Hehe, fajnie wyszło. Obrywa mi się za "teorie psychologiczne" choć sama ich nie lubię. Nie lubię wychowania w założeniu- jesteś wspaniały jaki jesteś. Uważam, że jest to zaooranie samorozwoju. Wymagam też od siebie, często kosztem walki ze sobą. Moje złogi emocjonalne są tylko moim a nie moich dzieci problem i to ja mam sobie z nimi radzić. Pomaga mi modlitwa i sport. I oczywiście, rodzicowi może się zdarzyć, że zawali, wkurzy się, nie opanuje, nakrzyczy, szarpnie. Ale nie róbmy z tego metody wychowawczej w dodatku uświęconej tradycją i nauczaniem Kościoła. Bo jest też inna teoria- miłość cierpliwa jest.
Hehe, fajnie wyszło. Obrywa mi się za "teorie psychologiczne" choć sama ich nie lubię. Nie lubię wychowania w założeniu- jesteś wspaniały jaki jesteś. Uważam, że jest to zaooranie samorozwoju. Wymagam też od siebie, często kosztem walki ze sobą. Moje złogi emocjonalne są tylko moim a nie moich dzieci problem i to ja mam sobie z nimi radzić. Pomaga mi modlitwa i sport. I oczywiście, rodzicowi może się zdarzyć, że zawali, wkurzy się, nie opanuje, nakrzyczy, szarpnie. Ale nie róbmy z tego metody wychowawczej w dodatku uświęconej tradycją i nauczaniem Kościoła. Bo jest też inna teoria- miłość cierpliwa jest.
jesteś pewna, że Twoje emocje są dla dzieci nieczytelne?
@OlaW kochasz, ale nigdy nie wybaczysz? Wiesz, to Twoje sprawy, ale skoro piszesz to na forum publicznym, to pozwolę sobie powiedzieć, ze to się kupy nie trzyma. Rodzice popełniają wiele błędów. Popełniali je Twoi rodzice i popełnisz je Ty. Może nie takie same, ale zawsze jakieś. Nie życzę CI, żeby Twoje dzieci powiedziały CI kiedyś, że Cię kochają, ale nie wybaczą Ci tego lub tamtego. Pamiętać można. Wybaczenie nie oznacza zapomnienia, bo nad pamięcią nie mamy takiej władzy.
A wracając do samych klapsów. Nie byłam bita w dzieciństwie, ale po łapach pewnie czasem dostałam, może w pupę jako małe dziecko za robienie czegoś niebezpiecznego dla mnie. Czasem behawioryzm jest najskuteczniejszym sposobem. Swoich dzieci nie biję i nie daję klapsów by wyładować emocję, ale zdarzało mi się klepnąć w pupę dziecko, które wbiegło na ulicę albo po łapce za sięganie do gorącego garnka. Nie robię tego od lat, ale nie uważam, żeby takie metody (może nieudolne) wywołały jakąś traumę. Prędzej wywoła ją moim zdaniem krzyk, szantaż emocjonalny, nieustająca krytyka, niesprawiedliwe lub niewspółmierne kary. A czasem obojętność. To są pułapki współczesnych rodziców, którzy tak się puszą, że oni dzieci paluszkiem nie tknęli.
Zdaję sobie sprawę z tego, że popełniam błędy wychowawcze, nikt z nas nie jest idealny, absolutnie nie uważam się za super mamę bo nie uderzyłam dziecka. Jednak dla mnie bicie jest nieakceptowalne. Może źle ujęłam moją poprzednią wypowiedź dotyczącą rodziców, pisałam ją w dużych emocjach bo dla mnie nawet dziś to temat trudny. Kocham moich rodziców ale nie zapomnę im tego, że dla nich karą i jednocześnie środkiem wychowawczym było lanie. Nie nauczyło mnie ono niczego dobrego, spowodowało traumę. I nie udało mi się o nim zapomnieć jak widać. Wiem, że rodzice chcieli dobrze, tak byli sami wychowani, takie wychowanie (z karami w postaci lania) widzieli wokół siebie. Jednak ja z tych kar pamiętam upokorzenie, poczucie krzywdy i strach przed nimi. Staram się nie krzyczeć na swoje dzieci, a jeśli mi się zdarzy zwyczajnie siadam i tłumaczę im, że poniosły mnie emocje, że przepraszam. Tak samo podchodzę do emocji dzieci, daję im do nich prawo w akceptowalnych społecznie i rodzinnie ramach. Dużo z nimi rozmawiam i widzę po moim 19 latku, że to jest dobra droga i daje dobre owoce. I nie znaczy to, że mam "święte" dzieci bo nie mam. Popełniają swoje błędy tak jak i ja.
Ja nie za bardzo się spinam żeby było idealnie bo nie chce się spalać, i tak bywa ciężko. Dużo się tulimy, a że czasami puszcza mi nerwy najczesciej jak się biją, broją lub histeryzuja. Cóż jestem tylko człowiekiem nieidealnym
Ja mam tak samo, też mi puszczają nerwy, nie ma czego gratulować. I spinanie się, żeby "nie wybuchać" nie działa. Jedno co działa to dbanie o siebie. Jestem zupełnie inna mamą kiedy znajduje czas na modlitwę (choćby nad garnkami), gimnastykę i spacer. Pioszo54 powiedział(a)
jesteś pewna, że Twoje emocje są dla dzieci nieczytelne?
A dlaczego mam ukrywać moje emocje przed dziećmi? To nie o emocje chodzi ale o czyny- uczę dzieci, że bicie jest czymś złym więc ich nie biję. A emocje są normalne w kontaktach międzyludzkich- pytanie co z nimi robimy. W naszym domu jest normalnie, czasami się kłócimy, czasami śmiejemy. Pomiędzy bananem i zachwytem nad wszystkim co dziecko robi a uznaniem, że klaps jest metoda wychowawczą jest długa droga.
@OlaW dzięki za doprecyzowanie. A ten tekst o dobrym samopoczuciu niebijących rodziców nie był do Ciebie. To takie ogólne wnioski odnośnie do współczesnych metod wychowawczych. Zastanawia mnie, jak to jest, że teraz, gdy wszyscy pochylają się nad psychologią dziecka, promują rodzicielstwo bliskości, wychowanie bez kar, zakaz klapsów, mamy tak wielki odsetek depresji i samobójstw wśród nastolatków. I piszę to bez ironii.
@OlaW dzięki za doprecyzowanie. A ten tekst o dobrym samopoczuciu niebijących rodziców nie był do Ciebie. To takie ogólne wnioski odnośnie do współczesnych metod wychowawczych. Zastanawia mnie, jak to jest, że teraz, gdy wszyscy pochylają się nad psychologią dziecka, promują rodzicielstwo bliskości, wychowanie bez kar, zakaz klapsów, mamy tak wielki odsetek depresji i samobójstw wśród nastolatków. I piszę to bez ironii.
Ja też się często nad tym zastanawiam. Nie podzielam zachwytu współczesna psychologią i bezkrytycznym podejściem do dziecka. Pomiędzy uznaniem kar fizycznych jako zasadnych a bezstresowym wychowaniem jest jednak ogromną przestrzeń. Pracuje z dziećmi i mam takie przemyślenia- rodzice lądują ogrom pracy w małe dzieci- tu właśnie jest rodzicielstwo bliskości, czas, dobra energia. Tylko, że ten zapał szybko się wypala- dziecko idzie do szkoły, zapisywane jest na zajęcia pozaszkolne. Spędza swoje dnie w szkole i na zajęciach. Brak naturalnego dla dzieci regulatora jakim jest nuda, kontakt z naturą. Zamiast tego jest tablet. Druga rzecz- nie ma dziś przyzwolenia na to, żeby dzieci były... normalne, przeciętne. Mają odnieść sukces, wygrać konkurs, mieć dobre stopnie. Znam pewna starsza panią, która powiedziała mi jak wiele dla niej w życiu znaczyły słowa- ty Irenka masz piękne serce. Trudno jest się wyrwać z tej presji. Nastolatka porównuje się do szprychy z tik toka. Ja w wieku kilkunastu lat przyrównywałam się do sióstr Borejko. Jest różnica. Trzecia, bardzo smutna rzecz- kiedy rozmawiam z dzieciakami w pracy to widzę, że dorośli mają ich gdzieś. Znam dziewczynkę, która w 2020 cały czas edukacji zdalnej przesiedziała w pokoju, sama, mama była w pracy, dziecko na lekcjach z wyłączona kamerą. Po lekcjach tik tok i tak do rana. Matce się wydawało, że wszystko jest ok, choć moim zdaniem wystarczyłoby spojrzeć, żeby wiedzieć, że nie jest. Dziewczyna jest obecnie po próbie samobójczej. Zamykamy się w sobie, każdy we własnym świecie i dzieciaki są przeraźliwie samotne.
Ja nie za bardzo się spinam żeby było idealnie bo nie chce się spalać, i tak bywa ciężko. Dużo się tulimy, a że czasami puszcza mi nerwy najczesciej jak się biją, broją lub histeryzuja. Cóż jestem tylko człowiekiem nieidealnym
Ja mam tak samo, też mi puszczają nerwy, nie ma czego gratulować. I spinanie się, żeby "nie wybuchać" nie działa. Jedno co działa to dbanie o siebie. Jestem zupełnie inna mamą kiedy znajduje czas na modlitwę (choćby nad garnkami), gimnastykę i spacer. Pioszo54 powiedział(a)
jesteś pewna, że Twoje emocje są dla dzieci nieczytelne?
A dlaczego mam ukrywać moje emocje przed dziećmi? To nie o emocje chodzi ale o czyny- uczę dzieci, że bicie jest czymś złym więc ich nie biję. A emocje są normalne w kontaktach międzyludzkich- pytanie co z nimi robimy. W naszym domu jest normalnie, czasami się kłócimy, czasami śmiejemy. Pomiędzy bananem i zachwytem nad wszystkim co dziecko robi a uznaniem, że klaps jest metoda wychowawczą jest długa droga.
dla dzieci, dla ich poczucia bezpieczeństwa, ważniejsze są emocje, gdyż to one wyznaczają długoterminowe skutki, świadomość, że rodzic jest na nas zły, to dla dziecka poważne zagrożenie, klaps, płacz, przytulenie i wszystko jest znowu na swoim miejscu
jest więc w obu sytuacjach wyraźna różnica w okresie trwania zagrożenia
Zastanawia mnie, jak to jest, że teraz, gdy wszyscy pochylają się nad psychologią dziecka, promują rodzicielstwo bliskości, wychowanie bez kar, zakaz klapsów, mamy tak wielki odsetek depresji i samobójstw wśród nastolatków. I piszę to bez ironii.
Gdyby to pochylenie nad dzieckiem skutkowało powszechnym RB, brakiem kar, klapsów, to możnaby się zastanawiać dlaczego są depresje, samobójstwa wśród nastolatków tak wychowywanych. Czy metody mają na to wpływ czy nie? itd.
Nawet tu widać, że klapsy mają swoich obrońców, więc wątpię, by w ogóle społeczeństwa było inaczej.
@Kacha też wydaje mi się, że dużo mówi się o małym dziecku, jego potrzebach emocjonalnych, a jakoś o starszych dzieciach mniej. RB jest ok, ale musi być kontynuowane i dostosowywane do wieku a nie urywane. Choć nie wiem, czy ktokolwiek, kto stosował RB zaniedbuje bliskość z dzieckiem jak ono jest starsze.
Zastanawia mnie, jak to jest, że teraz, gdy wszyscy pochylają się nad psychologią dziecka, promują rodzicielstwo bliskości, wychowanie bez kar, zakaz klapsów, mamy tak wielki odsetek depresji i samobójstw wśród nastolatków. I piszę to bez ironii.
Gdyby to pochylenie nad dzieckiem skutkowało powszechnym RB, brakiem kar, klapsów, to możnaby się zastanawiać dlaczego są depresje, samobójstwa wśród nastolatków tak wychowywanych. Czy metody mają na to wpływ czy nie? itd.
Nawet tu widać, że klapsy mają swoich obrońców, więc wątpię, by w ogóle społeczeństwa było inaczej.
ale dawniej klapsy były powszechne, a teraz nie i teraz jest więcej samobójstw. Może także w tej korelacji jest część przyczyny?
a jeszcze chciałbym wrócić do lania, które dostałem od Mamy dobrych kilka razy, w okresie podstawówki, aż chyba do 7 klasy, kiedy powiedziałem, że może mnie zlać, ale to mnie już nie dotyczy.
I teraz spróbowałem znaleźć jakiś ślad po tych, na bieżąco, traumatycznych wydarzeniach,
i nie ma nic, zero żalu czy pretensji, te przykre wydarzenia zniknęły bez śladu.
Ale rodzic ma prawo do swoich emocji i ich rozładowywania. Tyle, że nie na dziecku. I jak rozładuje, to stara sprawa nie rzutuje na nową. Nie ma że kumuluje, kumuluje, chodzi wściekły na dziecko i w końcu traci kontrolę nad sobą.
Zastanawia mnie, jak to jest, że teraz, gdy wszyscy pochylają się nad psychologią dziecka, promują rodzicielstwo bliskości, wychowanie bez kar, zakaz klapsów, mamy tak wielki odsetek depresji i samobójstw wśród nastolatków. I piszę to bez ironii.
Gdyby to pochylenie nad dzieckiem skutkowało powszechnym RB, brakiem kar, klapsów, to możnaby się zastanawiać dlaczego są depresje, samobójstwa wśród nastolatków tak wychowywanych. Czy metody mają na to wpływ czy nie? itd.
Nawet tu widać, że klapsy mają swoich obrońców, więc wątpię, by w ogóle społeczeństwa było inaczej.
ale dawniej klapsy były powszechne, a teraz nie i teraz jest więcej samobójstw. Może także w tej korelacji jest część przyczyny?
Łączenie samobójstw nastolatków brakiem klapsów? Dzieci się zabijają, bo nie były bite?
Z resztą skąd założenie, że samobójstwa dotyczą dzieci bezklapsowych?
ale dawniej klapsy były powszechne, a teraz nie i teraz jest więcej samobójstw. Może także w tej korelacji jest część przyczyny?
Dawniej nie jadło się tyle cukru, dawniej mama na ogół była z dziećmi w domu, dawniej chodziło się pieszo a nie jeździło samochodem. Dawniej dzieci bawiły się całymi dniami razem na podwórku, spadały w huśtawki i uczyły się, że upadek boli, rozbijały kolana na rowerze, przykładały babkę i wracały do domu już uśmiechnięte i zadowolone. Czemu akurat klaps ma ratować świat przed depresją?
Ja nie za bardzo się spinam żeby było idealnie bo nie chce się spalać, i tak bywa ciężko. Dużo się tulimy, a że czasami puszcza mi nerwy najczesciej jak się biją, broją lub histeryzuja. Cóż jestem tylko człowiekiem nieidealnym
Ja mam tak samo, też mi puszczają nerwy, nie ma czego gratulować. I spinanie się, żeby "nie wybuchać" nie działa. Jedno co działa to dbanie o siebie. Jestem zupełnie inna mamą kiedy znajduje czas na modlitwę (choćby nad garnkami), gimnastykę i spacer. Pioszo54 powiedział(a)
jesteś pewna, że Twoje emocje są dla dzieci nieczytelne?
A dlaczego mam ukrywać moje emocje przed dziećmi? To nie o emocje chodzi ale o czyny- uczę dzieci, że bicie jest czymś złym więc ich nie biję. A emocje są normalne w kontaktach międzyludzkich- pytanie co z nimi robimy. W naszym domu jest normalnie, czasami się kłócimy, czasami śmiejemy. Pomiędzy bananem i zachwytem nad wszystkim co dziecko robi a uznaniem, że klaps jest metoda wychowawczą jest długa droga.
dla dzieci, dla ich poczucia bezpieczeństwa, ważniejsze są emocje, gdyż to one wyznaczają długoterminowe skutki, świadomość, że rodzic jest na nas zły, to dla dziecka poważne zagrożenie, klaps, płacz, przytulenie i wszystko jest znowu na swoim miejscu
jest więc w obu sytuacjach wyraźna różnica w okresie trwania zagrożenia
Czyli dorosły, zły na dziecko, musi je strzelić w tyłek bo inaczej tej złości nie rozładuje i będzie rozsiewał złą atmosferę w domu?
Różnie. Jak mam masę siły to siedzę i słucham histerii, przytulam. Czasami wychodzę na chwilę, żeby ochłonąć i wracam. Jak sięgam po ostateczność czyli Snickersa to jakoś zawsze okazuje się, że i na dziecko to nieźle działa
Serio nie rozumiem w ogóle tej dyskusji. Rozumiem emocje rodzica, który nie wytrzyma i trzepnie roztrzęsionego czterolatka ale to nie jest metoda wychowawcza tylko "coś się wymsknęlo" i trzeba nad tym pracować a nie robić z tego teorii wychowawczej.
Nie zdarzyła mi się awantura w sklepie. Mówimy o sytuacji kiedy dziecko chce, żeby mu cos kupić? Jakoś zwykle to przegadamy i tyle. Z dziećmi do 3-4 lat chodziłam tylko po sklepach spożywczych i nie miałam problemu z tym, że coś chcą (chyba, że bułkę ale na to się godzę). Starsze mają kieszonkowe i czasami chodzą sobie kupić jakiś drobiazg i rządzą się tym co mają w portfelu. W ostateczności po prostu bym dziecko wyniosła ze sklepu pod pachą.
Żadne z moich nie zrobiło nigdy histerii w sklepie.
Dzieciak w sklepie histeryzuje, że coś chce, rodzic, by uciąć histerię daje mu w tyłek. I co? Zamiast spokoju pojawia się ryk dziecka, na które rodzic reaguje kolejnym klapsem lub groźbami, karami. Nigdy! nie spotkałam się z sytuacją, że po klapsie histeryzujące dziecko się uspokaja.
Z resztą- jakbyś zareagował, gdyby ktoś Cię uderzył, bo go wkurzyło Twoje zachowanie? Uważasz, że dziecko nie ma prawa do poczucia krzywdy, gdy bije je rodzic?
W ogóle jeśli chodzi o histerię u małych dzieci to w ogromnej większości przypadków przyczyną jest organiczna- głód, senność, zmęczenie lub przestymulowanie. I gdziekolwiek się nie zdarzy to trzeba dziecko odizolować od bodźców, nakarmić, napoić i będzie ok.
Komentarz
Kłopot tylko z założeniami, zwykle opierają się na chciejstwie lub teoriach psychologicznych.
Jeśli jednak wymaga wysiłku nerwowego, tłumienia emocji, to, jak obserwowałem, dzieje się tak ze szkodą dla małego człowieka.
I oczywiście, rodzicowi może się zdarzyć, że zawali, wkurzy się, nie opanuje, nakrzyczy, szarpnie. Ale nie róbmy z tego metody wychowawczej w dodatku uświęconej tradycją i nauczaniem Kościoła. Bo jest też inna teoria- miłość cierpliwa jest.
Staram się nie krzyczeć na swoje dzieci, a jeśli mi się zdarzy zwyczajnie siadam i tłumaczę im, że poniosły mnie emocje, że przepraszam. Tak samo podchodzę do emocji dzieci, daję im do nich prawo w akceptowalnych społecznie i rodzinnie ramach. Dużo z nimi rozmawiam i widzę po moim 19 latku, że to jest dobra droga i daje dobre owoce. I nie znaczy to, że mam "święte" dzieci bo nie mam. Popełniają swoje błędy tak jak i ja.
Pioszo54 powiedział(a) A dlaczego mam ukrywać moje emocje przed dziećmi? To nie o emocje chodzi ale o czyny- uczę dzieci, że bicie jest czymś złym więc ich nie biję. A emocje są normalne w kontaktach międzyludzkich- pytanie co z nimi robimy. W naszym domu jest normalnie, czasami się kłócimy, czasami śmiejemy. Pomiędzy bananem i zachwytem nad wszystkim co dziecko robi a uznaniem, że klaps jest metoda wychowawczą jest długa droga.
Zastanawia mnie, jak to jest, że teraz, gdy wszyscy pochylają się nad psychologią dziecka, promują rodzicielstwo bliskości, wychowanie bez kar, zakaz klapsów, mamy tak wielki odsetek depresji i samobójstw wśród nastolatków. I piszę to bez ironii.
Pracuje z dziećmi i mam takie przemyślenia- rodzice lądują ogrom pracy w małe dzieci- tu właśnie jest rodzicielstwo bliskości, czas, dobra energia. Tylko, że ten zapał szybko się wypala- dziecko idzie do szkoły, zapisywane jest na zajęcia pozaszkolne. Spędza swoje dnie w szkole i na zajęciach. Brak naturalnego dla dzieci regulatora jakim jest nuda, kontakt z naturą. Zamiast tego jest tablet.
Druga rzecz- nie ma dziś przyzwolenia na to, żeby dzieci były... normalne, przeciętne. Mają odnieść sukces, wygrać konkurs, mieć dobre stopnie. Znam pewna starsza panią, która powiedziała mi jak wiele dla niej w życiu znaczyły słowa- ty Irenka masz piękne serce. Trudno jest się wyrwać z tej presji. Nastolatka porównuje się do szprychy z tik toka. Ja w wieku kilkunastu lat przyrównywałam się do sióstr Borejko. Jest różnica.
Trzecia, bardzo smutna rzecz- kiedy rozmawiam z dzieciakami w pracy to widzę, że dorośli mają ich gdzieś. Znam dziewczynkę, która w 2020 cały czas edukacji zdalnej przesiedziała w pokoju, sama, mama była w pracy, dziecko na lekcjach z wyłączona kamerą. Po lekcjach tik tok i tak do rana. Matce się wydawało, że wszystko jest ok, choć moim zdaniem wystarczyłoby spojrzeć, żeby wiedzieć, że nie jest. Dziewczyna jest obecnie po próbie samobójczej. Zamykamy się w sobie, każdy we własnym świecie i dzieciaki są przeraźliwie samotne.
świadomość, że rodzic jest na nas zły, to dla dziecka poważne zagrożenie,
klaps, płacz, przytulenie i wszystko jest znowu na swoim miejscu
jest więc w obu sytuacjach wyraźna różnica w okresie trwania zagrożenia
Nawet tu widać, że klapsy mają swoich obrońców, więc wątpię, by w ogóle społeczeństwa było inaczej.
RB jest ok, ale musi być kontynuowane i dostosowywane do wieku a nie urywane. Choć nie wiem, czy ktokolwiek, kto stosował RB zaniedbuje bliskość z dzieckiem jak ono jest starsze.
i teraz jest więcej samobójstw.
Może także w tej korelacji jest część przyczyny?
I teraz spróbowałem znaleźć jakiś ślad po tych, na bieżąco, traumatycznych wydarzeniach,
i nie ma nic, zero żalu czy pretensji, te przykre wydarzenia zniknęły bez śladu.
I jak rozładuje, to stara sprawa nie rzutuje na nową. Nie ma że kumuluje, kumuluje, chodzi wściekły na dziecko i w końcu traci kontrolę nad sobą.
Z resztą skąd założenie, że samobójstwa dotyczą dzieci bezklapsowych?
Czyli dorosły, zły na dziecko, musi je strzelić w tyłek bo inaczej tej złości nie rozładuje i będzie rozsiewał złą atmosferę w domu?
dla dziecka wystarczy, że złe dla niego emocje trwają, to stwarza poważne uczucie zagrożenia
jest także problem uczuć dziecka w takiej sytuacji. też pozostają nierozładowane i utrwalają poczucie krzywdy
różaniec (jakieś 20 min)
drzemka (podobnie)
Gimnastyka (15 min)
W ostateczności:
Snickers (500 kcal)
jak jest miłość, to wszystko niweluje
Dzieciak w sklepie histeryzuje, że coś chce, rodzic, by uciąć histerię daje mu w tyłek. I co? Zamiast spokoju pojawia się ryk dziecka, na które rodzic reaguje kolejnym klapsem lub groźbami, karami. Nigdy! nie spotkałam się z sytuacją, że po klapsie histeryzujące dziecko się uspokaja.
Z resztą- jakbyś zareagował, gdyby ktoś Cię uderzył, bo go wkurzyło Twoje zachowanie? Uważasz, że dziecko nie ma prawa do poczucia krzywdy, gdy bije je rodzic?