Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Odebrano im dzieci z powodu biedy

135

Komentarz

  • edytowano kwietnia 2016
    absolutnie nie uważam, że błędy dietetyczne powinny być powodem odbierania dzieci. Powinny być powodem pracy z taką rodziną, zapewnieniem jej odpowiedniej edukacji o żywieniu i o skutkach złej diety. Ale jeśli rodzice np. przez kilka lat nie umieją dziecka (które sami doprowadzili do otyłości) odchudzić (wraz z pomocą osób z zewnątrz), a wręcz pogarszają jego stan to być może jest to powód, dla którego dziecko takie powinno być na jakiś czas umieszczone np. w jakiejś klinice leczenia otyłości (a w tym samym czasie powinna być praca z pozostałą częścią rodziny), a być może faktycznie, nawet odebrane.

    no właśnie o tym pisałem,
    po donosie o nadwadze zaczyna się kompleksowa pomoc, czyli praca z rodziną, kontrola diety,
    z ewentualnym odebraniem dziecka...
  • @Pioszo54
    A jakie widzisz rozwiązanie w sytuacji, w której dziecko jest doprowadzone do kalectwa z powodu błędów w żywieniu, a rodzice nie umieją i nie chcą takiego dziecka z otyłości wyleczyć? Nie mówię, że odbieranie dziecka powinno następować od razu, bez prób pracy z rodziną, bez ostrzeżenia, po - jak to określasz - donosie. Ale jeśli nie ma poprawy to dziecko nadal jest krzywdzone i jego sytuacja jest coraz gorsza. Uważasz, że dziecko powinno w takiej rodzinie pozostać i tyć sobie dalej do woli? Do jakiego momentu?

    Otyłość to choroba. Jeśli dziecko ma cukrzycę i rodzice odmawiają leczenia to czy odebranie dziecka jest zasadne, czy też nie? Czy jeśli uznam, że nie widzę problemu w tym, że moje 6letnie dziecko pali papierosy, a tatuś do soczku dolewa wódeczkę to tylko moja sprawa i innym nic do tego? Czy mogę pozwolić dziecku na zabawę tasakiem, a niech sobie poucina palce, innym nic do tego? Niestety, ale są sytuacje, w których dzieci muszą być odbierane, kiedy rodzice nie umieją albo nie chcą zmienić swojego zachowania.
  • Pioszo pisaliśmy o wdawaniu się służb (zdrowia itd) w życie rodziny i tylko do tego "pilam" ale jeśli rodzic uparcie zmienia lekarzy i ich nie słucha" bo znów pierdziela o diecie " (cytuję moja siostrę ,matkę 6.5 latka z otyłością i powikłaniami) a ona przyszła z kaszlem,to co mają zrobić najbliżsi którzy widzą krzywdę dziecka ?a no nic nie mogą !ona nie słucha !

    Nie wiem ile kosztuje Baleron marketów ,bo zaopatruje ich Carrefour bo on najbliżej ale nie sądzę aby był tańszy niż jaglanka czy płatki owsiane (na śniadanie ).
  • W przypadku nadwagi sprawa jest o tyle delikatna, że decydować mogą skłonności wrodzone a rodzice i dzieci mogą tworzyć normalną, kochającą się rodzinę.

    A ogólnie rozwiązaniem jest skierowanie sprawy (np. przez nauczycieli) na policję, a ta ewentualnie kieruje wniosek do sądu;
    tworzenie w celu interwencji, czy opieki, specjalnego urzędu skutkuje zagrożeniem dla każdej rodziny.
  • edytowano kwietnia 2016
    @Pioszo54 kochający rodzice dziecka ze skłonnościami wrodzonymi do otyłości nie karmią go batonami i chipsami. Może nie są w stanie odchudzić dziecka, ale pewnie współpracują z lekarzami, robią co mogą w danej syutacji. Są jednak też tacy co mają to w d..e bo wygodniej kupić zapychacza i to nie ma nic wspólnego z kochającą się i normalną rodziną.
  • Nie mówimy o nadwadze w kochających się rodzinach. Mówimy o otyłości wynikającej z zaniedbania rodziców.

    Zagrożeniem dla rodziny jest odebranie dziecka, ale co, kiedy to rodzina jest zagrożeniem dla dziecka? Nie można udawać, że takich spraw nie ma...
  • są, i właściwy sposób postępowania opisałem powyżej
  • @kitek
    bądź łaskawa nie przekręcać mego nicka
    dziękuję
  • Kochający rodzice liczą się ze wskazówkami osób, które życzliwie doradzą nie wspominając o tym, ze kochający rodzic jest świadom tego, że błedy zywieniowe i skrajne zatuczenie dziecka (nie mówimy o "pulchnosci") wiąże się co najmniej z problemami zdrowotnymi. Że o innych nie wspomnę
  • @Pioszo54 bardzo przepraszam, obiecują poprawę.
  • dostarczam mieszankę
    proponuję oddanie do adopcji
    zgłaszam na policję
  • A policja zawiadamia odpowiednie służby. Bo na pewno nie zajmuje się odparzeniami, otyłością, itp.
  • odpowiednie służby przeznaczam do likwidacji, gdyż stanowią potencjalne zagrożenie dla każdej rodziny
  • skoro nie będzie innych służb to jak w takim przypadku powinna zadziałać policja?
  • edytowano kwietnia 2016
    zgadzam się, protestuję tylko przeciw istnieniu "specjalnych służb",
    bo to one, jak pokazuje praktyka innych państw, rozszerzają pojęcie patologii na normalne zachowania i normalne rodziny.
  • Przepraszam @Pioszo54 ale mam wrazenie, ze tak naprawdę niewiele wiesz o pracy, codziennej pracy "odpowiednich służb"
  • Czyli co, policja ma decydować czy zabrać dziecko?

    "Służby" trzeba szkolić, edukować, wymagać szkoleń, superwizji, uwrażliwiać. Służby w obecnym kształcie nie są doskonałe, mopsy nie funkcjonują często tak, jak powinni, psychologowie i pedagodzy często nie mają odpowiedniej wiedzy czy kwalifikacji do pracy z rodzinami, a sądy bywają nieprzygotowane i opierają się na byle-jakich opiniach, ale to nie znaczy, że policja powinna się zajmować decydowaniem czy dziecko należy odebrać, czy też nie. Podejrzewam, że policjanci są do takiej pracy jeszcze gorzej przygotowani.
  • edytowano kwietnia 2016
    @AB Nie wiem, ludzie wymyślający to w ogóle rozmawiają z praktykami????

    Dokładnie tak, jak piszesz. Sama się nad tym czasem zastanawiam.
    Przepisy do konsultacji (sensownych!), do zmiany, pracownicy do szkolenia-szkolenia-szkolenia i jeszcze więcej do szkolenia, trochę społecznej wrażliwości na drugą osobę, jakieś porządne programy przeciwdziałające wypaleniu pracowników instytucji pomocowych i wystarczy, żeby było dużo lepiej...

    edit.dop.
  • No dobra to teraz już pytam jako ciocia owego malucha .Jak mu pomóc ?on w wieku mojego Adama a na zajęciach wf siedzi bo nie daje rady się ruszać.Poprzednia lekarka wystawiła zwolnienie z wf u bo ma astmę wysiłkowa + problemy z sercem .Nie wyobrażam sobie 6.5 latka który nie może pobiegać z dziećmi w formie zabawy :( od przedszkola jest bardzo odtracany przez rówieśników. Płakać mi się czasami chce ,a ile bym się nie nagadala ,to opór ze strony jego rodziców.
  • Przepraszam @Pioszo54 ale mam wrazenie, ze tak naprawdę niewiele wiesz o pracy, codziennej pracy "odpowiednich służb"

    prawda,
    ale docierają do mnie pogłoski o ilości odbieranych dzieci w Skandynawii np.
    a i niedawno mieliśmy przecież sprawę Bajkowskich (tam też zadziałały "służby").
    Twierdzę, że samo istnienie tego rodzaju służb kładzie się cieniem na wszystkich rodzinach, gdyż na każdego można napisać donos.
  • Czyli co, policja ma decydować czy zabrać dziecko?

    W nagłym przypadku tak,
    a normalnie rozejrzeć się i ewentualnie zgłosić sprawę do sądu.
  • a kiedy ma tą sprawę do sądu zgłosić? na podstawie jednej interwencji? jakie będą kryteria oceny sytuacji?
  • no i co ze sprawą sądową - sąd będzie musiał sprawdzć zasadnosć skargi. Kto będzie sprawdzał syutację rodzinną, jaka instytucja? czy sąd ma decydowac na podstawie opini policjantów?
  • W nagłym przypadku tak,
    a normalnie rozejrzeć się i ewentualnie zgłosić sprawę do sądu.


    Ale policja będzie "rozglądać się" dokładnie tak samo, jak i pracownicy tych "służb". Wśród policjantów będą osoby, które zabiorą dziecko za szybko i bez powodu, będą też tacy, którzy zabiorą dziecko za późno lub nie zdążą go zabrać przed prawdziwą tragedią.
    A sądy, do których będą zgłaszane sprawy też działają i wydają wyroki w oparciu o opinie. A opinie piszą specjaliści. Pedagodzy, psychologowie, pracownicy socjalni, asystenci rodzin, kuratorzy. Rozumiem, że naturalną konsekwencją likwidacji "służb" miałoby być to, że to policjanci mieliby się wyszkolić i występować w sądzie w roli biegłego? Miałaby to być specjalna grupa (czym wtedy różniliby się od "służb"?), czy też każdy policjant miałby nagle robić specjalizację z prawa rodzinnego, cywilnego, szkolić się w zakresie pedagogiki, psychologii, poznać zasady pracy asystenta rodziny itp.?
  • @Pioszo54
    Twierdzę, że samo istnienie tego rodzaju służb kładzie się cieniem na wszystkich rodzinach, gdyż na każdego można napisać donos.

    Czy jeśli sprawami rodzin zajmą się policjanci - ludzie z automatu przestaną pisać "donosy"?

    Btw, służby, donosy - imo masz bardzo negatywny obraz instytucji i osób, które w założeniu mają rodzinie pomagać. W każdej grupie znajdują się ludzie, którzy być tam nie powinni, jednak wielu asystentów rodziny, psychologów, pedagogów, pracowników socjal. pracuje w swoim zawodzie z powołania, wielu z nich to fascynaci, którzy to, co robią robią z troski o innych, a nie z powodu donosów i tylko po to żeby rodzinie utrudnić. To jakby zakładać, że np. rodziny zastępcze przyjmują dzieci dla kasy (choć z pewnością są i tacy!). Moim zdaniem nie jest tak źle, jak Ci się wydaje.
  • zez tymi biegłymi to też jest lekka paranoja - sąd, na wniosek policji lub z własnej inicjatywy, powinien powołać świadków- nauczycieli, lekarzy, sąsiadów, policjantów,
    i na podstawie ich zeznań podejmować decyzje.
  • wiadomo, nikt nie "wie" tak dużo o życiu sąsiada jak drugi sąsiad....
  • @Dominikaa a czy samemu chłopcu to już przeszkadza? Może poruszyłoby trochę rodziców gdyby to on sam powiedział, że źle mu z tym, że nie może się normalnie bawić, czy jest wyśmiewany.
    Jeśli jemu to nie przeszkadza to trudna sytuacja, bo na pewno będzie mu nie odpowiadać zmiana diety - nie oszukujmy się, trudno jest zamienić czipsy na jarmuż i pizzę na kaszę z warzywami.
    Może pokazać im jakiś film o otyłych dzieciach, może jakiś reportaż, gdzie dzieci odebrano za otyłość (może to do nich przemówi) albo zaaranżować rozmowę z kimś, kto schudł i sobie chwali, jeszcze lepiej gdyby było to jakieś dziecko/ktoś, kto miał podobny problem...
    Szczerze mówiąc to bardzo trudna sytuacja, bo w przypadku braku dobrej woli rodziców często nie można zrobić prawie nic, oni muszą zrozumieć, że to problem. Skoro opinia lekarza do nich nie trafia i nie przeraża ich, że dziecko jest chore z ich winy to rzeczywiście ciężko znaleźć coś, co do nich dotrze...
  • Ale policja będzie "rozglądać się" dokładnie tak samo, jak i pracownicy tych "służb". Wśród policjantów będą osoby, które zabiorą dziecko za szybko i bez powodu, będą też tacy, którzy zabiorą dziecko za późno lub nie zdążą go zabrać przed prawdziwą tragedią.

    w tym właśnie rzecz, że dla policji byłoby to jedno z pól działalności, raczej marginalne, nie byłoby więc pokusy (naturalnej w przypadku służb wyspecjalizowanych) do rozszerzania działalności;
    patologie będą się zdarzać zawsze, jednak w tym wypadku nie będą miały paliwa w postaci sensu istnienia instytucji.
  • zez tymi biegłymi to też jest lekka paranoja - sąd, na wniosek policji lub z własnej inicjatywy, powinien powołać świadków- nauczycieli, lekarzy, sąsiadów, policjantów,
    i na podstawie ich zeznań podejmować decyzje.


    Na szczęście raczej nie dojdzie do tego, że sąd będzie opierał swoje wnioski wyłącznie na opinii ludzi, którzy nie mają obowiązku znać się na danej dziedzinie. Jak sąsiad ma ocenić, czy dziecku było źle? Może jedynie zeznać, że w jego odczuciu było tak czy siak. Jak na zeznaniach otoczenia rozstrzygać np. sprawy o molestowanie? Dziecko nie zawsze (a nawet rzadko) trafia do lekarza w momencie, w którym stan fizyczny nie pozostawia wątpliwości.
    Zeznania to jedno, opinie profesjonalistów to drugie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.