Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Na ilość? Egoistyczni rodzice jedynaków vs króliki

1568101132

Komentarz


  • Nie rozumiem do czego dazysz Chaber- twierdzisz ze do wychowania dzieci nie jest potrzebna stabilnosc emocjonalna i finansowa? Ze wyjazdy na wakacje, sprzet sportowy i zajecia dodatkowe to fanaberia? Jak Twoje dziecko wybierze trudne dzienne studia wykluczajace dorabianie to mu powiesz sorry wybierz cos innego bo rodzice musza utrzymac Twoje rodzenstwo? 

    No to rzeczywiscie sie nie zrozumiemy. Juz wczesniej wspomnialam, ze wszystko jest kwestia priorytetow i standardow i kazdy z nas ma swoje standardy co uwaza za konieczne w wychowywaniu dziecka i co chcialby temu dziecku dac. Nie wiem czemu napadasz na mnie za to ze podrozowalam po swiecie jako student z plecakiem albo ze rodzice mnie wysylali na zgrupowania w Alpy (bylam w kadrze). Ja Tobie nie pisze tak jak Ty mi ze zyjesz inaczej niz wiekszosc spoleczenstwa o nie widzisz ze wiekszosc ludzi ma wyzsze standardy - milo? No niekoniecznie, wiec nie rozumiem czemu mnie napadasz. 
    I jeszcze raz powtorze, choc mi nie wierzysz, ze pochodze z przecietnej rodziny, dostawalam na studiach okreslona kwote krora musialam gospodarowac, bywalo roznie,  lepiej jak mi mama zarcia do sloikow narobila, gorzej jak byla sesja i do domu nie bylo kiedy wrocic. Moj narzeczony mial podobnie, choc rodzicow mniej zamoznych. Za to wiekszosc moich kolezanek miala do dyspozycji kwoty nieraz kilkukrotnie wieksze niz ja, zwlaszcza te ktore mieszkaly w domu dostawaly sporo tylko na wlasne wydatki.
  • Sandyesa powiedział(a):

    Ale tak, masz racje ze zyjemy w roznych swiatach i roznych bankach, kazdy z nas otacza sie ludzmi podobnymi sobie. U mnie teraz to studenckie pokolenien wloczace sie po swiecie zaczyna zabierac powoli dzieci w dalekie podroze i tylko wymieniamy sie doswiadczeniem jak ogarnac komfortowo dlugie loty z maluchami i nie dac im sie zgubic w czasie przesiadki w Doha. 
    Nie wiem gdzie jest Doha, pierwsze słyszę. Właściwie dlaczego napisałaś te Doha? Nie mogłaś napisać po prostu "w czasie przesiadki" ? Chyba ktoś tu się chce pochwalić i błysnąć, jaki to on nie światowy. A w Krużewnikach była?

    Wcześniej napisałaś, że czułaś się gorsza na stoku w Alpach, bo miałaś używane ubrania nie od kompletu. Wtedy byłaś dzieckiem, ale chyba ci to zostało. A wyobraź sobie, że wartość człowieka nie zależy od jego statusu materialnego i związanego z tym stylem życia. 
  • Stabilizacja finansowa jest bardzo ważna, przyjemna i pożądana. Ale naprawdę, zwłaszcza w dzisiejszych, niespokojnych czasach, może być różnie. Podejmujesz decyzję o dziecku a potem przychodzi choroba, wojna czy jeszcze coś innego. Nie da się tego odpowiedzialnie i realnie wymierzyć.
    Życie wymaga kombinowania, czasami zmiany pracy czy wręcz zawodu, nic nas nie zwalnia ze starania się o to, by tą stabilizację rodzinie zapewnić ale mierzenie całego życia dziecka miarą tego ile mamy pieniędzy na chwilę jego poczęcia to jak wróżenie z kuli. 
  • edytowano listopada 2023
    @Chaber Wartość człowieka nie zależy od statusu materialnego, ale jednak inaczej się żyje, gdy ma się więcej możliwości w życiu. 
  • edytowano listopada 2023
    Sandyesa, ale ja cię nie napadam. Wręcz przeciwnie, jestem Ci bardzo życzliwa. Mam troszkę więcej lat i znam sporo ludzi w starszym wieku, którzy już wchodzą w fazę podsumowań.
    Myślę, że naprawdę skorzystasz, jeśli wystawisz głowę że swojej bańki i spojrzysz z innej perspektywy.

    A moje dzieci od zawsze mają zapowiedziane, że my ich finansujemy tylko do skończenia szkoły średniej, a jeśli będą chciały studiować, to muszą sobie na to zarobić. 
    I nie uważam, żeby to im na złe wyszło. 
  • Chaber powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):

    Ale tak, masz racje ze zyjemy w roznych swiatach i roznych bankach, kazdy z nas otacza sie ludzmi podobnymi sobie. U mnie teraz to studenckie pokolenien wloczace sie po swiecie zaczyna zabierac powoli dzieci w dalekie podroze i tylko wymieniamy sie doswiadczeniem jak ogarnac komfortowo dlugie loty z maluchami i nie dac im sie zgubic w czasie przesiadki w Doha. 
    Nie wiem gdzie jest Doha, pierwsze słyszę. Właściwie dlaczego napisałaś te Doha? Nie mogłaś napisać po prostu "w czasie przesiadki" ? Chyba ktoś tu się chce pochwalić i błysnąć, jaki to on nie światowy. A w Krużewnikach była?

    Wcześniej napisałaś, że czułaś się gorsza na stoku w Alpach, bo miałaś używane ubrania nie od kompletu. Wtedy byłaś dzieckiem, ale chyba ci to zostało. A wyobraź sobie, że wartość człowieka nie zależy od jego statusu materialnego i związanego z tym stylem życia. 

     Wybacz, Doha bylo skrotem myslowym, jesli latasz do SEA z Europy masz dwa glownie porty przesiadkowe, Doha (jesli lecisz Qatarem) albo Dubaj (jesli lecisz Emirates), tam przesiada sie 95% polaczen z Europy. Nie chcialam Cie urazic uzywajac tego uproszczenia. 
  • Chaber powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):

    Ale tak, masz racje ze zyjemy w roznych swiatach i roznych bankach, kazdy z nas otacza sie ludzmi podobnymi sobie. U mnie teraz to studenckie pokolenien wloczace sie po swiecie zaczyna zabierac powoli dzieci w dalekie podroze i tylko wymieniamy sie doswiadczeniem jak ogarnac komfortowo dlugie loty z maluchami i nie dac im sie zgubic w czasie przesiadki w Doha. 
    Nie wiem gdzie jest Doha, pierwsze słyszę. Właściwie dlaczego napisałaś te Doha? Nie mogłaś napisać po prostu "w czasie przesiadki" ? Chyba ktoś tu się chce pochwalić i błysnąć, jaki to on nie światowy. A w Krużewnikach była?

    Wcześniej napisałaś, że czułaś się gorsza na stoku w Alpach, bo miałaś używane ubrania nie od kompletu. Wtedy byłaś dzieckiem, ale chyba ci to zostało. A wyobraź sobie, że wartość człowieka nie zależy od jego statusu materialnego i związanego z tym stylem życia. 

     Wybacz, Doha bylo skrotem myslowym, jesli latasz do SEA z Europy masz dwa glownie porty przesiadkowe, Doha (jesli lecisz Qatarem) albo Dubaj (jesli lecisz Emirates), tam przesiada sie 95% polaczen z Europy. Nie chcialam Cie urazic uzywajac tego uproszczenia. 
  • edytowano listopada 2023
    Moim zdaniem bycie bogatszym daje dużą szansę na bycie szczęśliwym człowiekiem. Podróże, dobre studia, to są wartościowe rzeczy. Fajnie by było, jakby każdy chociaż raz w życiu miał szansę, na spróbowanie czegoś, o czym naprawdę marzył.
    Podziękowali 1Chaber
  • Nie uraziłaś mnie, rozśmieszyłaś. Nie musisz mi tłumaczyć o Doha, umiem wyguglać. Chyba, że tym tłumaczeniem też chcesz mi wbić szpilkę. Ok. 
  • Chaber powiedział(a):
    Sandyesa, ale ja cię nie napadam. Wręcz przeciwnie, jestem Ci bardzo życzliwa. Mam troszkę więcej lat i znam sporo ludzi w starszym wieku, którzy już wchodzą w fazę podsumowań.
    Myślę, że naprawdę skorzystasz, jeśli wystawisz głowę że swojej bańki i spojrzysz z innej perspektywy.

    A moje dzieci od zawsze mają zapowiedziane, że my ich finansujemy tylko do skończenia szkoły średniej, a jeśli będą chciały studiować, to muszą sobie na to zarobić. 
    I nie uważam, żeby to im na złe wyszło. 
    No i dotarlismy do clue tej dyskusji o studiach. Kazdy ma wlasne odczucia i system wartosci ale dla mnie to potwornie przykre powiedziec dziecku ze bedzie sie je utrzymywac tylko do konca szkoly sredniej. A jak bedzie chcialo isc na medycyne? Prawo? Jak bedzie chcialo studiowac dwa kierunki na raz? Jak bedzie chcialo wyjechac na studia na drugi koniec swiata? To co, powiesz nie? Radz sobie sam? 
    Przerazajace. Mlody czlowiek u progu doroslosci dostaje od rodzicow kopa w zadek i musi rezygnowac ze swoich marzen. 
    Jasne, jak rodzice klepia biede, jak sie wydarzyla jakas tragedia w rodzinie to ok, z pustego i salomon... ale zakladac z gory?! 
    No ja zalozylam na ten przyklad z gory ze moim psim obowiazkiem jest utrzymanie mojego dziecka do konca studiow albo i jeszcze ciut dluzej zanim sie zawodowo rozkreci. I tylko naprawde powazna losowa tragedia moglaby mnie z tego obowiazku zwolnic. I biore tez pod uwage ze jak moje dziecko dotrze do tego etapu edukacji to studia moga byc platne lub tez samo wybierze takie (lub w takim miejscu) ze nie beda darmowe.
    Mnie tez mama jeszcze finansowala jak bylam nawet na stazu podyplomowym i zarabialam grosze... i tez nie znam nikogo kto by sie z tej glodowej stazowej pensji utrzymywal, wszyscy jeszcze sila rozpedu bylismy wspomagani przez dom rodzinny. 
    Takie wzorce wynioslam i takie zamierzam przekazac dalej. 

  • paulaarose powiedział(a):
    Moim zdaniem bycie bogatszym daje dużą szansę na bycie szczęśliwym człowiekiem. Podróże, dobre studia, to są wartościowe rzeczy. Fajnie by było, jakby każdy chociaż raz w życiu miał szansę, na spróbowanie czegoś, o czym naprawdę marzył.
    Bycie bogatym nie dają większej szansy na szczęście. Jakoś ci celebryci i gwiazdy słabo kończą.
    Natomiast zgadzam się, że każdy powinien mieć szanse spełniać marzenia, a pieniądze w tym pomagają. Ale jak ktoś marzy o podróży do Peru, staraniem i wysiłkiem nazbiera na wyjazd, czyta o kulturze, pojedzie i przeżyje wakacje życia, to jest to zupełnie inna sytuacja, niż ktoś, kto chce pojechać do Peru, rodzice mu fundną, a on wróci rozczarowany, bo karaluchy, kiepskie żarcie i samolot 3 h spóźniony. Jest różnica. 
  • @Sandyesa To co piszesz to raczej zwyczajne zjawisko. Większość dorosłych coś tam od rodziców dostawało myślę, mniej lub więcej. Jednak co rodzina, to inna sytuacja. Nie wiemy kto z ludzi tutaj siedzących, naprawdę jest biedniejszy, kto zamożny. Może być tak, że ktoś ma np 7 czy 8 dzieci i jak dwoje pójdzie na medycynę, to może być problem w pomocy.
  • Bez przesady. Finansowanie studiów to nie jest obowiązek..Wogole studia to nie jest obowiązek.  Rodzice ewentualnie mogą to robić jeśli mają takie możliwości I widzą potencjał i zaangażowanie i że wogole coś sensownego z tego wyniknie. 
    Ja jestem za tym, żeby wychowywac czlowieka do samodzielności a nie do dożywotniego materialnego wspierania. 

    Podziękowali 3Chaber Beta Joannna
  • Sandyesa powiedział(a):
    Chaber powiedział(a):
    Sandyesa, ale ja cię nie napadam. Wręcz przeciwnie, jestem Ci bardzo życzliwa. Mam troszkę więcej lat i znam sporo ludzi w starszym wieku, którzy już wchodzą w fazę podsumowań.
    Myślę, że naprawdę skorzystasz, jeśli wystawisz głowę że swojej bańki i spojrzysz z innej perspektywy.

    A moje dzieci od zawsze mają zapowiedziane, że my ich finansujemy tylko do skończenia szkoły średniej, a jeśli będą chciały studiować, to muszą sobie na to zarobić. 
    I nie uważam, żeby to im na złe wyszło. 
    No i dotarlismy do clue tej dyskusji o studiach. Kazdy ma wlasne odczucia i system wartosci ale dla mnie to potwornie przykre powiedziec dziecku ze bedzie sie je utrzymywac tylko do konca szkoly sredniej. A jak bedzie chcialo isc na medycyne? Prawo? Jak bedzie chcialo studiowac dwa kierunki na raz? Jak bedzie chcialo wyjechac na studia na drugi koniec swiata? To co, powiesz nie? Radz sobie sam? 
    Przerazajace. Mlody czlowiek u progu doroslosci dostaje od rodzicow kopa w zadek i musi rezygnowac ze swoich marzen. 
    Jasne, jak rodzice klepia biede, jak sie wydarzyla jakas tragedia w rodzinie to ok, z pustego i salomon... ale zakladac z gory?! 
    No ja zalozylam na ten przyklad z gory ze moim psim obowiazkiem jest utrzymanie mojego dziecka do konca studiow albo i jeszcze ciut dluzej zanim sie zawodowo rozkreci. I tylko naprawde powazna losowa tragedia moglaby mnie z tego obowiazku zwolnic. I biore tez pod uwage ze jak moje dziecko dotrze do tego etapu edukacji to studia moga byc platne lub tez samo wybierze takie (lub w takim miejscu) ze nie beda darmowe.
    Mnie tez mama jeszcze finansowala jak bylam nawet na stazu podyplomowym i zarabialam grosze... i tez nie znam nikogo kto by sie z tej glodowej stazowej pensji utrzymywal, wszyscy jeszcze sila rozpedu bylismy wspomagani przez dom rodzinny. 
    Takie wzorce wynioslam i takie zamierzam przekazac dalej. 

    Nie ma nic złego w tym, że pomaga się dorosłemu dziecku. Ale nie ma też nic złego w stwierdzeniu - słuchaj, mogę dać Ci tyle i tyle, więcej nie. To, że musimy sobie poradzić z tym co mamy i z tego pleść życie to właśnie jest dorosłość. 
    Podziękowali 3Pioszo54 Chaber Skatarzyna
  • edytowano listopada 2023
    @Chaber Czarno biało to przedstawiłaś ;). Można też jechać za pieniądze od rodziców i być zadowolonym z wyjazdu. 
    A co do bycia bogatszym człowiekiem, to uważam, że pieniądze dają jakieś poczucie bezpieczeństwa, możliwości. Lecz nie są najważniejsze.
  • Sandyesa powiedział(a):
    No i dotarlismy do clue tej dyskusji o studiach. Kazdy ma wlasne odczucia i system wartosci ale dla mnie to potwornie przykre powiedziec dziecku ze bedzie sie je utrzymywac tylko do konca szkoly sredniej. A jak bedzie chcialo isc na medycyne? Prawo? Jak bedzie chcialo studiowac dwa kierunki na raz? Jak bedzie chcialo wyjechac na studia na drugi koniec swiata? To co, powiesz nie? Radz sobie sam? 
    Przerazajace. Mlody czlowiek u progu doroslosci dostaje od rodzicow kopa w zadek i musi rezygnowac ze swoich marzen. 
    Jasne, jak rodzice klepia biede, jak sie wydarzyla jakas tragedia w rodzinie to ok, z pustego i salomon... ale zakladac z gory?! 
    Moje dzieci nie dostają kopa w zadek. Dostają sygnał - zaczyna się dorosłość i czas podejmowania decyzji o swoim życiu i brania odpowiedzialności za to. 

    Jeśli zechcą studiować, to - jeśli będą musiały zarobić na studia, wybiorą mądrze - tylko studia, które dadzą im korzyść.
    A wśród dzieci znajomych sporo jest filozofów, socjologów, po stosunkach międzynarodowych i innych dziennych kierunkach po kiepskich uczelniach, którzy nie mają żadnej wiedzy i umiejętności i perspektyw pracy.
    Moim obowiązkiem nie jest utrzymywać dzieci do trzydziestki i sfinansować im spełnienie marzeń, tylko zapewnić im kręgosłup moralny, wiarę, i umiejętności życiowe niezbędne do tego, żeby mogły żyć samodzielnie, rozwijać się i same spełniać swoje marzenia. 
    Podziękowali 3Skatarzyna Eleonora Laf2011
  • @Chaber Różnie jest w różnych rodzinach. Jak kogoś stać i chce pomóc dziecku, okej. Przygotowanie od samodzielności, o jakim mówisz też jest super, bo daje człowiekowi motor do pracy.

    A co do studiów, to jeśli komuś dały one satysfakcję i poszerzyły horyzonty, to też jest to jakiś sukces myślę. Lepiej jest wiedzieć więcej, niż mniej.
  • A gdy nie są katolikami to nie szukają wymówek.

    Monia ty wogole chyba jakaś krucjatę prowadzisz przeciw katolikom ..na prawdę ciężko się to czyta 
    Podziękowali 1Joannna
  • O ile mi wiadomo, finansowanie  edukacji dzieci, w tym studiów, jest obowiązkiem w Polsce (tylko tutaj w drugą stronę- nie zgodnie z aspiracjami dziecka, co bardziej zgodnie z możliwościami zarobkowymi rodzica).

    Niemożność dopełnienia tego obowiązku to raczej skrzecząca rzeczywistosc niż powód do chluby. Piszę oczywiście o sensownych kierunkach na sensownych uczelniach. Ale żeby zostać lekarką bez wsparcia finansowego rodziców, trzeba chyba odłożyć np swoje plany o założeniu rodziny.

    Z drugiej strony dla kogoś może to nie być ważne, by dziecko mogło pracować w wymarzonym zawodzie

    Osobiście też mam wątpliwości co do  wielkiej wartości ustawicznego pokonywania przeciwności. One są zawsze i wszędzie, największe to wewnętrzne. Raczej widzimy tych silnych, którym udało się je pokonać. Ale oni chyba byli od początku silni.
    Podziękowali 1Sandyesa
  • @malagala Myślę, że czasem, pozornie bezsensowny kierunek też może dać komuś dużo radości. Inna sprawa, że największa kasa jest za rzeczy konkretne i ambicje.
  • edytowano listopada 2023
    Chaber powiedział(a):
    Sandyesa powiedział(a):
    No i dotarlismy do clue tej dyskusji o studiach. Kazdy ma wlasne odczucia i system wartosci ale dla mnie to potwornie przykre powiedziec dziecku ze bedzie sie je utrzymywac tylko do konca szkoly sredniej. A jak bedzie chcialo isc na medycyne? Prawo? Jak bedzie chcialo studiowac dwa kierunki na raz? Jak bedzie chcialo wyjechac na studia na drugi koniec swiata? To co, powiesz nie? Radz sobie sam? 
    Przerazajace. Mlody czlowiek u progu doroslosci dostaje od rodzicow kopa w zadek i musi rezygnowac ze swoich marzen. 
    Jasne, jak rodzice klepia biede, jak sie wydarzyla jakas tragedia w rodzinie to ok, z pustego i salomon... ale zakladac z gory?! 
    Moje dzieci nie dostają kopa w zadek. Dostają sygnał - zaczyna się dorosłość i czas podejmowania decyzji o swoim życiu i brania odpowiedzialności za to. 

    Jeśli zechcą studiować, to - jeśli będą musiały zarobić na studia, wybiorą mądrze - tylko studia, które dadzą im korzyść.
    A wśród dzieci znajomych sporo jest filozofów, socjologów, po stosunkach międzynarodowych i innych dziennych kierunkach po kiepskich uczelniach, którzy nie mają żadnej wiedzy i umiejętności i perspektyw pracy.
    Moim obowiązkiem nie jest utrzymywać dzieci do trzydziestki i sfinansować im spełnienie marzeń, tylko zapewnić im kręgosłup moralny, wiarę, i umiejętności życiowe niezbędne do tego, żeby mogły żyć samodzielnie, rozwijać się i same spełniać swoje marzenia. 
    ja miałem inne podejście

    widziałem talenty dzieci i starałem się ich nie zmarnować,
    sam też szedłem za powołaniem, mimo że nie dawało dobrych zarobków

  • @paulaarose pewnie, tylko mówię o obowiązkach rodziców wobec dzieci. Ich obowiązkiem jest zapewnienie edukacji, a nie dostarczanie radości dorosłemu dziecku.
  • edytowano listopada 2023
    paulaarose powiedział(a):
    @Chaber Różnie jest w różnych rodzinach. Jak kogoś stać i chce pomóc dziecku, okej. Przygotowanie od samodzielności, o jakim mówisz też jest super, bo daje człowiekowi motor do pracy.

    A co do studiów, to jeśli komuś dały one satysfakcję i poszerzyły horyzonty, to też jest to jakiś sukces myślę. Lepiej jest wiedzieć więcej, niż mniej.
    Sukces? Jasne, bo lepiej jest nie pracować niż pracować, bimbać sobie (tzn. poszerzać horyzonty) na beznadziejnych studiach na koszt rodziców, a potem narzekać jaka ta Polska to zły kraj, bo młodzi nie mogą dostać pracy. Piszę o tych moich znajomych dla jasności. 
    I jakoś tak wśród tych, co to pokończyli studia i nadal siedzą na garnuszku rodziców są jedynacy lub z jednym bratem/siostrą.
    Wśród znajomych z większą ilością dzieci jakoś tak te dzieci bardziej ogarnięte życiowo. Niektórzy po studiach, inni nie, ale wszyscy pracują w konkretnych zawodach lub mają własne firmy, zarabiają przyzwoite pieniądze, pozakładali rodziny. 
  • @Chaber Mam na myśli wewnętrzną satysfakcję, a ogarnięcie zależy od stanu psychicznego danej osoby i wychowania, a nie ilości rodzeństwa.
  • edytowano listopada 2023
    @Chaber A Polska to nie jest to raj na ziemi. Najbliższe mi osoby osiągnęły sukces ciężka praca. Jednak nikt mi nie wmówi, że to państwo tyle dało obywatelom, że tylko dziękować i nie narzekać.
    Podziękowali 1Chaber
  • paulaarose powiedział(a):
    @Chaber Mam na myśli wewnętrzną satysfakcję, a ogarnięcie zależy od stanu psychicznego danej osoby i wychowania, a nie ilości rodzeństwa.
    wychowanie akurat zależy od faktu posiadania rodzeństwa
  • edytowano listopada 2023
    @malagala Tak, ale posiadanie brata nie sprawia, że jest się ekstrawertykiem lub introwertykiem, dobrym lub złym. Ambitni i ogarnięci są i tu i tam
  • edytowano listopada 2023
    M_Monia powiedział(a):
    paulaarose powiedział(a):
    @Chaber A Polska to nie jest to raj na ziemi. 
     

    Bieda u nas straszna  :D  
    Nie dziwne ze w takiej biedzie ludzie dzieci nie chcą miec 
    Na Karaiby nie stać, na Majorkę nie stać.
    I przed poczęciem nie ma odłożonych pieniędzy na studia 
    Nie no, wcale nie jest w Polsce tak, że oprócz naprawdę dobrych rzeczy, które są, nie ma tych złych. Wszyscy Polacy sa życzliwi, uczciwi. Chory człowiek szczególnie ma raj na ziemi z ZUSem, musząc udowadniać co kilka lat, że nie wyzdrowiał. 
  • @M_Monia Zdrowy rodzic może mieć raka albo wypadek. Nie ma gwarancji, że cokolwiek od tego uchroni. Ja tylko chciałam dać przykład, że tu nie jest aż tak kolorowo dla niektórych, chociaż może niezbyt trafiony.
  • @M_Monia Nie, ale najwyraźniej nie jest tak kolorowo, skoro Polacy nie chcą mieć dzieci tak jak kiedyś. A choroba to poważna sprawa i myślę, że wiesz jaka tragedia jest strata lub cierpienie kogoś bliskiego. Wtedy nasze państwo nie zawsze jest sympatyczne.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.