Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Finanse domowe

1181921232428

Komentarz

  • Ale poszła produkcja w tym wątku ;)
    Moge coś napisac?
    1. Wyjazdy wakacyjne - równiez w dzisiejszych czasach są rozne mozliwości - @Agnicha pisała o sercanach - moi dwaj byli w wakacje i teraz też pojechali na obóz w góry - w zimie jest drożej, bo dochodzi kwatera zamiast namiotów i niestety trzeba opłacic karnety na narty, ale i tak wychodzi znacznie taniej niż wyjazd z "firmą". W lecie to w ogóle było super, bo koło 500 zł za 10 dni pod namiotem z pływaniem żaglówkami , kajakami itp. 
    Wyjazdy pod namiot - jednak sa znacznie tańsze niż kwatery, zwłaszcza przy duzej rodzinie - a dzieciom sie podoba (dorosłym nie zawsze ;)
    Można tez zostac świetnym sportowcem ;) i miec dofinanoswanie do obozów sportowych.
    Zima , czy tez lato w mieście - jednak duzo osób ma dziadków i ci dizadkowie moga prze zkilka dni urozmaicić wolne - i seniorzy i dzieci maja duzo ulg czy to w komunikacji, czy wejściówek do róznych instytucji. Pamietam, ze jak ja byłam mała, to dziadkowie po prostu zwiedzali ze mna Warszawę - kanapki, soczek w bidon i długie spacery. Dlatego nie mam oporów przed tym, zeby i dziadkowie moich dzieci od czasu do czasu spedzali z nimi czas. 
    2. prawo jazdy - i ja i mąż dorobiliśmy sie tego juz sami, przy czym mąz pierwsze finansowanie od swoich rodziców "zdefraudował" i potem sam juz sobie opłacał kursy. Najstarszy syn powinien tez sobie zrobić, ale jakos , może po rodzicach ma do tego słaby zapał - mamy zamiar mu w tym pomóc finansowo. 
  • Elunia powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):
    Joanna i Bronisław powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):

    Pisałam już - pracownik teraz wchodzący na rynek pracy będzie zmieniał zawód co 7 lat.
    Takie hipotezy pojawiają się od lat i dotyczą one jedynie tych, którzy wybiorą zawód mało potrzebny. Niezadowoleni będą musieli zmieniać zawód.
    Czy zawód sprzedawcy albo fryzjera jest mało potrzebny. Praca na taśmie też?
    Sporo kobiet wykonujących te zawody robi jakieś dodatkowe uprawnienia i zmienia zawód albo szuka szansy dla siebie.
    A zawód nauczyciela, zwłaszcza takiego, który jest naprawdę dobry i ma osiągnięcia, a dodatkowo przygotowuje całe roczniki do matury, którą zdają wszyscy?

    Mnie najbardziej załamuje fakt, że ja w swoim zawodzie nie zarobię na rękę więcej niż 2601 zł (pensja ,,na rękę'' nauczyciela dyplomowanego, czyli z najwyższym stopniem awansu). Mogę dorabiać i oczywiście robię to, ale to niesłychanie frustrujące, że zarabiam tyle, co pani w Biedronce (nic im, broń Boże, nie ujmując).

     A  szkolę się cały czas i podwyższam umiejętności i kwalifikacje (najczęściej w czasie wolnym i za własne pieniądze). 
    Ale jednak znalazłaś szansę dla siebie i możesz dorobić. Praca nauczyciela musi mieć jakieś profity oprócz pensji skoro na ogłoszenia o pracę zgłasza się kilkadziesiąt chętnych.
    Wolałabym skupić się na pracy na etacie, który mam, zamiast szukać okazji do dorobienia, naprawdę.

    A chętnych do zawodu coraz mniej (mam na myśli dobrze wykształconych językowców). Zmieniłam szkołę na inną i dyrektor miał olbrzymi problem ze znalezieniem anglisty na moje miejsce.

    Profity? Na pewno wakacje, nie zaprzeczam, nie muszę się martwić o to, z kim zostawię dzieci i to na pewno jest zaleta. Chociaż, odkąd pracuję w liceum, siedzę do 20 lipca w rekrutacji (w woj . pomorskim procedury są w tej kwestii wydłużone).

    Inne? W moim przypadku olbrzymia satysfakcja z wyników i kontakt z młodymi, wspaniałymi ludźmi. 
    Wykonuję jednak tak ciężką pracę (ja naprawdę daję z siebie w szkole wszystko), że taka płaca jest dla mnie uwłaczająca. Uczniowie też tak uważają. I nieliczni chodzą na korki z mojego przedmiotu - nie ma takiej potrzeby.
  • Skatarzyna powiedział(a):
    Nadal jestem  ciekawa myślenia o przyszłości dzieci z podstawówki.
    O przyszłości zawodowej, oczywiście. W ósmej klasie/dawnej trzeciej gimnazjum okazuje się, że dzieci nie wiedzą, co robić w życiu, i wówczas bez względu na wyniki w nauce idą na kilka lat do przechowalni, czyli liceum ogólnokształcącego, po którego ukończeniu w wieku 19 lat nadal nie mają żadnego zawodu i często nadal nie wiedzą, co właściwie mają robić. Dlatego warto pomyśleć o tym wcześniej.
  • Joanna i Bronisław powiedział(a):
    Skatarzyna powiedział(a):
    Nadal jestem  ciekawa myślenia o przyszłości dzieci z podstawówki.
    O przyszłości zawodowej, oczywiście. W ósmej klasie/dawnej trzeciej gimnazjum okazuje się, że dzieci nie wiedzą, co robić w życiu, i wówczas bez względu na wyniki w nauce idą na kilka lat do przechowalni, czyli liceum ogólnokształcącego, po którego ukończeniu w wieku 19 lat nadal nie mają żadnego zawodu i często nadal nie wiedzą, co właściwie mają robić. Dlatego warto pomyśleć o tym wcześniej.
    Na pewno warto stawiać na języki, bo to ma coraz większe znaczenie w dzisiejszym świecie. I angielski to raczej traktować jak polski - czyli umiejętność oczywistą. Dobrze zainwestować w niemiecki, hiszpański, nawet chiński.

    I przedmioty ścisłe - matma, fizyka, itp. Trzymać rękę na pulsie w tej kwestii i pilnować postępów dzieciaków w tych dziedzinach. Im szybciej reagujemy na braki/problemy na tych przedmiotach, tym większa szansa, że uczeń nie będzie potem potrzebował ton korków i da radę w liceum. Braki z gimnazjum, a przedtem podstawówki strasznie się potem odbijają czkawką w liceum; widzę to po moich wychowankach.

    Podziękowali 3Malena Subiektywna Katia
  • Pewne rzeczy trudno przewidzieć, inne łatwiej. Oczywiście, trudno tu o pewność. Tej mieć nie będziemy, bo nigdy nie znamy przyszłości. Planujemy jednak w życiu wiele rzeczy. Różnie nam potem wychodzi. Podobnie planujemy, budując dom dla dużej rodziny, chociaż może się okazać, że pierwszy poród nie z naszej winy będzie ostatnim, planujemy wakacje z rocznym wyprzedzeniem, chociaż nie wiadomo, czy przeżyjemy dzisiejszy dzień itd. Nie dramatyzowałbym zatem z tym przewidywaniem i zmianami. Poza tym pewne rzeczy albo nie zmieniają się wcale albo zmieniają bardzo powoli. Trzeba po prostu obserwować rynek i wyciągać wnioski.
  • Nadal jestem  ciekawa myślenia o przyszłości dzieci z podstawówki.

    Mogę powiedzieć, jak to było u nas:
    - uzdolnienia dzieci było wyraźnie widać jeszcze zanim poszły do szkoły
    - rozglądałem się więc po zawodach, gdzie te uzdolnienia można dobrze wykorzystać
       i (także własnym przykładem) starałem się zachęcić do zainteresowania się nimi,
    - na pierwszym miejscu stawiałem frajdę z wykonywania zawodu, przed korzyściami.

    Teraz, co z tego wyszło:
    1-sze i 3-cie są plastyczne, więc ASP
    2-gi i 4-ty matematyczni, więc padło na programowanie - 2-gi jest już wziętym programistą a 4-ty ma przed sobą jeszcze liceum i studia, ale, mam nadzieję, przykład brata nim pokieruje  :)

    Co do plastyków, to mam teraz trochę wyrzutów sumienia, bo oboje są też nieźli matematycznie, więc i oni mogliby zostać programistami,
    ale szkoda mi było ich talentów, więc muszą się teraz trochę pomęczyć.
    Podziękowali 1Basja
  • Elunia powiedział(a):
    Joanna i Bronisław powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):

    Pisałam już - pracownik teraz wchodzący na rynek pracy będzie zmieniał zawód co 7 lat.
    Takie hipotezy pojawiają się od lat i dotyczą one jedynie tych, którzy wybiorą zawód mało potrzebny. Niezadowoleni będą musieli zmieniać zawód.
    Czy zawód sprzedawcy albo fryzjera jest mało potrzebny. Praca na taśmie też?
    Sporo kobiet wykonujących te zawody robi jakieś dodatkowe uprawnienia i zmienia zawód albo szuka szansy dla siebie.
    Pytanie tylko: po co? Podobnie jak, po co ktoś miałby zmieniać zawód co 7 lat?
    Zawód sprzedawcy to zawód bardzo mało wykwalifikowany. Może go wykonywać w zasadzie każdy po krótkim przeszkoleniu. Zawód fryzjerki z kolei może być tak intratny, że dziwiłbym się, że ktoś chce go zmienić na coś innego.
  • Joanna i Bronisław powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):
    Joanna i Bronisław powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):

    Pisałam już - pracownik teraz wchodzący na rynek pracy będzie zmieniał zawód co 7 lat.
    Takie hipotezy pojawiają się od lat i dotyczą one jedynie tych, którzy wybiorą zawód mało potrzebny. Niezadowoleni będą musieli zmieniać zawód.
    Czy zawód sprzedawcy albo fryzjera jest mało potrzebny. Praca na taśmie też?
    Sporo kobiet wykonujących te zawody robi jakieś dodatkowe uprawnienia i zmienia zawód albo szuka szansy dla siebie.
    Pytanie tylko: po co? Podobnie jak, po co ktoś miałby zmieniać zawód co 7 lat?
    Zawód sprzedawcy to zawód bardzo mało wykwalifikowany. Może go wykonywać w zasadzie każdy po krótkim przeszkoleniu. Zawód fryzjerki z kolei może być tak intratny, że dziwiłbym się, że ktoś chce go zmienić na coś innego.
    Zawód fryzjerki jest niewątpliwie intratny, ale przy tym strasznie obciążający dla kręgosłupa i fizycznie ciężki. Mam fryzjerki w rodzinie i wśród znajomych i nie narzekają na zarobki, ale już na zdrowie bardzo, bardzo.
  • beatak powiedział(a):
    Joanna i Bronisław powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):
    Joanna i Bronisław powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):

    Pisałam już - pracownik teraz wchodzący na rynek pracy będzie zmieniał zawód co 7 lat.
    Takie hipotezy pojawiają się od lat i dotyczą one jedynie tych, którzy wybiorą zawód mało potrzebny. Niezadowoleni będą musieli zmieniać zawód.
    Czy zawód sprzedawcy albo fryzjera jest mało potrzebny. Praca na taśmie też?
    Sporo kobiet wykonujących te zawody robi jakieś dodatkowe uprawnienia i zmienia zawód albo szuka szansy dla siebie.
    Pytanie tylko: po co? Podobnie jak, po co ktoś miałby zmieniać zawód co 7 lat?
    Zawód sprzedawcy to zawód bardzo mało wykwalifikowany. Może go wykonywać w zasadzie każdy po krótkim przeszkoleniu. Zawód fryzjerki z kolei może być tak intratny, że dziwiłbym się, że ktoś chce go zmienić na coś innego.
    Zawód fryzjerki jest niewątpliwie intratny, ale przy tym strasznie obciążający dla kręgosłupa i fizycznie ciężki. Mam fryzjerki w rodzinie i wśród znajomych i nie narzekają na zarobki, ale już na zdrowie bardzo, bardzo.
    Nikt nie obiecuje, że da się zarabiać duże pieniądze bez wysiłku. W każdym razie wydaje mi się, że chorobę również łatwiej znosić, kiedy ma się pewien komfort.
  • Joanna i Bronisław powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    Joanna i Bronisław powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):
    Joanna i Bronisław powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):

    Pisałam już - pracownik teraz wchodzący na rynek pracy będzie zmieniał zawód co 7 lat.
    Takie hipotezy pojawiają się od lat i dotyczą one jedynie tych, którzy wybiorą zawód mało potrzebny. Niezadowoleni będą musieli zmieniać zawód.
    Czy zawód sprzedawcy albo fryzjera jest mało potrzebny. Praca na taśmie też?
    Sporo kobiet wykonujących te zawody robi jakieś dodatkowe uprawnienia i zmienia zawód albo szuka szansy dla siebie.
    Pytanie tylko: po co? Podobnie jak, po co ktoś miałby zmieniać zawód co 7 lat?
    Zawód sprzedawcy to zawód bardzo mało wykwalifikowany. Może go wykonywać w zasadzie każdy po krótkim przeszkoleniu. Zawód fryzjerki z kolei może być tak intratny, że dziwiłbym się, że ktoś chce go zmienić na coś innego.
    Zawód fryzjerki jest niewątpliwie intratny, ale przy tym strasznie obciążający dla kręgosłupa i fizycznie ciężki. Mam fryzjerki w rodzinie i wśród znajomych i nie narzekają na zarobki, ale już na zdrowie bardzo, bardzo.
    Nikt nie obiecuje, że da się zarabiać duże pieniądze bez wysiłku. W każdym razie wydaje mi się, że chorobę również łatwiej znosić, kiedy ma się pewien komfort.
    Gorzej, kiedy ta choroba uniemożliwia wykonywanie zawodu.
    Podziękowali 1Coralgol
  • @beatak, zapraszam do szkół prywatnych. Jeszcze docenisz swoją pracę... 
  • @dorotak, to ze P. kiepsko trafil nie znaczy ze zawsze tak jest.
    Podziękowali 1andora
  • Dorotak powiedział(a):
    @beatak, zapraszam do szkół prywatnych. Jeszcze docenisz swoją pracę... 
    Pracowałam w prywatnej i nie narzekałam.

     Ja swoją pracę bardzo doceniam, czy napisałam coś innego?
    Jestem tylko sfrustrowana faktem, że zawód potrzebny, trudny i wymagający ciągłego doskonalenia jest tak nisko doceniany przez rządzących i tak nisko opłacany. Na stare lata zaczęło mnie to wkurzać, bo uświadomiłam sobie wysokość swojej emerytury, a przy tym widzę rosnące ceny i wzrastające koszty życia.
  • Przecież nie chodzi o słowne przepychanki, przynajmniej mnie. Jeżeli komuś nie pasuje dany zawód, to go zmieni i będzie miał inną chorobę zawodową. Wiadomo, że każdy zrobi, jak będzie uważał za najlepsze.
  • Joanna i Bronisław powiedział(a):
    Przecież nie chodzi o słowne przepychanki, przynajmniej mnie. Jeżeli komuś nie pasuje dany zawód, to go zmieni i będzie miał inną chorobę zawodową. Wiadomo, że każdy zrobi, jak będzie uważał za najlepsze.
    Zgadzam się.
  • Nie tylko P. Znam też nauczycielki z dwóch różnych placówek montessorii i dwóch nie-katolickich z założenia. Polonistow, którzy dostali mgr w 2013r.czyli są w zawodzie zaledwie 5 lat, fakt. Tak jak się w tych szkołach wykorzystuje pracę nauczycieli, w ogóle.mlpdych(starzy rzadko kiedy chcą tak pracować) to się w głowie nie mieści.
    Atsd, nie wiem, czy pisałam - od chłop mój podejmie się pracy, o obojetniw jakiej, od 1 lipca.
  • beatak powiedział(a):
    Dorotak powiedział(a):
    @beatak, zapraszam do szkół prywatnych. Jeszcze docenisz swoją pracę... 
    Pracowałam w prywatnej i nie narzekałam.

     Ja swoją pracę bardzo doceniam, czy napisałam coś innego?
    Jestem tylko sfrustrowana faktem, że zawód potrzebny, trudny i wymagający ciągłego doskonalenia jest tak nisko doceniany przez rządzących i tak nisko opłacany. Na stare lata zaczęło mnie to wkurzać, bo uświadomiłam sobie wysokość swojej emerytury, a przy tym widzę rosnące ceny i wzrastające koszty życia.
    Widocznie, z całym szacunkiem dla Ciebie i bez żadnych wycieczek osobistych, nie jest tak bardzo potrzebny albo jest nadpodaż.
  • Joanna i Bronisław powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    Dorotak powiedział(a):
    @beatak, zapraszam do szkół prywatnych. Jeszcze docenisz swoją pracę... 
    Pracowałam w prywatnej i nie narzekałam.

     Ja swoją pracę bardzo doceniam, czy napisałam coś innego?
    Jestem tylko sfrustrowana faktem, że zawód potrzebny, trudny i wymagający ciągłego doskonalenia jest tak nisko doceniany przez rządzących i tak nisko opłacany. Na stare lata zaczęło mnie to wkurzać, bo uświadomiłam sobie wysokość swojej emerytury, a przy tym widzę rosnące ceny i wzrastające koszty życia.
    Widocznie, z całym szacunkiem dla Ciebie i bez żadnych wycieczek osobistych, nie jest tak bardzo potrzebny albo jest nadpodaż.
    Zawód nauczyciela nie jest potrzebny według Ciebie?

  • @beatak ale nauczyciele, przynajmniej niektorzy nie maja nic przeciwko finansowania z naszych podatkow cmentarza -żydowskiego w kwocie 100 milionow zlotych. W Polsce mamy ok 600 tys nauczycieli, za ta kwote kazdy dostalby podwyzke w wys 166 zl brutto ale po co. Lepiej narzekac na uwlaczajace zarobki ( zgadzam sie ze takie sa) niz domagac sieby rzadzacy racjonalnie gospodarowali naszymi pieniedzmi.
  • edytowano styczeń 2018
    beatak powiedział(a):
    Joanna i Bronisław powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    Dorotak powiedział(a):
    @beatak, zapraszam do szkół prywatnych. Jeszcze docenisz swoją pracę... 
    Pracowałam w prywatnej i nie narzekałam.

     Ja swoją pracę bardzo doceniam, czy napisałam coś innego?
    Jestem tylko sfrustrowana faktem, że zawód potrzebny, trudny i wymagający ciągłego doskonalenia jest tak nisko doceniany przez rządzących i tak nisko opłacany. Na stare lata zaczęło mnie to wkurzać, bo uświadomiłam sobie wysokość swojej emerytury, a przy tym widzę rosnące ceny i wzrastające koszty życia.
    Widocznie, z całym szacunkiem dla Ciebie i bez żadnych wycieczek osobistych, nie jest tak bardzo potrzebny albo jest nadpodaż.
    Zawód nauczyciela nie jest potrzebny według Ciebie?

    Jest, ale najwyraźniej nie tak bardzo, jak mogłoby się wydawać, skoro jest słabo płatny. Albo jest słaby popyt, albo nadpodaż, albo jedno i drugie. Tutaj dochodzi jeszcze fakt, że popyt jest stymulowany sztucznie przez państwo, które wymusza edukację na wszystkich, ale nie ma zbyt wiele pieniędzy na płacenie za nią.
  • @beatak, podałaś podstawę 2600, ok. możesz uważać, że to mała pensja. Żadnych dodatków? Za staż, motywacyjny, jakieś tam wiejskie, za wychowawstwo, czy co tam? Jakas 13? Nic zupełnie? I jeszcze te czas na dorobienie czegokolwiek...ech.;)
  • W każdym razie jeśli ma się świadomość kiepskich zarobków w danym zawodzie i jest się samemu niezadowolonym, to z pewnością nie warto kierować tam swoich dzieci.
    Podziękowali 2Skatarzyna Malena
  • W tym roku nie mam wychowawstwa, dodatku też nie, gdyż ta praca jest dla mnie nowa i w II semestrze może dostanę (jeśli dyrektor uzna za stosowane). Wiejskiego nigdy nie miałam, bo pracuję w mieście.  A czas poświęcany na dorabianie wolałabym poświęcić dzieciom własnym. 13-ta pensja jest, tak jak w całej sferze budżetowej.
  • @JiB, milion osób Ci tu napisze, jaka miernota jest z tych nauczycieli, co siedzą w szkołach i marnują czas dzieci i nerwy rodziców. To trochę bardziej skomplikowany problem. UG wypuszcza co roku 30 nauczycieli j.polskiego. marnych. Gdyby wypuszczali 5 porządnie wykształconych zapewne inaczej by się ułożyły siły.
  • edytowano styczeń 2018
    Joanna i Bronisław powiedział(a):
    W każdym razie jeśli ma się świadomość kiepskich zarobków w danym zawodzie i jest się samemu niezadowolonym, to z pewnością nie warto kierować tam swoich dzieci.
    Toteż nie będę z całą pewnością. Choć nie będę też przecież zabraniać. 
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • @beatak, napisze zaraz na priw.
  • apolonia powiedział(a):
    @beatak ale nauczyciele, przynajmniej niektorzy nie maja nic przeciwko finansowania z naszych podatkow cmentarza -żydowskiego w kwocie 100 milionow zlotych. W Polsce mamy ok 600 tys nauczycieli, za ta kwote kazdy dostalby podwyzke w wys 166 zl brutto ale po co. Lepiej narzekac na uwlaczajace zarobki ( zgadzam sie ze takie sa) niz domagac sieby rzadzacy racjonalnie gospodarowali naszymi pieniedzmi.
    Ależ ja się tego domagam, tylko jakoś nie chcą mnie słuchać. A finansowanie cmentarza wspieram i tyle. Nie wierzę, że te pieniądze poszłyby na podwyżki dla nauczycieli. Jak już, to na kolejną miesięcznicę.
  • Nasze kieszenie mimo ze bardzo drenowane maja swoje dno, jesli nasza kasa pojdzie na pomoc uchodzcom, cmentarze zydowskie i tp to zabraknie dla naszych  nauczycieli i lekarzy.
  • A propos pracy nauczyciela, rozumiem jeszcze ze wybieraja ja kobiety bo ma profity w postaci wieksze ilosci czasu wolnego i mniejszego wymiaru czasu pracy, dzieki czemu latwiej pogodzic z ta praca wychowywanie dzieci i prowadzeniem domu. Kompletnie nie rozumiem jednak ze mezczyzna glowa rodziny tkwi w zawodzie gdzie zarabia 2, 5 tys zl. Osobiscie wolalabym zeby moj maz pracowal jako smiecierz lub jezdzil tirem przynajmniej przynosilby godniejsze wynagrodzenie do domu.
  • apolonia powiedział(a):
    Nasze kieszenie mimo ze bardzo drenowane maja swoje dno, jesli nasza kasa pojdzie na pomoc uchodzcom, cmentarze zydowskie i tp to zabraknie dla naszych  nauczycieli i lekarzy.
    To nie z powodu cmentarza  i nielicznych w Polsce uchodźców tej kasy brakuje.
    Nauczycieli nikt  nie szanuje (generalnie w naszym społeczeństwie mało się szanujemy), a lekarze przecież dorobią na praktykach prywatnych, więc po co się wysilać?
    Podziękowali 3kociara Barbasia Coralgol
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.