Hym mój mąż jeździł za granicę i był rok gdzie 9 miesięcy bite spędził za granicą, trzeba było wytrwać, średnio wyjazdy trwały 3-4 miesiące na wiosnę i 2-3 na jesień/zimę i trzeba było żyć, wbrew pozorom łatwiej logistycznie było niż teraz kiedy jest w kraju ale w domu głównie śpi. Teraz po prostu jest świadomość że jakby się coś działo to jest obok i dla dzieci to mega ważne wiec tak zostanie
Piszę o tendencjach nie o konkretnym przypadku. Za mało wiem o Tobie żeby stawiać diagnozę. Prowadziłeś w ogóle firmę? Bo dalsze posty jakby temu zaprzeczają. A to jest bardzo istotne.
Piszę o tendencjach nie o konkretnym przypadku. Za mało wiem o Tobie żeby stawiać diagnozę. Prowadziłeś w ogóle firmę? Bo dalsze posty jakby temu zaprzeczają. A to jest bardzo istotne.
tak, robiłem zapinki do broszek, ale to było za komuny, po 89-tym dość szybko padło
To nie wiem jak mogłeś dobrze prowadzić firmę, skoro jak pisałeś
najważniejsza była kasa. Tak się zarżnie nawet kurę znoszącą złote
jaja.
Moja pierwsza firma przetrwała 18 lat i
kasa zawsze byłą na dalszym miejscu. Ot, głównie żeby na rachunki
wystarczyło. Liczył się poziom usług i stopniowe powiększanie
możliwości. Tak aby można było zrobić coś łatwiej czy lepszej jakości.
Sporo inwestowałem w sprzęt. Materiały kupowałem najlepsze. Pracownik
zawsze miał (do czasu kryzysu) gwarantowaną podwyżkę 10-15% rocznie.
Każdy był zadowolony. Niestety zabrakło mi doświadczenia na dalszy
rozwój i się posypało.
Co do rodziny, to
przejście na swoje pozwoliło wygospodarować więcej czasu na nią.
Pracownię miałem początkowo w mieszkaniu, potem na końcu bloku. W każdej
chwili mogłem podejść do przedszkola czy potem do szkoły. Byłem na
każdym meczu, zawodach, akademiach, przedstawieniach. A na samym
początku firmy, syn bawił się na tapczanie, a ja obok robiłem projekty.
Część pracy wykonywałem też wieczorem kiedy wszyscy spali.
Firma
była jednak też moim dzieckiem i tak starałem się ją traktować.
Rozmawiałem z też z wieloma przedsiębiorcami i Ci z większym stażem
nigdy nie wskazywali kasy jako główny motor napędowy. Najczęściej misją
była chęć zbudowania czegoś wyjątkowego. Po kasę to się szło na etat.
kasa była najważniejszym motywatorem do działania ale nie najważniejszą rzeczą w prowadzeniu firmy znaczy najważniejszą, ale w znaczeniu długofalowym,więc na bieżąco liczyła się jakość, stabilność, uczciwość itp.
Oczywiście że firmę zakłada się żeby zarobić. Tylko że z mojego doświadczenia wynika że praca ma etacie też służy głównie zarabianiu pieniędzy a ilość czasu poświęconego rodzinie wzrasta z chwilą otworzenia działalności. No chyba że się jest pracoholikiem i chce się mieć firmę zatrudniająca kilkudziesięciu pracowników a nie kilku. Po drugie na etacie realizuje się głównie czyjeś wizje i marzenia a nie swoje.
Porównajcie ilość urzędników w 20leciu międzywojennym, za komuny i teraz
Postęp jest geometryczny.
Idziemy prosto w stronę komunizmu Będzie tylko jeden obóz koncentracyjny Ziemia i nie ma gdzie uciekać. Nie ma kraju który da ci azyl polityczny. Pozostaje się jedynie modlić.
Podatki są coraz większe i jest ich coraz więcej. Od deszczu od powietrza czyli CO2.
Dziwne rzeczy piszesz. Z podatków żyje urzędnik. Rzucanie kłód pod nogi przedsiębiorcom jest nielogiczne.
T
A jaką logikę ma dla osób rozliczających się kwartalnie, wprowadzenie comiesięcznego wysyłania JPK? A to tylko jest z miliona innych bzdur które dotykają przedsiębiorcę.
Miesięczny JPK wygląda na rozpędzoną machinę urzędniczą, która nie zauważyła małych.
Małe i średnie musi zginąć. Pozostaną koncerny i państwowe firmy. Jakość produktów spadnie i będzie ich coraz mniej bo zabraknie głupich do płacenia podatków (czyli małych i średnich prywatnych firm).
Roszczeniowe postawy są teraz w modzie. Do tego jedynie słuszna ideologia LGBT.
Ploretariat w postaci uchodźców, murzynów, dziwolągów wszelkiej maści.
Coraz mniej mówi się o wolnym rynku, a coraz więcej o prawach do uczciwej zapłaty.
Państwo coraz odważniej podejmuje rozwiązania siłowe, zabija się wolność słowa.
To jest gotowy przepis na komunę i ciężki totalitaryzm.
1. Nie znam przedsiębiorcy, który utrzymuje rodzinę tylko z firmy i poświęca na firmę mniej czasu niż etatowe 40h w tygodniu. 2. Odnośnie wizji i marzeń. Czy to, co realizuje przykładowo księgowa czy fryzjerka zależy od tego czy pracuje na etacie czy na działalności? Twój mąż jako stolarz realizuje swoje wizje czy klienta?
@matuleczka bywałem takim przedsiębiorcą. Natomiast sedno sprawy jest w decyzyjności i elastyczności zobowiązań. W obu wypadkach można być uwiązanym. Natomiast we własnej firmie decyzyjność i odpowiedzialność poparte samodyscypliną mogą dać więcej czasu lub lepiej dopasowanego do potrzeb rodziny.
@matuleczka Zależy co się robi i jak się robi. Akurat mój mąż ma warsztat przy domu. Więc jest z rodziną, chyba że na montaż jedzie to go nie ma powiedzmy kilka godzin. No i ma wybór bardzo duży co do tego czym się zajmuje. Np nie robi w płycie, bo nie lubi i bierze tylko robotę w drewnie. A teraz całkiem przebranzawia się w stronę altan, mebli ogrodowych, i swoich własnych pomysłów
Bea ale rolnik ma dobrze ,on śpi a jemu rośnie, i rolnik to leń któremu się nie chce zrywać wiśni, malin, porzeczek itp , krów nie chce trzymać świń , kur tylko leje chemię -Oczywiście to IRONIA i sarkazm. Kogo obchodzi że rolnik musi ponosić koszty i nie ma z czego dokładać każdy ma to w D...
Tu kwiatek z tego linkowanego artykułu- "" Ustawa odorowa może doprowadzić zdaniem KRIR nawet do utraty samowystarczalności żywnościowej kraju. Dlatego KRIR skierowała swój protest do prezydenta RP, premiera, marszałków Sejmu i Senatu, ministra rolnictwa a także do szefów klubów""
Czyli będziemy importerami żywności nie z wyboru A z konieczności, bo żeby było jasne brak zwierząt = brak obornika = brak roślin, tak można kompost dawać, tak można sypać nawozy sztuczne tylko nie wyobrażam sobie robienia kompost na kilkadziesiąt hektarów pola , a przy stosowaniu sztucznych nawozów są ograniczenia , wymuszone odłogowanie pola, i jeszcze trochę pomysłów i chorób które " leczy sie " ubojem i utylizacja zwierzat w promieniu kilku kilometrów na kolejnych kilometrach nie mozna sprzedawać, oczywiście potem utrudnienia w wystawieniu zwierząt, drakonskie zasady higieniczno- sanitarne , dotyczące nawet przy hodowli 1 zwierzęcia na własny użytek , fakt że część urzędników z agencji czy innych instytucji nie egzekwuje bardzo rygorystycznie przepisów dziś nie oznacza że tak będzie zawsze i że tak jest wszędzie Finał tego jest taki że są wioski gdzie nie kupisz jajek , mleka bo miesa juz od kilku lat nie kupi sie . Nie ma świń krów kur owiec, żadnych zwierząt oprócz pieska, kotka - choć i to coraz rzadziej jest
Tu wrzucę, bo mnie qrwica bierze. Porzeczka w skupie 70 gr recznie rwana. 50gr z kombajnu... Z tego podatek Porzeczka glownie idzie do lekow i barwników. Tak, zebyscie mieli poczucie, że kupując cos drozej koszty produkcji spadają. Koszt produkcji kg porzeczki to przy plantacji ok 2,20
gdzieś czytałem, że jedyne lekarstwo na te ceny skupu, to spółdzielnie producentów, z czym podobno jest kłopot, bo wymaga wzajemnego zaufania
Tu wrzucę, bo mnie qrwica bierze. Porzeczka w skupie 70 gr recznie rwana. 50gr z kombajnu... Z tego podatek Porzeczka glownie idzie do lekow i barwników. Tak, zebyscie mieli poczucie, że kupując cos drozej koszty produkcji spadają. Koszt produkcji kg porzeczki to przy plantacji ok 2,20
Aronia zawsze kosztuje grosze, u nas po polach rośnie nikt nie pryska nie nawozu - eko dzik i co? Na skupię grosze, a w sklepie pół litra soku z aronii eko 30 zł .. A porzeczkę to u nas teraz liście kombajnu ja i sprzedają bo bardziej się opłaca
Tu wrzucę, bo mnie qrwica bierze. Porzeczka w skupie 70 gr recznie rwana. 50gr z kombajnu... Z tego podatek Porzeczka glownie idzie do lekow i barwników. Tak, zebyscie mieli poczucie, że kupując cos drozej koszty produkcji spadają. Koszt produkcji kg porzeczki to przy plantacji ok 2,20
Ostatnio na rynku w Poznaniu 1 kg, porzeczki kosztował ok. 20 zł.
Komentarz
Serio. Znacznie częściej takie małżeństwa się rozpadają.
po 89-tym dość szybko padło
kasa była najważniejszym motywatorem do działania
ale nie najważniejszą rzeczą w prowadzeniu firmy
znaczy najważniejszą, ale w znaczeniu długofalowym,więc na
bieżąco liczyła się jakość, stabilność, uczciwość itp.
Bo rozmowa była o rozwoju firmy i kłodach rzucanych im przez urzędników?
A jaką logikę ma dla osób rozliczających się kwartalnie, wprowadzenie comiesięcznego wysyłania JPK? A to tylko jest z miliona innych bzdur które dotykają przedsiębiorcę.
No i ma wybór bardzo duży co do tego czym się zajmuje. Np nie robi w płycie, bo nie lubi i bierze tylko robotę w drewnie. A teraz całkiem przebranzawia się w stronę altan, mebli ogrodowych, i swoich własnych pomysłów
Kogo obchodzi że rolnik musi ponosić koszty i nie ma z czego dokładać każdy ma to w D...
A tu taki drobiazg dotyczący hodowli zwierząt ....
https://www.agrofakt.pl/ustawa-odorowa-to-kolejna-proba-likwidacji-produkcji-zwierzecej-w-polsce/
Czyli będziemy importerami żywności nie z wyboru A z konieczności, bo żeby było jasne brak zwierząt = brak obornika = brak roślin, tak można kompost dawać, tak można sypać nawozy sztuczne tylko nie wyobrażam sobie robienia kompost na kilkadziesiąt hektarów pola , a przy stosowaniu sztucznych nawozów są ograniczenia , wymuszone odłogowanie pola, i jeszcze trochę pomysłów i chorób które " leczy sie " ubojem i utylizacja zwierzat w promieniu kilku kilometrów na kolejnych kilometrach nie mozna sprzedawać, oczywiście potem utrudnienia w wystawieniu zwierząt, drakonskie zasady higieniczno- sanitarne , dotyczące nawet przy hodowli 1 zwierzęcia na własny użytek , fakt że część urzędników z agencji czy innych instytucji nie egzekwuje bardzo rygorystycznie przepisów dziś nie oznacza że tak będzie zawsze i że tak jest wszędzie
Finał tego jest taki że są wioski gdzie nie kupisz jajek , mleka bo miesa juz od kilku lat nie kupi sie . Nie ma świń krów kur owiec, żadnych zwierząt oprócz pieska, kotka - choć i to coraz rzadziej jest
A porzeczkę to u nas teraz liście kombajnu ja i sprzedają bo bardziej się opłaca
a w dodatku Ziemkiewicz zwyczajnie ględzi, nie ma daru mówienia
Ostatnio na rynku w Poznaniu 1 kg, porzeczki kosztował ok. 20 zł.