A ja widzę, że młodzi widzą gesty , które nie idą w parze z działaniem . Tu się modlimy w sposób dewocyjny a z drugiej strony napierniczamy na księdza na kościół, a ksiądz z ambony napiernicza na ludzi, na obyczaje a w mediach napierniczają na księży ,na kościół ..... W takim klimacie mamy przekazywać dzieciom, że Jezus jest Miłością a chrześcijaństwo religią miłości i pojednania.
Jednak podobno ewangelizacja idzie w drugą stronę. Od przykładu życia do rzeczy najswietszych.
Nie sądzę, że ktos się nawróci nawymysky szamanskie, bo oglądał takie rytuały. Ale zostanie czcicielem pieniędzy, bo zobaczy, jak dla kogoś są ważne, z jaką czcią odnosi się do swoich kart kredytowych itd.
To raczej wywołuje uśmiech. Wierzysz w coś, klekasz, mówisz jakieś rzeczy, robisz określone gesty. A gdzie Twoje życie?
Zgadzam się z jednym - Bóg jest niezmienny. A określone gesty - no cóż. Sw Paweł to chyba rozstrzygnął na przykładzie obrzezania, postów itd.
Mam za sobą wieloletni pobyt w środowisku, gdzie stosuje się wyłącznie tradycyjne praktyki pobożnościowe. Mając porównanie ze społecznością mojej parafii mogę powiedzieć, że te grupy absolutnie się niczym nie różnią. Są ludzie lepsi i gorsi, rodziny mniej i bardziej liczne, jedne małżeństwa są sobie wierne, a inne się rozpadają. Jeżeli ktoś myśli, że klękanie do Komunii w magiczny sposób przeniesie go na wyższy poziom rozwoju chrześcijańskiego, to jest bardzo naiwny. A w to, że środowisko tradycyjne w jakiś szczególny sposób chroni dzieci przed wpływami świata przestałem wierzyć, kiedy dowiedziałem się od syna, że podczas przerw w Akwinacie chłopcy oglądali pornosy na komórkach.
Pan Jezus jest nie tylko Miłością, ale też i Prawdą. Czasem mówił i robił rzeczy, które się bardzo nie podobały innym, czasem była to przyczyna rozłamów. Mam w domu nastolatki i widzę, jak ważna dla nich jest prawda. Musi iść razem i obecność sacrum, i przykład życia. Widzę, że dzieci/młodzież są bardziej wrażliwe na sacrum niż ja, która przeszłam koleje bardzo różnych duszpasterstw. Uczę się od nich.
Obawiam się, że to, co uważasz za "wynalazek" jest najczęściej powrotem do pierwotnych form, które zostały zastąpione przez "wynalazki" sprzed kilkuset lat.
Tak można wszystko zrelatywizować, kocham Cię, ale nie muszę tego okazywać , bo wiem w środku, ze kocham? Szanuję Cię, ale zewnętrznie nie muszę okazywać? Niech Ci wystarczy, że wiesz? Skonczy się to jak na mszy, na której byłam we Włoszech. Cała msza na siedząco, z pogaduszkami, nie wiem ile osób dostrzegło co się dzieje na ołtarzu. Takie niedzielne posiedzenie z przyjaciółmi.
Jak księdz idzie i udziela klęczącym, to kolejni, przy wymianie przy stopniach też klękają. Jak na początku ludzie ustawią się procesyjnie, to kolejni też tak przyjmują. Po pandemicznych ograniczeniach została u mnie jako podstawowa forma klęczenie. Ludzie w parafii nie stali się masowo bardziej pobożni, po prostu się dostosowują, bo im forma obojętna. Nie ma też już tego podziału, który był na początku- osobno ci co na rękę, osobno ci co do ust. Teraz wszyscy razem.
W to, że ktoś z boku analizuje i może odkryje Jezusa dzięki postawie podczas przyjmowania Komunii, jakoś nie wierzę.
Tak można wszystko zrelatywizować, kocham Cię, ale nie muszę tego okazywać , bo wiem w środku, ze kocham? Szanuję Cię, ale zewnętrznie nie muszę okazywać? Niech Ci wystarczy, że wiesz? Skonczy się to jak na mszy, na której byłam we Włoszech. Cała msza na siedząco, z pogaduszkami, nie wiem ile osób dostrzegło co się dzieje na ołtarzu. Takie niedzielne posiedzenie z przyjaciółmi.
U mnie w parafii od 20 lat przyjmujemy Pana Jezusa na stojąco. Kościół jest mały, nie ma bocznych naw, tylko środkowa główna, ludzie wychodzą z ławek zaczynając od pierwszej, bo i inaczej jest bałagan i przeciskanie. Można w tej procesji iść nabożnie, powoli, uklęknąć lub się pokłonić - można również ten sposób zewnętrznie pokazać i otoczeniu , i Panu Jezusowi, że się oddaje szacunek. Wszystko na Eucharystii można zrobić z pokorą i nabożnością , jak i byle jak, niechlujnie i tylko na zewnątrz. Można byle jak przyjmować i na stojąco i klęczkach. Póki co - daleko nam do mszy we Włoszech
Uniwersytecki Szpital Dziecięcy. Oddział chirurgiczny.
Pani w stroju a la zakonnica chodzi po salach z puszką liturgiczną w ręce, rozmawia z matkami, dziećmi, udziela Komunii św. dzieciom starszym i matkom.
Zszokowana byłam, bo poprosiłam ją do dziecka (o sobie nie myślałam, w końcu ja nie chora, mogę zajść do kościoła), a ona udzieliła Komunii i dziecku, i mnie. Nie spytała o świadectwo moralności.
Miała światło w oczach, uśmiech na ustach, pewność, że wie, co należy zrobić, autentyczność.
Sprawdziłam potem, że pani jest dziewicą konsekrowaną, składała śluby i jest na etacie w szpitalu, zatrudniona jako "asystent religijny".
Bogu dzięki.
To było z rok temu.
To nie jest kwestia nowoczesności i wynalazków, a dostępności sakramentów dla wiernych.
Argument, że kiedyś były inne normy jest słaby, bo normy były inne w odniesieniu do wielu aspektów ludzkiego życia.
Nie jestem za tym, żeby wszystko było dozwolone każdemu, ale odpowiednie przepisy regulowały pewne rzeczy już wcześniej, wystarczy traktować poważnie.
Np.
Wielce „zaszczytną i świętą” funkcję podczas liturgii słowa pełni lektor. Z racji godności wykonywanej posługi, stoi przed nim szereg wymagań. Lektor jest sługą Słowa, jest więc odpowiedzialny „za słowo Boże i sposób jego przekazywania w liturgii”. Jego posługa wymaga „bardzosolidnego i rzetelnego przygotowania, które dopiero uprawnia lektora do wystąpienia przed zgromadzeniem”.
„W celebracji eucharystycznej lektor ma właściwą mu funkcję, którą on sam winien pełnić” (OWMR 99), jeśli natomiast nie ma ustanowionego lektora, wówczas do wykonywania czytań „winny być upoważnione inne osoby świeckie, nadające się do pełnienia tej funkcji i starannie przygotowane, ażeby wierni, słuchając natchnionych czytań, przejęli się żywą miłością Pisma świętego” (OWMR 101).
Mój syn jest obecnie na kursie lektorskim. Jak zda egzaminy to będzie lektorem. Zajęcia obejmują fonetykę, formację biblijną, liturgiczną i wewnętrzną.
U nas jak Mszę ogarnia Kościół Domowy, to czytają. Jak były 1 Komunie przez pół roku, to na tych Mszach czytali rodzice. Mój syn czyta od 2 lat choć dopiero teraz robi kurs, bo lektorzy nie zawsze chcą i oddaja czytania młodym wyrywnym ;-).
Komentarz
W takim klimacie mamy przekazywać dzieciom, że Jezus jest Miłością a chrześcijaństwo religią miłości i pojednania.
Nie sądzę, że ktos się nawróci nawymysky szamanskie, bo oglądał takie rytuały. Ale zostanie czcicielem pieniędzy, bo zobaczy, jak dla kogoś są ważne, z jaką czcią odnosi się do swoich kart kredytowych itd.
To raczej wywołuje uśmiech. Wierzysz w coś, klekasz, mówisz jakieś rzeczy, robisz określone gesty. A gdzie Twoje życie?
Zgadzam się z jednym - Bóg jest niezmienny. A określone gesty - no cóż. Sw Paweł to chyba rozstrzygnął na przykładzie obrzezania, postów itd.
to są rzeczy, które spajają społeczności
szczególnie w dzisiejszym świecie
manipulacji na skalę globalną
i wynalazki techniczne łatwo zweryfikować
a trudno zanegować, przez ich użyteczność,
zaś wynalazki liturgiczne
są, w porównaniu, od czapy
zostały sprawdzone, także jako spoiwo, przez wiele setek lat
Pytanie, co tych wiernych wcześniej trzymało w Kościele. Na pewnie nie Jezus Chrystus.
Koścół katakumbowy?
na pewno takie były zamysły Chrystusa?
po to wysyła nas Wszechmogący na ziemię?
Po pandemicznych ograniczeniach została u mnie jako podstawowa forma klęczenie. Ludzie w parafii nie stali się masowo bardziej pobożni, po prostu się dostosowują, bo im forma obojętna. Nie ma też już tego podziału, który był na początku- osobno ci co na rękę, osobno ci co do ust. Teraz wszyscy razem.
W to, że ktoś z boku analizuje i może odkryje Jezusa dzięki postawie podczas przyjmowania Komunii, jakoś nie wierzę.
Póki co - daleko nam do mszy we Włoszech
Pani w stroju a la zakonnica chodzi po salach z puszką liturgiczną w ręce, rozmawia z matkami, dziećmi, udziela Komunii św. dzieciom starszym i matkom.
Zszokowana byłam, bo poprosiłam ją do dziecka (o sobie nie myślałam, w końcu ja nie chora, mogę zajść do kościoła), a ona udzieliła Komunii i dziecku, i mnie.
Nie spytała o świadectwo moralności.
Miała światło w oczach, uśmiech na ustach, pewność, że wie, co należy zrobić, autentyczność.
Sprawdziłam potem, że pani jest dziewicą konsekrowaną, składała śluby i jest na etacie w szpitalu, zatrudniona jako "asystent religijny".
Bogu dzięki.
To było z rok temu.
To nie jest kwestia nowoczesności i wynalazków, a dostępności sakramentów dla wiernych.
Nie jestem za tym, żeby wszystko było dozwolone każdemu, ale odpowiednie przepisy regulowały pewne rzeczy już wcześniej, wystarczy traktować poważnie.
Np.
Wielce „zaszczytną i świętą” funkcję podczas liturgii słowa pełni lektor. Z racji godności wykonywanej posługi, stoi przed nim szereg wymagań. Lektor jest sługą Słowa, jest więc odpowiedzialny „za słowo Boże i sposób jego przekazywania w liturgii”. Jego posługa wymaga „bardzo solidnego i rzetelnego przygotowania, które dopiero uprawnia lektora do wystąpienia przed zgromadzeniem”.
„W celebracji eucharystycznej lektor ma właściwą mu funkcję, którą on sam winien pełnić” (OWMR 99), jeśli natomiast nie ma ustanowionego lektora, wówczas do wykonywania czytań „winny być upoważnione inne osoby świeckie, nadające się do pełnienia tej funkcji i starannie przygotowane, ażeby wierni, słuchając natchnionych czytań, przejęli się żywą miłością Pisma świętego” (OWMR 101).
Zajęcia obejmują fonetykę, formację biblijną, liturgiczną i wewnętrzną.
U nas tak jest. Służba liturgiczna ma pierwszeństwo.
Mój syn czyta od 2 lat choć dopiero teraz robi kurs, bo lektorzy nie zawsze chcą i oddaja czytania młodym wyrywnym ;-).
A za całość odpowiada celebrans, więc ewentualnie może interweniować.