Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Gimbusy i małolaty do szkoły powszechnej

1568101114

Komentarz

  • I w podstawówce i w liceum miałam po 2 godziny j. obcego. Znaczy się w liceum 3X po 2 godziny, bo 3 różne języki. Owszem, były klasy z rozszerzonym programem językowym i tam było więcej godzin.
  • Ależ, ja się zgadzam, że trudno się nauczyć języka mając z nim kontakt z niewielką częstotliwością. Tylko zwracam uwagę na to, że te 3 godziny w tygodniu w progranie, to nie jest jakoś mało w porównaniu z tym ile bywało we wcześniejszych latach.
    Inna sprawa, moje dzieci mają po jednej lekcji w tygodniu z nauczycielem, a resztę robią same. I czynią spore postępy. Ale codziennie się uczą języków obcych. Chociaż trochę czasu każdego dnia na to poświęcają. Teraz są takie możliwości (chociażby przez internet), że chcieć, to móc. Serio. Najważniejsze jest zmotywowanie młodego człowieka. U nas pani od angielskiego potrafi chłopakom podsunąć materiały tak dla nich atrakcyjne, że sami się potem napinają, żeby z nich móc efektywnie korzystać - np. najstarszy, którego pasjonuje animacja komputerowa, dostaje angielskie magazyny na ten temat - najnowsze numery, żeby nie było, że jakieś starocie; młodsi dostają najnowsze tomy z serii książek, które czytają, takie tomy, które jeszcze nie są dostępne po polsku.
    Podziękowali 3Skatarzyna kiwi Katia
  • j.obce sa po 12-15 osób
    j. ang 3 raz w tyg, a drugi jezyk np. niemiecki 2 lub 3 razy różnie w róznych szko,lach
    postep taki ostatnio, że mozesz zrezygnowac z religii i etyki-nie zastepczo etyka za religie jak dawniej
    wdż- rezygnacja możliwa choć wczesniej naciskano aby gimbusy chodziły

    cieszę si,ę ze obowiążek nauki, szkolny do 18 r.ż
    mój orzełek dawno by machał łopatą
    a zdolniacha byl np. w wieku 5 lat płynnie czytał, a 6 lat - grał w szachy, liczył, mnożył, wystawy z plastyki i takie tam
    teraz jest w zawodówce w 1 kl za pół roku skończy 18 i różne poważne horyzonty ma
    zobaczymy co z tego będzie 
    inna latorośl mało zdolna ale pracowita super sobie radzi w szkole, ma dobre i bardzo dobre wyniki... także nauczyciele w tym przypadku mobilizują i jest super

    zobaczymy jak poradzą sobie w życiu

    i niesprawiedliwe osądy tutaj czytałąm o zawodówkach w latach 80-90tych (patole i margines) mechanicy, elektrycy, malarze, krawcowe,sklepowe znam mnóstwo ludzi z czasów szkolnych i są szanowanymi obywatelami, pracują i mają szczęśliwe rodziny
    minimalny % po rozwodzie
    niestety ci z wyższymi wykształceniami - nie jest tak różówo, po kilku związkach, rozwodach, wiele zmian pracy, frustracje, kryzysy, depresje i zawały, -wzloty i wielkie upadki
    i nie pisze tylko o małym mieście ale także o tych z duzego miasta

    to tak w skrócie
  • > zmuszanie do edukacji do 18 lat, czy pozwolenie na wcześniejsze jej zakończenie i podjęcie pracy? <

    W takiej sytuacji, należałoby pełnoletność przesunąć na lat 16.
    Bowiem aktualne prawo mówi, że:
    Kodeks pracy zezwala na  zatrudnianie osób, które ukończył 16 rok życia na podstawie umowy o pracę w celu przygotowania zawodowego albo na podstawie rzemieślniczej umowy o przygotowanie zawodowe, natomiast kategorycznie zabrania zatrudnienia pracowniczego osób poniżej tego wieku.

    ***

    Osoby niepełnoletnie (młodociane), czyli takie, które ukończyły 16 lat i nie przekroczyły 18, mogą być zatrudniane na umowę o pracę, jednak przy spełnieniu pewnych warunków.
    Jakie warunki muszą być spełnione aby można było zatrudnić młodocianego?

    Młodocianego można zatrudnić, gdy:

    *    ukończył co najmniej gimnazjum oraz
     *   posiada świadectwo lekarskie stwierdzające, że praca którą ma wykonywać nie zagraża jego zdrowiu.

    Abyś mógł skutecznie zawrzeć umowę o pracę z młodocianym najpierw musisz uzyskać zgodę jego rodziców. Umowę należy zawrzeć na piśmie, określić czas jej trwania, miejsce odbywania przygotowania zawodowego lub nauki zawodu oraz wysokość wynagrodzenia.

    Pokażcie mi pracodawcę, który przyjąłby do pracy (nie nauki zawodu) młodocianego.





  • Niestety, ale w Niemczech jest tak, że im wyższe wykształcenie, tym większe pobory. Czyli osoby, które tylko zdobyły zawód zarabiają w sumie niewiele.
    Dzieci mniej zdolne mają przerąbane, chyba, że.. pochodzą z rodzin rzemieślniczych i odziedziczą rodzinny biznes.

    Ja tylko dzięki temu, że mam uznaną tutaj maturę i pracowałam kilka lat na poczcie, mam stosunkowo wysoką rentę chorobową.
    Znam Niemkę, która odchodząc na rentę chorobową miała już ponad lat pracy (była sprzedawcą), dostała połowę tego, co mnie przyznano.

    I jeszcze jeden przykład: ja gdy miałam zasiłek dla bezrobotnych, otrzymywałam  1100 DM, moje znajome po zawodówce, pracujące tutaj np. w sklepie lub fabryce, zasiłku otrzymywały niecałe 600 DM.

    ***

    Gdy zatrudniłam się w Domu Opieki, to nie otrzymałam umowy na pełen etat, bo pracodawca musiałby mi (według tabeli) płacić znacznie więcej , aniżeli innym pracownicom na tym samym stanowisku.



  • Ale tu Polska, a nie Niemcy.
  • edytowano wrzesień 2016
    @Klarcia - 16 lat to dobry wiek na rozpoczęcie nauki zawodu i praktyki w nim  by w wieku 18 lat można było zacząć pracę w zawodzie. 
    Młodocianych w wieku 16 lat na mocy przepisów, które przytaczasz spokojnie można zatrudnić w ramach tzw praktyk zawodowych.
    Cenie Twoje doświadczenia jednak nijak mają się do sytuacji i zagadnień które tu się omawia.
    żyjesz w zupełnie innej rzeczywistości lub w nieco jednak odległych czasach . Tzn zakotwiczylas w przeszłości.  Inne czasy inna rzeczywistość 
    Podziękowali 2beatak sylwia1974
  • @Marcelina - Ed na poziomie liceum np w przypadku matematyki, fizyki, języków obcych. . . . Nie wyobrażam sobie tego. . . 
    Podziękowali 1beatak
  • @Pola - a ja sobie coraz bardziej wyobrażam. Mam w III klasie gimnazjum syna w ED i muszę pomału zacząć sobie wyobrażać, co będzie w przyszłym roku. Trochę mi krzyżuje plany pomysł pani minister z ograniczeniem wyboru szkół do województwa, bo myślałam zapisać syna do Koszarawy - tam są fajne warsztaty dla licealistów.
    Podziękowali 2Skatarzyna Pola
  • A ja mam syna w klasie LO mat fiz i jak widzę,  co robią  podczas zajęć plus to , co w domu. . . . To mam szacun dla tych co zrealizują to sami. 
  • Pewnie czasem potrzeba skorzystać z fachowej pomocy. Dzieci, które chodzą do szkoły, a mają ambicję zdać wybitnie maturę i dostać się na jakieś oblegane studia, też rzadko poprzestają na samej tylko nauce szkolnej.
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • Myślę ze dużo zależy od poziomu szkoły i umiejętności nauczycieli. Aktualnie mój gimnazjalista ma zlamana rękę i w związku z tym nauczanie indywidualne. Jestem pod wrażeniem jak świetnie sa przygotowane lekcje i jak wiele z nich syn wynosi. No ja jako uczaca syna przez dwa lata nie uczylam tak ciekawie. Ale to jest bardzo dobre gimnazjum. Nie wiem ile wynosi z lekcji w szkole mam nadzieje ze coś mu w makowce zostaje. Także szkola  szkole nierówna i Ed prowadzone przez jednego rodzica nierowne prowadzonemu przez innego.
    Podziękowali 2Skatarzyna Kobieta
  • @Tola tak bardzo jesteś zaangażowana, i nie słyszałaś argumentów ze strony Państwa Elbanowskich, że "pójście rok wcześniej do szkoły odbierze dzieciństwo", że "nauczanie sześciolatków w szkole zamiast w przedszkolu jest niezgodne z ich predyspozycjami? Polecam prześledzić stronę Ratujmaluchy.pl (idiotyczna nazwa) albo wywiady z Elbanowskimi, na szybko widzę taki np. na WP albo w Wyborczej jest tekst pisany całkowicie przez Elbanowskich. To były jedne z najczęściej wałkowanych argumentów i to wcale nie przez PO, ale przez Państwa Elbanowskich i ich środowisko. I owszem, może nie sprzeciwiali się oni ogólnie edukacji jako takiej i w projektach zmian domagali się wolności wyboru, co nie jest aż takim złym wyjściem. Jednak tragiczne jest co innego: granie na najniższych emocjach ludzi, sugerowanie, że małym dzieciom dzieje się jakaś ogromna krzywda, przed którą trzeba je ratować (no kto przejdzie obojętnie wobec krzywdy małych dzieci?), wywoływanie wrażenia, jakby szkoła była jakąś instytucją opresyjną.

    @Katarzyna Jeśli chodzi o ofertę pozalekcyjną, mam zupełnie inne zdanie. Ja również nie oczekuję, że szkoła zagospodaruje całe życie moim dzieciom, ale im bogatsza i bardziej różnorodna będzie oferta pozalekcyjna, tym większa szansa, że moje dziecko lub któreś z jego rówieśników, znajdzie dla siebie coś, co pozwoli mu doskonalić swoje talenty. Oczywiście, że sama na własną rękę będę szukać im zajęć pozalekcyjnych, wyjazdów czy możliwości zaangażowania, ale jeśli szkoła w tym może pomóc, to dlaczego nie?

    Poza tym zauważ, zapewne ja i Ty akurat jesteśmy osobami, które mają w tym zakresie świadomość i jako tako środki finansowe, by zapewnić takie rzeczy dzieciom. W rodzinach biednych, gdzie rodzice są słabo wykształceni, nie mają świadomości, jak wspierać dzieci, nie mówiąc już o patologicznych (!) to zupełnie co innego. A dla takiego dziecka darmowe treningi w szkole, na które wyśle nauczyciel wf-u, mogą być wielką szansą.

  • @ Tola Dzisiaj, jeśli śledzisz sytuację na bierząco, też nie powinnaś mieć problemu z zorientowaniem się, które liceum jest jakie. Możliwości ku temu jest bardzo wiele, rankingi, dni otwarte, opinie w internecie, targi edukacyjne... A i zwykle ma się kontakt z innymi rodzicami, z rówieśnikami, więc o wielu szkołach wiedzę posiada się jakby naturalnie.

    Co do korków - dzisiaj wiele osób płaci za dodatkowe zajęcia nie dlatego, że ma w czymś zaległości, ale dlatego, że chce mieć jeszcze lepsze wyniki, niż ma. I ja nie widzę w tym nic złego, dobrze, że ludzie chcą się dokształcać i mają takie finansowe możliwości.

    Co do tego, która matura była trudniejsza - zależy, z którego przedmiotu. Długo by dyskutować...
  • @Tola To, że bez czegoś latami system funkcjonował, nie oznacza, że jest to zbyteczne. Oczywiście, Ty możesz obejść się bez rankingów, ja tam wolę mieć więcej dostępnych źródeł niż mniej ;) A z rankingów można zaczerpnąć naprawdę szczegółową wiedzę o wszystkich szkołach, jeżeli tylko czyta się je dokładnie i krytycznie, nie bierze pod uwagę jedynie miejsca na podium, a wgłębia się w to, co za nimi stoi.

    Korzyści z egzaminu po podstawówce czy gimnazjum widzę bardzo wiele:
    - możliwość sprawdzenia przygotowania uczniów, ich umiejętności
    - możliwość porównania wyników poszczególnych szkół, klas
    - możliwość selekcji uczniów do odpowiednich gimnazjów, czy co ważniejsze, liceów, techników i zawodówek. Teoretycznie, można by stosować wyłącznie konkurs świadectw, ale nie byłoby to do końca obiektywne, gdyż mogliby być paradoksalnie poszkodowani lepsi uczniowie, z klas, gdzie nauczyciele wymagają więcej na dobrą ocenę. Jednoloty egzamin dla wszystkich daje możliwość w miarę obiektywnego porównania rzeczywistych umiejętności uczniów.

    Co do matury - niestety, to co piszesz na razie nie bazuje na żadnych konkretach, jest to subiektywny odbiór raczej.
  • przedmioty ścisłe w podstawówce niemal zaorano :(
  • moja córka w LO plastycznym ma w tym roku teorię muzyki...masakra...uczy się takich rzeczy, o których ja bladego pojęcia nie miałam...sens - żaden... bo żeby to były choćby ciekawostki z życia sławnych kompozytorów, ale nie...jakieś muzyczne regułki...pojęcia...
  • przedsiębiorczość - popieram.
    Moje dwie córki mają - uczą się tam sensownych rzeczy, robią świetne prace...przydatne 

    podstawy zakładania i zarządzania firmą, robienie projektów reklamy produktu( dowolnego) w szerokim zakresie...np pełna kampania reklamowa na skalę szkoły ( graficzna, audiowizualna, słowna:  przemowa, baner z hasłem)
    uczy organizacji, pracy w zespołach, twórczego myślenia - jak najbardziej ok
  • no może...moje córki sobie chwalą...

    praca w zespołach to jednak ważna umiejętność, bo życie w dużej mierze opiera się na kontaktach z ludźmi i współpracy...z różnymi typami ;)
  • Cóż - porównałam program z tym, co w tej chwili moje dzieci maja w szkole - klase VI i 2 gim odpowiadajaca 8-smej. I szczerze - jest jedna godzina mniej matematyki w tej 6 klasie, biorac zaś pod uwage przedmioty, które podchodza pod przyrodę, to sa tego w tej chwili 3 godziny tygodniowo, a ma byc 5. W całym cyklu 1-8 (1-II gim) jest obcieta godzina matematyki w 6 klasie, natomiast od 5 klasy jest juz ten podział na kilka przedmiotów przyrodniczych. W cyklu (na oko, nie mam czasu bardzo dokładnie porównac) dochodzi raptem 1 godzina tej historii zamiast 1 godziny matematyki. Czy to tak dużo? A dla mnei poziom nauczania historii w tej chwili to jakas pomyłka :( 
    Do LO jeszcze nie doszłam.
    Natomiast jesli faktycznie miał by po 8 klasie być egzamin, na którym wcale by nei było chemii, fizyki, itp. to mi osobiście sie to wcale nie podoba - moi sa akurat bardziej scisłowcy i ewentualne braki humanistyczne nadrabiaja własnie fizyką itp. 
  • LO - w tej chwili, w klasach 2 i 3 wg. programu nauczania, nie ma WCALE przedmiotów spoza rozszerzenia. Czyli mat-fiz nie ma wcale chemii, biologii, geografii. Tutaj maja byc - po jednej godzinie tygodniowo przez cały cykl edukacji. Jak dla mnie - lepiej. Tyle w temacie. 
  • Tak sobie mysle, czy osoby krytykujące ten projekt po całej linii przeczytały obecnie obowiazujący program nauczania?
  • Mam tak samo + kolejnych którzy pewnie wpadną juz w nowy system. I czasem poraża mnie brak wiedzy z tych "nieważnych" przedmiotów. Do tego na razie np. okazało sie, ze cos co dziecie najstarsze piłowało przez 3 lata LO i rok studiów to jednak chyba nie do konca to, co chciałby robic w zyciu. A teraz nadrobienie np. fizyki, zeby zdac jednak równiez z tego maturę i isc na inny wydział bedzie bardzo trudne (choc na studiach jakiąś fizykę zaliczył). Kolezanki syn całkowicie zmienił zdanie na pierwszym roku, dorobił samodzielnie maturę z historii i poszedł na to na UW - w końcu uczy sie tego , co lubi, a nie tego, co sobie nieopatrznie wybrał po gimnazjum.  
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • Moj zdawał rozszerzona matematykę, biologię i chemie. Niby spektrum duze mozliwości, dostał sie na dwa kierunki (PW i UW), wybrał niby bardziej perspektywiczny, ale jednak to nie to. On chyba zalicza sie do tych takich niezdecydowanych - sam nei do konca wie, czego chce, a gdyby choc liznął przez te trzy lata cos poza matematyką, biologia i chemia, pewnei miałby szerszy poglad na to, co lubi naprawdę. 
  • Tola - sprzed reformy i 3 letniego LO? Ale to było juz lata temu....
  • Mi tam przedmiot : przedsiębiorczość bardzo się podoba. Byle nauczyciel był sensowny ale na to wpływ mamy mały. Moje dzieci mają w szkole (społecznej) także przedmiot ,który nazywa się trening interpersonalny i jak dla mnie jest to dobre uzupełnienie tradycyjnych przedmiotów. Osobiście postulowałabym wprowadzenie przynajmniej w liceach przedmiotu podstawy prawa , bo wiedza społeczeństwa w tym zakresie jest generalnie kiepska , co czasem ma bardzo przykre konsekwencje.
  • edytowano październik 2016
    @Elunia kompletnie nie zgadzam się z Tobą odnośnie "nieważności" takich przedmiotów, jak przedsiębiorczość. Ja uważam, że w naszym społeczeństwie ogromnym problemem jest brak wiedzy ekonomicznej, prawniczej, nawet nie chodzi o zaawansowaną wiedzę z tych dziedzin, a kwestie zupełnie codzienne.

    Ile osób w naszym społeczeństwie nie ma zielonego pojęcia jak założyć firmę? Ile nie radzi sobie z zarządzaniem własnym budżetem, wpada w pułapkę kredytów i pożyczek? Ile nie ma pojęcia, jak zająć się załatwianiem podstawowych kwestii prawnych czy podatkowych? Ja uważam, że szkoła powinna uczyć radzenia sobie w takich kwestiach.

    I nie wydaje mi się, żeby to było nie do pogodzenia z tym, co nazywasz "prawdziwą" nauką, czyli przedmiotami ścisłymi. Z tego co, czytam, to w klasie Twojego dziecka organizacja kompletnie leżała, skoro pierwszą klasę sobie bimbali. No, ale to już kwestia nauczyciela.

    Ps. Wiele osób tutaj nie bierze pod uwagę faktu, że reforma ustala jedynie minima, szkoła może zorganizować więcej zajęć danego przedmiotu, jeśli jest taka potrzeba. Bardzo wiele szkół z tej możliwości korzysta. Także tych publicznych

    Podziękowali 1Subiektywna
  • I jeszcze kwestia tego, że w dzisiejszych czasach trochę inne są potrzeby niż były, gdy my kończyliśmy szkołę
    nie sądzę, że te przedmioty pojawiły się "przypadkiem"

    a takie np EDB zastąpiło nasze PO i wielkich zmian nie ma 
    PP nie mieliśmy, ale teraz w obliczu prywatyzacji wszystkiego może okazać się przydatne. ( tzn ja już widzę, że się okazało)
  • edytowano październik 2016
    Słuchajcie
    mam na stanie zdolne dziecko, bardzo zdolne i zdecydowane co dalej chce robić w życiu, studia na pewno będą bardzo przydatne

    Poradźcie co wybrać lo czy technikum ???

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.