Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Gimbusy i małolaty do szkoły powszechnej

1810121314

Komentarz

  • @Bea - dlaczego nie będzie mógł do trchnikum w innym województwie???
  • Serio??? Pierwsze słyszę!
    Podziękowali 1E.milia
  • @Bea a nie jest to rejonizacja dotyczącą szkół podstawowych.  nawet za komuny mój ojciec kończył technikum z internatem w innym województwie. a co, kiedy poszukiwanego profilu technikum nie ma w województwie?  nie, to bez sensu jest.
  • Ale to względem techników strasznie głupie. Toż one czasem są jedne na Polskę o danej specjalności - np. pszczelarskie w Kluczborku.
  • Nie @Bea, ja takie swoje dywagacje snuje tylko, popytam na robotach, bo z branży jestem i dam znać.  
  • edytowano styczeń 2017
    We wczesnym średniowieczu były tak zwane osady służebne. Wszyscy byli kowalami, hodowali psy, robili broń itp (stąd z resztą wiele nazw miejscowości się wzięło). Teraz będą województwa służebne. :/
    @Bagata, będzie rok przeładowany z dwoma rocznikami, niestety. Może miejsc nie zmniejszą o połowę, ale o 1/3 to już na pewno. Dla mnie to bardzo istotne, bo dwoje moich dzieci będzie w tym samym roku zaczynać LO. :(
    Podziękowali 1E.milia
  • Powiem tak: dobrzy nauczyciele sobie poradza, kiepscy i tak sobie nie radza. Karta nauczyciela to zuo. Ja bym szczerze wywalila wszystkich i zatrudnila od nowa, na zasadzie doboru pozytywnego, a nie negatywnego jak teraz (prawie zawsze).
  • Mnie się Finlandia w edukacji marzy. 10 osób na miejsce na studia nauczycielskie...
    Podziękowali 3czekolada Marcelina Katia
  • W Finlandii ponoć nie ma prac domowych. Także ten, dla nauczyciela raj. Dla uczniów i nauczycieli z resztą też :)
  • Ja z branży i rodzic, i mnie się marzy taki model: dzieciaki są w szkole od 9-15, z sensowna przerwa na obiad, pobieganie po dworze (przewietrzenie się w przypadku starszej podstawówki),  popołudniowe godziny ( po lunchu właśnie) na utrwalenie materiału i super. na to trzeba kasy, miejsca (odpada zmianowosc), klas do 25 osób  grup językowych do 12/13. w kwestii karty nauczyciela: nie tyle karta jest zła ( chociaż niektóre zapisy szkodliwe), co kadra zarządzająca szkołami za bardzo związana ze swoimi przyjaciółkami, znajomymi i zarówno w kwestii dodatków motywacyjnych (często suwerenna decyzja dyrekcji), jak i przydziału godzin(podobnie) te znajomości mają znaczenie. tak więc często jest to tzw. bierny, mierny ale wierny zamiast nauczyciela z pasją. Tutaj przydałby się czasem głos rodziców. 
    Podziękowali 1Gosia5
  • Karta uniemożliwia docenienie dobrych pracownikow, a zwalnianie slabych. Pensje nie sa skorelowane z jakoscia pracy nauczyciela. 
    Karta jest zua!
    Podziękowali 1E.milia
  • Ale o tym właśnie piszę @kowalka,  nie ma przejrzystych zasad przyznawania zarówno dodatków, nagród, jak i godzin. wszystko jest w praktyce suwerenna decyzja dyrekcji. z tym zwalnianiem jest tak, że jak dyrekcja chce, to znajdzie paragraf. 
  • A co z dowozem dzieci do szkół, do tej pory gminy miały obowiązek dowozu dzieci do podstawówek jeśli do szkoły dziecko miało 3 km od domu , a gimnazjum 4 km ,u nas dzieci będą miały powyżej 3 km do najbliższej szkoły i to z kilku wiosek 
  • Dwa ostatnie roczniki gimnazjum to mają po 7 km do gimnazjum najbliższego a z jednej wioski 10 km i nie ma żadnych autobusów czy busów
  • A dziś radny mówił mi że do szkoły rodzice mogą zapisywać dzieci na terenie całego kraju gdzie komu pasuje , chodzi o podstawówki
  • Jak tak was czytam to mam wrażenie ze w jakiejś bańce żyję. Dyrekcja sprawiedliwa i dobra dla ludzi walczy o każdego nauczyciela, dba żeby godziny były sprawiedliwe. 
    Dodatki mamy i tak najniższe w kraju wiec problemu z tym nie ma.
    Nauczyciele ogólnie ok .
    KN jest tak samo zła jak i dobra. Na tyle samo chroni jak i broni. I tyle.
    No ale zawsze rodzice będą krytykować a nauczyciele utyskiwac na niektórych rodziców. 
    U nas to 9-15 nierealne. Mamy klasy sportowe a nawet i niesportowe mają zajęcia 8-14.15.30
    Przerwa obiadowa 20 min
    Podziękowali 2Pompejanka Subiektywna
  • Laf2011 powiedział(a):
    Ja z branży i rodzic, i mnie się marzy taki model: dzieciaki są w szkole od 9-15, z sensowna przerwa na obiad, pobieganie po dworze (przewietrzenie się w przypadku starszej podstawówki),  popołudniowe godziny ( po lunchu właśnie) na utrwalenie materiału i super. na to trzeba kasy, miejsca (odpada zmianowosc), klas do 25 osób  grup językowych do 12/13. w kwestii karty nauczyciela: nie tyle karta jest zła ( chociaż niektóre zapisy szkodliwe), co kadra zarządzająca szkołami za bardzo związana ze swoimi przyjaciółkami, znajomymi i zarówno w kwestii dodatków motywacyjnych (często suwerenna decyzja dyrekcji), jak i przydziału godzin(podobnie) te znajomości mają znaczenie. tak więc często jest to tzw. bierny, mierny ale wierny zamiast nauczyciela z pasją. Tutaj przydałby się czasem głos rodziców. 
    Paczpani, wlasnie rozwazam szkole w takimi.warunkami dla mojej corki, jak by ED nie.wypalilo. Drobna zmiana, zajecia na 8.15, do 14.30'
  • No ale zawsze rodzice będą krytykować a nauczyciele utyskiwac na niektórych rodziców. 
    @kociara, ja jestem nauczyciel. I w rodzinie też nauczycieli sporo - a zdanie podobne, jeśli idzie o KN.

    Kiedyś  aż zdjęcie zrobiłam plakatu, jak był strajk ZNP.
    Wszystkie postulaty (wtedy) to było dokładnie na odwrót to, co powinno być, żeby szkołę ruszyć w trochę lepszym kierunku.
    I śmieszne, i straszne to było.

    Podziękowali 2Bagata Odrobinka
  • Likwidacja karty na pewno nie zaowocowałaby tym co tu postulujecie. 
    Mrzonki i myślenie zyczeniowe
    Podziękowali 1MAFJa
  • edytowano styczeń 2017
    Po pierwsze gdzie podziali się metodycy, jest ich skandalicznie mało. Słabi nauczyciele nagminnie  nie korzystają z ich pomocy a powinni być do tego zobligowani.

    Po drugie kwestia pieniędzy od organów prowadzących, ja sobie wymyślę jakąś innowację, ale gwarancji na to, że ją przeprowadzę nie mam, bo kasa. Ok ja mogę popracować za darmochę, ale pomoce naukowe to skąd? Zresztą czasami kwestia dowozów rozwali wszystko.
    Mogę być mądra i zaradna, ale dofinansowanie dostanę rzędu 50 % formy doskonalenia, co z dojazdami i resztą, zawalone weekendy???

    I nie, nie jestem marudnym nauczycielem, raczej takim z powerem, tylko myślę, że to są też powody, dla których niektórzy pozostają  tacy sobie.

    Nie powiem, że tak jest wszędzie, ale stykam się z rożnymi środowiskami nauczycielskimi i wierzcie mi szkolnictwo jest bardzo, bardzo niedoinwestowane.

    Tak gdybam jak byłoby bez karty, różnie, ale wierzcie mi jak jest powód do zwolnienia to tylko chęci brak żeby się pożegnać, bo prawnie wszystko się da.
  • edytowano styczeń 2017
    Nie, @Malgorzata, właśnie nie jako przechowalnia. I tak mało ludzi jest w stanie odbierać dziecko ze szkoły o 15, przechowalnia to jest wtedy, kiedy zajęcia kończą się o 12 a potem dziecko siedzi w świetlicy bezproduktywnie. Rodzice odbierają je po wielu godzinach siedzenia w szkole i dopiero wtedy jest czas na odrabianie lekcji i zajęcia dodatkowe. Bezsens.

    Realia są takie, że dzieci w początkowych klasach nie mogą same wracać do domu, rodzice w ogromnej większości pracują, więc szkoła powinna być zorganizowana tak, żeby dziecko do godzin popołudniowych miało tam porządną dawkę nauki, rozrywki, rozwijania zainteresowań itp.
    Podziękowali 2Aga85 Joannna
  • edytowano styczeń 2017
    Sorry, ale jak ktoś pracuje to co ma zrobić z dzieckiem kończącym szkołę w południe? 
  • To przecież nie ma być nauka w ławkach i smarowanie szlaczków! Ja to widzę jako czas na naukę, w-f, zabawę na dworze, zajęcia plastyczne, śpiewanie w chórze, tańce, gry sportowe itp. , co tam dziecko lubi. Też bym wolała, żeby dzieciaki mogły sobie w tym czasie ganiać po podwórku, ale i tak nie ganiają! Bo rodzice w pracy, na podwórku pusto, pogoda pod psem. 
    Podziękowali 3Laf2011 Joannna Katia
  • W I - III powinny być bloki 
    np. 8-12 (zajęcia obowiązkowe)
    obiad i ruch (12-13.30)
    Zajęcia dodatkowe, w tym zabawa własna i odrabianie lekcji (jako opcja)
    (13.30-15.30)

    Rodzice mogliby odbierać 12/ po obiedzie/ 13.30/15/30

    Wtedy Ci, co chcą wcześniej odbierać - odbierają, a ci, co pracują - wiedzą, że dziecko także trochę odpoczęło.

    Oczywiście kwestia warunków szkolnych to zupełnie inna historia, jak i totalne niedoceniania pracy świetlicy lub brak sensownej pracy w tejże świetlicy...

    Miałam ogromną przyjemność na samym początku pracy zawodowej pracować rok w świetlicy w świetnym stylu. Szkoła państwowa, dwie skromne nauczycielki - super pomysły, świetne wypracowanie środków na wyposażenie, program wychowawczy rozpisany konkretnie na tygodnie. No i wychowawczo panie fantastyczne - bardzo dużo się od nich nauczyłam, a nie byłam "szczypiorem" w temacie. 
    k.
  • @Agnieszka, a gdzie taka fajna szkoła, jeśli można zapytać? Rejonowa Wasza czy specjalnie szukaliście? A jeśli to drugie, to skąd wiedzieliście, że jest OK?
  • edytowano styczeń 2017
    @Agnieszka ile osób przebywa w świetlicy jednocześnie i ilu przypada opiekunów? Twój opis świetlicy brzmi intrygująco. 
  • @Malgorzata,  dziewczyny już pisały, ale moim zdaniem 9-15 to idealne godziny dla dzieci. jeżeli dziecko jest przeprowadzane wcześnie (u mnie w szkole ok. 7), to dwie godz w swietlicy nie są problemem. jeżeli dziecko odbierane jeat późno (17/18), kolejne dwie da się przeżyć. taki system jest lepszy niż cały ranek w swietlicy i zajęcia 12-16, albo poranne lekcje i siedzenie w swietlicy do 18. ten czas w szkole   tak jak pisałam, to moment na prawdziwą przerwę obiadowa,  spacer, utrwalenie materiału z lekcji. i tak, wolałabym, żeby dziecko więcej popracowalo w szkole do 15 a miało wolne popołudnie na zabawę i nie czekało na rodzica do 17 / 18, żeby z nim lekcje odrobić. wiem, że taki system aktualnie jest nierealny , bo każda klasa musiałaby mieć własną sale na cały dzień. i właśnie o to chodzi, żeby nauczyciel mając do dyspozycji 6/7 godzin, spokojnie zaplanował uczniom naukę, zabawę i posiłki.  
  • edytowano styczeń 2017
    Zgadzam się z @Lila w kwestii przyrody. pół biedy, gdy prowadzi zajęcia biolog, czy geograf, wtedy chociaż wycinek wiedzy jest prawidłowo tłumaczony. problem, kiedy uczą nauczyciele nauczania początkowego po studiach podyplomowych. 
  • Mam jedno pytanie czy ktoś liczy na to że po reformie będzie wyższy poziom w podstawówce? Mam nadzieję że nikt nie robi sobie na to nawet nadzieji 
  • Jak Was czytam o szkołach Waszych dzieci 
    to mysle, ze my trafiliśmy w totka ze szkolami
    podstawowka- rejonowa, mała szkoła.
    z każdego rocznika po jednej klasie a w niej max 20 osob ( u nas 15-17)
    dodatkowe godziny na tzw godziny wyrównawcze (cis jak korki) albo w tych godz rozwiniecie zagadnień tematycznych z danego przedmiotu.

    gimnazjum- nierejonowe. Zwrot kosztów dojazdu (zwrot kosztów biletu miesięcznego- nawet na terenie miasta). Dwujęzyczna szkoła. Kazdy z uczniów kończy gimnazjum z certyfikatem j. niemieckiego.
    Nawet ci, którzych umiejetność języka jest Na naprawde bardzo słabym poziomie!
    z wielu przedmiotów dodatkowe godziny -w zależności od uczniów i ich umiejętności to albo tzw godziny wyrównawcze albo tzw kółka gdzie rozwijają tematykę przedmiotów.
    nie było przez te trzy lata ani jednej osoby która by nie zdała do kolejnej klasy ( dwie klasy z rocznika)

    LO- tu jesteśmy na półmetku dopiero.
    do tej pory jak w szkołach poprzednich.
    w prawdzie brak odgórnych dodatkowych godzin ale.... wystarczy pismo do dyrekcji i tak dzieciaki maja dodatkowe lekcje z rożnych przedmiotów.
    wysoka zdawalnosc  matur.
    w szkole cos wiecznie sie dzieje..
    wyjazdy na narty, obozy wakacyjne - wszystko dla chętnych bo to nie klasowe wyjazdy.
    wycieczki z nauczycielami przedmiotów-tematyczne.
    co chwila albo kiermasze, albo koncerty, wystawy, wieczorki poetyckie - wszystko to praktycznie inwencja uczniów. 
    Nie ma i nie było przypadków przemocy jakiejkolwiek (zreszta w żadnej ze szkół praktycznie)
    nie ma problemu z tym, zeby regulamin szkoły był nieprzestrzegany.
    do szkoły pchają sie dzieciaki z sąsiedniego województwa pomimo wieluuuu km codziennych dojazdów.
    nie wiem jak inni ale moje dziecko nigdy jeszcze nie miało ani godziny korków!!!
    ani w podstawówce ani w gim ani do tej pory w liceum.
    wielu znanych mi absolwentów tego liceum rownież żadnych korków nie miało!
    ogromy odsetek uczniów studiuje na niemieckojęzycznych uczelniach, nawet Ci którzy zetknęli sie na poważnie z tym językiem dopiero w gimnazjum!
    Na wywiadówki czy inne spotkania z wychowawca/dyrektorem/nauczycielami przedmiotów chodzimy najcześciej wspólnie z mężem, czasem On sam a czesem czas nam nie pozwoli pójść.
    dostajeny wtedy info od wychowawcy (pisemne) z ocenami, jego uwagami itp.
    w każdej ze szkół dostawaliśmy prywatny tel do wychowawcy w razie w. Czasem taki kontakt wystarczył zeby juz przed planowana nieobecnością usprawiedliwić ten czas.
    ale tez...... będąc na takich spotkaniach mozna sie nieraz za głowę złapać jakie pomysły maja rodzice....
    a to prośba zeby dzieci nie ćwiczyły na dworze , na boisku bo wrześniowe poranki sa zimne i dzieci moga sie rozchorować!
    a to prośby zeby nauczyciel X, Y czy Z nie zadawał tyle do domu ( tyleee to np napisać jakis referat) bo co innego zadane ćwiczenie z książki a co innego zeby dziecko sie samo wysiliło i cos z głowy z pomocami zrobiło! No skandal!
    a to prośby zeby nauczyciele tak "surowo nie oceniali" bo rodzic uważa, ze dziecko potrafi wiecej a ze sprawdziany dostaje dostateczny! No tak nie moze byc!
    a to pierdylion innych "mundrych" próśb! 

    dzieciaki sa bardzo koleżeńskie, pomocne.
    jak zrobiliśmy Młodemu we wrzesniu tydzień wakacji to każdego dnia- leżąc nawet na leżaku na plazy, dostawał foto i info co było na każdej jednej lekcji każdego dnia.
    dostal ogrom maili ze skanami stron zeszytów itp.
    robili to bezinteresownie.
    i tak robią kiedy któregoś z dzieciaków nie ma w szkole.

    to co piszecie o szkołach o tym jakie tam "cuda wianki" sie dzieją to dla mnie jakis Hardkor!!
    byc moze my rzeczywiście mielismy ogromne szczęście ze szkołami , choc jak rozmawiam ze znajomymi to wydaje mi sie ze i oni sa pod tym względem szczęściarzami bo naprawde mało kto narzeka na szkoły, nauczycieli 
    nie biorę tu pod uwagę tych co narzekają na nauczycieli i szkoły choc tak naprawde problem lezy w dziecku i nich samych bo jak i rodzice tak i dzieci maja wywalone po całości ale winne zawsze szkoła i nauczyciel ;) 
    co do samych zmian, dla mnie to durne jak mało co.
    rzadzacy maja w zadzie zdanie rodziców i tym bardziej uczniów -choc to potencjalni ich przyszli wyborcy.
    dla nich ważne jest "ich pomysl" a w sumie chodzi o to zeby zanegować wszystko to co ich opozycja kiedykolwiek wprowadziła. Tylko z zasady "oni sa be" wiec wszystko co wcześniej wprowadzili trzeba wyprowadzić bo tulko nasze jest "najlepsiejsze z najlepsiejszych" i koniec o basta!
    gleboko w dupie maja ze takimi zmianami, zmianami pisanymi na kolanie robią krzywdę młodemu pokoleniu.
    i nie tylko w przepisach dot zmian edukacji
    Mlodzi dzis maja o wiele łatwiej niz my.
    granice sa otwarte. 
    Jezyki kują od najmłodszych lat.
    ogrom ludzi wyjeżdża na studia albo po studiach/szkole tam gdzie łatwiej im zyć!
    gdzie przepisy sa przejrzyste, gdzie nikt nie robi zamieszania co chwile w każdej dziedzinie życia 
    i życzę mojemu dziecku, zeby udało Mu sie tez wyjechać i zyć w kraju, ktory mu ułatwi codzienność a nie uprzykrzy jak w naszym kochanym kraju! 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.