Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kilka tekstów w obronie "klapsów"

124

Komentarz

  • Pioszo54 powiedział(a):

    we wczesnym okresie życia trzeba dziecku zapewnić maksimum poczucia bezpieczeństwa, a później nauczyć czytać i zapewnić odpowiedni poziom nudy
    i edukacja robi się sama

    klapsy mogą ewentualnie podnieść poziom bezpieczeństwa przez określenie ram i zminimalizowanie emocjonalnej niepewności
    Czy dobrze rozumiem?
    Jak dzieciak marudzi sam nie wie czemu i dostanie klapsa to ma w końcu powód do płakania, odzyskuje spokój i dzięki temu ma poczucie bezpieczeństwa.
    I to hartuje go życiowo tak, że nie podzieli losu "płatków śniegu".
  • rozmawiasz sama ze sobą
  • No to na czym polega "zminimalizowanie emocjonalnej niepewności"
  • I jeszcze @Gosia5 do Twojego przykładu z krzykiem.
    Jakby pracodawca do Ciebie krzyknął Stój! Uważaj! by Cię ostrzec, to będzie to uzasadnione i nie odczujesz tego jako przemoc wobec Ciebie. Jakby szef podszedł i zaczął na Ciebie krzyczeć kilka minut i do tego z wyzwiskami, to już by ok nie było. Czyli w kwestii krzyku rozumiesz zasadę traktowania traktowania dziecka jak dorosłego człowieka. 

    Klapsy analogicznie- nie są akceptowane wobec dorosłych, nie powinny być akceptowane wobec dzieci.
  • M_Monia powiedział(a):
    Jeśli dorosły cie szturcha, bije, gryzie to tłumaczysz, ale w końcu też się za którymś razem odwiniesz, jak tłumaczenie nic nie da
    Nie ma w tym nic złego. To stawianie granic. To jest też nauka na przyszłość 

    Jak dziecko jest bite, to ma takie same emocje!!! I do tego żadnej możliwości obrony.
  • edytowano lutego 2022
    @M_Monia mówimy o uderzaniu dziecka. Uderzone dziecko nie ma żadnych możliwości obrony przed rodzicem.

    Uderzone dziecko ma emocje! I chore jest twierdzenie, że są one pozytywne.
  • Mam taki swój jeden autorytet wcale nie jakiś nowoczesny facet żył z 2000 lat temu. Jak się mocno wkurzył to co najwyżej zabawki dorosłym porozrzucał. A ostatecznie to zrezygnował nawet z obronnego użycia siły. I ja do tego dążę choć to niesamowicie trudne.
  • W sytuacji gdy dziecko bije drugie dziecko trzeba interweniować. Dziecko jest małe, można je odciągnąć, wynieść, przytrzymać ręce- jest to też jakieś użycie siły ale nie związane z poniżeniem. 

  • edytowano lutego 2022
    @M_Monia I myślisz, że Twoje dziecko nie miało ochoty Ciebie uderzyć? Obronić się? Takie reakcje są naturalne i odruchowe. 

    Skoro wiesz, że boli i zadałaś dziecku celowo ból, to czemu ono nie może słabszemu go zadawać? Sama pokazałaś, że wiedza, że kogoś zaboli, nie jest powodem do powstrzymania się od uczynienia tego. 
  • Maluchy mają ograniczoną zdolność do wyciągania wniosków, niestety.
    Dziecko nie odkryje, że brata bolało tak jak jego boli. Patyk fajnie podskakiwał, brat robił śmieszne miny, potem się mama zdenerwowała i uderzyła. W tym wieku jeszcze jest takie całościowe odczuwanie bodźca, więc całą akcję zakończył ból, procesy myślowe zostały przerwane. Reset. W tym sensie bodziec bólowy realnie ucina pewne zachowania u małego dziecka. Tylko, że wbrew temu co pisze Pioszo, nie daje to dziecku poczucia bezpieczenstwa.
  • Niekonsewencją jest przekaz "nie wolno bić, bo to boli" a potem uderzenie dziecka. Kamieniami też byś rzucała w dziecko, by je nauczyć, że nie wolno rzucać w innych? Czy byś jednak znalazła inny sposób?
  • M_Monia powiedział(a):
    Mam super dzieciaki ale muszą mieć wyznaczone granice
    Klapsami? 
  • Zależy od tego w jakim wieku jest dziecko. Jeśli do 2.5 lat to nie dotrze do niego nic z tej nauki. Ono jest w takim umysłowym kołowrotku- uderza patykiem, patyk skacze. Jest fajnie. Nie odbiera co się do niego mówi, bo ten patyk tak fajnie podskakuje na ramieniu brata. Odciągnięcie dziecka będzie trudniejsze emocjonalnie dla rodzica i będzie trwało dłużej- dziecko nadal chce walić patykiem a mama nie pozwala. Ale jak się wyciszy to będzie pamiętało co się stało i będzie można z nim porozmawiać- bicie jest złe, można uderzać patykiem w ziemię, nie można w brata. Treść dotrze. Jeśli zresetujemy dziecko bólem to zostanie pamięć bodźca. Jeśli to się będzie powtarzać- tak często jest gdy jest młodsze dziecko- raz maluch uderzy niemowlaczka zabawką- dostanie klapa. Potem szarpnie za mocno gdy tak naprawdę chciał się pobawić- ból. W końcu maluch zapłacze i rodzic krzyczy- co mu znowu zrobiłeś? I bodziec wgrywa się dziecku w obecność rodzeństwa. I to już jest problem.
  • M_Monia powiedział(a):
    Ile macie dzieci i w jakim wieku?
    Łatwiej poradzić sobie z 1 czy 2 małych tłumacząc tłumacząc i jeszcze raz tłumacząc.


    Rozumiem, że większa ilość maluchów to masa emocji. Wiem, że puszczają nerwy, absolutnie nie potępiam. Ja miałam dwoje maluchów w odległości 1.5 roku i było bardzo trudno. Wyobrażam sobie jak trudno musi być gdy jest ich więcej. Spróbuj jednak tłumaczyć gdy dziecko jest wyciszone, wtedy to co mówisz do niego dotrze. Gdy jest w emocjach gadanie nie ma sensu.

  • Dwoje to dwa razy mniej niż czworo  :)
    Ja mam troje- 7, 5 i bobasa. I od starszych już wymagam więcej- ci podzielność uwagi mają na tyle rozwinięta, że jak zarządzę koniec bójki to są w stanie się zatrzymać. 
    W pracy czasami mam 25 chyba, że niepełnosprawne to mniej  :D
  • M_Monia powiedział(a):
    Ile macie dzieci i w jakim są wieku? Jaka różnica wieku między dziećmi. 
    To jest istotne w tej dyskusji. 
    Ja tak nie uważam. Dyskusja dotyczy bicia jako metody wychowawczej. Jedynak ma prawo by rodzice go nie bili i dziecko mające rodzeństwo również
    Podziękowali 1beatak
  • M_Monia powiedział(a):
    Tak myślałam. 2 dzieci. Ja mam 4

    Pogratuluje dopiero mamie wielodzietnej z małą różnica wieku między dziećmi ktora będzie się posługiwała zawsze i bez względu na okoliczności tylko tłumaczeniem.

    Tak to nie ma o czym mówić bo jest to wykonalne.

    Kiedyś ludzie mieli dzieci więcej i z małą różnica i jakby tłumaczyli tylko to ich dzieci by się niechcący pozabijały albo przypadkiem mocno uszkodziły. 
    Mali chłopcy lubią się bic.
    W sumie to wynika z Twego postu, że dzieci w rodzinie wielodzietnej, a do tego chłopcy, skazani są na bicie. Bo rodzic sobie nie radzi i nie umie stosować innych metod wychowawczych.

    Ja byłam bita jako dziecko. Do dziś to pamiętam i wiem, jak wstrętnie się czułam.  Obiecałam sobie, że swoich dzieci nigdy nie uderzę i słowa dotrzymałam, choć łatwo nie było i nie raz prościej by było dać tego przysłowiowego klapsa. Mój ojciec kilka lat temu przeprosił mnie za swoje zachowanie. A zrobił to, bo na moim przykładzie zobaczył, że można wychować kochane, dobre dzieci bez jednego klapsa.
    Podziękowali 1Coralgol
  • No ale ja od początku mówię, że w rodzinie różne rzeczy się mogą zdarzyć. Mamie puszczą nerwy, nakrzyczy i szarpnie. Ale robienie z tego metody wychowawczej o określonej wartości, także ewolucyjnej, to zupełnie inna rzecz.
  • @M_Monia w przedszkolu nauczycielki mają więcej dzieci pod opieka niż Ty. Dzieci w jednym wieku, z różnych środowisk, różnie wychowywane i dają radę bez bicia ich.
    Nie gadaj więc, że bicie dzieci jest usprawiedliwione ich ilością ponad 2. 
  • @Beta, może Ci umknęło, kiedy pisałam, ze klaps ma pomóc dziecku, a nie rodzicowi. Nie jest sposobem na ujście emocji i w tej kwestii nie zgadzam się z @Pioszo54 (o ile go dobrze zrozumiałam). Klaps ma swoje behawioralne uzasadnienie. Wina - bodziec i dlatego używanie klapsów powinno się kończyć wtedy, kiedy dziecko jest już starsze, kiedy możemy z nim rozmawiać o konsekwencjach. 
  • No ale to tak nie zadziała...
    To znaczy będzie mechanizm behawioralny- akcja reakcja ale dziecko nie znajdzie tam swojej winy.
    Przyklad- dwulatek widzi motyla i biegnie do niego, wbiega na ulicę. Widzi jednak tylko motyla. Rodzic nie widzi motyla, widzi ulicę. Dziecko dostaje klapsa. Reset. Dziecko nie chce już do motyla, zapomina o motylu, zostało, że boli.
  • @Kacha, można połączyć to z krzykiem: uwaga lub ulica. Dziecko nauczone, że trzeba się zatrzymać, zatrzyma się następnym razem. Ja nie mogę. Naprawdę tak wszystko rozkminiacie? Czy ktoś z Was ma traumę, bo dostał klapsa, wbiegając na ulicę? Boi się przez to motyli? 
    Ostatnio czytałam, że powinno się pytać niemowlęcia o zgodę na zmianę pieluchy. Serio? Świat zwariował. A może by tak poszukać złotego środka? Połączyć doświadczenia pokoleń ze współczesną wiedzą? 
  • M_Monia powiedział(a):
    Ile macie dzieci i w jakim są wieku? Jaka różnica wieku między dziećmi. 
    To jest istotne w tej dyskusji. 
    W domu dwójkę z dużą różnicą wieku (tak Bóg dał bo ja chciałabym i piątkę) ale w pracy 20 sztuk trzylatków. Nigdy żadnego z nich nie uderzyłam mimo, że się niejednokrotnie zdarzały bójki, szczypanie, ciągnięcie za włosy, drapanie. Wszystko da się wytłumaczyć dzieciom, nawet tak małym. 
  • Jeszcze raz, bo się nie zrozumieliśmy.
    Układ nerwowy dziecka działa tak, że jeśli coś go bardzo zainteresuje to nie istnieje nic innego. Jest CEL.
    Dwulatek jeśli bardzo go zainteresuje motyl to widzi przed oczami tylko motyla. Nie usłyszy- uwaga ulica. Wybija go z tego tylko silny bodziec - klaps. Dziecko zapomina motyla, krzyk uwaga ulica i przeżywa klapsa.
    Nie nabawi się lęku przed motylami. Mechanizm działań behawioralnych wymaga powtarzalności a trudno o to, żeby taka sytuacja zdarzała się codziennie.
    Chyba, że, i to jest prawdziwe działanie behawioralne, rodzic widząc, że dziecko ma skłonność do uciekania na ulicę poświęci kilka dni i na spacerach poćwiczy z dzieckiem reagowanie na hasło- uwaga, ulica. I wtedy jest szansa, że następnym razem zadziała odruch zatrzymania na hasło nawet gdy coś ciekawego będzie na horyzoncie. 
    Wielu rodziców małych dzieci ma coś, jakiegoś asa w rękawie, co kojarzy się dziecku dobrze i wybija je z jakiegoś umysłowego kołowrotka. Mój syn miał piosenkę "baby shark". Co by się nie działo na baby shark był banan i taniec.
    I czy ja kiedykolwiek napisałam, że dziecko będzie miało traumę jak raz dostanie klapsa?
    Klaps jednak nie jest metodą wychowawczą i w najmniejszym stopniu nie jest skuteczny. 


  • @Kacha jak nie jest to nie jest? Jest. Dziś kontrowersyjną, przez setki lat normalną. A co do skuteczności to nie wiem, skąd masz te dane. Klaps działa nawet zanim zostanie wymierzony. Zostaw to, bo dostaniesz w pupę. Działa. 
  • No skąd mam dane o skuteczności? Powyżej szczegółowo wyjaśniłam na czym polega proces myślowy małego dziecka i jak działa klaps. Żadnych wniosków dziecko nie wyciąga z tej kary. Nie jest do tego zdolne. 
    -Zostaw bo dostaniesz w pupę?- dziecko pomiędzy rokiem a dwa o pół musi sporo razy dostać w pupę, żeby zrozumieć to hasło i co się z nim wiąże. Może rozumieć z tego co mówisz poszczególne słowa, ale nie zrozumie czym jest "to". I zrobi coś co mu się wydawało, że o to chodzi ale to nie było to. I dostanie klapsa. Moja córka miała dwa lata i świetnie już mówiła. Normalnie się z nią rozmiawiało. Kiedyś stłukłam kilka szklanek na raz, była kupa szkła. I ona przyszła z pokoju, boso, zobaczyć. Ja - idź stąd. Ona do mnie podchodzi. Ja -idz. Dziecko do mnie biegnie. No to podbiegam przez te szkła, łapie i mówię- miałaś iść, prosiłam. A ona- przecież szłam.
    I chcesz bić kogoś, kto w sumie gucio rozumie i dopiero się wszystkiego uczy. I jego mózg przypomina buzujący przemianami gejzer. 
    Metodą wychowawczą to działania, które pomagają dziecku wzrastać ku dobru. Ja tu wzrostu nie widzę.
    I że niby się nie da? Ludzie... Mówimy o jednostce o wadze maks 15 -20 kg. Zdrowy człowiek jest w stanie swoje dziecko wziąć pod pachę i odizolować. 
  • "I chcesz bić kogoś"
    @Kacha, ręce opadają. Nie chce mi się enty raz pisać. Wyczytałaś coś z książek często pisanych przez bezdzietnych teoretyków, sprawdziłaś na swoich dzieciach i wiesz więcej niż starsi od Ciebie i bardziej doświadczeni. Niż całe pokolenia. I nie piszę tu o sobie i swoim doświadczeniu. 
  • edytowano lutego 2022
    @M_Monia
    Małgorzata ma 14 dzieci i nigdy nie czytalam, by pochwalala bicie dzieci czy traktowała to jako granicw czy metodę wychowawcza 
  • Gosia5 powiedział(a):
    "I chcesz bić kogoś"
    @Kacha, ręce opadają. Nie chce mi się enty raz pisać. Wyczytałaś coś z książek często pisanych przez bezdzietnych teoretyków, sprawdziłaś na swoich dzieciach i wiesz więcej niż starsi od Ciebie i bardziej doświadczeni. Niż całe pokolenia. I nie piszę tu o sobie i swoim doświadczeniu. 
    No naczytałam się. I napracowałam. Jako terapeuta w ośrodku dla niepełnosprawnych dzieci. Jako pedagog. Prowadziłam zajęcia dla rodziców małych dzieci i dla małych dzieci. Wielu osobom pomogłam tymi nowoczesnymi metodami. Potem urodziły mi się dzieci i nadal pracowałam. Ale to oczywiście nic, żadna wiedza w porównaniu z tym czego doświadczyła matka więcej niż trojga. 
    A od ilu dzieci z jaka różnica wieku można się wypowiadać? Może jeszcze nadrobię. 
    Czy poniżanie rozmówcy to ogólnie przyjęta, tu na forum, metoda?
  • Mnie nie chodzi o doświadczenia jednostki, nawet jeśli miałaby 20 dzieci. Chodzi o to, że klaps to jedna z metod. Jeśli u kogoś działa coś innego, to świetnie. Niech się podzieli, a jeśli metody są poparte skutecznością większą niż tą dotyczącą tylko jego dzieci, to tym lepiej dla metody. Osobiście nie potrzebuję na poparcie metody cytatów z podręczników do wychowywania. Tak samo jak nie potrzebuję wywodów naukowych podważających coś, co ewidentnie działa i nie szkodzi. 
    Obawiam się, że współczesna nauka o wychowaniu, odrzucając stare metody, wylewa dziecko z kąpielą. Im więcej wiemy o dzieciach, tym trudniej nam je wychować. Czasem warto zdać się też na intuicję i doświadczenia poprzednich pokoleń. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.