Mój mąż tak samo, on poznaje mowy język i po tygodniu zaczyna mówić. Miał pracować w Belgii, uczył się tydzień francuskiego, minęło kilkanaście lat on to dalej pamięta i zagada po francusku do kogoś na wakacjach. Ja byłam we francuskiej klasie w liceum, moje koleżanki do Francji jechały się uczyć, znały płynnie francuski. Ja noga, ledwo zdawałam i tyle, że coś rozumiem czasami, podstawowe zwroty oczywiście tak... Angielski lepiej znam, bo jednak kontakt cały czas, filmy dużo dają. Ale że szwagrem nie pogadam, chociaż rozumiem co on mówi..
@Pioszo54. Jakie doświadczenie migrantów? Mam za granicą rodzinę i opowiadają o Polakach, którzy mimo lat spędzonych w danym kraju nie znają języka w stopniu pozwalającym na swobodną rozmowę, wyrażanie myśli.
urban legend
tak, zdarzają się ludzie, którzy słabo język chwytają, jednak są to wyjątki
cały świat funkcjonował przez dziesiątki tysięcy lat bez nauki języka,
I nadal świat będzie funkcjonować jak ktoś nie będzie znał języka obcego. Jednak rozmowa dotyczy tego, by własnemu dziecku poszerzać możliwości a nie je ograniczać.
ograniczasz przez szkolny model nauki języka a także ograniczasz w innych dziedzinach, zabierając dziecku czas
Tak patrząc na jedno z moich dorosłych dzieci. Angielskiego uczyła się od przedszkola. Niemieckiego zaczęła jako nastolatka. Węgierskiego przez kilka miesięcy. Czeski studiuje drugi rok. Najsłabiej zna węgierski. Trzy pozostałe na dość podobnym poziomie. Z angielskiego udziela korepetycji. Szkolna nauka w podstawówce jest dużą strata czasu, a często i pieniędzy.
Tak patrząc na jedno z moich dorosłych dzieci. Angielskiego uczyła się od przedszkola. Niemieckiego zaczęła jako nastolatka. Węgierskiego przez kilka miesięcy. Czeski studiuje drugi rok. Najsłabiej zna węgierski. Trzy pozostałe na dość podobnym poziomie. Z angielskiego udziela korepetycji. Szkolna nauka w podstawówce jest dużą strata czasu, a często i pieniędzy.
podstawową wadą szkolnej nauki jest brak wewnętrznej motywacji, gdy natomiast fajne gry i filmy przyjmuje się z entuzjazmem, a gdy zostaną ograniczone, przez rodzica, do wersji oryginalnej, usiłuje się je zrozumieć
@Hamal rozumienie słuchanego języka i poprawne mówienie to tylko część umiejętności. Czytanie i pisanie są też ważne, a bez materiałów tego nie osiągniesz.
@Hamal rozumienie słuchanego języka i poprawne mówienie to tylko część umiejętności. Czytanie i pisanie są też ważne, a bez materiałów tego nie osiągniesz.
to następny etap, materiałów jest przecież po kokardkę w internecie, na wszelkie tematy
Wcześniej że klamie że uważam, że dla Ciebie bez względu na intencje dlaczego nie. a w innych postach pisałaś że to jest każdego sprawa jak sobie wysoko zarzuci poprzeczkę (a ja sobie mogę mieć niżej) . Dla mnie poprzeczka tak wysoko jak ktoś tylko zechce jest równoznaczne z tym że intencje są właściwie nie ważne. Często manipulujesz.
@M_Monia ale Ci się zebrało...nie bardzo rozumiem intencje i sens, ale trudno. Co do kłamstwa. Skoro napisałaś, że twierdzę coś i nie miałaś na to żadnego dowodu, to znaczy, że skłamałaś. I pisanie że Ty interperujesz białe jako czarne nie zmieni tego.
Bóg dał ludziom rozum i wolną wolę. Wszystkim ludziom. Nie zmusza nikogo do postępowania zgodnie z Jego wolą.
Dla mnie większą stratą czasu są lekcje religii, muzyki i wfu.
A mi zarzucałas że z Kościołem mam niewiele wspólnego.
Wierzący są b. często przeciw religii w szkołach, bo ich poziom jest dramatyczny
Wychowanie w wierze jest obowiązkiem rodzica, za który ponoszą odpowiedzialność. Religia w szkole kłóci się z tym. Bo jak rodzic ma ponosić odpowiedzialność za to czego dziecko nauczy się lub nie w szkole?
Dopisek: gdy rodzic poważnie traktuje wiarę i swój obowiązek przekazania jej dzieciom, to dziecko w szkole niczego nowego się nie dowie.
@paulaarose teoretycznie tak, ale lekcje religii w obecnej formie nic nie wnoszą. Tak jak wf- ruch jest dzieciom potrzebny, ale czy realizacja tej potrzeby w formie lekcji w szkole jest właściwym rozwiązaniem?
Oczywiście, że wf jest potrzebny! I to jak powietrze! W dzisiejszych czasach wręcz nie do przecenienia! Mamy plagę nadwagi u dzieci, testy sprawnościowe, przesiewowe wyglądają coraz gorzej. Co z tego, że będziemy mieć świetnie wyedukowane społeczeństwo, jak w wieku 30 lat, będą jak schorowane staruszki.
Jakby poza szkołą dzieci nie miały możliwości się ruszać... Poza tym, skoro jest coraz gorzej, to znaczy że wf w szkole nie daje właściwych efektów. A czas zabiera.
Jakby poza szkołą dzieci nie miały możliwości się ruszać... Poza tym, skoro jest coraz gorzej, to znaczy że wf w szkole nie daje właściwych efektów. A czas zabiera.
Chciałam zacytować Ruch to podstawa życia I nasza przestrzeń publiczna często nie nadaje się do jego uprawiania i znowu wchodzą zajęcia dodatkowe.
Ale przypuszczam, że lekcje wf są dla niektórych uczniów jedyną formą intensywniejszego ruchu, więc niech są. Lepiej zlikwidować zajęcia takie jak technika, bo w wielu szkołach to jest prowadzone bez sensu, nawet podręczników nie otwierają, tylko np. robią kanapki albo ludziki z odpadów.
Co złego w robieniu kanapek? Są jeszcze takie szkoły, gdzie się robi kanapki? Akurat kanapki bardzo przydatne są.
Kanapki każde dziecko umie robić, bo w domu sobie robi. Tak przypuszczam. Chociaż znałam dziewczynę, której mama robiła kanapki do szkoły nawet w szkole średniej. W każdym razie jest to prosta rzecz do nauczenia w domu. Natomiast nie każde dziecko ma rodzica, który zna się na elektryce, elektronice, mechanice - czyli technice właśnie i na to właśnie powinny być te zajęcia, bo może akurat któreś dziecko odkryje, że je to interesuje i kręci. Starsze dzieci mogą np. uczyć się lutować. Nie każdy ojciec im to przekaże. Męcząc te kanapki nie wzbudzamy nowych inżynierów.
U nas w szkole były zajęcia techniczne o takim zakresie, ale dla chętnych. Drobne naprawy w szkole, dokręcanie śrub, lutowanie, rozkręcanie różnych sprzętów i zaglądanie do środka itp. Super sprawa!
Komentarz
tak, zdarzają się ludzie, którzy słabo język chwytają,
jednak są to wyjątki
a także ograniczasz w innych dziedzinach, zabierając dziecku czas
Co do drugiego zdania, to nauka jako taka zabiera czas.
Angielskiego uczyła się od przedszkola.
Niemieckiego zaczęła jako nastolatka.
Węgierskiego przez kilka miesięcy.
Czeski studiuje drugi rok.
Najsłabiej zna węgierski. Trzy pozostałe na dość podobnym poziomie. Z angielskiego udziela korepetycji.
Szkolna nauka w podstawówce jest dużą strata czasu, a często i pieniędzy.
gdy natomiast fajne gry i filmy przyjmuje się z entuzjazmem,
a gdy zostaną ograniczone, przez rodzica, do wersji oryginalnej,
usiłuje się je zrozumieć
materiałów jest przecież po kokardkę w internecie,
na wszelkie tematy
Co do kłamstwa. Skoro napisałaś, że twierdzę coś i nie miałaś na to żadnego dowodu, to znaczy, że skłamałaś. I pisanie że Ty interperujesz białe jako czarne nie zmieni tego.
Bóg dał ludziom rozum i wolną wolę. Wszystkim ludziom. Nie zmusza nikogo do postępowania zgodnie z Jego wolą.
Dopisek: gdy rodzic poważnie traktuje wiarę i swój obowiązek przekazania jej dzieciom, to dziecko w szkole niczego nowego się nie dowie.
Tak jak wf- ruch jest dzieciom potrzebny, ale czy realizacja tej potrzeby w formie lekcji w szkole jest właściwym rozwiązaniem?
Mamy plagę nadwagi u dzieci, testy sprawnościowe, przesiewowe wyglądają coraz gorzej.
Co z tego, że będziemy mieć świetnie wyedukowane społeczeństwo, jak w wieku 30 lat, będą jak schorowane staruszki.
Poza tym, skoro jest coraz gorzej, to znaczy że wf w szkole nie daje właściwych efektów. A czas zabiera.
Ruch to podstawa życia
I nasza przestrzeń publiczna często nie nadaje się do jego uprawiania i znowu wchodzą zajęcia dodatkowe.
W każdym razie jest to prosta rzecz do nauczenia w domu.
Natomiast nie każde dziecko ma rodzica, który zna się na elektryce, elektronice, mechanice - czyli technice właśnie i na to właśnie powinny być te zajęcia, bo może akurat któreś dziecko odkryje, że je to interesuje i kręci. Starsze dzieci mogą np. uczyć się lutować. Nie każdy ojciec im to przekaże.
Męcząc te kanapki nie wzbudzamy nowych inżynierów.