniaturowego się mąż zgodzi?
  • @Dominikaa
    z kotami tak jest...
    pewnie z psami tez...że nie bierze się przypadkowych egzemplarzy...
  • To, co mi sie nie podoba, to wycofywanie sie z obietnicy. Jesli sie komukolwiek cokowliwek obiecalo, to nalezy slowa dotrzymac. takie wycofanie sie jest antywychowawcze, moim zdaniem. dziecko uczy sie, ze dane slowo nei jest wazne, a rodzicom nei ma co ufac, nawet, jesli cos obiecaja. To nei jest OK. Przeciez mozna wziac ze schroniska jakiegos nieduzego, spokojnego psa - pracownicy na pewno doradza, jaki bedzie pasowal do Was. secundo - argument z wyjazdem tez koslawy, bo coraz wiecej miejsc przyjmuje psy.
  • @draconessa mnie też to nie leży,a już tłumaczenie męża że nie sądził że dziecko przez 5 lat będzie pamiętał o danej mu "luźnej obietnicy" tym bardziej nie.Gdy mój teść obiecuje coś chłopcom np swój przyjazd a później się z tego wycofuje ,mój mąż ostro reaguje bo teść ma taką tendencję do niedotrzymania obietnic ,więc teraz nie rozumiem dlaczego on tak postąpił.No nic trzeba przerobić ten temat ponownie gdy dzieci pójdą spać. Niestety wszyscy dookoła jakoś głośno ostatnio odradzają jakiekolwiek zwierzęta, wręcz psiocza na swoje.Albo ludzie się zmienili albo zwierzęta nagle zaczęły wykazywać jakieś destrukcyjne do potęgi entej moce?Moim rodzicom nigdy żaden zwierzak nic nie zniszczył,nawet szczenięta zdarzały się być czysciutkie i nie niszczące ,a one lubią podgryzac .Moja sunia zdechła rok temu ,mój tata się nią zajmował i widzę po nim że sobie bez niej nie radzi czasami.Tata niedoslyszy a ona była jego mobilnym dzwonkiem do drzwi i telefonu.
  • edytowano kwiecień 2016
    @Dominikaa Wiesz, ja moze nie jestem w pelni tez i obiektywna, ale ...u nas w domu sa zwierzeta i widze, jak dobrze obecnosc ich wplywa na nasza rodzine - od aktywizacji ruchowej ( bo psa trzeba wyprowadzac) po techniki relaksacyjne - nic tak bardziej nie odpreza po calym dniu, niz mruczacy na kolanach kot:) Co do wyjazdow, jest to pewne utrudnienie, nie da sie ukryc, ale nie jest nie do pokonania przy odrobinie wysilku i wolnej woli. A i wplyw wychowawczy tez jest - bo psem, kotem, rybka czy czymkolwiek innym trzeba sie zajac - nakarmic, czasem wykapac, czy sprzatnac klateczke, etc - poza tym dziecko uczy sie tetgo, ze zwierzak to tez zywe, czujace, stworzenie. A poza tym, kazdy potrzebuje takiego swoistego przyjaceila, ktoremu mozna sie wyzalic na uszko - i nei jest to ani mama, ani tata, ani rodzenstwo. Inna rzecza, ktora juz poruszylam - danego slowa nalezy bezwzglednie dotrzymac. niezaleznie, czy dajemy je szefowi w pracy, czy malemu dziecku. nie ma nic bardziej demoralizujacego i oddalajacego, niz niedotrzymywanie obietnic przez doroslych. 'slowo sie rzeklo, kobylka u plota'. Skoro obiecaliscie psiaka - trzeba dotrzymac ( osobiscie, nei uwazam, ze dobrym pomyslem jest dawanie zwierzaka jako prezentu z jakiejkolwiek okazji, no, ale...) I musicie byc gotowi na to, ze pewnie duza czesc obowiazkow spadnie na Was - ale trudno, pies de facto staje sie dowmownikiem wszystkjich, a nie tylko zabawka jednego dziecka. I - jak mowie - pies ze schroniska, o znanym charakterze, nie powinien byc zanadto uciazliwy, a radosci wszystkim Wam sprawi wiele!!!
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.