wniosek praktyczny: jedno dziecko musi isc na medycynę
Tylko jeszcze odpowiednią specjalizację musi wybrać - internę albo pediatrię. Mam szwagra ortopedę, on nawet porządnego stetoskopu nie ma i osłuchiwać to tyle, co się trochę na studiach i stażu nauczył... I nawet za bardzo znajomych z innych specjalizacji nie ma.
Ortopedzi od fizycznej roboty a nie zgadywania na co może być ktoś chory
wniosek praktyczny: jedno dziecko musi isc na medycynę
Tylko jeszcze odpowiednią specjalizację musi wybrać - internę albo pediatrię. Mam szwagra ortopedę, on nawet porządnego stetoskopu nie ma i osłuchiwać to tyle, co się trochę na studiach i stażu nauczył... I nawet za bardzo znajomych z innych specjalizacji nie ma.
Ortopedzi od fizycznej roboty a nie zgadywania na co może być ktoś chory
Zgadzam się, ale właśnie to znaczy, że lekarz w rodzinie nie zawsze pomoże U nas jest jeszcze moja siostra, a żona tego ortopedy, która neonatologię robi, to przynajmniej dzieci umie porządnie osłuchać
wniosek praktyczny: jedno dziecko musi isc na medycynę
Tylko jeszcze odpowiednią specjalizację musi wybrać - internę albo pediatrię. Mam szwagra ortopedę, on nawet porządnego stetoskopu nie ma i osłuchiwać to tyle, co się trochę na studiach i stażu nauczył... I nawet za bardzo znajomych z innych specjalizacji nie ma.
Ortopedzi od fizycznej roboty a nie zgadywania na co może być ktoś chory
Zgadzam się, ale właśnie to znaczy, że lekarz w rodzinie nie zawsze pomoże U nas jest jeszcze moja siostra, a żona tego ortopedy, która neonatologię robi, to przynajmniej dzieci umie porządnie osłuchać
To każdy niech jedno dziecko na medycynę wyśle, każde innej specjalizacji j będziemy mieć forumowa sieć opieki medycznej
Co za beznadzieja. Planują te paszporty szczepionkowe, zwolnienie z obostrzeń dla zaszczepionych, "zaszczep się dla innych" itp., a jednocześnie grzmią, że nawet dwie dawki nie chronią przed zachorowaniem i roznoszeniem wirusa. Czy naprawdę oczekiwanie odrobiny logiki to za wiele?
W Izraelu ponad połowa zaszczepiona dwoma dawkami. I spada im standardową krzywą. I teraz zagadka czy dzięki szczepionkom, czy sezon się kończy. Swoją drogą znów naród wybrany. Przy 9 mln mieszkańców mają już więcej zrobionych szczepień netto niż Polska Oczywiście przypadek.
lepiej się zastanów kluczowe w tych pytaniach, jest słowo "pomagają"
Całe zabawa w różne ograniczenia powodowana jest chęcią ograniczenia propagacji wirusa, i gdyby był jeden sposób na to ograniczenie, to by wystarczył, a ponieważ na razie go nie ma, trzeba stosować sposoby niedoskonałe, które w sumie być może dadzą pożądany rezultat.
Dowiedziałąm się, że znajomy przechodził ciężko covid w styczniu, ma 73 lata i za tydzień idzie się zaszczepić. Jest jeszcze słaby po covidzie. Ciekawe, czy lekarz dopuści do szczepienia. Najmłodsza córka skomentowała: "myślałam, że ten pan jest mądrzejszy".
lepiej się zastanów kluczowe w tych pytaniach, jest słowo "pomagają"
Całe zabawa w różne ograniczenia powodowana jest chęcią ograniczenia propagacji wirusa, i gdyby był jeden sposób na to ograniczenie, to by wystarczył, a ponieważ na razie go nie ma, trzeba stosować sposoby niedoskonałe, które w sumie być może dadzą pożądany rezultat.
Wirus już dawno sie wszędzie rozpropagował. Dlatego te ograniczenia nie mają sensu. Żyjemy w tej samej zupie. Trzeba zadbać o własną odporność, a te ograniczenia to utrudniają.
ilość nowych zachorowań zdaje się świadczyć, że wirus znajduje (dużo) nosicieli, więc albo nie osiągnęliśmy "odporności stadnej" albo przechorowanie nie daje odporności
ilość nowych zachorowań zdaje się świadczyć, że wirus znajduje (dużo) nosicieli, więc albo nie osiągnęliśmy "odporności stadnej" albo przechorowanie nie daje odporności
Proszę
Podlaskie. Burmistrz kazał przebadać mieszkańców. Ponad połowa miała przeciwciała COVID-19
ilość nowych zachorowań zdaje się świadczyć, że wirus znajduje (dużo) nosicieli, więc albo nie osiągnęliśmy "odporności stadnej" albo przechorowanie nie daje odporności
Proszę
Podlaskie. Burmistrz kazał przebadać mieszkańców. Ponad połowa miała przeciwciała COVID-19
jeśliby się to potwierdziło w większej skali, to w połączeniu z dużą ilością zachorowań, mamy słabą odporność po przechorowaniu, czyli maseczki i ograniczenia zyskują na znaczeniu
@PawelK ale w końcu przebadał? Bo ja czytałam clickbaitowy artykuł, w treści było napisane, że przebadał 78 osób z 300 planowanych na ponad 3000 mieszkańców miasteczka.
A my dziś po imprezce urodzinowej przedszkolaka. Szczęściem bez masek. Paręnaście dzieci, każdy wchodził zamaskowany i rzuciwszy okiem na gości ściągał ja z ulgą sapiąc "strefa wolna od masek!".
Ale ja nie o tym. Było tam akurat dwóch lekarzy. Jedna z nich mówiła, że u niej kilka osób z pracy zachorowało na covid, mimo zaszczepienia dwoma dawkami Pfizera. Zachorowali minimum miesiąc po drugiej dawce. Tzn. ona nie negowała szczepień, sama zaszczepiona, tylko tak wszyscy snuli rozważania na tematy okołokowidowe. Tyle, że sama jest zdziwiona, bo ponoć statystyka mówi o 96% skuteczności (jej słowa) a tu parę osób z jednego ośrodka. Sam przebieg choroby różny.
jeśliby się to potwierdziło w większej skali, to w połączeniu z dużą ilością zachorowań, mamy słabą odporność po przechorowaniu, czyli maseczki i ograniczenia zyskują na znaczeniu
Takiego wniosku nie można wysnuć, gdyż lekarze twierdzą, że powtórne przechorowania są bardzo rzadkie. Jeżeli w listopadzie wyszliśmy na poziomie 20-30, to po obecnym sezonie będzie pewnie z 60-70. Co już zdecydowanie powinno mieć znaczenie na przyszłość.
wiem,ze cały urząd przebadał, to jednak trochę jakby mała próbka
Nie, urząd to było 24 osoby, z czego 21 miało. To byłoby 80%. Ale potem z ludźmi, w sumie koło 300, średnia wyszła ponad 50.
I tak obserwując u mnie w domu. Oczywiście to mała próbka. Jest nas 5. W listopadzie miałem tylko ja. Teraz na przełomie luty marzec 2 lub 3. A jedna osoba miała standardowe zapalenie oskrzeli. Mimo, że byłem w bezpośrednim sąsiedztwie kaszlacego gorączkujacego covidowca,w tym dwie godziny w aucie, było mi tylko dwa wieczory delikatnie niewyraźnie.
Jeżeli odporność w miarę się utrzyma, na jesieni już nie powinno mieć za bardzo po kim iść. Albo będzie szło słabiej w co wierzę.
Bo nawet grypa, która jest co roku nowa, jest w miarę dobrze przechodzona, bo organizm jest już nauczony z lat poprzednich.
Nie jest jak indianin zetknięty pierwszy raz z grypą.
Komentarz
Nie dałoby się chociażby uczyć czy pracować zdalnie.
Planują te paszporty szczepionkowe, zwolnienie z obostrzeń dla zaszczepionych, "zaszczep się dla innych" itp., a jednocześnie grzmią, że nawet dwie dawki nie chronią przed zachorowaniem i roznoszeniem wirusa.
Czy naprawdę oczekiwanie odrobiny logiki to za wiele?
I spada im standardową krzywą.
I teraz zagadka czy dzięki szczepionkom, czy sezon się kończy.
Swoją drogą znów naród wybrany. Przy 9 mln mieszkańców mają już więcej zrobionych szczepień netto niż Polska
Oczywiście przypadek.
kluczowe w tych pytaniach, jest słowo "pomagają"
Całe zabawa w różne ograniczenia powodowana jest chęcią ograniczenia propagacji wirusa,
i gdyby był jeden sposób na to ograniczenie, to by wystarczył,
a ponieważ na razie go nie ma, trzeba stosować sposoby niedoskonałe, które w sumie być może dadzą pożądany rezultat.
(strona długo się otwiera)
Warto przeczytać, a nie mogę skopiować
Trzeba zadbać o własną odporność, a te ograniczenia to utrudniają.
ilość nowych zachorowań zdaje się świadczyć, że wirus znajduje (dużo) nosicieli, więc albo nie osiągnęliśmy "odporności stadnej" albo przechorowanie nie daje odporności
Proszę
Podlaskie. Burmistrz kazał przebadać mieszkańców. Ponad połowa miała przeciwciała COVID-19
W przypadku koronawirusa nie wiadomo jaki będzie poziom odporności stadnej. Niestety.
Jeżeli w listopadzie wyszliśmy na poziomie 20-30, to po obecnym sezonie będzie pewnie z 60-70. Co już zdecydowanie powinno mieć znaczenie na przyszłość.
To byłoby 80%.
Ale potem z ludźmi, w sumie koło 300, średnia wyszła ponad 50.
I tak obserwując u mnie w domu. Oczywiście to mała próbka. Jest nas 5.
W listopadzie miałem tylko ja. Teraz na przełomie luty marzec 2 lub 3.
A jedna osoba miała standardowe zapalenie oskrzeli.
Mimo, że byłem w bezpośrednim sąsiedztwie kaszlacego gorączkujacego covidowca,w tym dwie godziny w aucie, było mi tylko dwa wieczory delikatnie niewyraźnie.
Jeżeli odporność w miarę się utrzyma, na jesieni już nie powinno mieć za bardzo po kim iść. Albo będzie szło słabiej w co wierzę.
Bo nawet grypa, która jest co roku nowa, jest w miarę dobrze przechodzona, bo organizm jest już nauczony z lat poprzednich.
Nie jest jak indianin zetknięty pierwszy raz z grypą.