Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jak wygląda dzień z życia tradycyjnej żony

12357

Komentarz

  • @Beta ale co Ty chcesz udowodnić??? Praca zawodowa zajmuje czas
  • @Beta zaproponuj swojemu pracodawcy, ze będziesz pracować za te sama pensje, ale w innym wymiarze. Powiedzmy 2 h, zamiast 8?  :D Powiedzi, to co nam, że ci prawda  Cie nie ma,ale jesteś w innym wymiarze.
    Podziękowali 1malagala
  • Czy mąż w domu, w którym kobieta nie pracuje zawodowo nic nie robi? 
  • Ale dlaczego wciąż zakładacie, że:
    1. Praca musi być poza domem i zajmować minimum 8 h
    2. W domu są małe dzieci

    @Pioszo54, praca zarobkowa nie wyklucza uważności i bycia z dziećmi. Nie wiem, dlaczego tak wiele osób rozważa temat biorąc pod uwagę jedynie skrajne sytuacje.
    Podziękowali 1Pioszo54
  • edytowano luty 2022
    @Aga85, są zawody, w których nie płaci się za godziny, tylko za wykonaną pracę. Prace domowe da się ogarnąć w dwie, trzy godziny. Przy małych dzieciach liczy się bycie przy nich, a jeśli są w przedszkolu/szkole, to ja sobie naprawdę nie potrafię wyobrazić, co robi taka mama w domu. Nie wypominam jej, ale nie jest sprawiedliwe porównywanie się w takim momencie do mamy, która wychodzi w tym czasie do pracy, a te 2-3 godziny na pranie, sprzątanie i gotowanie wyrywa ze swojego wieczoru. 
    edit: dodam jeszcze, ze mam doświadczenie w tym temacie i w porównaniu do harówki z czasów, gdy pracowałam zawodowo i ogarniałam dom z piątką małych dzieci do teraźniejszości, moja ed i całą siódemkę w domu to sielanka. Dlatego zdecydowałam czas wieczorny wcześniej spędzany na gotowaniu i sprawdzaniu prac moich uczniów poświęcić na pracę i dokształcanie. 
  • @Gosia5 może po prostu jesteś wyjątkowa
    może inne są mniej obdarzone organizacją itd.
    a może w jakiś inny sposób uprzywilejowana, i dlatego ciężko Ci zrozumieć

    tu był taki popularny mit, że 5% małżeństw ma przesłanki, by stosować NPR, moim zdaniem to takie sądzenie po sobie - jak u mnie jest normalnie, ok, to wszędzie indziej też. I tu podobnie - myślę, że wielu ludzi doświadcza skrajności typu: wymagający opieki członkowie rodziny, dzieci z silnymi alergiami, wymagające terapii, ludzie sami chorują albo są wykończeni fizycznie po iluś latach niedosypiania, wstawania w nocy, noszenia, muszą zadbać o siebie itd.
    doświadczyli w pracy mobbingu, mają nerwice na tle zawodowym.
    wystarczy jeden czy dwa takie czynniki, by życie miało zupełnie inny smak. Część z nich jest przejściowa, ale co z tego. W danym momencie to jest rzeczywistość.

    jak jest dobrze, to jest dobrze i się nawet nie widzi tych wszystkich czynników, które pozwalają funkcjonować i pisać, że życie z siedmiorgiem na ED to sielanka ;)


    a zakładamy, że w domu są małe dzieci, bo je mamy.

    jak ktoś ma mieszkanie 50m^2, troje maluchów, i wszelkie placówki są zamknięte, to niestety musi wychodzić z domu, by pracować zawodowo ;)

    Może chcesz dać jakąś nadzieję, inną perspektywę, ale napisz w takim razie, jak napisałaś te książki, ile najmłodsze dziecko miało lat itd. - taki pozytywny przykład, a nie trochę niefortunne pytania, dlaczego komuś się nie opłaca praca zawodowa. Piszę to z całą sympatią do Ciebie.
  • Jak ktoś ma dzieci placówkowe, to czas bez nich może przeznaczyć inaczej niż na zarabianie. Czemu jedynie zarabianie ma być właściwym sposobem spędzania tego czasu?
    Podziękowali 1malagala
  • Bo czesto sie porównujemy. A jeszcze częściej jesteśmy porównywani.

  • Co z tego, że najmłodsze dziecko osiągnęło wiek przedszkolny (>3lat) skoro spędza w placówce może półtora tygodnia na miesiąc? I tak od września. Ps. nie ma babci do pomocy.
    Podziękowali 3Aga85 malagala mamaw
  • O tak. Nasza trzylatka może dwa tygodnie łącznie do przedszkola od września pochodziła. Jak nie chora, to kwarantanną, teraz drugi tydzień przedszkole zamknięte. Pięciolatek też więcej w domu niż w placówce. 
    Podziękowali 2Aga85 malagala
  • @malagala, ja też z sympatią, ale chyba się nie rozumiemy. Ed z 7 to nie sielanka, ale sielanka w porównaniu z pracą zawodową z 5 małych dzieci. To po pierwsze. Po drugie od początku piszę, że nie mam na myśli mam małych dzieci. Każdy sam oceni, co to dla niego oznacza. I celowo nie piszę o szczegółach swojego życia, bo każdy ma inną sytuację, a ja po prostu odniosłam się do filmu, na którym kobieta nie robi nic, a poniżej peany na cześć pracy w domu.
    Praca pracy nie równa. Można ją łączyć z rozwijaniem pasji, można z pracą zawodową. @Beta nie trzeba zarabiać. Ale chodzi o to, że ani nie jest prawdą, że bycie w domu to nicnierobienie jak na filmiku, ani ciężka harówa od świtu do nocy bez chwili na oddech, pasję czy jakąkolwiek pracę poza gotowaniem, sprzątaniem i zabawianiem dzieci. 
    Podziękowali 1Coralgol
  • @M_Monia, nie piszę o małych dzieciach. 
  • No pisze przecież, ze to ten problem, ze wiele wypowiadających sie tutaj ma małe dzieci :) i z tej perspektywy trudno sobie wyobrazić jakąś prace zawodowa i cokolwiek innego.

    a filmik jest żałosny, chociaż ona podobno ma 18 lat, może po prostu chodzi do szkoły???


    Ale zupełnie na marginesie, to ja osobiście uważam, ze za dużo w nas dążenia do użyteczności własnej, a za mało cieszenia sie życiem. Człowiek ma przymus usprawiedliwiania sie i wykazywania. Jakby musiał zasłużyć na szacunek.
    Podziękowali 2Gosia5 Leli
  • @malagala tak, trzeba cieszyć się życiem, a w tym pomaga nieoglądanie się na innych. Ja tylko chciałam pokazać, że kiedy dzieci podrosną, jest lżej. Może nie tak lajtowo jak na filmiku ;) ale pojawia się więcej wolnego czasu, który można przeznaczyć na co się chce.
  • malagala powiedział(a):

    Ale zupełnie na marginesie, to ja osobiście uważam, ze za dużo w nas dążenia do użyteczności własnej, a za mało cieszenia sie życiem. Człowiek ma przymus usprawiedliwiania sie i wykazywania. Jakby musiał zasłużyć na szacunek.
    Fakt, mądrze powiedziane. 

    Podziękowali 1Beta
  • Ja tu odniosę się jeszcze do jednego aspektu.  W przypadku pracy typowo intelektualnej, jak pisanie książki (czytałam książkę Gosi i mam na jej temat swoje zdanie, ale to inna sprawa) lub związanej ściśle z jakąś pasją, hobby to decydujące jest jednak to, co się lubiło i w co się angażowało już wcześniej, przed urodzeniem dzieci. Wiadomo, że przy dzieciach czasu jest znacznie mniej.
    Tylko, że większość bezdzietnych też wcale nie ma takich aspiracji ani predyspozycji, albo nie idą one w parze z chęcią rzeczywistego zaangażowania. Nie ma sensu tak tłumaczyć rzeczywistości, że ktoś nie pisze książek, bo "poświęcił się dzieciom" skoro i tak wcześniej zbyt wiele w tym kierunku nie robił - "zmęczył" kilka lektur na studiach bo trzeba było.
    Natomiast gdy kogoś coś fascynuje, gdy rozwija się w danym kierunku mniej lub bardziej stale, to i po urodzeniu dzieci jest dla niego naturalnym, że np. dwie godzinki wieczorem gdy dzieci zasną może wykorzystać na pisanie.

    Zupełnie inną sprawą jest to, że dzisiaj wydać książkę jest łatwo i jak ktoś się uprze to może w zasadzie wszystko gdzieś opublikować.
  • Kajla powiedział(a):
    Nie wiedziałam kim w ogóle jest dziewczyna z tego filmiku. Doczytałam że weszła w zwiazek  z obecnym mężem gdy miała 16 lat i jest między nimi 10 lat różnicy. Nie uwierzę że z facetem pod trzydziestke który poważnie interesuje się niepełnoletnia nastolatka nic nie jest nie tak. Albo świadomie weszli w taki dziwny układ dla fejmu, albo gość po prostu wypral dziewczynie mózg i kręci go grooming. Chore 
    Filmik dla mnie również słaby, owszem.
    Natomiast Twoje stanowcze diagnozy: "albo dla fejmu albo wyprał mózg - zawsze zboki" mnie bawią. "Nie uwierzę że z facetem pod trzydziestke który poważnie interesuje się niepełnoletnia nastolatka nic nie jest nie tak." - no nie wierz, to chyba dla nikogo nie ma znaczenia.
    Zwykle się nie czepiam, każdy ma własny sposób patrzenia i zakres rzeczy, w które jest w stanie uwierzyć. Ale tak definitywne zrównanie własnych zapatrywań z rzeczywistością obiektywną uważam za duże nadużycie...
    Podziękowali 2malagala Pioszo54
  • hm, między mną a żoną jest prawie 12 lat różnicy :)
  • Pieszo, mój mąż jest 15 lat starszy, jednak poznałam go jako studentka, a nie jako dziecko.  Różnice wieku inaczej wpływają na relację na różnych etapach życia. Dla trzydziestolatki związek z 45-latkiem będzie czymś naturalnym. W przypadku 15-latki i trzydziestolatka najczęściej  istnieje mentalna przepaść.

     Nawet jeżeli dziewczyna jest wyjątkowo inteligentna i dojrzała jak na swój wiek, to po prostu nie ma pewnych doświadczeń - nie wie, jak reaguje w różnych sytuacjach, na co powinna zwracać uwagę u potencjalnego partnera, jak będzie radziła sobie w relacjach,  na rynku pracy. Z tego powodu fakt, że facet proponuje takiej dziewczynce od razu małżeństwo budzi wiele wątpliwości, zwłaszcza jeżeli prawdą jest, że tu wchodzi w grę izolowanie od rodziny.
  • @Coralgol, celowo nie wdawałam się w szczegóły, bo pisząc o niezobowiązującej pracy w domu, miałam na myśli tłumaczenia, korekty, korepetycje, ubezpieczenia, pośrednictwo w sprzedaży kosmetyków, prace ręczne typu szydełko, pieczenie tortów i mnóstwo innych, które z powodzeniem wykonują (też) wielodzietne mamy. Wszystko można robić bez wychodzenia z domu.  
  • W sumie między 20 latka a 20 latkiem też często jest mentalna przepaść XD a nikt nie komentuje takich związków negatywnie

    To był żart. Generalnie takie związki są dla mnie dziwne. Ale tych konkretnych ludzi nie znam i trudno się czyta, że to groming itd


    Podziękowali 1Ata
  • Posłuchałam więcej dziewczęcia i faktycznie ma słodką i naiwna wizję życia. Ale czy to tak naprawdę nie jest piękne? Ja też kiedyś miałam 17 lat, czułam wyraźnie, że moje serce chce rodziny i dzieci i jakbym wtedy spotkała księcia na koniu i z mieszkaniem do urządzenia to poszłabym za tym jak w dym. Jeśli dziewczyna czuję, że chce rodziny, dzieci to jak jej się za 10 lat jednak zamarzą studia to sobie pójdzie na zaoczne. A problem z wytrwaniem w małżeństwie to można mieć i jak się bierze ślub w wieku 18 lat jak i później.
    Pojawił się tu także wpis o tym, że taka samą prace wykonuje mama pracująca zawodową i taka "domowa". Otóż twierdzę, że nie. W innej atmosferze wzrasta dziecko gdy po szkole idzie do domu na zupę, spacer z mamą, pieczenie ciasta niż takie, które do 17 siedzi w świetlicy lub samo w domu. Oczywiście w żaden sposób nie wyrokuje to o przyszłości tego dziecka.
  • Jedno co bym poradziła, gdyby dziewczyna była moja córką, to trochę bardziej "usensownić" swój dzień. Nagrywaniem filmików i opieką nad kicia osobowości, charakteru, umiejętności oddania się nie wyrobi a te rzeczy są potrzebne matce i żonie. Może jakiś wolontariat? 
    Podziękowali 2Coralgol Leli
  • Ktos pisał, że ta dziewczyna chodzi do liceum. Także ten filmik, to tak dla poruszenia oglądających;)
  • Kajla powiedział(a):
    To forum dyskusyjne, z definicji sluży do wyrażania opinii. Zasadniczo nie mam nic do różnic wieku w związkach, ale w tym przedziale jest to niepokojące. 25-latka z 35-latkiem? Spoko. Ale nie zastanowiloby cie dlaczego facet pod trzydziestke interesuje się nastolatka która nie ukończyła nawet edukacji, zamiast znaleźć sobie partnerkę bliżej swojego wieku, z podobnym bagażem życiowym? Nie przeszkadzaloby Ci że 10 lat starszy gosc ekspresowo szykuje Twoja 16-letnia córke do roli żony? W Internecie można przeczytać, że odciął dziewczyne od rodziny i znajomych. 
    Oczywiście może to wielka miłość, faceta urzekła jej bogata osobowość i wyjątkową dojrzalosc i nie ma żadnych złych intencji
    A może za 2 lata powtórzą scenariusz jurnych ordo
    Toteż napisałam jedynie, że podobne opinie mnie bawią i/lub uważam je za nadużycie (intelektualne) = typu widzisz kogoś z dużą czerwoną, krwistą plamą i wyrażasz opinię, że jest zabójcą.
    A co do pytań: zastanowiłoby i to poważnie. Kandydata na męża mojej 16-latki (tuż tuż) prześwietliłabym rentgenem, ile by lat nie miał, a 26-latka nie wypuściłabym z nią nigdzie, zaprosiłabym na herbatę za 2-3 lata (jednak mam świadomość, że jakby się uparła, to i tak by dała sobie radę) Ale nie zakwalifikowałabym go od razu przy pierwszym kontakcie (tu go nawet nie było!) do zboków i nienormalnych.
    Również dlatego, że znam 18-tkę, co wyszła za 45-latka, doczekali 11 dzieci, wszystkie fajne, z 3. się kumpluję (prawnik, ekonomista i doradca podatkowy). Ojciec już nie żyje, miał 76 lat, gdy urodziło mu się ostatnie dziecko.
    Podziękowali 2malagala Pioszo54
  • Chyba za wysoko podnosimy poprzeczkę tej dojrzałości do związku i małżeństwa. Z 18-20 dla dziewczyny zrobiło się szybko ok 30. Dla faceta jeszcze więcej.  I niektórzy sensownie wykorzystają te lata ale inni w tym czasie nagrzeszą, rozleniwią się i odkryją, że nadal nie dojrzeli do związku i zobowiązań rodzinnych. 
    Podziękowali 2malagala Ata
  • edytowano luty 2022

    Kacha powiedział(a):
    Posłuchałam więcej dziewczęcia i faktycznie ma słodką i naiwna wizję życia. Ale czy to tak naprawdę nie jest piękne? Ja też kiedyś miałam 17 lat, czułam wyraźnie, że moje serce chce rodziny i dzieci i jakbym wtedy spotkała księcia na koniu i z mieszkaniem do urządzenia to poszłabym za tym jak w dym. Jeśli dziewczyna czuję, że chce rodziny, dzieci to jak jej się za 10 lat jednak zamarzą studia to sobie pójdzie na zaoczne. A problem z wytrwaniem w małżeństwie to można mieć i jak się bierze ślub w wieku 18 lat jak i później.
    Pojawił się tu także wpis o tym, że taka samą prace wykonuje mama pracująca zawodową i taka "domowa". Otóż twierdzę, że nie. W innej atmosferze wzrasta dziecko gdy po szkole idzie do domu na zupę, spacer z mamą, pieczenie ciasta niż takie, które do 17 siedzi w świetlicy lub samo w domu. Oczywiście w żaden sposób nie wyrokuje to o przyszłości tego dziecka.

    Taka "słodka i naiwna"  wizja życia jest piękna, do momentu, gdy nie zderza się z twardą rzeczywistością. Problem nie polega na ewentualnym braku wyższego wykształcenia, bo studia można zrobić w każdym momencie. Gorzej, gdy po ślubie i  urodzeniu dziecka/dzieci zrozumie, że uzależniła się całkowicie od człowieka toksycznego, przez którego np. odizolowała się od rodziny i znajomych, zaniedbała edukację. I w kryzysowej sytuacji zostaje sama, bez pracy, bez wsparcia bliskich. Mam nadzieję oczywiście, że tak się nie stanie.

    A co do pracy zawodowej - nie zgodzę się, no chyba że mówimy o jakichś skrajnych przypadkach karierowiczów których w ogóle nie ma w domu. My z mężem obydwoje pracujemy i jakoś zawsze jest czas na spacer z dziećmi, czytanie razem, wspólne zabawy czy gotowanie. Zresztą przyrządzanie posiłków to naprawdę najmniejszy problem - gdy jest więcej czasu to wykorzystujemy go na wymyślne potrawy, jak nie ma można ugotować coś na dwa dni albo podgrzać gotowe danie z dobrym składem. Piec ciasta można w weekend przy gorszej pogodzie.

    Podziękowali 1joanna_1991
  • edytowano luty 2022
    @Ata no właśnie, nie można osądzać, że facet to zbok i ma złe intencje, ale gdyby dziewczyna była moją córką doradzałabym z niczym się nie śpieszyć, najpierw zdać maturę, poznawać się powoli, a dopiero potem ewentualnie ślub, gdy relacja zda próbę czasu.
    Podziękowali 2malagala Ata
  • M_Monia powiedział(a):
    Praca pracy nierówna. Nie da, się robic przy dzieciach, czegoś na czym trzeba się bardziej skupić.
    Da się sprzątać i coś ugotować przy dziecku .
    Praca zawodowa z reguły też jest łatwiejsza niż bycie cały czas np z 3 maluchów.
    Dla mnie zestaw 0, 1,3 lata to było zdecydowanie za  ciężko w pojedynkę. Płakać się momentami chciało z bezsilnosci gdy musiałam być sama. Nie byli wtedy dopilnowani jak bym chciala, bo było za ciężko. Zero czasu dla siebie, nawet wysikać się.
    Z jedynaczka byłam w stanie wyjść sama, na spacer, do sklepu.
    Pogryzlabym  ;) gdyby, ktoś w twarz mi powiedział wtedy, że każdy musi robić po pracy to samo a dodatkowo jeszcze pracuje zawodowo. Więc to nie jest ani wyjątkowa sytuacja ani nic nadzwyczajnego. 

    mój mąż by Ci powiedział, że mi zdecydowanie lepiej idzie np. pisanie artykułu na temat ekonomiczny przy małych dzieciach niż np sprzątanie (ponoć zawsze trzeba coś po mnie poprawiać :/). Kwestia umiejętności i organizacji.
    Podziękowali 1malagala
  • Ja nie twierdzę, że gdy mama pracuje zawodowo to nie ma już czasu na zabawy, ciasto itp. Twierdzę, że dla dziecka, zwłaszcza w okresie wczesnoszkolnym korzystnie jest wyjść ze szkoły o 12, czyli po skończonych lekcjach i wrócić do domu, do mamy, żeby w spokoju odrobić lekcje, pobawić się i odpocząć. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.