Ale to są wierzące i praktykujące osoby? Bo jesli tak to oczywiście traci to hipokryzja, ale jesli nie, to nie bardzo rozumiem w czym problem. Grzech to pojęcie ze słownika osób wierzących.
Nie.
Grzech to pojęcie obiektywne.
Ale fakt w galopującym tempie rośnie liczba osób, które radośnie ten fakt bagatelizują.
Straszne, ze ktoś kto smie życ niezgodnie z kodeksem grzechów jednego z wielu wyznań śmie jeszcze o tym mówić. Rozumiem jeszcze gdyby to było jakieś złośliwe drazenie tematu, ale tu jest wielkie oburzenie bo koleżanka wspomniała w rozmowie o swojej córce...luuuudzie. Pozazdrościć problemów przezywania cudzego życia
Paprotka powiedział(a): Straszne, ze ktoś kto smie życ niezgodnie z kodeksem grzechów jednego z wielu wyznań śmie jeszcze o tym mówić.
W każdej większej religii bierze się ślub, nie tylko w katolicyźmie.
Ale skąd możesz wiedzieć, czy osoby które teraz określają się -mój partner, partnerka, nie maja w planach ślubu? Powtórzę, realia zmieniły się o tyle ze większość małżeństw jednak już mieszkała przed ślubem ze sobą, czy to kilka miesięcy czy lat. Jesli kogos to oburza, pozostaje zamknąć sie w wąskim kręgu, pretensje do innych ze nie żyją zgodnie z wytycznymi Kościoła czy jakimikolwiek innymi są trochę slabe czy tak samo oburzacie się gdy koleżanka w pracy je w piątek obiad z mięsem, informuje o planach wycieczkowych w święto kościelne, imprezuje w czasie postu? To wszystko to przecież grzechy, a chyba mnóstwo osób albo nie wie ze dla kogos to coś złego albo ma to w poważaniu
Nie podzielam zdania że skoro się danych tematów unika to one nie będą naszych dzieci dotyczyć. Będą. Wszechobecna pornografia w smartfonach. .. gejowskie parady w tv... sceny prawie łóżkowe w parkach. .. reklamy w kinach, prasie i na drogach... a dzieci z tym wszystkim mają być same? Bo w domu to strefa "zło" i zostaje przed drzwiami?
Moja mama taka była. Krążyłam po zepsutym świecie moich kolezanek i kolegow ktorzy mnie "gwalcili" swoją chorą wiedzą i nie mialam z kim o tym porozmawiac.... byłam z tym sama bo dla mamy temat za bardzo nie istniał
Dlatego ja od samego początku (wiek przedszkolny) wiele tych tematów poruszalam z dziećmi. I co mnie cieszy - same zadają pytania i ciągną rozmowy. Czasem trzeba robić przyspieszony nawpolprzymusowy kurs wychowania seksualnego ... to go robię. Nie chcę by były nieswiadome rzeczy które obok się dzieją i mogą je spotkać
Tak, ja się wciąż oburzam, że 93% Polaków uważa się za katolików zgodnie z badaniami z 2012 roku (Wikipedia) i jednocześnie robi to co piszesz @Paprotka. Zgadzam się, że to hipokryzja.
Nie wiem czy się uważa, to po prostu procent ochrzczonych. Tak, to hipokryzja. A czy hipokryzja nie jest tez brak reakcji w takiej rozmowie?bardzo nie lubię takiego wylewania żali w necie i epatowania oburzeniem jacy ci ludzie gorszący, przy braku zwrócenia uwagi na głos tej konkretnej osobie. Nie wiem czy w tej sytuacji tego nie było, z postu wnioskuje ze nie. Jesli wiemy ze dana osoba jest niewierząca to nie ma sensu upominać ja ze nie przeszkadza jej mieszkanie bez ślubu, ale jesli wiemy ze praktykuje to dlaczego się nie odezwać zamiast oburzać się w internecie? Zwłaszcza ze padają porównania do chwalenia się zdradami i aborcjami. No jakos nie miałabym problemu zareagować gdyby ktoś na luzaku opowiadał mi o powyższych
Tak, ja się wciąż oburzam, że 93% Polaków uważa się za katolików zgodnie z badaniami z 2012 roku (Wikipedia) i jednocześnie robi to co piszesz @Paprotka. Zgadzam się, że to hipokryzja.
Nie wiem czy się uważa, to po prostu procent ochrzczonych. Tak, to hipokryzja. A czy hipokryzja nie jest tez brak reakcji w takiej rozmowie?bardzo nie lubię takiego wylewania żali w necie i epatowania oburzeniem jacy ci ludzie gorszący, przy braku zwrócenia uwagi na głos tej konkretnej osobie. Nie wiem czy w tej sytuacji tego nie było, z postu wnioskuje ze nie. Jesli wiemy ze dana osoba jest niewierząca to nie ma sensu upominać ja ze nie przeszkadza jej mieszkanie bez ślubu, ale jesli wiemy ze praktykuje to dlaczego się nie odezwać zamiast oburzać się w internecie? Zwłaszcza ze padają porównania do chwalenia się zdradami i aborcjami. No jakos nie miałabym problemu zareagować gdyby ktoś na luzaku opowiadał mi o powyższych
A wg mnie warto reagować nawet jeśli wiemy że dana osoba odeszła od wiary. Szansa na to że jest ochrzczona jest w PL spora a to już jakaś baza. Można po prostu dać komuś do myślenia. Zaświadczyć że nie jest tak że 'teraz to norma i każdy myśli że to ok'. Akurat w kwestii mieszkania razem przed ślubem nie trzeba od razu wyjeżdżać z grzechem, bo istnieją też inne argumenty
> otoczenie ma jednak bardzo duży wpływ na to w którą stronę pójdziemy
Dokładnie tak. Dlatego właśnie angażuję się w organizację skautów, budowę środowiska, w którym dzieci będą dorastały wśród wartości, które uważamy za cenne. Jeżeli puści się je w świat bez oparcia w grupie rówieśniczej osób będących blisko Kościoła., to będzie im bardzo trudno zachować wiarę.
@J2017 wiara kształtuje się całe życie, poza tym człowiek też kształtuje się przez całe życie. Nie każdy jest indywidualista i opiera się grupie...Nawet teraz jako dorosła osoba stwierdzam że łatwiej jest wybierać zgodnie z moją wiara i rozwijać się coraz bardziej w tej sferze jeśli otaczają mnie ludzie którzy wyznają takie same wartosci
Tak, ja się wciąż oburzam, że 93% Polaków uważa się za katolików zgodnie z badaniami z 2012 roku (Wikipedia) i jednocześnie robi to co piszesz @Paprotka. Zgadzam się, że to hipokryzja.
Nie wiem czy się uważa, to po prostu procent ochrzczonych. Tak, to hipokryzja. A czy hipokryzja nie jest tez brak reakcji w takiej rozmowie?bardzo nie lubię takiego wylewania żali w necie i epatowania oburzeniem jacy ci ludzie gorszący, przy braku zwrócenia uwagi na głos tej konkretnej osobie. Nie wiem czy w tej sytuacji tego nie było, z postu wnioskuje ze nie. Jesli wiemy ze dana osoba jest niewierząca to nie ma sensu upominać ja ze nie przeszkadza jej mieszkanie bez ślubu, ale jesli wiemy ze praktykuje to dlaczego się nie odezwać zamiast oburzać się w internecie? Zwłaszcza ze padają porównania do chwalenia się zdradami i aborcjami. No jakos nie miałabym problemu zareagować gdyby ktoś na luzaku opowiadał mi o powyższych
A wg mnie warto reagować nawet jeśli wiemy że dana osoba odeszła od wiary. Szansa na to że jest ochrzczona jest w PL spora a to już jakaś baza. Można po prostu dać komuś do myślenia. Zaświadczyć że nie jest tak że 'teraz to norma i każdy myśli że to ok'. Akurat w kwestii mieszkania razem przed ślubem nie trzeba od razu wyjeżdżać z grzechem, bo istnieją też inne argumenty
Można oczywiście mówić każdemu ze mieszkanie przed ślubem jest zle, tak jak każdy może odpowiedzieć Ci ze to go nie interesuje i żebyś zajęła się swoim życiem. Zwłaszcza ze dla osoby która nie wierzy, nie praktykuje czy zwyczajnie nie interesuje jej zadna religia ma gdzies czy coś jest uznawane za grzech czy nie. Ty byś chciała żeby pouczaly Cię koleżanki które uważają ze w kościele tracisz czas?
natomiast zgadzam się ze praktykowanie wiary i świadome olewanie zakazu mieszkania bez ślubu to hipokryzja.
Gdyby jakaś koleżanka zechciała mnie pouczać w tym temacie - byłabym szczęśliwa, bo byłaby to dla mnie okazja do dania świadectwa, że tak nie jest - nie tracę czasu w kościele. Bardzo lubię rozmawiać na ten temat i jestem bardzo spokojna w tym temacie
natomiast zgadzam się ze praktykowanie wiary i świadome olewanie zakazu mieszkania bez ślubu to hipokryzja.
a ja myślę, że to zwyczajna ludzka słabość i też trochę niewiedza, nieświadomość konsekwencji, działanie wg tego co robią inni bez gruntownego przemyślenia tematu, utrata nadziei na to, że w ogóle da się inaczej, porzucenie ideałów
oraz też, niestety, (często niezawiniony) brak głębokiej, osobistej relacji z Bogiem, takiej która stawia Boga na pierwszym miejscu, gdzie z radością (a nie w uciśnieniu) postępuje się wg Jego przykazań, w zaufaniu, że On chce dla nas dobrze, że ma najlepszy dla nas plan i że nie zostawi nas samych sobie.
Myślę też że byłabym wdzięczna za okazaną mi troskę (tej koleżanki). Na pewno zależy w jaki sposób przekazuje się swoje wątpliwości, czy uwagi, ale jeśli się nie atakuje tylko upomina się z miłością, jest szansa na dobrą rozmowę.
Ja kiedyś miałam wszystko pomieszane w głowie, nie miałam w ogóle wierzących znajomych - tylko moich rodziców, ale nie rozmawialiśmy o tym - moi przyjaciele nie chodzili nawet na religię w szkole, do kościoła - najwyżej ze święconką.
Wierzący był tylko jeden kolega z wielodzietnej rodziny. I on kiedyś coś tam do mnie zagadał właśnie w tym akurat temacie (chodziło o naszych wspólnych znajomych - moją przyjaciółkę i jej chłopaka). Jakoś uznał, że warto porozmawiać o tym ze mną. I ja w pierwszej chwili powiedziałam mu że on nie ma racji i że nie należy się wtrącać.
Ale jego słowa potem rosły w mojej głowie. Zrobiły taką lawinę, że w rezultacie nawróciłam się. Nie wiem, ale być może w ogóle nie byłabym teraz w Kościele, gdyby on nie wyraził wtedy swojej "niedzisiejszej opinii z kosmosu" nt przedmałżeńskiej czystości.
Gdyby jakaś koleżanka zechciała mnie pouczać w tym temacie - byłabym szczęśliwa, bo byłaby to dla mnie okazja do dania świadectwa, że tak nie jest - nie tracę czasu w kościele. Bardzo lubię rozmawiać na ten temat i jestem bardzo spokojna w tym temacie
Ok, ale każdy ma granice cierpliwości i tolerancji na narzucanie poglądów nigdy nikt nie komentował negatywnie ze mieszkaliśmy kilka lat przed ślubem, gdyby ktoś komentował przyjelaobyn do wiadomości jego zdanie ale raczej nie chciałabym słuchać innych uwag na ten temat - to nasze życie, a jesli ktoś czuje potrzebę nawracania - jego problem
Hmm w sumie tez mogłabym w rewanżu dac świadectwo jak nam się dobrze razem mieszka, tylko ciekawe czy taka osoba byłaby chętna posłuchać
Nastawać w porę i nie w porę. J2017 Twoje wpisy po prosty działają na mnie tak ze muszę ciagle gryzc się w język. Nie chcą to niech nie wpuszczają księdza na kolede. On ma mówić prawdę a nie być równym gościem płynącym z prądem i trendami społecznymi.
Gdyby jakaś koleżanka zechciała mnie pouczać w tym temacie - byłabym szczęśliwa, bo byłaby to dla mnie okazja do dania świadectwa, że tak nie jest - nie tracę czasu w kościele. Bardzo lubię rozmawiać na ten temat i jestem bardzo spokojna w tym temacie
Ok, ale każdy ma granice cierpliwości i tolerancji na narzucanie poglądów nigdy nikt nie komentował negatywnie ze mieszkaliśmy kilka lat przed ślubem, gdyby ktoś komentował przyjelaobyn do wiadomości jego zdanie ale raczej nie chciałabym słuchać innych uwag na ten temat - to nasze życie, a jesli ktoś czuje potrzebę nawracania - jego problem
Hmm w sumie tez mogłabym w rewanżu dac świadectwo jak nam się dobrze razem mieszka, tylko ciekawe czy taka osoba byłaby chętna posłuchać
Jeśli coś jest dla kogoś ważne, to będzie zwracał uwagę. Będzie się patrzył wilkiem na Twojego steka, bo zwiększasz emisję CO2 z hodowli zwierząt, będzie krytykował stary piec na wyngiel, "nienawistne" przekonania co do praw mniejszości. Dzisiaj ludzie wierzący z łatwością dostosowują się do mainstreamu i już nie potrafią artykułować swoich poglądów. To nie jest tak, że osobiste życie gejów, rozwodników czy kogokolwiek innego nie wpływa na mnie i można się z tym afiszować. Tak samo, jak życie osoby wyrzucającej śmieci w lesie nie wpływa na mnie, bo nigdy na te śmieci nie trafię. Ale to ma znaczenie na poziomie statystycznym i stąd aktywne przeciwstawianie się afiszowaniu z odrzucaniem wartości jest w pełni uzasadnione.
W każdym małżeństwie prędzej czy później znajdzie się jakiś powód, by się z tego układu wymiksować. Bo chrapie, źle gotuje, nie zajmuje się dziećmi, za mało pieniędzy przynosi...I co z tego?
. J2017 Twoje wpisy po prosty działają na mnie tak ze muszę ciagle gryzc się w język.
ja naprawdę nie mogę wyjść z podziwu że macie jeszcze siłę dyskutować i odpowiadać dla mnie J2017 jako katolik jest antyświadectwem (to co pisze) szczególnie jak się poskłada w całość z różnych wątków...
Mieszkanie przed ślubem jest odrzuceniem wartości? No jesli wychodzisz z takiego punktu widzenia to wątpię żebyś się dogadał a przykład ze stekiem w sumie niezły - jesli wegetarianin ma problem z tym ze inni jedzą steki, może albo nauczyć się z tym życ albo, jesli nie umie, zamknąć się w gronie innych wege. I dac życ innym. Może tez przedstawiać pozytywy wegetarianizmu i nawet kogos zachęcić albo na upartego męczyć temat i wyzwać każdego kto je chleb z szynka od padlinożerców - na pewno ludzie będą chcieli z nim przebywać a związek to jednak bardziej osobisty temat niż dieta osobiscie gdyby ktoś skomentował ze nie podoba mu się ze mieszkam z narzeczonym, coz zdziwiłabym się ze tak otwarcie wtrąca się w moje życie. Miałby dwa wyjścia - albo kończy temat albo kończymy kontakty. Ewentualnie rzeczywiściedostałby świadectwo do wysłuchania Nie wyobrażam sobie by ktoś komentował w jakis negatywny fakt ze z kimkolwiek mieszkam, tak jak uznałabym komentarze na temat różnicy wieku czy statusu materialnym w związku (przykłady) za kompletny brak kultury i wtrynianie się w czyjes życie.
@Joannna Mieszkanie razem bez ślubu wśròd znajomych było wtedy gdy ktoś pochodził z rodziny gdzie małżeństwo rodzicòw było nieudane z ròżnych powodòw-alkohol itp. Te osoby bały się wiązać ślubem aby źle nie trafić jak ich matka. Człowiek mieszkając bez ślubu czuje, że w razie czego (np alkoholizm czy hazard partnera) może się szybko wymiksować z takiego związku. Ja to też rozumiem. Ludzie się boją że źle trafią.
To nie jest tak że to z kim ktoś mieszka mnie nie dotyczy od kiedy mam dzieci - dotyczy mnie dlatego, że one na to patrzą i choćby wobec nich trzeba nazywać zło złem, a dobro - dobrem, porządek - porządkiem, a nieporządek - nieporządkiem
np. to, czy zmienia im się co dwa lata wujek, bo ciocia nie umie stworzyć stałego związku, nie jest dla dzieci obojętne
i w ogóle nie mam oczekiwań, że ktoś od rozmowy ze mną zmieni nazajutrz swoje życie
ale skoro ja potrafię uszanować to, że ktoś z powodów eko nie je mięsa i muszę wymyślać i gotować dla niego osobne danie, tak samo ta osoba, gdy nocuje u mnie ze swoim przyjacielem musi liczyć się z tym, że będą spać w osobnych pokojach
mam to zmultiplikowane w rodzinie od lat i jakoś się jeszcze nie poobrażaliśmy na siebie
Dzieci w klasie mojej młodszej còrki też mają rozbite rodziny, drugie i trzecie związki rodzicòw. Còrka sporo pyta o to i rozmawiamy, no świat jest jaki jest. Jeden chłopiec ma w domu 2 rodzeństwa doklejanego, każde ma innych rodzicòw, długa historia,mama jest w drugim związku a oni mają jeden pokòj we tròjkę z rodzeństwem przyszywanym.
To to jest wg mnie.prawdziwy dramat, takie poklejone rodziny. Gdzie tu szukac stabilnosci?
Nocowanie u kogos w osobnych pokojach Ok, chociaż to trochę śmieszne pozorowanie, dzieci chyba wiedza ze normalnie ci ludzie nie śpią osobno. I na wakacje razem to chyba byście nie pojechali ?
mader, Heh śmiesznie się czyta takie górnolotne deklaracje w zestawieniu z użalaniem się do osób trzecich w internecie zamiast odezwania się wprost, znaczy wyciągnięciem tego miecza wszystko fajnie, dopóki rozumiesz, ze nikt nie ma obowiązku Cię słuchać, walcz do woli
Jestem bardzo ciekawa jakich slow użyjesz przekonując ludzi którzy od lat żyją razem, ze dla dobra Twojego i Twoich dzieci powinni mieszkać osobno bo to ma na Ciebie wpływ najlepiej z argumentowaniem o grzechu parze która z dala od KK żyje. powodzenia
@MonikaN Zgadzam się, to jest dramat a tych dramatòw niestety dużo dookoła. No i dzieci też się zastanawiają dlaczego inni żyją bez ślubu, po co wogòle ten ślub itp. No ale właśnie nie każdy jest wierzący czy praktykujący aby ślub kościelny brać a czasem też ma przeszkodę. Trudno to wszystko dzieciom wyjaśniać ale trzeba. A i tak w przyszłości same wybiorą jak będą uważały. Czasy są dość trudne do wychowania dzieci w pewnych zasadach, bo mnòstwo ludzi żadnych zasad nie przestrzega.
Myślę, że bardzo fajna okazja z dziećmi porozmawiać, gdy przychodzą z takimi pytaniami. I nie warto mówić, że świat po prostu taki jest. Bo wcale taki być nie musi, to zależy od ludzkich wyborów.
A swoją drogą, zdumiewające, że jakoś nikt z tych, którzy tak domagają si ę od chrześcijan "kulturalnego milczenia" i zachowania dla siebie swoich przekonań, nie żąda tego samego od osób paradujących pół nago bądź w lateksowych porno strojach w paradach, usiłujących bardzo głośno udowodnić wszystkim że ich życie seksualne w wersji homo jest NAJ-lepsze.
To już jest rozumiem kulturalne i nie narzucające się.
Jakaś parada a wtrynianie się w życie konkretnego człowieka w rozmowie to jednak trochę co innego Ale tu Cię rozumiem bo wszelki ekshibicjonizm na paradach, marszach mnie odstręcza
Komentarz
Rozumiem jeszcze gdyby to było jakieś złośliwe drazenie tematu, ale tu jest wielkie oburzenie bo koleżanka wspomniała w rozmowie o swojej córce...luuuudzie. Pozazdrościć problemów przezywania cudzego życia
czy tak samo oburzacie się gdy koleżanka w pracy je w piątek obiad z mięsem, informuje o planach wycieczkowych w święto kościelne, imprezuje w czasie postu? To wszystko to przecież grzechy, a chyba mnóstwo osób albo nie wie ze dla kogos to coś złego albo ma to w poważaniu
Będą.
Wszechobecna pornografia w smartfonach. .. gejowskie parady w tv... sceny prawie łóżkowe w parkach. .. reklamy w kinach, prasie i na drogach... a dzieci z tym wszystkim mają być same? Bo w domu to strefa "zło" i zostaje przed drzwiami?
Moja mama taka była.
Krążyłam po zepsutym świecie moich kolezanek i kolegow ktorzy mnie "gwalcili" swoją chorą wiedzą i nie mialam z kim o tym porozmawiac.... byłam z tym sama bo dla mamy temat za bardzo nie istniał
Dlatego ja od samego początku (wiek przedszkolny) wiele tych tematów poruszalam z dziećmi. I co mnie cieszy - same zadają pytania i ciągną rozmowy.
Czasem trzeba robić przyspieszony nawpolprzymusowy kurs wychowania seksualnego ... to go robię. Nie chcę by były nieswiadome rzeczy które obok się dzieją i mogą je spotkać
Tak, to hipokryzja. A czy hipokryzja nie jest tez brak reakcji w takiej rozmowie?bardzo nie lubię takiego wylewania żali w necie i epatowania oburzeniem jacy ci ludzie gorszący, przy braku zwrócenia uwagi na głos tej konkretnej osobie. Nie wiem czy w tej sytuacji tego nie było, z postu wnioskuje ze nie. Jesli wiemy ze dana osoba jest niewierząca to nie ma sensu upominać ja ze nie przeszkadza jej mieszkanie bez ślubu, ale jesli wiemy ze praktykuje to dlaczego się nie odezwać zamiast oburzać się w internecie? Zwłaszcza ze padają porównania do chwalenia się zdradami i aborcjami. No jakos nie miałabym problemu zareagować gdyby ktoś na luzaku opowiadał mi o powyższych
Dokładnie tak. Dlatego właśnie angażuję się w organizację skautów, budowę środowiska, w którym dzieci będą dorastały wśród wartości, które uważamy za cenne. Jeżeli puści się je w świat bez oparcia w grupie rówieśniczej osób będących blisko Kościoła., to będzie im bardzo trudno zachować wiarę.
natomiast zgadzam się ze praktykowanie wiary i świadome olewanie zakazu mieszkania bez ślubu to hipokryzja.
i też trochę niewiedza, nieświadomość konsekwencji,
działanie wg tego co robią inni bez gruntownego przemyślenia tematu,
utrata nadziei na to, że w ogóle da się inaczej, porzucenie ideałów
oraz też, niestety, (często niezawiniony) brak głębokiej, osobistej relacji z Bogiem, takiej która stawia Boga na pierwszym miejscu, gdzie z radością (a nie w uciśnieniu) postępuje się wg Jego przykazań, w zaufaniu, że On chce dla nas dobrze, że ma najlepszy dla nas plan i że nie zostawi nas samych sobie.
Na pewno zależy w jaki sposób przekazuje się swoje wątpliwości, czy uwagi, ale jeśli się nie atakuje tylko upomina się z miłością, jest szansa na dobrą rozmowę.
Ja kiedyś miałam wszystko pomieszane w głowie, nie miałam w ogóle wierzących znajomych - tylko moich rodziców, ale nie rozmawialiśmy o tym - moi przyjaciele nie chodzili nawet na religię w szkole, do kościoła - najwyżej ze święconką.
Wierzący był tylko jeden kolega z wielodzietnej rodziny. I on kiedyś coś tam do mnie zagadał właśnie w tym akurat temacie (chodziło o naszych wspólnych znajomych - moją przyjaciółkę i jej chłopaka). Jakoś uznał, że warto porozmawiać o tym ze mną. I ja w pierwszej chwili powiedziałam mu że on nie ma racji i że nie należy się wtrącać.
Ale jego słowa potem rosły w mojej głowie. Zrobiły taką lawinę, że w rezultacie nawróciłam się. Nie wiem, ale być może w ogóle nie byłabym teraz w Kościele, gdyby on nie wyraził wtedy swojej "niedzisiejszej opinii z kosmosu" nt przedmałżeńskiej czystości.
nigdy nikt nie komentował negatywnie ze mieszkaliśmy kilka lat przed ślubem, gdyby ktoś komentował przyjelaobyn do wiadomości jego zdanie ale raczej nie chciałabym słuchać innych uwag na ten temat - to nasze życie, a jesli ktoś czuje potrzebę nawracania - jego problem
Hmm w sumie tez mogłabym w rewanżu dac świadectwo jak nam się dobrze razem mieszka, tylko ciekawe czy taka osoba byłaby chętna posłuchać
Dzisiaj ludzie wierzący z łatwością dostosowują się do mainstreamu i już nie potrafią artykułować swoich poglądów.
To nie jest tak, że osobiste życie gejów, rozwodników czy kogokolwiek innego nie wpływa na mnie i można się z tym afiszować. Tak samo, jak życie osoby wyrzucającej śmieci w lesie nie wpływa na mnie, bo nigdy na te śmieci nie trafię. Ale to ma znaczenie na poziomie statystycznym i stąd aktywne przeciwstawianie się afiszowaniu z odrzucaniem wartości jest w pełni uzasadnione.
dla mnie J2017 jako katolik jest antyświadectwem (to co pisze) szczególnie jak się poskłada w całość z różnych wątków...
to mi się ulało...
Może tez przedstawiać pozytywy wegetarianizmu i nawet kogos zachęcić albo na upartego męczyć temat i wyzwać każdego kto je chleb z szynka od padlinożerców - na pewno ludzie będą chcieli z nim przebywać
a związek to jednak bardziej osobisty temat niż dieta
osobiscie gdyby ktoś skomentował ze nie podoba mu się ze mieszkam z narzeczonym, coz zdziwiłabym się ze tak otwarcie wtrąca się w moje życie. Miałby dwa wyjścia - albo kończy temat albo kończymy kontakty. Ewentualnie rzeczywiściedostałby świadectwo do wysłuchania Nie wyobrażam sobie by ktoś komentował w jakis negatywny fakt ze z kimkolwiek mieszkam, tak jak uznałabym komentarze na temat różnicy wieku czy statusu materialnym w związku (przykłady) za kompletny brak kultury i wtrynianie się w czyjes życie.
może było tak "wtedy"
ale teraz już tak nie jest
od kiedy mam dzieci - dotyczy mnie
dlatego, że one na to patrzą i choćby wobec nich trzeba nazywać zło złem, a dobro - dobrem, porządek - porządkiem, a nieporządek - nieporządkiem
np. to, czy zmienia im się co dwa lata wujek, bo ciocia nie umie stworzyć stałego związku, nie jest dla dzieci obojętne
ale skoro ja potrafię uszanować to, że ktoś z powodów eko nie je mięsa i muszę wymyślać i gotować dla niego osobne danie, tak samo ta osoba, gdy nocuje u mnie ze swoim przyjacielem musi liczyć się z tym, że będą spać w osobnych pokojach
mam to zmultiplikowane w rodzinie od lat i jakoś się jeszcze nie poobrażaliśmy na siebie
albo daj im przykład cioci która jest w trwałym i udanym związku
mader, Heh śmiesznie się czyta takie górnolotne deklaracje w zestawieniu z użalaniem się do osób trzecich w internecie zamiast odezwania się wprost, znaczy wyciągnięciem tego miecza wszystko fajnie, dopóki rozumiesz, ze nikt nie ma obowiązku Cię słuchać, walcz do woli
biora wspolnie kredyty..a potem jest płacz i zgrzytanie zebami ...
Ale tu Cię rozumiem bo wszelki ekshibicjonizm na paradach, marszach mnie odstręcza