Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Strajk rolników

12346»

Komentarz

  • @Colargol - Np. przepada stypendium dla studenta, żaden socjal rolnika nie obejmie. Nawet jak wydzierżawi pole, dochód dalej liczony jest dla niego i dzierżawcy (podwójnie).
    Ma limit na odpisy paliwa. Jak tylko rolnik ma większe gospodarstwo, to opłaca się rozliczać inaczej niż na KRUSie.

    Różne zasady są po to, by skłócać ludzi. Dziel i rządź.

    Mojemu ojcu zabrakło do emerytury rolniczej 2 mies., bo rolnik nie wliczy sobie lat za naukę jak każdy inny, nawet nie w zawodzie (np. Ty doliczysz LO i studia 7 lat)- miał 5 lat technikum mechanizacji rolnictwa  200 km od domu, potem studia mechaniczne na politechnice 300 km od domu, też nie doliczy tego; co z tego, ze całe wakacje pracował przy najcięższej robocie przy żniwach.

    Mnie wyjdzie większa emerytura za bycie matką 4+ niż za pracę rolnika. Nie sumuje się praca najuboższych grup w różnych miejscach, jeśli jest realizowana częściowo, np. 20 lat pracy na polu+ bycie matką 4+ lub 8 lat na etacie.

    Rolnik nie sprzeda ziemi, bo to ojcowizna. Podchodzi do tego, jak do niezbywalnego obowiązku. Dlatego godzi się pracować jak na "śmieciówkach" i na b. niekorzystnych zasadach pobierać renty i emerytury.
    Podziękowali 3nowa Chaber Elf77
  • edytowano 8 marzec
    Jeśli się pracowało w różnych miejscach, i częściowo było na KRUS, częściowo na ZUS, to składki emerytalne z KRUS przepadają, jeśli się nie ma stażu 20 lat w KRUS. I nawet nie liczą się do okresów składkowych do emerytury z ZUS, jedynie jak komuś ZUSowskiego minimum brakuje, a tak to idą te lata w niebyt.

    Matka rolniczka może wcale nie dostać emerytury matczynej.
    Przyznanie emerytury matczynej jest decyzją uznaniową kierownika ZUS/KRUS i jest wyrównaniem do minimalnej emerytury dla tych matek 4+, które nie nazbierały swoich składek, i są zagrożone niedostatkiem.

    Jeśli matka-emerytka ma swoje, nawet małe gospodarstwo, które nie zapewnia utrzymania, albo jeśli mieszka w domu w gospodarstwie prowadzonym przez następcę, nawet jeśli prowadzą oddzielne gospodarstwa domowe, to kierownik ZUS/KRUS może uznać, że emerytura matczyna się nie należy.
    Jest niejako założenie, że to ten następca ma ją utrzymywać, choć w przypadku matek nie-rolniczek tego nie ma.
    Ale jeśli jest gospodarstwo, nawet kogoś innego, to kierownik weźmie sobie przelicznik dochodu z ha, policzy i uzna, że już ten wirtualny dochód z ha jej uzupełnia emeryturę.

    Podziękowali 2Eleonora Elf77
  • @Coralgol a jak nie pracujesz to Cie ZUS ściga i US? Bo wiesz jak rolnik nie uprawia roli dalej musi płacić. 
    Moja mama raka miała. Miała gospodarstwo rolne które dostała w spadku którego nikt nie uprawiał, ale wystarczyło że miała jeden dzień przerwy w umowie np umowa na pracę kończyła się 31 a nowa zawarto dopiero 2 bo 1 to niedziela i pyk już trzeba było zapłacić cały kwartalny KRUS, podatek rolny czy uprawiasz czy nie uprawiasz (bo jesteś pracownikiem na ZUS) płacisz. Ale nic, zwolniła ja pracodawczyni i przeszła na KRUS, została chwilę na KRUS i pech chciał że na raka zachorowała. Musiała stawać na komisję w KRUS, dostawała przez t lat rentę a potem weszła w wiek chroniony więc się KRUS wypial bo przecież świadczenie emerytalne się należy, okazało się że się nie należy bo gdyby to była renta z ZUS to się liczy, a że z KRUS to nie uznają. KRUS mimo odwoływania się powiedział jej że w KRUSie to musi być większa niepelnosprawnosc niż w ZUS (nawet na 1Gr) żeby dostać rentę z KRUS, i w zasadzie kazali jej pracować na gospodarstwie które wcześniej musiała zbyć żeby mogła na rencie być- no cóż pan z KRUS zaczął pokaslywac że nic nie poradzi że takie przepisy. 

    Podziękowali 1Elf77
  • W ogóle ta emerytura dla matek 4+ to nie jest emerytura tylko zasiłek, więc nie dolicza się do pracy (etat, KRUS), tylko ją zastępuje- to też b. niesprawiedliwe.

    Dochód rolnika z 1 ha w 2020 r. - 3819 zł rocznie
    Dochód rolnika z 1 ha w 2021r.- 3288  zł rocznie.
    Dochód ronika z 1 ha za 2022 r. - 5 549 zł rocznie.

    Skąd ten wzrost, jak rolnicy mają niesprzedane zboże?
  • Ten dochód z ha przeliczeniowego wziął się stąd, że budżet państwa musiał sobie przyoszczędzić , a taki wysoki przelicznik spowodował to, że mnóstwo rodzin wypadło ze świadczeń rodzinnych i innych świadczeń, studenci odpadli że stypendiów, więc w skali kraju duża oszczędność.
    Podziękowali 3Pioszo54 Elf77 Eleonora
  • edytowano 8 marzec
    Kiedy przedsiębiorca lub pracownik etatowy na ZUS zachoruje/ma wypadek, jest niezdolny do pracy i chce przejść na rentę, to po prostu przechodzi.  Nie musi sprzedawać swojej firmy, pozbywać się majątku, sprzedawać mieszkania. A rolnik chcąc dostać rentę musi. Do niedawna tak samo było z emeryturą. Tymczasem rencista z ZUS nie musi sprzedawać swojego, nieraz budowlanego przez pokolenia majątku, żeby dostać należne świadczenie. 
    Podziękowali 2Elf77 Leli
  • Sprzedaż wymusi to zbyt niska emerytura. Polacy pracowali przez 20-30-40 lat i dostana głodowe emerytury. Człowiek musi dożyć do śmierci więc ludzie będą zmuszeni do odwróconej hipoteki.

    Za pieniądze z UE będą powstawać darmowe domy dla emigrantów i wysoki socjal.
    Mówmy o faktach a nie klepmy się po pleckach, że będzie fajnie
  • edytowano 8 marzec
    Do tego spadająca dzietność przełoży się na to, że coraz mniej osób będzie się dorzucać do piramidy finansowej zwanej ZUSem, więc będzie im zabierane dużo dużo więcej, bo trzeba będzie utrzymać powiększające się rzesze naszych emerytów i napływowych socjalobiorców.

    Podniesienie wieku emerytalnego nic nie da, bo ludzie w pewnym wieku już nie są w stanie pracować wydajnie i sprawnie, a pracodawcy nie chcą zatrudniać trzęsących się schorowanych dziadków, tylko ludzi, którzy będą wykonywać swoją pracę sprawnie i szybko. 





    Obejrzyjcie sobie, od minuty 14:10.
    Podziękowali 2nowa Elf77
  • edytowano 11 marzec
    Coralgol powiedział(a):
    UE nie narzuca przepisów, Polska je negocjuje i ma na ich kształt b. duży wpływ jako jeden z większych krajów, dodatkowo posiadając komisarza ds rolnictwa. 
    Jak to nie narzuca? Jak przegłosowane na szczeblu europejskim, to nie można nie wdrożyć. Coś tam możemy ponegocjować, jak np. okrywa z 100% na 80%, ale w większości to tylko możemy uszczegółowić na poziomie krajowym, co nasi urzędnicy nader gorliwie czynią, np. dali okres okrywy na zimę, i to już od listopada, podczas gdy na szczeblu unijnym mowa tylko o "newralgicznych okresach".

    A komisarz rolnictwa nie zna się ani na rolnictwie, ani na matematyce (to on zapowiadał walkę o podniesienie dopłat do średniej), ani na przepisach. 

    Ostatnio błysnął: 
    każdy rolnik może wyrzucić Zielony Ład "do kosza", bo wystarczy nie złożyć wniosku o dopłaty bezpośrednie, żeby nie podlegać żadnym rygorom.

    Przekładowo te terminy wywożenia obornika wynikają z Programu azotowego i trzeba ich przestrzegać, niezależnie od tego, czy się bierze dopłaty, czy nie. 
    Cześć zasad jest w przepisach dot. dopłat, część jest w innych ustawach i rozporządzeniach , i zrezygnowanie z dopłat w żaden sposób nie zwolni z ich przestrzegania.

    Poza tym zrezygnowanie z dopłat jeszcze bardziej pogorszy sytuację polskiego rolnictwa, ale komisarza nie bardzo to obchodzi. Naprawdę to właściwy człowiek na właściwym miejscu.

    Dopłaty są smyczą na rolnika, bo od nich zależą inne środki, np. te nieszczęsne zeszłoroczne dopłaty do zbóż. Dostali tylko ci, którzy składali wnioski o dopłaty. Mimo, że straty również niezależni rolnicy.
    Podobnie jeśli wystąpi jakaś klęska żywiołowa, susza czy huragany, to pomoc otrzymują tylko ci, co są w systemie dopłat unijnych. A jeśli już pomoc klęskowa jest, to powinna być dla każdego poszkodowanego rolnika na równych zasadach. 

    Można unieść się honorem i nie brać dopłat, ale w ten sposób nikomu się nie zaszkodzi, jak tylko sobie, bo się będzie mieć większe koszty i będzie się mniej konkurencyjnym w stosunku do innych.
  • Dopłaty dla małych gospodarstw pokrywają KRUS i podatek rolny - nie jest to jakaś ogromna suma. Co dostaną, muszą oddać państwu w podatkach. Średnie gospodarstwo w Polsce to 11,32 ha. W woj. mazowieckim jeszcze mniej 8,9 ha.
    Jak doliczymy tych, co mają po 300 ha, to wychodzi, że większość to b. niewielkie gospodarstwa prowadzone ekstensywnie, z nie tak zniszczoną glebą jak w UE.
    One są bardziej ekologiczne same z siebie, ale paradoksalnie nie spełniają unijnych warunków bycia "eko".
    Już sobie wyobrażam starych rolników latających na pole ze smartfonami i cykających te zdjęcia geotagowalne. Oni mogą wcale nie mieć smartfonów i mieć za grube palce od ciężkiej pracy, by je obsłużyć, muszą mieć klawiszowce. A może nie ma wcale zasięgu sieci na ich polu.

  • Co do gospodarstw ekologicznych. Zielony ład zakłada, że 25% gruntów rolnych ma być gospodarstwami ekologicznymi. Ciekawe jak my jako kraj ten wskaźnik osiągniemy do 2030 roku, skoro teraz mamy ok. 5%., a jest już rok 2024.
  • edytowano 11 marzec
    "Po zmianach i wycofaniu się Komisji Europejskiej z obowiązku ugorowania 4 proc. gruntów Zielony Ład jest do zaakceptowania przez rolników - mówił w środę w Studiu PAP minister rolnictwa Czesław Siekierski."

    Nie ma obowiązku ugorowania 4% gruntów, o czym kto jak kto, ale minister rolnictwa powinien wiedzieć.
    Jest obowiązek przeznaczenia 4% lub 3% gruntów na obszary nieprodukcyjne. Do gruntów nieprodukcyjnych wliczają się ugory, ale też rowy melioracyjne, oczka wodne, drzewa, krzaki, miedze śródpolne. Dla małych gospodarstw obszary nieprodukcyjne nie muszą być problemem. Przykładowo u mnie samych rowów i krzaków wystarcza, żeby złapać wskaźnik. Dla większych gospodarstw jest to dużo bardziej utrudnione, ale tak czy tak, to nie jest sednem protestów. 

    Największym problemem jest nieuczciwa konkurencja i napływ taniej wyprodukowanych towarów z Ukrainy i innych krajów. A rząd mówi, że ograniczenia byłyby "bolesne" i że zwiększą kontrole i uszczelnią tranzyt. Ta. 
  • edytowano 11 marzec
    W tej chwili poziom CO2 to 0,04% składu atmosfery. Według niepewnych danych z lat 70tych było to 0,03% Jeśli poziom spadnie do 0,02% rośliny będą miały problem z wegetacją.
    Szaleństwo trwa.

    "do zaakceptowania" - wolałbym, aby wypowiedzieli się rolnicy.

    Przy okazji protestów można by przetestować jak działa demokracja bezpośrednia czyli bez pośredników. Na forach społecznościowych w jakiejś grupie rolnicy mogliby się dogadywać i dyskutować i określać swoje cele. Tożsamość członków grupy da się jednoznacznie określić.
    Leśne dziadki nie miałyby wpływu na to co rolnicy postanawiają. Przekaz medialny już by nie deformował tego co rolnicy maja do powiedzenia.
  • To ugorowanie - to od 10 ha? Większości gospodarstw nie będzie dotyczyć.

    Wydaje mi się najtrudniejsze - dokumentowanie fotograficzne. Zaczynasz pracę, a tu zmieniają się warunki pogodowe, ale procedura unijna wymaga, by dalej ciągnąć ją bez sensu.

  • Od 10 ha ornych, a więc nie będą się musieli martwić "papierowi rolnicy", którzy mają po 1 ha ziemi, żeby płacić KRUS, taksówkarze itp. ; dziadki, którzy większość gospodarstwa sprzedali i zostawili sobie dom i trochę ziemi na dożycie; dwuzawodowcy, którzy pracują na etat i z sentymentu ciągną "hobby farm". 
    Średnia wielkość gospodarstwa nie daje pełnego obrazu, jak to średnia.
  • "Według danych spisu rolnego w 2020 roku w Polsce było ponad 1,3 mln gospodarstw rolnych, spośród których ponad połowa z nich, (661 tys., tj. 50,2 %) nie przekraczała powierzchni 5 ha, a prawie trzy czwarte (950 tys., tj. 72 %) miało powierzchnię nie większą niż 10 ha. Gospodarstwa do 5 ha użytkowały ok. 1,7 mln ha gruntów rolnych czyli około 12 % wszystkich gruntów rolnych, a gospodarstwa do 10 ha użytkowały ok. 3,7 mln ha, tj. ok. jedną czwartą wszystkich gruntów."

    1/4 gospodarstw dużych ma 3/4 gruntów rolnych.
  • Trzeba odwrócić oścień prawa ! Trzeba żądać służebności ziemi wielkich gospodarstw zagranicznych w Polsce. Co to znaczy ? Państwo określa co i w jaki sposób mogą sadzić i hodować i za ile sprzedawać oraz komu im wolno sprzedawać.
  • Ta informacja mówi o co tak naprawdę chodzi.


    Gdyby chodziło o minimalizacje emisji CO2 to najpierw niszczono by rośliny żyjące dziko. Tymczasem chcą zakazu hodowli własnych roślinek przy domu czyli chodzi o władze i zakaz wszystkiego.
    Podziękowali 1Elf77
  • Na razie nikt nie zakazuje.

    W tych konkretnie badaniach wykazano, że przydomowa czy w ogródkach miejskich uprawa warzyw generuje duży ślad węglowy ze względu na materiały budowlane używane do tej uprawy, głównie deski do budowy podwyższonych grządek, pergoli, szop na narzędzia. W wielusethektarowych gospodarstwach nie buduje się grządek, tylko uprawia w polu, stąd takie wyniki im wyszły. 
    W zasadzie jak się postawi jakąś tezę, to zawsze można tak ustawić badania i tak zinterpretować wyniki, żeby teza się potwierdziła.
    Podziękowali 2Biznes Info Avq
  • Dokładnie.

    Nasz firmowy prawnik, kiedyś źle zrozumiał co chciała dyrekcja i na drugi dzień przyniósł uzasadnienie nie w tą stronę która powinna być.
    Gdy się dowiedział że miał przeciwną tezę uzasadnić to poprosił tylko o pół godziny. :D
    Podziękowali 3Chaber Biznes Info Avq
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.