Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Na ilość? Egoistyczni rodzice jedynaków vs króliki

18911131432

Komentarz

  • Mój mąż tak samo, on poznaje mowy język i po tygodniu zaczyna mówić. Miał pracować w Belgii, uczył się tydzień francuskiego, minęło kilkanaście lat on to dalej pamięta i zagada po francusku do kogoś na wakacjach. Ja byłam we francuskiej klasie w liceum, moje koleżanki do Francji jechały się uczyć, znały płynnie francuski. Ja noga, ledwo zdawałam i tyle, że coś rozumiem czasami, podstawowe zwroty oczywiście tak... Angielski lepiej znam, bo jednak kontakt cały czas, filmy dużo dają. Ale że szwagrem nie pogadam, chociaż rozumiem co on mówi..
    Podziękowali 1paulaarose
  • Beta powiedział(a):
    @Pioszo54. Jakie doświadczenie migrantów? Mam za granicą rodzinę i opowiadają o Polakach, którzy mimo lat spędzonych w danym kraju nie znają języka w stopniu pozwalającym na swobodną rozmowę, wyrażanie myśli. 
    urban legend

    tak, zdarzają się ludzie, którzy słabo język chwytają,
    jednak są to wyjątki
  • Beta powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    cały świat funkcjonował przez dziesiątki tysięcy lat bez nauki języka,
    I nadal świat będzie funkcjonować jak ktoś nie będzie znał języka obcego. Jednak rozmowa dotyczy tego, by własnemu dziecku poszerzać możliwości a nie je ograniczać. 
    ograniczasz przez szkolny model nauki języka
    a także ograniczasz w innych dziedzinach, zabierając dziecku czas
  • Nauka języka w szkole ogranicza możliwości dziecka? Napiszesz w jaki sposób?
    Co do drugiego zdania, to nauka jako taka zabiera czas. 
  • Tak patrząc na jedno z moich dorosłych dzieci.
    Angielskiego uczyła się od przedszkola.
    Niemieckiego zaczęła jako nastolatka.
    Węgierskiego przez kilka miesięcy.
    Czeski studiuje drugi rok. 
    Najsłabiej zna węgierski. Trzy pozostałe na dość podobnym poziomie. Z angielskiego udziela korepetycji. 
    Szkolna nauka w podstawówce jest dużą strata czasu, a często i pieniędzy.
    Podziękowali 1Pioszo54
  • Dla mnie większą stratą czasu są lekcje religii, muzyki i wfu. 
  • edytowano listopada 2023
    Skatarzyna powiedział(a):
    Tak patrząc na jedno z moich dorosłych dzieci.
    Angielskiego uczyła się od przedszkola.
    Niemieckiego zaczęła jako nastolatka.
    Węgierskiego przez kilka miesięcy.
    Czeski studiuje drugi rok. 
    Najsłabiej zna węgierski. Trzy pozostałe na dość podobnym poziomie. Z angielskiego udziela korepetycji. 
    Szkolna nauka w podstawówce jest dużą strata czasu, a często i pieniędzy.
    podstawową wadą szkolnej nauki jest brak wewnętrznej motywacji,
    gdy natomiast fajne gry i filmy przyjmuje się z entuzjazmem,
    a gdy zostaną ograniczone, przez rodzica, do wersji oryginalnej,
    usiłuje się je zrozumieć
  • Skatarzyna powiedział(a):

    Szkolna nauka w podstawówce jest dużą strata czasu, a często i pieniędzy.
    zgadzam się całkowicie, nauka języka w szkołach to beznadzieja. Nauka języka powinna odbywać się bez książek i bez zeszytów.
  • M_Monia powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Dla mnie większą stratą czasu są lekcje religii, muzyki i wfu. 
    A mi zarzucałas że z Kościołem mam niewiele wspólnego. 
    Wierzące dzieci mają wiedzę z domu, zdeklarowani niewierzący mają okienka. A pozostali się nudzą w ławce. Słowem- każdy traci czas.
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • @Hamal rozumienie słuchanego języka i poprawne mówienie to tylko część umiejętności. Czytanie i pisanie są też ważne, a bez materiałów tego nie osiągniesz. 
  • Beta powiedział(a):
    @Hamal rozumienie słuchanego języka i poprawne mówienie to tylko część umiejętności. Czytanie i pisanie są też ważne, a bez materiałów tego nie osiągniesz. 
    to następny etap,
    materiałów jest przecież po kokardkę w internecie,
    na wszelkie tematy
  • edytowano listopada 2023
    M_Monia powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Dla mnie większą stratą czasu są lekcje religii, muzyki i wfu. 
    A mi zarzucałas że z Kościołem mam niewiele wspólnego. 
    Wierzący są b. często przeciw religii w szkołach, bo ich poziom jest dramatyczny
  • M_Monia powiedział(a):
    Beta strasznie mi wiele zarzucasz

    Wcześniej że klamie że uważam, że dla Ciebie bez względu na intencje dlaczego nie. 
    a w innych postach pisałaś że to jest każdego sprawa jak sobie wysoko zarzuci poprzeczkę (a ja sobie mogę mieć niżej) . Dla mnie poprzeczka tak wysoko jak ktoś tylko zechce jest równoznaczne z tym że intencje są właściwie nie ważne. 
    Często manipulujesz. 
    @M_Monia ale Ci się zebrało...nie bardzo rozumiem intencje i sens, ale trudno.
    Co do kłamstwa. Skoro napisałaś, że twierdzę coś i nie miałaś na to żadnego dowodu, to znaczy, że skłamałaś. I pisanie że Ty interperujesz białe jako czarne nie zmieni tego. 

    Bóg dał ludziom rozum i wolną wolę. Wszystkim ludziom. Nie zmusza nikogo do postępowania zgodnie z Jego wolą. 
  • edytowano listopada 2023
    Coralgol powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    Dla mnie większą stratą czasu są lekcje religii, muzyki i wfu. 
    A mi zarzucałas że z Kościołem mam niewiele wspólnego. 
    Wierzący są b. często przeciw religii w szkołach, bo ich poziom jest dramatyczny
    Wychowanie w wierze jest obowiązkiem rodzica, za który ponoszą odpowiedzialność. Religia w szkole kłóci się z tym. Bo jak rodzic ma ponosić odpowiedzialność za to czego dziecko nauczy się lub nie w szkole?

    Dopisek: gdy rodzic poważnie traktuje wiarę i swój obowiązek przekazania jej dzieciom, to dziecko w szkole niczego nowego się nie dowie. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Poza tym nadal interpretuje tak samo.

    Twój wybór, ale kłamstwa w prawdę tym nie zmienisz.
  • @Beta A ja uważam, że wychowanie jest dla rodziców, ale nie tylko oni ponoszą odpowiedzialność. Nauka religii w szkole może być ubogaceniem. 
  • @paulaarose teoretycznie tak, ale lekcje religii w obecnej formie nic nie wnoszą.
    Tak jak wf- ruch jest dzieciom potrzebny, ale czy realizacja tej potrzeby w formie lekcji w szkole jest właściwym rozwiązaniem? 
  • Oczywiście, że wf jest potrzebny! I to jak powietrze! W dzisiejszych czasach wręcz nie do przecenienia! 
    Mamy plagę nadwagi u dzieci, testy sprawnościowe, przesiewowe wyglądają coraz gorzej.
    Co z tego, że będziemy mieć świetnie wyedukowane społeczeństwo, jak w wieku 30 lat, będą jak schorowane staruszki.
  • Jakby poza szkołą dzieci nie miały możliwości się ruszać...
    Poza tym, skoro jest coraz gorzej, to znaczy że wf w szkole nie daje właściwych efektów. A czas zabiera.
    Podziękowali 1malagala
  • Czyli jak z angielskim w przeciętnej szkole- godziny są, ale efekt mizerny.
  • Jest jeszcze jeden problem z wf- oceny! To nie jest ruch dla zabawy czy dla zdrowia, tylko przedmiot zaliczany na ocenę.
  • Beta powiedział(a):
    Jakby poza szkołą dzieci nie miały możliwości się ruszać...
    Poza tym, skoro jest coraz gorzej, to znaczy że wf w szkole nie daje właściwych efektów. A czas zabiera.
    Chciałam zacytować
    Ruch to podstawa życia
    I nasza przestrzeń publiczna często nie nadaje się do jego uprawiania :( i znowu wchodzą zajęcia dodatkowe.
  • Tak, do tego oceny nie są za zaangażowanie czy umiejętności typu serwowanie piłką, tylko za sprawność. 
  • Ale przypuszczam, że lekcje wf są dla niektórych uczniów jedyną formą intensywniejszego ruchu, więc niech są. Lepiej zlikwidować zajęcia takie jak technika, bo w wielu szkołach to jest prowadzone bez sensu, nawet podręczników nie otwierają, tylko np. robią kanapki albo ludziki z odpadów. 
  • edytowano listopada 2023
    Co złego w robieniu kanapek? Są jeszcze takie szkoły, gdzie się robi kanapki? Akurat kanapki bardzo przydatne są.
  • W szkole dzieci mają przerwy, to one powinny być wykorzystywane na ruch.
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • edytowano listopada 2023
    Berenika powiedział(a):
    Co złego w robieniu kanapek? Są jeszcze takie szkoły, gdzie się robi kanapki? Akurat kanapki bardzo przydatne są.
    Kanapki każde dziecko umie robić, bo w domu sobie robi. Tak przypuszczam. Chociaż znałam dziewczynę, której mama robiła kanapki do szkoły nawet w szkole średniej.
    W każdym razie jest to prosta rzecz do nauczenia w domu. 
    Natomiast nie każde dziecko ma rodzica, który zna się na elektryce, elektronice, mechanice - czyli technice właśnie i na to właśnie powinny być te zajęcia, bo może akurat któreś dziecko odkryje, że je to interesuje i kręci. Starsze dzieci mogą np. uczyć się lutować. Nie każdy ojciec im to przekaże. 
    Męcząc te kanapki nie wzbudzamy nowych inżynierów. 
    Podziękowali 2Aga85 Beta
  • U nas w szkole były zajęcia techniczne o takim zakresie, ale dla chętnych. Drobne naprawy w szkole, dokręcanie śrub, lutowanie, rozkręcanie różnych sprzętów i zaglądanie do środka itp. Super sprawa! 
  • A każdy ma lutować i znać na mechanice?
  • Berenika powiedział(a):
    A każdy ma lutować i znać na mechanice?
    Nie każdy ma się znać, ale każde dziecko płci obojga powinno mieć szansę mieć z tym styczność, bo może akurat to będzie ich ścieżka. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.