Zaznaczam, iż nie jest moją intencją pochwalanie czy namawianie do łamania obowiązującego w naszym kraju prawa tyczącego się zakazu cielesnego karcenia dzieci. Korzystam jednak ze swego konstytucyjnego prawa do wolności słowa i wolności wyrażania przekonań religijnych i poddaję krytyce owe prawo, jako przesadne oraz niesprawiedliwe, które dobrze byłoby znieść. Nie mówię zatem ani nie sugeruję rodzicom: „
Dawajcie klapsy swym chłopcom, nawet jeśli jest to nielegalne” ale sugeruję im raczej: „
Dążcie do zmiany niesprawiedliwego prawa, które w sposób wręcz absolutny zakazuje cielesnego karcenia dzieci„.
Przy okazji zwracam również uwagą na to, że nawet papież Franciszek wyrażał swą aprobatę dla cielesnego karcenie dzieci - o ile jest ono dokonywane z umiarem i bez dodawania doń elementów dodatkowo upokarzających (bicie w twarz). Dobrze, że aktualny Biskup Rzymu pomimo swej niechęci do rozwiązań "przemocowych" (potępienie kary śmierci, sceptycyzm wobec możliwości prowadzenia sprawiedliwej wojny we współczesnych czasach) podtrzymuje w ten sposób dosłowne rozumienie Pisma świętego oraz tradycyjne nauczanie teologów katolickich
.
10 uwag o cielesnym karceniu chłopców Jeszcze 3 uwagi o cielesnym karceniu chłopcówO karceniu cielesnym dzieciCzy kary cielesne są niemoralne?Czy Bóg okłamał żydów i chrześcijan?"Antyklapsowe" błędy ks. Grzegorza Kramera
Komentarz
oraz ojciec dorosłych już dzieci,
jestem za klapsami,głównie ze względu na atmosferę domową, którą tworzą nierozładowane emocje rodziców i jej fatalny wpływ na dzieci
jakim cudem?
obserwowałem kilka takich przypadków "bezstresowego" wychowania
i zawsze kończyło się to przemocą psychiczną, często w połączeniu z fizyczną
oraz właśnie nieznośną atmosferą
a i nie istnieje cos takiego jak bestresowe wychowanie, tak sie utarło nazywac brak wychowania
Całe wychowanie odbywa się w sferze emocji i przykładu, nie racjonalnych argumentów.
(źle napisałem, powinno być bezklapsowe)
I jeszcze jedno, całe matczyne "gadanie", przeradzające się w słowotok, odbierałem, jako dziecko,
jako rodzaj tortury, na koniec której czekało się z utęsknieniem.
ale to zupełnie inna relacja niż rodzic-dziecko
a emocje złości i niechęci w stosunku do dziecka trwają
a klaps rozładowuje je momentalnie
miliony lat doświadczeń wielu gatunków w wychowywaniu potomstwa
jeszcze raz powtórzę - proces wychowania to domena emocji i własnego przykładu,
nie racjonalnych argumentów
ktoś sobie coś logicznego wymyśli, i nie zauważa, że logika w działaniach człowieka odgrywa marginalną rolę, że liczą się emocję i instynkty,
i oczywiście całe ewolucyjne doświadczenie istot żywych, gdzieś w tych emocjach i instynktach zapisane
można co najwyżej ją ukryć
czy uważasz, że np. społeczeństwo amerykańskie jest zdrowsze przez powszechne stosowanie zasady "keep smiling"?
No i w ogóle problem histerii- ja bym się zastanowiła czy to powinien być przedmiot działań wychowawczych. Dziecko, które wpada w histerię bez próby wymuszenia czegoś i bez krzywdzenia innych nie robi nic złego. Nagromadziły się w nim emocje, zmęczenie itp i coś wybucha ale dzieje się to poza kontrolą więc nie widzę powodu, dla którego miałoby zostać ukarane.
klaps wg Słownika Języka Polskiego
1. uderzenie dłonią na płasko, wywołujące charakterystyczne klaśnięcie
Rodzice popełniają wiele błędów. Popełniali je Twoi rodzice i popełnisz je Ty. Może nie takie same, ale zawsze jakieś. Nie życzę CI, żeby Twoje dzieci powiedziały CI kiedyś, że Cię kochają, ale nie wybaczą Ci tego lub tamtego. Pamiętać można. Wybaczenie nie oznacza zapomnienia, bo nad pamięcią nie mamy takiej władzy.
A wracając do samych klapsów. Nie byłam bita w dzieciństwie, ale po łapach pewnie czasem dostałam, może w pupę jako małe dziecko za robienie czegoś niebezpiecznego dla mnie. Czasem behawioryzm jest najskuteczniejszym sposobem. Swoich dzieci nie biję i nie daję klapsów by wyładować emocję, ale zdarzało mi się klepnąć w pupę dziecko, które wbiegło na ulicę albo po łapce za sięganie do gorącego garnka. Nie robię tego od lat, ale nie uważam, żeby takie metody (może nieudolne) wywołały jakąś traumę. Prędzej wywoła ją moim zdaniem krzyk, szantaż emocjonalny, nieustająca krytyka, niesprawiedliwe lub niewspółmierne kary. A czasem obojętność. To są pułapki współczesnych rodziców, którzy tak się puszą, że oni dzieci paluszkiem nie tknęli.
jego egoizmu i potrzeby postawienia na swoim;
wiele zależy też od charakteru dziecka, jego uległości lub hardości.
Chłopaków miałem o dużym poczuciu własnej wartości, więc stosowanie klapsów, choćby z tego powodu, było ograniczone,
dalej ograniczał je balans między potrzebą niezależności a chęcią współpracy.
Przy ostatnim chyba tylko raz dałem klapsa i wspominam to ze wstydem.
Dla mnie klapsy kończyły się gdzieś w wieku 2-4 lat.
A w ogóle, to cały proces wychowania sprawdza się dopiero przy wchodzeniu w dorosłość i zakładaniu rodzin przez dzieci, więc ostrożnie ze wspaniałymi pomysłami.
Histeryzujacy czterolatek, często bez powodu (powodem jest gwałtowny rozwój części mózgu odpowiedzialnej za emocje), skarcony klapsem może się uspokoi i wyciszy zewnętrznie ale jaką to ma wartość wychowawczą?
I tak samo można skrzywdzić dziecko krzykiem, szantażem itp ale to nie jest usprawiedliwienie dla klapsów.
Sama też mam sporo za uszami, popełniam błędy wychowawcze jak każdy. Wiem, że wychowanie dzieci to przygoda dla ludzi o mocnych nerwach. Mam poczucie, że łagodność jest bardziej skuteczna. A jak nie mam siły to się modlę do Aniołów stróżów moich dzieci z prośbą o wsparcie.
logika rządzi
a że założenia są niesprawdzone?
kto by się tym przejmował
Skąd lęk, że jak się nie strzeli dziecka w tyłek raz na jakiś czas to wyrośnie ono na degenerata?
u mnie większość (a może wszystkie) rzeczy w wychowaniu i w ogóle życiu,
dzieje się na odruchu, bo tak trzeba.
Rozkminy co i dlaczego, przychodzą dopiero teraz, na starość.
Udało mi się życie nad wyraz, to usiłuję się teraz tym podzielić.
I klapsy nie są w moim życiu czymś wstydliwym czy złym, w zakresie, który opisałem.To moje, jednostkowe, doświadczenie.
Jednak wiem, z lektur i obserwacji, że karcenie potomstwa, było przez całą ludzką historię powszechne, to samo dotyczy pewnie większości świata zwierzęcego.
Więc odrzucanie tego środka wychowawczego, w imię teorii psychologicznych, uważam za wysoce ryzykowne.
przechodzi i znowu świeci słońce, znowu się kochamy.
nie pozostają żadne złogi emocjonalne.
Tak to teraz widzę.