Uważam że temat jest bardzo ważny a my jakoś zapomnieliśmy o nim.
Chłop mówi jak jest i dlaczego są dopłaty.
Wiecie, gdzie w pomorskim kupić polską mąkę z polskiego ziarna ?
Sytuacja jest groźna dla naszego zdrowia skoro nie mamy zaufania do żywności sprzedawanej w Lidlu czy Biedronce.
Toksyn nie mam zamiaru dawać dzieciom, może inni mają na to wylane ale ja nie.
Komentarz
dzielą się namiarami na polskich producentów
wiedziałem że się odezwiesz w temacie, choć jeśli dopiero po 1 dniu od założenia wątku, to domyślam się że czujesz że masz rację tylko częściowo
Zgadzam się z tym, co ta rolniczka mówi, tylko że ja już straciłam nadzieję, że cokolwiek da się uratować. Polskie rolnictwo nie ma szans w starciu z wielkimi agroholdingami na Ukrainie.
Europejskich producentów trzeba wykończyć cenowo i "zielonym ładem". Wtedy będzie można bez przeszkód sprzedawać swoją chemiczną żywność.
Ale jestem pewien że gdyby rząd skupił jej produkty i to jeszcze po podwójnej cenie to siedziałaby cicho i klaskała. Tak to z rolnikami jest.
Oznaczenie podchodzenia żywności, nawet w bardzo szczegółowym zakresie, skąd każdy składnik, nic nie da, bo raz przepisy można obejść, jak i teraz się obchodzi, dwa - w przypadku żywności zwierzęcej ważne jest też, czym to zwierzę było karmione. Co z tego, że świnka z Polski, skoro karmiona paszami z niedozwolonymi u nas środkami.
Zresztą nawet jak klient będzie miał do każdej bułki czy kiełbasy książkę ze składem i krajem podchodzenia, paszami, dodatkami itp. to i tak większość wybierze tańsze.
Poza tym za chwilę nie będzie wyboru, bo tylko wielkoprzemysłowa żywność będzie na rynku, a zwykła tylko dla bogaczy.
I gdzie się to podziało? Cześć poszło na pasze i jemy to pośrednio w mięsie, mleku i jajkach. Resztę jemy bezpośrednio w mące - w pieczywie, makaronach, ciastkach, parówkach itp.
Nie mówiąc o innych produktach z Ukrainy, oleju, mleku. Niektóre mleczarnie wypowiadają umowy polskim rolnikom, bo mają tańszy surowiec z Ukrainy. Po co płacić 2 zł za litr, skoro można 50 gr.
Podobnie jajka czy proszek jajeczny. Tańszy. Co z tego , że kury karmione mieszanką pasz, hormonów, środków przeczyszczających i leków, żeby ta nioska przeżyła tyle, żeby się zwróciła.
Ale my za to mamy dobrostan. A za chwilę będziemy mieli opłaty od gazów cieplarnianych od ferm. To się nazywa uczciwa konkurencja.
Tej żywności napłynęło i napływa wciąż tak dużo, że bez sensu jest szukać list firm takich czy takich, bo to jest wszędzie.
Zboże na mąkę za 800 zł za tonę czy za 20 zł za tonę? Który młyn się nie skusił? Który zakład cukierniczy czy makaronowy się nie skusił na tańszą mąkę?
I bardzo dobrze, tańsza żywność - więcej pieniędzy nam zostaje - jesteśmy bogatsi i kupimy więcej innych fajnych towarów i usług.
dopiero teraz mówisz z sensem. Zamiast na granicę z Ukrainą rozwalcie traktorami Brukselę. Tylko że gdy UE wprowadzała limity na produkcję mleka i innych to jakoś rolnikom nie przeszkadzało, bo oczy świeciły się do dopłat. Trzeba było myśleć. Szczególnie przy urnie wyborczej.
Nie zastanawia cię, na co był zszedł człowiek od galarety z Nowej Dęby?
Sekcja zwłok nic nie wykazała, teraz mają być badania toksykologiczne. Ale wcale mnie nie zdziwi, jak one też nic nie wykażą, bo raczej nie będą obejmować szerokiego wachlarza preparatów od lat zakazanych u nas.
Te mleko z Ukrainy to nie jest od szczęśliwych krów, tylko od intensywnie eksploatowanych zwierząt z farm o tysiącach sztuk, które od urodzenia na oczy słońca nie widziały ani świeżego powietrza. Żyją w tym smrodzie i oparach amoniaku w wielkich oborach, 2-3 lata laktacji i pod nóż, bo wydajność spada. Wirówki komórek somatycznych to norma.
Problem polega na tym że dzięki taniej żywności z Ukrainy biedni mają co jeść, a Ty byś im zakazała. Czy to jest moralne tak na siłę doprowadzać ludzi do głodu?
Trzeba patrzeć długofalowo.
Nie uważasz, że jako kraj powinniśmy być samowystarczalni żywieniowo, a nie być na postronku, łasce i niełasce obcych?
Jeśli biednego nie stać na zdrową żywność to powinien mieć tanią alternatywę. W głowie się nie mieści że chcecie głodzić biednych ludzi.
A tak wogóle to ta nasza unijna żywność jest taka zdrowa ?
Jak pozwolimy na pseudojedzenie, to później za to zapłacimy w składkach , bo budżet państwa wyda więcej na leczenie.
Demografia kuleje, nie dość, że ludzi coraz mniej, to jeszcze , to jeszcze, ci, co będą, to się będą leczyć po tej taniej żywności, a nie pracować i płacić składki.
Bo czemu mają nie być?
Jakbyś był właścicielem holdingu rolno-spożywczego, jednego z kilkunastu na świecie, to też byś z kolegami ceny wywindował pod sufit. Ludzie zjeść muszą, zapłacić muszą.
gdyby była tania konkurencja to bym nie mógł windować pod sufit..., I właśnie dlatego chcesz tą tanią konkurencję zlikwidować. W głowie się nie mieści.
Zamiast walczyć z tymi którzy wymuszają na Tobie że Twoja produkcja jest droga, to chcesz głodzić biednych ludzi. Czyżby dopłaty do hektara przesłoniły Ci zdrowy rozsądek ?
Jak mamy jeść syf, to produkujmy go sami, po co import?
Rozsądnym rozwiązaniem jest duża liczba małych gospodarstw, które produkują na rynek dobrą żywność i nie degradują tak gleby i nie trują środowiska jak wielotysięczne przedsiębiorstwa rolne. Przy takiej rabunkowej gospodarce, jaką prowadzą duże gospodarstwa, to gleby się tak zdegradują, że za kilkadziesiąt lat będzie wielki problem z niedoborem żywności.
Oczywiście, że produkcja w mniejszych gospodarstwach jest droższa niż np. w takim holdingu co ma 450 000 ha. On sobie zamówi pociąg nawozów za cenę o wiele niższą, niż 100 hektarowy rolnik.
Tylko patrz długoterminowo.
Małe gospodarstwa - lepsza jakość żywności, lepsza jakość gleby, utrzymanie gleby dla przyszłych pokoleń, bioróżnorodność, różne odmiany zbóż, różne geny, jak przyjdzie jakąś zaraza na jedną odmianę pszenicy, to są inne odporne, samowystarczalność dla kraju, bezpieczeństwo dla kraju w razie wojny, kryzysu, polityki.
Wyłącznie wielkie holdingi - żywność najpierw tania, potem droga, kiepska, degradacja gleb, co po latach się odbije, zależność od kogoś z zewnątrz, ryzyko niedoborów żywności w razie politycznych zawirowań, czy chociażby zwykłego opóźnienia w łańcuchu dostaw albo jakieś światowej epidemii dla zbóż czy świń.