Nie pisałam, ale mam Cię @Olesia mocno w sercu. Jak moją Mamę. Podobna historia, ale to już wiesz . Myśląc o mojej Mam, myślę i o Tobie. Tak w pakiecie Moja mama ma jutro onkologa, wizytę kontrolną. Leci 5 rok od operacji i radioterapii, chemii nie miała. Cały czas stres jest, będzie zawsze i z tym trzeba się liczyć. Wiem, że u Ciebie będzie dobrze.
@mamababcia To piękne, co piszesz, ale ja do końca tego tak nie odbieram. Wstyd mi mówić o mojej drodze krzyżowej tak naprawdę. Czytam i słucham dużo ostatnio ks. Jana Kaczkowskiego. Jego słowa dają mi właściwą perspektywę, stawiają w prawdzie. Umacniają. Mam pomoc, świetną opiekę lekarską, szpital blisko. Mam wspaniałą opiekę rodziny. Poza tym teraz doskonale niemal lekarze panują nad bólem. Nie jestem jeszcze zmęczona zmaganiem z chorobą. Mam ogromne wsparcie modlitewne tutaj, we wspólnocie i wśród przyjaciół. Tak naprawdę czuję się bardzo obdarowana w tej trudnej chorobie. I nie piszę tego, żeby kokietować. Mam świadomość powagi sytuacji. Mam świadomość, że trudne chwile mogą dopiero nadejść. Edit: i mam świadomość, że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji. Tak wielu zmaga się z tą chorobą... Ale mam też doświadczenie, że Bóg działa,.że JEST,.że daje zbawienie. I ufam, że to doświadczenie pomoże mi przyjąć to, co będzie. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tak osobiste wynurzenia. Cieszę się, że mogłam to wypowiedzieć.
Komentarz
@anulaczrnula
Dziękuję Wam obu za Wasze świadectwo. :-*
Dalej za Was +++
Jak moją Mamę.
Podobna historia, ale to już wiesz .
Myśląc o mojej Mam, myślę i o Tobie. Tak w pakiecie
Moja mama ma jutro onkologa, wizytę kontrolną. Leci 5 rok od operacji i radioterapii, chemii nie miała. Cały czas stres jest, będzie zawsze i z tym trzeba się liczyć.
Wiem, że u Ciebie będzie dobrze.
@Olesia
Dzisiejsza Droga Krzyżowa w intencji wszystkich chorych, a szczególnie w Waszej intencji.
Ale Twoja wiara i zaufanie OLESIU
to.dla mnie dotyk Boga
Pamiętam, choć nie piszę
+++
I Pan Jezus był tuż...
Nie umiem odmówić Mu niczego.
To piękne, co piszesz, ale ja do końca tego tak nie odbieram. Wstyd mi mówić o mojej drodze krzyżowej tak naprawdę.
Czytam i słucham dużo ostatnio ks. Jana Kaczkowskiego. Jego słowa dają mi właściwą perspektywę, stawiają w prawdzie. Umacniają.
Mam pomoc, świetną opiekę lekarską, szpital blisko. Mam wspaniałą opiekę rodziny. Poza tym teraz doskonale niemal lekarze panują nad bólem.
Nie jestem jeszcze zmęczona zmaganiem z chorobą.
Mam ogromne wsparcie modlitewne tutaj, we wspólnocie i wśród przyjaciół.
Tak naprawdę czuję się bardzo obdarowana w tej trudnej chorobie.
I nie piszę tego, żeby kokietować.
Mam świadomość powagi sytuacji.
Mam świadomość, że trudne chwile mogą dopiero nadejść.
Edit: i mam świadomość, że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji. Tak wielu zmaga się z tą chorobą...
Ale mam też doświadczenie, że Bóg działa,.że JEST,.że daje zbawienie.
I ufam, że to doświadczenie pomoże mi przyjąć to, co będzie.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi tak osobiste wynurzenia.
Cieszę się, że mogłam to wypowiedzieć.
Mam plan leczenia, ale muszę się z tym przespać.
Po prostu boję się.
Uprzedziłas mnie tym pięknym, wzruszający wpisem O:-)
Zięć sprawdzał. Okazuje się, że pochodzi od... bliźniaków.
Bliźni wg etymologii to po prostu bliźniak.
Genialne.
Przepraszam.
Zrozumiałam,ze pisząc ze musisz sie z tym przespać,chodzi Ci o to,ze masz watpliwości,które chcesz przemyśleć.
+++
Nie masz za co przepraszać.
Pewnie będę teraz trochę niekumata i rozkojarzona we wszystkim... Taki czas.
Ej, fajne, jakim cudem tego nie znałam...?