Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jak wygląda dzień z życia tradycyjnej żony

24567

Komentarz

  • Moja Babcia dluuugo nie mogła zajść w ciążę, kilkanaście lat. W tym czasie chciała iść do pracy, ale dziadek nie pozwalał. W końcu urodziła dwoje dzieci, mentalność się zmieniła, koszty życia wzrosły pewnie ;) i dziadek już jej kazał iść do pracy, bo w domu siedzi :D dwójka dzieci, wiadomo,huk roboty. Więc mu zrobiła wyliczenie, ile musiałby zapłacić opiekunce, sprzątaczce, kucharce, żeby przejęła jej obowiązki, jak ona będzie w pracy. Liczby dziadka przekonały.
  • Kajał chcesz komuś wmówić, ze jest roszczeniowy. Daruj. Nie o to chodzi zupełnie.
  • Bądzmy szczerzy, przy pracy zawodowej matki w większości wypadków jakość części dotyczacej domu jednak nie da się utrzymać na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście sa cyborgi i nadkobiety, które zawsze sobie poradza, ale często okazuje się, w szczerej rozmowie, ze jednak raz w tygodniu dom odwiedza mila pani do sprzatania. Nie żeby od razu mam zajmująca się domem i dziećmi zawsze miał błysk i obiad z trzech dań, ale jest to bardziej prawdopodobne. Niektórym rodzinom bałagan nie przeszkadza, inni nie potrafą zyć w brudku, więc podejmują takie lub inne decyzje.  
    Podziękowali 3asiao Zuzapola Klarcia
  • Nikt nie jest, przynajmniej nie w tym wątku. Doba ma 24h, dziecko przez cały ten czas żyje. Mogę sie zamienić z Monia, będziemy sobie płacić po 3500 i jedna będzie sie opiekować dzieckiem drugiej. Tylko to bez sensu. Ale wtedy można powiedzieć, ze sie pracuje. Wiec tak jakby lepiej. Rozumiesz już?
    Podziękowali 1Aga85
  • Czyli jak kobieta "siedzi w domu", zajmuje sie wlasnymi dziecmi, sprzata dom itp to nie pracuje. Gdy idzie to samo robic u kogos to jest juz to praca? Jesli dodamy "zarobkowa" to ok jest roznica, ale praca jest praca.
    Podziękowali 2malagala Izka
  • Tak, to jest właśnie ten absurd @Leli
    moze należy powiedzieć, ze ona inwestuje. Buduje. Nie wiem.
    a, już wiem, jaka jest różnica. Jakbyśmy sie zamieniły na rodziny, ja u Ciebie, Ty u mnie, to wtedy trzeba zapłacić podatek. Może wtedy by ktoś przyjął do społeczeństwa te kobiety siedzące. To jest pomysł. Opodatkujmy siedzenie w domu.
    Podziękowali 1Klarcia
  • edytowano luty 2022
    @Gosia5 a widzisz bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...
    U mnie np wygląda to tak
    Mieszkam na wsi, dzieci dowożę do szkoły w mieście bo u nas nie ma, w szkole świetlica jest od godziny 7.45 do godziny 13.35. i już w tym momencie klops bo co w pozostałym czasie zrobić z dziećmi? Dalej nie ma żadnego autobusa czy busa. Rozważaliśmy nianie ale znalesc nianie do 4 to cud, a na wieś zapomnij... Ale dobra dajmy na to że znajdziesz, niech nawet weźmie minimalną krajowa (co jest nierealne przy tej ilości dzieci). Miasto obok jest miastem z nazwy, nic tu nie ma o pracy nie ma co marzyć. Trzeba jechać do większego miasta. Na paliwo 500-600 zł, minimalną krajowa ewentualnie jeśli praca w 4 brygadowce to dojdzie te 300-400 zł dodatku - to nie starczy na dojazdy i nianie (przy założeniu że ona takie grosze weźmie). Dlatego u nas no u Amelki w klasie może 3-4 mamy pracujące (te gdzie jest babcia i chce zająć się dzieckiem). My przeliczyliśmy że dla nas finansowo moja praca byłaby wydatkiem a nie dochodem. Będąc w domu poza praniem sprzątaniem gotowaniem mogę ogród owocowo warzywny uprawiać plus myślę o drobiu :) 
    Edit: zapomniałam dodać że w związku z brakiem komunikacji większe dziecko do szkoły średniej też trzeba będzie wozic przynajmniej na autobus te 6-7 km
    Podziękowali 2malagala Gosia5
  • edytowano luty 2022
    Kajla powiedział(a):
    dlatego mama nie dostaje pieniędzy za opiekę nad swoim dzieckiem, a opiekunka w żłobku czy niania która jest obcą osobą dostanie za to zapłatę
    Podobnie jeśli nie sprzątam i nie gotuję w domu i  chcę by wyręczyła czy pomogła mi w tym pani sprzątająca to jej zapłacę bo to obca osoba i nie ma żadnego obowiązku dbania o mój dom
    Rozumiem zamysł pokazania, że zajmowanie się domem to konkretny czas i wysiłek, ale przedstawianie tego w kontekście pracy etatowej itp jakoś do mnie nie przemawia i chyba jest strzałem w kolano
    Przede wszystkim filmik jest do niczego, jakaś młoda para przedstawia życie pary singli z których jedno nie pracuje. Natomiast tytuł że to dzień z życia tradycyjnej żony nie ma nic wspólnego z treścią filmu, jednym słowem jest to próba zarobienia pieniędzy w internecie osób które nie mają nic ciekawego do przekazania, ale silą się na bycie tzw. youtuberami.

    A poza tematem, to niektórzy umniejszają wartość niepracującej żony określając że "siedzi w domu". A ona co prawda nie pracuje i nie powiększa PKB, ale jednak jej wartość ekonomiczna dla rodziny jest nieoceniona. Zakupy zrobi tam gdzie tanio i dobrze bo jest zorientowana gdzie taniej, gdzie promocje, nie robi tak jak te zapracowane, że kupują to co pod ręką i drogo, do tego sama ugotuje a nie kupi gotowe droższe danie, ogarnie gromadkę dzieci, wyszykowanie do szkoły itp, jest zorientowana co się dzieje u dzieci, jakie mają problemy, w szkole może zostać wybrana do trójki klasowej. Zawsze pamięta do kogo należy zadzwonić z życzeniami urodzinowymi.
    Niepracujące matki nawiązują szerokie kontakty na osiedlowych placach zabaw, przekazują sobie informacje u którego handlarza na bazarze najlepiej kupować, który fryzjer najlepiej i najtaniej strzyże, gdzie jest najlepsza i najtańsza krawcowa, albo najlepszy i najtańszy dentysta.
    Dzięki ogarnianiu przez niepracującą żonę wszystkich spraw okołodomowych i okołorodzinnych mąż może się bardziej skupić na pracy i więcej zarobi, może brać nadgodziny, może być bardziej mobilny, nigdy pracodawca nie ominie go przy podwyżkach myśląc że jak ma dużo dzieci to na pewno się nie zwolni, bo dzięki takiej żonie zawsze może poszukać lepszej pracy.
    Podziękowali 2babka4 Coralgol
  • Jedna z moich ulubionych ksiazek jest "rozbita latarnia" Ronalda Rolheisera, w ktorej stwierdza, ze naszym zachodnim swiatem kieruje pragmatyzm. Ze wartosc zalezy od wynikow. I moze tak jest jesli widzimy wyniki naszej pracy w postaci wynagrodzenia, awansu, samorealizacji to nadajemy temu wieksza wartosc. Trudno nam zobaczyc wartosc w czyms Co slabo wypada w porownaniu z w/w. Niby sprzatam, ale kilka godzin pozniej balagan, niby gotuje, ale efektem gary do umycia. 
  • Leli powiedział(a):
    Jedna z moich ulubionych ksiazek jest "rozbita latarnia" Ronalda Rolheisera, w ktorej stwierdza, ze naszym zachodnim swiatem kieruje pragmatyzm. Ze wartosc zalezy od wynikow. I moze tak jest jesli widzimy wyniki naszej pracy w postaci wynagrodzenia, awansu, samorealizacji to nadajemy temu wieksza wartosc. Trudno nam zobaczyc wartosc w czyms Co slabo wypada w porownaniu z w/w. Niby sprzatam, ale kilka godzin pozniej balagan, niby gotuje, ale efektem gary do umycia. 
    Wątpię. Na przykład efektem nie skupiania się na karierze zawodowej a ciężkiej pracy wychowawczej, jest szczęśliwe dziecko i osiągające w dorosłym życiu sukcesy. Gdyby światem rządził pragmatyzm wszyscy by sie na tym skupiali.
    Światem raczej kieruje wygodnictwo. O wiele wygodniej jest "siedzieć w pracy" niż podjąć sie trudnego i ciężkiego zadania jak wychowanie dzieci.
  • Porównywanie matki zajmującej się swoim domem i swoimi dziećmi do niani jest jak porównanie żony do prostytutki. Jak mąż pójdzie do prostytutki to będzie musiał zapłacić za seks. Czy ktoraś z Was seks z mężem też traktuje jak pracę?
  • Tych efektow wychowawczych to chyba tak szybko nie widac jak comiesiecznej wyplaty. A nawet ten efekt w postaci dziecka osiagajacego sukcesy w dorosly zyciu to tez dosc pragmatyczne podejscie, inwestycja dlugoterminowa. 
  • Kajla powiedział(a):
    Ale co ja niby proponuje?? Coś chyba sobie znowu dopowiadasz.
    Za strzal w kolano uwazam mowienie "pracuje w domu" majac na mysli zajmowanie sie domem, zwlaszcza gdy nawet dzieci nie ma. otoczenie moze odebrac to jako probe dowartosciowania sie. zreszta mozna to przetestowac w rozmowach z nowopoznanymi osobami. Kazdy pomysli, ze "pracuję w domu" oznacza freelancing, wlasna firme czy bycie pracownikiem etatowym ktory pracuje z domu. I bedzie konsternacja, ze chodzi o gotowanie, sprzatanie i opieke nad dziecmi, co robi tez wiekszosc matek pracujacych zawodowo. Obowiazki domowe to tez konkretny wysilek i czas, ale to nie praca zarobkowa. Dwie rozne rzeczy. Na przykladzie -  "Mozna iść do pracy i zostawić dziecko z nianią (zlobek nie jest rozwiązaniem dla wielu dzieci), zapłacic około 3500. Można zostać w domu z dzieckiem/ dziećmi. To jest rachunek zysków i strat, również ekonomiczny". Tak, ale gdy ja zajmuje sie wlasnym dzieckiem, to nie jest moja praca, nie rozpatruje tego w kontekscie etatu czy zarobkow, bo to moje wlasne dziecko. Ale gdy ktoś będzie to robił za mnie, to oczywiscie nie oczekuje ze bedzie to robił za darmo, bo z jakiej racji
    Ależ mi dokładnie, właśnie o to chodzi, o dowartościowanie tej pracy, ktora do tej pory czesto była niewidzialna i nieistotna. 
    Dokladnie tak, po to wyliczenia i przełożenie na konkretne kwoty, to właśnie trafia do ludzi.
  • Jak kobiecie daje satysfakcję bycie w domu, to co komu obcemu do tego? To sprawa między nią i jej mężem. Nie musimy wszyscy żyć identycznie, nie każdemu to samo daje szczęście. Porównywanie do prac płatnych natomiast mnie śmieszy, bo pokazuje, że jednak danej kobiety bycie w domu nie satysfakcjonuje tak jak praca zarobkowa. A społecznie zniża kobietę będącą w domu do roli kucharki, sprzątaczki, niani, a to co jest wartością niemierzalną tego bycia w domu znika. Wartość człowieka zależy od jego pracy zarobkowej? 
    Podziękowali 1Zuzapola
  • Niekorzy tak mierzą wartość człowieka, i można im uzmysłowić, ze nawet w tych kategoriach jest sie wartościowym.
  • @Kajla - ja też mam znajome, które bez problemu utrzymuja domy czy mieszkania w porzadku, przeciez nie o to chodzi, ze jak pracujesz od razu masz brudno. Ale jest już taki splot czynników, typu i praca, i dzieci w liczbie wiekszej niż ogarnięty nastoletni jedynak, ze robi sie to dośc trudne. Jeden w tej sytuacji odpusci i uzna, ze ma "wystarczajaco" czysto, drugi będzie dążył do wyższej półki. To już zalezy od konkretnego charakteru. Ja w momencie, kiedy nie jestem na zdalnym wychodze z domu o 7 rano, wracam koło 18-19, wstawie jeszcze jakieś pranie czy zmywanie (a opróżniane zmywarki i rozwieszanie to juz nie moje zadanie), a kurze po kątach rosną. Zwyczajne nie mam ochoty na zajmowanie sie w tym momencie czymś wiecej. Co do pań sprzątających - może taka raz w tygodniu to faktycznie jednostki, ale już raz na kilka miesięcy do generalnych porządków, mycia okien itp. - całkiem czesto się zdarza. Kiedy "siedzialam" w domu z maluchami jednak miałam na co dzień znacznie lepiej ogarnięte.
  • "Siedzi" tak samo jest używane do pracujących. "Dziś siedzę w robocie do 18, bo mam jeszcze kilka spotkań." "Aktualnie siedzę nad projektem X". To nie są sformułowania sugerujące że ktoś nic nie robi. 

    Ostatnio rozmawiałam z kimś, kto uważał, że praca fryzjerki jest zbędna. Czy jego gadanie ma wpływ na poczucie własnej wartości u fryzjerki? Czy każdy ma obowiązek dowartościowywać obcych ludzi? 
    Podziękowali 1Gosia5
  • Ula powiedział(a):
    Kiedy "siedzialam" w domu z maluchami jednak miałam na co dzień znacznie lepiej ogarnięte.
    I to była konkretna korzyść dla Twojej rodziny, wieć to w rodzinie pownno następować docenienie tego.
    Oczekiwanie, że obcy ludzie to mają doceniać poprzez przeliczanie tego ogarniania domu na pieniądze jest kuriozalne. Co komu do tego jak prowadzicie swój dom?
    Podziękowali 2Leli Gosia5
  • No właśnie po co ktoś wylicza, co może kobieta robić w domu cały dzień,  jej sprawa i męża, widocznie w ich rodzinie tak jest lepiej. U nas na poziomie finansowym też się nie opłaca powrót mój do pracy.  I nie mam zamiaru nikomu wyliczać dlaczego. 
    Podziękowali 2Leli Gosia5
  • edytowano luty 2022
    Fizycy mówią, że praca wykonana nad ciałem, które znajduje się w polu sił, jest zerowa, jeśli ciało rozpoczęło i zakończyło ruch w tym samym punkcie.

    Myślę, że w tym problem Jak kobieta pracuje w domu, to ten dom każdego ranka wraca do tego samego punktu - obiad nie ugotowany, lodówka pusta, kosz na pranie pełny, łóżka nie pościelone, niemowlę głodne... Niby pracuje się cały dzień, a następnego ranka - to samo. Więc już nie wymyślajcie z tą pracą kobiety w domu!
    Podziękowali 2In Spe Gosia5
  • Mnie te rozkminy z pracowaniem i niepracowaniem rozwalają. Przecież "praca" to tylko słowo, zestaw głosek. 

    Jak ktoś cały dzień kopie dół a następnego dnia go zakopuje, to to jest praca, czy nie? 

    Ja słusznie napisała @malagala, jak ja i koleżanka zajmujemy się każda swoim dzieckiem, to pracujemy czy nie? A jak się zamienimy dziećmi?

    Jak gotuję obiad dla rodziny to pracuję? A jak go ugotuję i sprzedam, a dla rodziny zamówię pizzę, to będzie wtedy praca?

    Jak ktoś zarabia na swojej pasji, np. sportowiec czy artysta, to to jest praca? A jak ktoś niechętnie i z wysiłkiem idzie do domu opieki jako wolontariusz, i nie dostaje za to pieniędzy, to można powiedzieć, że pracuje?

    A praca w ogrodzie? Praca w warsztacie? Praca w polu? Tak się przecież mówi. "Praca w domu" to coś innego?
  • A w ogóle to jest jakiś obowiązek pracy, czy co? 
    Podziękowali 2Leli ewaklara
  • Oczywiście, że jeśli chodzi o konkretna rodzinę, to ich prywatna sprawa.
    Natomiast w skali globalnej  praca na rzecz rodziny, najczęściej wykonywana przez kobiety, jest niedoceniona i to mocno. Widać to nawet tutaj. A to jest konkretny kapitał! 
    Nie chodzi mi tylko o opiekę nad dziećmi, ale też nad niedoleznymi rodzicami, teściami itd. I o tym warto mówić i warto to doceniać! 
  • Ale kto ma to doceniać? Obcy ludzie, czy ci, którzy korzystają? Zrobiony obiad z 3 dań jest ważny dla danej rodziny czy dla ich sąsiadów? Jakie globalne docenienie? 
  • Też fakt :)
  • Pogarda znajomych i tak jak tuta, co można robić cały dzień w domu? No można dużo i czy trzeba się każdemu tłumaczyć? Może ktoś zajmuje się mamą zamiast wynająć opiekunkę, może ktoś cały dzień ogród uprawia, a może ktoś ma dziecko, które potrzebuje codziennej terapii. Siedzi w domu, to pasożyt i nierób, takie głosy niestety słyszę.
    Podziękowali 2malagala Aga85
  • @Beta takie docenienie, ze jak kobieta siedzi, a facet naprawia krany, i dziecko ma sraczke, to on naprawi kran pani Krysi, bo ta siedząca kobieta będzie teraz siedziała z dzieckiem. A jak ona będzie w pracy, to on w 50% przypadków weźmie opiekę, a pani Krysię będzie ciekło kolejny tydzień.
  • Bagata powiedział(a):
    Fizycy mówią, że praca wykonana nad ciałem, które znajduje się w polu sił, jest zerowa, jeśli ciało rozpoczęło i zakończyło ruch w tym samym punkcie.

    Myślę, że w tym problem Jak kobieta pracuje w domu, to ten dom każdego ranka wraca do tego samego punktu - obiad nie ugotowany, lodówka pusta, kosz na pranie pełny, łóżka nie pościelone, niemowlę głodne... Niby pracuje się cały dzień, a następnego ranka - to samo. Więc już nie wymyślajcie z tą pracą kobiety w domu!
    no jednak po 20 latach widać różnicę w masie dzieci chociażby :D. Czasem masa ma nawet ma coś pod kopułką. 
    Podziękowali 2Gosia5 joanna_1991
  • @Kajla Ty to jednak chyba sobie jaja robisz. Tylu ludzi pracuje, nawet zawodowo, niekoniecznie będąc na stanowisku x w firmie y…
  • edytowano luty 2022
    Wiem, wiem, to było tak z ironią.
    Straszną głupawkę dzisiaj mam. Pracować mi się nie chce  :D
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.