Znam rodziców Magdy od ponad 15 lat. P. tak bardzo z doskoku, z A. mi się fajnie kontakt odnowił. W formie fejsowej przez odległość, jaka nas dzieli, ale ostatnio ciągle coś wspólnie gadałyśmy, komentowałyśmy. Kilka dni temu A. puściła serię codziennych wpisów, na zasadzie byliśmy z dziećmi w X, Y, Z. Myślałam, żeby się z nią umówić, bo właśnie byłaby okazja, żeby moja córka mogła się poznać z jej dziewczynkami... dziewczynkami... Kruchość naszego doczesnego życia jest dla mnie czymś niepojętym. Pozostaje modlitwa.
Wpis od Mamy: To było jak zły sen: Madziulka szła przez pokój, zachwiała się, upadła, była nieprzytomna. Jeszcze miała akcję serca, jeszcze zaczerpnęła kilka oddechów. P. dzwonił po pogotowie, ja poszłam do Z. i N. I nagle Magdusia po prostu odeszła. Na rękach P. Była reanimowana przez tatę, pogotowie, potem na izbie przyjęć, w sumie beznadziejne dwie godziny. I już. Na razie nie znamy przyczyn. Płaczemy, tęsknimy, cieszymy się jej szczęściem.
ja tez sie zryczalam wczoraj po wpisie janu.. fa sie pyta o to plakanie, to mowie jej ze taka dziewczynka jak ona szesciolatka do Nieba poszla.. to tylko mowi " ale mamusiu ja nie mam szesciu lat" .. no jeszcze nie ma.. tez sobie nie wyobrazam.. sa swiadectwem wiary dla mnie.. +++
Komentarz
nigdy nie chorował
lata uprawiał sztuki walki
byliśmy w szoku
reanimacja podjęta od razu...nie przyniosła skutku...
sekcja wykazała...niewybadaną prędzej wadę serca...może to o to samo chodzi...
Nie mam jak z telefonu skopiować, ale potem wstawię (
To było jak zły sen: Madziulka szła przez pokój, zachwiała się, upadła, była nieprzytomna. Jeszcze miała akcję serca, jeszcze zaczerpnęła kilka oddechów. P. dzwonił po pogotowie, ja poszłam do Z. i N. I nagle Magdusia po prostu odeszła. Na rękach P. Była reanimowana przez tatę, pogotowie, potem na izbie przyjęć, w sumie beznadziejne dwie godziny. I już. Na razie nie znamy przyczyn. Płaczemy, tęsknimy, cieszymy się jej szczęściem.
Boli.
Nie potrafie sobie tego wyobrazic. Tez mam corke prawie 6 letnia...
+++
+++
K
Serce sie kroi....
+++
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,
Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim!
Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:
Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.
Tyś za wszytki mówiła, za wszytki śpiewała,
Wszytkiś w domu kąciki zawżdy pobiegała.
Nie dopuściłaś nigdy matce się frasować
Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy psować,
To tego, to owego wdzięcznie obłapiając
I onym swym uciesznym śmiechem zabawiając.
Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu,
Nie masz zabawki, nie masz rozśmiać się nikomu.
Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje,
A serce swej pociechy darmo upatruje.
+++
Tak po ludzku. Przerazajaca niemoc.
E: w środę.
Za Zuzię w szczególności