Co do wymagania emerytur dla matek niepracujących całe życie. Jak to się ma do twierdzenia "nie będziesz mieć dzieci to nikt ci na starość nie pomoże i szklanki wody nie poda". Pani z Puszczykowa odchowała 15 dzieci i prosiła o emeryturę bo sobie nie radzi. I co, żadne z tej piętnastki nie było w stanie jej pomóc? Ciekawe dlaczego.
@Paprotka, oto cytat z pierwszego lepszego artykułu o wspomnianej kobiecie: "Mąż Leszek jest po dwóch udarach i choruje na boreliozę. Ma emeryturę, ale bardzo niską. Dzieci pomagają, jak mogą, ale teraz, w wieku 62 lat, pani Grażyna też chciałaby mieć jakieś zabezpieczenie na starość. Skromnej kobiecie wystarczyłaby nawet kilkusetzłotowa renta specjalna." Jak widzisz, potrzeby duże, więc mimo pomocy ta pani nie daje rady. Najmłodsza córka ma 20 lat, więc może jeszcze nie pracuje? Nie wiadomo też, ile dzieci i jakie zarobki mają pozostałe dzieci. nie zaglądaj ludziom do kieszeni, bo, jak widać, ta pani ma wsparcie rodziny, ale pieniądze na drzewach nie rosną. i tak, jak pisała Katarzyna, dzieci odprowadzają po kilkaset złotych na emerytury dla tych, którzy pracowali zawodowo, więc pewnie takiej gromadki nie mieli. Dlatego za Małgorzatą optuję za emeryturą ze wskazaniem.
Jeśli ktoś prosi o pieniądze które idą od nas wszystkich to traci prawo do tego by nie zaglądać mu do kieszeni. Po prostu na tym przykładzie widać że argument "jak kobieta nie urodzi gromadki dzieci to nikt jej na starosc nie pomoze" jest kulawy - dzieci mimo że jest ich aż 15 nie są w stanie złożyć się na pomoc finansową dla mamy (w co szczerze wątpię - niechby każde zrzucało się miesięcznie po 50zł i już jest konkretna suma), albo nie mają na to ochoty, a może córki wybrały podobny model życia i nie zarabiają. Pani mimo takiej licznej gromadki dzieci i tak potrzebuje pieniędzy od państwa. Akurat ten przykład przyszedł mi na myśl czytając ten wątek.
@Paprotka tylko te dzieci składają się na jej świadczenie płacąc podatki. Nie ma powodu by musiały się DODATKOWO opodatkować na jej emeryturę. A szklankę wody gdy będzie niedolezna na pewno jej podadzą.
Wiecie, to wszystko wygląda inaczej, kiedy jest się matką gromadki i cały czas się pracuje zawodowo w pełnym wymiarze godzin. Wtedy dodatkowo ponosi się koszty i przedszkola, i opiekunki (ja tak mam, mimo że najmłodsze ma prawie 5 lat). Ok, zawsze można powiedzieć, to twój wybór. Chciałaś - masz. Ale ja płacę składki ZUS cały czas. I pytanie: mam mieć taką samą emeryturę, jak osoba nie pracująca zawodowo? Jakiś inny przelicznik, inni wskaźnik? Powinni mi dodać parę procent, bo jestem tzw. wielodzietna? Szczerze: nie wiem. Co do przykładu wspomnianej wyżej Pani, sorry, ale i ja, i mój mąż pomagamy naszym rodzicom, i nie mamy z tym żadnego problemu. Traktujemy to, jako nasz obowiązek. Jesteśmy im wdzięczni za to, co dostaliśmy, i za to, co dostają nasze dzieci. Jestem jedynaczką. Sama dbam o moich rodziców. Problem 15-ciorga dzieci nie mogących pomóc rodzicom wydaje mi się albo naciągany, albo śmieszny. I @jan_u, proszę , nie przekonuj mnie, że pracujące dzieci płaca składki na emeryturę rodziców. Gdy moi rodzice i teściowie potrzebują pomocy, nie oglądam się na państwo. To jest moja odpowiedzialność, tylko moja.
@Paprotka a wiesz gdzie znajduje sie ta miejscowość Puszczykow? Wiesz jakie tam mogą być zarobki? Wiesz ze są województwa w których jest ogromne bezrobocie? A jak juz ktos ma szczęście i dostanie robotę to zarabia 1000 zl na 6 osobowa rodzinę? I każdy grosz jest bardzo liczony? Ja akurat rozumiem, ze dzieci nie mogą się wg Twego rozumowania zrzucić po 50 dych dla rodzicow, bo mogą sami nie miec - co nie znaczy ze olewają matkę i jej nie pomagają. Fajnie sie patrzy z perspektywy pracy w większym miescie, gdzie bida nie zagląda w oczy. Należy sie tej kobiecie pomoc finansową i to z marszu, właśnie dlatego, ze urodziła i wychowala 15 dzieci.
Agnieszka82 - nie wierzę że wszystkie dzieci łącznie z tymi najstarszymi po 40 roku życia siedzą od urodzenia w rodzinnej miejscowości i że choćby połowa z nich nie potrafiła znaleźć pracy powyżej 1000zł. A jeśli tak, to rodzina musi być niezaradna i nie mam przekonania, że należy dawać im dodatkowe pieniądze ponad te ktore już są dostępne (zasiłki). Oczywiście wykluczam zdarzenia losowe takie jak np choroby i czyjąś niezdolność do pracy, ale no właśnie o tym nie ma żadnych informacji, tylko postawa roszczeniowa - dajcie. I średnio mi się to podoba. Małopolskie nie należy zresztą do województw gdzie jest największe bezrobocie.
Ja tez uważam ze sytuacja jest przykladowa a nie realna. Ot, Pani wychowala 15 dzieci, to ciezka i wymagajaca praca a nie przysluguje jej ani renta ani emerytura, ale przypuszczam ze dzieci sa jej w stanie pomoc. Nie wnikam czy Państwo powinno jej pomoc ale nie wierze ze nie ma za co zyc.
No tak, każdy przyznaje ze wychowanie dzieci to taka ciężka i wymagajaca praca ale od kasy państwowej to jej wara. Chciała to ma, teraz niech na dziexiory utrzymują.
@Paprotka a przegladalas choc jedno ogłoszenie w sprawie pracy z tego rejonu? Wiesz jakie tam są zarobki? Ty sobie tego nie jesteś w stanie wyobrazić ale tak ludzie żyją - mąż i ojciec ma tysiaka na caly mc na utrzymanie calej rodziny! I raczej to nie jest zyciowa nieudolność w kwestii znalezienia lepszej pracy - choc na pewno są takie przypadki ale to margines i patologia a nie piszemy tutaj o patologii tylko o normalnych rodzinach - tylko dlatego ze lepiej platnej pracy po prostu nie ma! Wkurza mnie takie założenie, jak nie jest w stanie chlop załatwić sobie lepszej pracy to pewnie jest nieudolny i w ogóle patol.
I teraz dalej idąc tropem bo widac ze trzeba łopatologicznie - rodzina ma tego tysiaka na caly mc, opłaty, jedzenie itp itd - i teraz ma się zrzutkę zrobić po 50 zl ? Noo, rzeczywiście maja z czego :-B
Agnieszka ale tam jest 15 dorosłych osób. Pewnie sie porozjEzdzaly po Polsce albo i swiecie. Osobiście uważam ze każdy ma różne możliwości, czasem łatwiej czasem trudniej cos osiągną ale ciezka praca prawie zawsze sie cos uda. I tak, wychowanie dziecka to ciezka praca, jak sie wychowuje 15 to realnie wierze ze nie ma juz czasu na prace ale jak sie wychowuje 3 to co stoi na przeszkodzie żeby po ich odchowaniu wrócić do pracy? Powinny byc tylko takie możliwości. Uważam jeszcze ze osoby mające dzieci w Ed powinny otrzymywać wynagrodzenie.
@andora można tak gdybać gdzie są te dzieci i ile zarabiają i jakbsie dokladaja do pomocy rodzicom. Ale nikt z nas nie zna dokladnie och historii życiowej tyle co bylo napisane w artykule. A bylo napisane tylko tyle ze dzieci pomagają jak mogą - podejrzewam ze o patologii by nie pisali. A jak pomagają jak mogą to nie mogą bardziej czyli nie tak jak byśmy sobie życzyli w naszych oczach. Bo my na pewno wiemy jak oni powinni pomoc, no przeciez! Oni na pewno na to nie wpadna bo z pewnością są nieudolni skoro rodzice rękę po kasę panstwowa wyciągają. A nie, matula powinna do roboty śmigać najpiej od razu po odchowaniu najmłodszego dziecka :-B Sarkazm mi sie wlaczyl i nóż mi sie otwiera w kieszeni. Kobieta zrobila kawal dobrej roboty przez lata i nikt jej nie zaplacil a teraz jeszcze na starość państwo jej kasy nie da bo przeciez ma dzieci! Niech utrzymują, a co!
Ja widzę, że jednak pokutuje przekonanie, iż matki wychowujące dzieci w domu nic nie robią. To ja się pytam - za co płaci się żłobkom i przedszkolom? Na jakiej zasadzie uznajemy, że pani w żłobku pracuje, a matka robiąca dokładnie to samo, tylko w wiekszym wymiarze godzinowym - NIC NIE ROBI? Siedzi w domu? Nie pracuje? I te inne kretyńskie sformułowania? Wedle tej logiki rzeczywiście - nie chciało się robić (na zakładzie), to się nic nie należy. Dopłacić do żłobka się magicznie opłaca, a wrzucić te same pieniądze na fundusz emerytalny matki domowej - ni cholery.
Jednocześnie bardzo bym chciała, żeby bardziej powszechne były niestandardowe formy zatrudnienia - części etatu, telepraca itp., przydatne dla matek dzieci przedszkolnych czy szkolnych.
Dokładnie tak, Marcelina od wielu osób słyszałam, że panie w żłobku i przedszkolu to nic nie robią i za dobrze chcą za to nic nie robienie zarabiać. Opieka nad dzieckiem czy to matki, czy niani czy żłobka, przedszkola jest kompletnie niedoceniana.
Jak w takim razie docenić pracę matki wielodzietnej pracującej zawodowo - zasuwa wszak na dwa etaty (praca + dom) ? I nie zawsze dlatego, że chce, czasami z różnych względów po prostu musi. Też by się przydał jakiś bonusik za wielodzietność do emerytury :P A tak na serio nie sądzę, żebyśmy się doczekali kiedykolwiek realnego wynagrodzenia przez państwo za bycie matką wielodzietną...
I raczej to nie jest zyciowa nieudolność w kwestii znalezienia lepszej pracy - choc na pewno są takie przypadki ale to margines i patologia a nie piszemy tutaj o patologii tylko o normalnych rodzinach
Tylko na jakiej podstawie @Agnieszka82 uwazasz ze pani z artykulu to na pewno "normalna rodzina". Nie twierdze ze tak jest, nie ma o tym informacji. Chocby i bylo to bardzo zadluzone wojewodztwo (a nie jest) to sposrod 15 osob przynajmniej kilka powinno miec prace pozwalajaca na pomoc matce. Nie mowimy o 18-latkach tylko ludziach w przedziale 25-40. No i wychowanie w multiwielodzietnych rodzinach uczy zaradnosci i przedsiebiorczosci czy nie? I nie twierdze ze taka kobieta nic nie robi skoro nie pracuje zawodowo, prosze mi nie imputowac takich tez. Ale nie jestem przekonana ze powinna dostawac emeryture na rowni z pracujaca zawodowo rowiesniczka. Kobiety pracujace zawodowo tez wychowuja dzieci (gromadki tez, nie tylko parki i jedynakow) i zajmuja sie domem - nikt im podwojnie nie placi. A podany przyklad pokazuje (dla mnie) ze sytuacja nie jest taka oczywista. Rownie dobrze pani mogla wychowac gromade ludzi przekonana ze nie oplaca im sie pracowac, bo panstwo da.
Mysle ze nikt kto się sam zajmował dzieckiem nie uważa ze nie jest to ciezka praca. Jak tak uważa to dajcie go do mnie, załatwię mu praktyki w żłobku. Malym, prywatnym oby nie zwariował. Uważam, ze mamy wielodzietne powinny miec zapewniona emeryturę ale nie za bardzo wiem jak to zrobić . Moze poprostu czas wychowawczego wliczalby sie do stazu pracy? A wracając do tematu pani od 15,dzieci to jeszcze raz napisze, do mnie ta Pani jest narzędziem. Naglosniono jej sprawę bo jest świetny przykładem ze wychowując 15,dzieci noe miała jak isc do pracy (przy trojce byloby to dyskusyjne) ale ja.wciaz nie wierze ze jeszcze jak sama pisze ma skromne potrzeby to nie ma jej kto z tych dzieci pomoc. Ale to moja opinia w tej konkretnej sytuacji.
@Paprotka Ty za to zakładasz ze rodzina jest patologia choćby po tym względzie ze jest tam 15 dzieci. :-B Bo przecie gdyby tyle dzieci nie miała to poszła by do pracy i dzis miała porzadna emeryturkę c'nie?
@asiao, wydaje mi się, że dostaje po mężu, w innym przypadku miałaby spory problem z utrzymaniem się. Cała sprawa jest w tym, aby kobiety (zarówno te pracujące zawodowo, jak i te pracujące w domu) miały swoje pieniądze, tj. zostały za trud wychowania dzieci docenione. A propos opinii na temat matek pracujących w domu, przypomniała mi się moja najstarsza córka, wówczas niespełna 4 letnia, spytana, gdzie pracują jej dziadkowie (bardzo młodo wyglądający), odpowiedziała, że dziadek w fabryce, a babcia - w domu. I pamiętam moją teściową, która wówczas tak się wyprostowała, że kilka centymetrów urosła. Szkoda, że politycy i wiele dorosłych nie jest w stanie dostrzec tego, co było naturalne dla czterolatki.
Komentarz
Skoro chcecie lobbować, to może przyda się Wam garść pomysłów z tej strony:
http://kasakobiet.most.org.pl/
Ta strona chyba nie jest uaktualniana od dłuższego czasu, tak jakby pewne pomysły zamarły. Może warto je podjąć i kontynuować?
Piszą tam m.in. jakie są państwowe rozwiązania dotyczące finansów niepracujących zawodowo kobiet w różnych krajach Europy.
http://kasakobiet.most.org.pl/na_swiecie.html
(w opisie systemu norweskiego są trochę błędne dane jeśli chodzi o zasiłki, jak jest obecnie można przeczytać tutaj: http://www.ewa-stensrod.no/uslugi/ciaza-porod.html )
Tutaj też ciekawy tekst o wartości nierynkowej, nieodpłatnej pracy:
http://kasakobiet.most.org.pl/teksty/hilkka_pietila.html#wartosc_nierynkowej
"Mąż Leszek jest po dwóch udarach i choruje na boreliozę. Ma emeryturę, ale bardzo niską. Dzieci pomagają, jak mogą, ale teraz, w wieku 62 lat, pani Grażyna też chciałaby mieć jakieś zabezpieczenie na starość. Skromnej kobiecie wystarczyłaby nawet kilkusetzłotowa renta specjalna."
Jak widzisz, potrzeby duże, więc mimo pomocy ta pani nie daje rady. Najmłodsza córka ma 20 lat, więc może jeszcze nie pracuje? Nie wiadomo też, ile dzieci i jakie zarobki mają pozostałe dzieci. nie zaglądaj ludziom do kieszeni, bo, jak widać, ta pani ma wsparcie rodziny, ale pieniądze na drzewach nie rosną. i tak, jak pisała Katarzyna, dzieci odprowadzają po kilkaset złotych na emerytury dla tych, którzy pracowali zawodowo, więc pewnie takiej gromadki nie mieli. Dlatego za Małgorzatą optuję za emeryturą ze wskazaniem.
Po prostu na tym przykładzie widać że argument "jak kobieta nie urodzi gromadki dzieci to nikt jej na starosc nie pomoze" jest kulawy - dzieci mimo że jest ich aż 15 nie są w stanie złożyć się na pomoc finansową dla mamy (w co szczerze wątpię - niechby każde zrzucało się miesięcznie po 50zł i już jest konkretna suma), albo nie mają na to ochoty, a może córki wybrały podobny model życia i nie zarabiają. Pani mimo takiej licznej gromadki dzieci i tak potrzebuje pieniędzy od państwa.
Akurat ten przykład przyszedł mi na myśl czytając ten wątek.
Ja akurat rozumiem, ze dzieci nie mogą się wg Twego rozumowania zrzucić po 50 dych dla rodzicow, bo mogą sami nie miec - co nie znaczy ze olewają matkę i jej nie pomagają.
Fajnie sie patrzy z perspektywy pracy w większym miescie, gdzie bida nie zagląda w oczy. Należy sie tej kobiecie pomoc finansową i to z marszu, właśnie dlatego, ze urodziła i wychowala 15 dzieci.
Małopolskie nie należy zresztą do województw gdzie jest największe bezrobocie.
I raczej to nie jest zyciowa nieudolność w kwestii znalezienia lepszej pracy - choc na pewno są takie przypadki ale to margines i patologia a nie piszemy tutaj o patologii tylko o normalnych rodzinach - tylko dlatego ze lepiej platnej pracy po prostu nie ma!
Wkurza mnie takie założenie, jak nie jest w stanie chlop załatwić sobie lepszej pracy to pewnie jest nieudolny i w ogóle patol.
Sarkazm mi sie wlaczyl i nóż mi sie otwiera w kieszeni. Kobieta zrobila kawal dobrej roboty przez lata i nikt jej nie zaplacil a teraz jeszcze na starość państwo jej kasy nie da bo przeciez ma dzieci! Niech utrzymują, a co!
Wedle tej logiki rzeczywiście - nie chciało się robić (na zakładzie), to się nic nie należy. Dopłacić do żłobka się magicznie opłaca, a wrzucić te same pieniądze na fundusz emerytalny matki domowej - ni cholery.
Jednocześnie bardzo bym chciała, żeby bardziej powszechne były niestandardowe formy zatrudnienia - części etatu, telepraca itp., przydatne dla matek dzieci przedszkolnych czy szkolnych.
A tak na serio nie sądzę, żebyśmy się doczekali kiedykolwiek realnego wynagrodzenia przez państwo za bycie matką wielodzietną...
Tylko na jakiej podstawie @Agnieszka82 uwazasz ze pani z artykulu to na pewno "normalna rodzina". Nie twierdze ze tak jest, nie ma o tym informacji. Chocby i bylo to bardzo zadluzone wojewodztwo (a nie jest) to sposrod 15 osob przynajmniej kilka powinno miec prace pozwalajaca na pomoc matce. Nie mowimy o 18-latkach tylko ludziach w przedziale 25-40. No i wychowanie w multiwielodzietnych rodzinach uczy zaradnosci i przedsiebiorczosci czy nie?
I nie twierdze ze taka kobieta nic nie robi skoro nie pracuje zawodowo, prosze mi nie imputowac takich tez. Ale nie jestem przekonana ze powinna dostawac emeryture na rowni z pracujaca zawodowo rowiesniczka. Kobiety pracujace zawodowo tez wychowuja dzieci (gromadki tez, nie tylko parki i jedynakow) i zajmuja sie domem - nikt im podwojnie nie placi. A podany przyklad pokazuje (dla mnie) ze sytuacja nie jest taka oczywista. Rownie dobrze pani mogla wychowac gromade ludzi przekonana ze nie oplaca im sie pracowac, bo panstwo da.
Bo przecie gdyby tyle dzieci nie miała to poszła by do pracy i dzis miała porzadna emeryturkę c'nie?