Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Czy mamy prawo kłamać by obronić niewinnego od śmierci?

1235»

Komentarz

  • [cite] Brawario:[/cite]
    [cite] Kresowianka:[/cite]
    [cite] Brawario:[/cite]
    [cite] Kresowianka:[/cite]Zastanawia mnie jedno.. czy w przypadku kłamstwa w obronie niewinnego (wydanie fałszywych papierów, skłamanie, że go nie widzieliśmy - w momencie gdy go ukrywamy, podanie złej wskazówki dla morderców szukających niewinnego zbiega itd...) nie działa zasada podwójnego skutku...
    Zasada podwójnego skutku ma zastosowanie tylko w odniesieniu do czynów, które albo są dobre, albo obojętne moralnie. Nie ma ona zastosowania do czynów, które są same w sobie złe, a takim jest np. kłamstwo.


    a usunięcie dziecka w celu ratowania życia matki (ciąża pozamaciczna)?
    W tym przypadku usprawiedliwia się to twierdzeniem, iż wyjmowanie dziecka z łożyskiem (może się mylę, ale chyba jest to jedna z metod stosowana w takiej sytuacji) nie polega na bezpośrednim i aktywnym zabijaniu nienarodzonego dziecka.
    Sprawa by była jasna, gdyby w celu ratowania życia matki w ciąży pozamacicznej, lekarz brał swe narzędzia i wyrywał dziecię po kawałku z łona matki vel je wyssysał.

    Bzdura. W takiej sytuacji i jedno i drugie jest zabiciem dziecka (no chyba nie twierdzisz, że dziecko wyjęte wraz z łożyskiem przeżyje?).

    W przypadku, gdy w trakcie ciąży jest zagrożone zdrowie lub/i życie matki lekarz ma obowiązek zrobić wszystko żeby uratować matkę, nawet, jeśli może spowodować to śmierć dziecka, to znaczy: celem wszelkich zabiegów ma być zdrowie matki a nie śmierć dziecka. Jeśli natomiast te zabiegi spowodują śmierć dziecka to niestety, nie to było celem. Czyli: ratowanie matki jest działaniem dobrym, natomiast śmierć dziecka jest niezamierzonym złym efektem.

    "Nie wiem co bym uczynił w takich sytuacjach. Wiem jednak, co powinienem uczynić w takich sytuacjach i że nawet w tak ekstremalnych okolicznościach Pan Bóg dałby mi możliwość zrobienia dobrze, a więc odmowy popełniania zła w imię uczynienia dobra. "

    Ja powiem tak: w takiej sytuacji skłoniłabym się do wyparcia się wiary, ponieważ nie zrobiłabym tego zupełnie dobrowolnie - różnorodny przymus i strach zmniejszałby dobrowolność za czyn praktycznie do zera. A mimo że zasada o podwójnym skutku nie miałaby wtedy zastosowania to jednak życie dziesiątek czy setek osób jest dla mnie motywem dla którego warto popełnić uczynek bardzo wątpliwy moralnie (zły ale ze zminimalizowaną dobrowolnością). Może mam słabą wiarę, ale jednak nie byłabym w stanie wziąć tego wszystkiego na swoje sumienie.
  • A co do Rahab: jej kłamstwo nie było moralnie dobre ale gdyby nie skłamała i jej gościnność i najlepsze zamiary do niczego by się nie przydały.
  • [cite] Gavia:[/cite]

    Ja powiem tak: w takiej sytuacji skłoniłabym się do wyparcia się wiary, ponieważ nie zrobiłabym tego zupełnie dobrowolnie - różnorodny przymus i strach zmniejszałby dobrowolność za czyn praktycznie do zera. A mimo że zasada o podwójnym skutku nie miałaby wtedy zastosowania to jednak życie dziesiątek czy setek osób jest dla mnie motywem dla którego warto popełnić uczynek bardzo wątpliwy moralnie (zły ale ze zminimalizowaną dobrowolnością). Może mam słabą wiarę, ale jednak nie byłabym w stanie wziąć tego wszystkiego na swoje sumienie.

    Pozwolisz, że wkleję dłuższą wypowiedź na ów temat:

    Tak jak istnieje hierarchia cnót, tak również mamy do czynienia z hierarchię grzechów. Inaczej mówiąc: nie każdy grzech jest równy w swej ohydzie. Morderstwo niewinnego jest np. cięższym grzechem, aniżeli cudzołóstwo czy homoseksualizm. Podobnie kłamstwo jest bardzo małym grzechem w porównaniu z mordem, cudzołóstwem czy sodomią. Czy nie jest więc dozwolone, by poświęcić jeden z mniejszych Bożych zakazów na rzecz niedopuszczenia do złamania większej z negatywnych zasad moralnych? Czy np. nie kłamiąc lub nie cudzołożąc w celu ratowania życia niewinnych, nie stajemy się przez to winni morderstwa na nich popełnianego?
    Przytoczone wyżej rozumowanie może wydawać się ważnym argumentem przeciw nauce katolickiej. Idąc zgodnie z podanym wyżej rozumowaniem moglibyśmy jednak zadać następującego rodzaju pytania: Czy 22 ugandyjskich chrześcijan wolących umrzeć, niż dopuścić się homoseksualizmu, powinniśmy zwać samobójcami i współwinnymi grzechu morderstwa (popełnionego na własnych osobach)? Wszak wiedzieli oni, iż w razie odmowy spotka ich śmierć. Większym złem od homoseksualizmu jest morderstwo i samobójstwo. Idąc więc śladem rozumowania przytoczonego w tym punkcie winniśmy uznać, iż owi ugandyjscy chrześcijanie poprzez odmowę spełniania homoseksualnych zachcianek swego władcy dopuścili się samobójstwa i przyczynili się do grzechu morderstwa, który został popełniony na ich osobach. Gdyby krwawe prześladowania dotknęły nie tylko ich samych, ale jeszcze ich bliskich, musielibyśmy im zarzucić również odpowiedzialność za mord na nich popełniony.
    Nie tędy droga. To, iż w imię ocalenia choćby wielkiego dobra i ustrzeżenia się większego zła, nie godzimy się popełnić choćby najmniejszego z grzechów nie oznacza wcale, iż zachęcamy lub pomagamy innym w deptaniu Bożych praw. Ostatecznie rzecz biorąc, nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich konsekwencji naszych zachowań. Zło, które uczynimy w imię wyższego dobra, często wcale nie skutkuje osiągnięciem dobrych rezultatów. Podobnie, nasza odmowa uczestniczenia w złych uczynkach, wbrew wszelkim ludzkim rachunkom, może zaowocować tym, iż zło, które chcieliśmy zwalczać przez nieprawość, zostanie pokonane przez moc dobra. Warto przypomnieć sobie w tym kontekście i zastanowić się nad głębszym znaczeniem tradycyjnego powiedzenia: "Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi".
    Musimy pamiętać o tych ewangelicznych przestrogach: "Nie może dobre drzewo rodzić złych owoców ani też drzewo złe dobrych owoców rodzić " (Mt 7, 18); "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12, 21). Choć co innego może nam się wydawać, to w rzeczywistości nie da się pokonać jednej nieprawości drugą nieprawością. Wszelkie sukcesy w tej mierze mogą być tylko krótkotrwałe i pozorne. Z kolei, sprzeciw wobec najmniejszego zła, nawet jeśli nie zdoła zapobiec w danej chwili większemu złu, tak naprawdę ostatecznie zwycięży. Boża logika nie zawsze pokrywa się z ludzkim sposobem myślenia. Wedle czyste racjonalnych kryteriów, czymś całkowicie uprawnionym wydaje się tzw. patriotyczna prostytucja (czyli np. cudzołożenie w celu wydobycia ważnych informacji mających kraj przed niebezpieczeństwem). Zaufanie do Pana Boga nakazuje nam jednak wierzyć, iż jeżeli jest to zgodne z nadprzyrodzoną Opatrznością, to kraj jest zostanie ocalony, bez uciekania się do tego typu niemoralnych środków. A przeciwnie zaś, ratowanie ojczyzny poprzez cudzołóstwo czy mordowanie niewinnych, tak naprawdę zaowocuje jeszcze większym złem, niż to, które chcemy za pomocą takich nieprawości, oddalić od naszego kraju. Konkretnym przykładem starcia na linii Bożą vs. czysto ludzka logika może być świadectwo postępowania pierwszych chrześcijan. Ludzie ci, byli mordowani w razie odmowy czczenia bożków i zaparcia się Jezusa. Wedle czysto ludzkiej logiki, ich postawa w tej sprawie wydawała się całkowicie nieracjonalna. Stosując myślenie sytuacjonistów moglibyśmy nawet oskarżyć starożytnych chrześcijan wręcz o popieranie większego zła. Na krótką metę bowiem, pójście na śmierć, jawiło się jako bezsensowne odbieranie sobie możliwości wpływania na ówczesne pogańskie społeczeństwo. Któż będzie bowiem głosił imię Jezusa poganom, jeśli wszyscy chrześcijanie zostaną wymordowani? Czy mniejszym złem w tej sytuacji, nie byłoby dokonanie "drobnego" i "symbolicznego" gestu bałwochwalstwa (np. sypnąć trochę kadzidła przed wizerunkiem cezara), by w ten sposób ocalić swe życie i móc dalej szerzyć chrześcijaństwo w otoczeniu? Większość pierwszych chrześcijan wierzyła jednak w to, iż od Bożych zakazów nie ma żadnych wyjątków, a pójście na kompromisy w tej kwestii tak naprawdę niczego dobrego nie przyniesie, a jedynie pogłębi i wzmocni zło. I właśnie dzięki ich heroicznej wierze Europa przestała być pogańska, a stała się chrześcijańska. Można być za to pewnym, że gdyby kierowali oni się czysto racjonalną kalkulacją zysków i strat, to zachowując w ten sposób życie, doprowadziliby bardzo szybko do całkowitego zaniku chrześcijaństwa. O ile bowiem "krew męczenników jest nasieniem chrześcijan" o tyle niemoralność jest ich mordercą. Świadomość kompromisów ze złem bałwochwalstwa ciążyła by zarówno na chrześcijanach, jak i byłaby potężnym antyświadectwem dla pogan. Zło za pomocą którego pragnęłoby się ocalić dobro, szybko przeważyłoby więc i zaczęło dominować. Chrześcijanie szybko straciliby wiarę, a poganie zostaliby tylko umocnieni w swych przesądach i błędnych wierzeniach.
    Absolutna nienaruszalność Bożych zakazów nie oznacza jednak, iż w obliczu nieprawości mamy się jedynie modlić, pościć i apelować do sumienia złoczyńców. Choć są to najskuteczniejsze metody, to z pewnością ze złem moralnym można walczyć jeszcze na wiele innych sposobów. Żadna z metod walki z nieprawością nie może być jednak ze swej istoty zła. Wówczas to bowiem próbujemy zwalczyć jedną nieprawość poprzez drugą (choćby mniejszą), co prowadzi nas do ślepej uliczki.
    W sytuacjach ekstremalnych, gdy wydaje się nam, iż jedynym sposobem na uniknięcie większego zła lub osiągnięcie większego dobra, jest uczynienie mniejszego zła, pozostaje nam tylko modlitwa i heroiczna ufność w Bożą opatrzność. Posłuszeństwo Bogu jest wartością o wiele bardziej cenną niż największe doczesne dobra i pomyślność. Musimy ufać, iż jeśli spodoba się to Wszechmocnemu, to wybawi nas, naszych bliskich i ludzi, których chcemy chronić, z największej opresji, bez uciekania się z naszej strony do jakiejkolwiek nieprawości.
    Pismo święte i historia Chrześcijaństwa zna wiele takich wypadków. Heroiczna wiara i zaufanie Wszechmogącemu sprawiły, iż Daniel zamknął paszczę groźnym lwom (Dn 6); uczyniły ogień łagodnym dla trzech młodzieńców (Dn 3); pozwoliły Mojżeszowi uczynić mur z wody pośrodku Morza Czerwonego (Wj 14, 22); wybawiły czystą Zuzannę od śmierci (Dn 13, 22 - 23); sprawiły, iż Piotr odważył się chodzić po wodzie (Mt 14, 29); bezbronny Dawid pokonał potężnego Goliata (1 Sm 17); zaś Jozue zatrzymał słońce i księżyc w ich wędrówce (Joz 10, 13).
    Z drugiej strony Pan Bóg nie musi nas i osoby powierzone naszej pieczy wybawiać z każdej opresji i niebezpieczeństwa. Wówczas to winniśmy z pokorą i ufnością w Bożą opatrzność przyjąć każde nieszczęście, jakie nas spotka. Próba ratowania siebie i innych za pomocą czynów wewnętrznie złych jest dowodem braku całkowitego powierzenia się Opatrzności oraz przyznaniem de facto racji przeświadczeniu, iż wartości doczesne są najwyższe i najcenniejsze. Tradycyjna postawa chrześcijańska uważa zaś, iż najmniejszy zły czyn jest gorszy od największych doczesnych zniszczeń i katastrof.
    Nie wolno wreszcie zapominać, iż stawianie sprawy w zarysowany wyżej sposób, a więc: "odmowa dokonania jednego zła może uczynić nas odpowiedzialnymi za jeszcze większe zło" czyni bezsensowną naukę Kościoła. Mówi ona wszak, że zachowanie Prawa Bożego nigdy nie jest niemożliwe, a także, że nie ma sposobu by odebrać człowiekowi możliwość powstrzymania się od zła (por. "Veritatis Splendor", n. 52, 102). Gdyby zaś, człowiek nie popełniając np. cudzołóstwa, stawałby się w ten sposób uczestnikiem morderstwa niewinnego, oznaczałoby to ni mniej, ni więcej, a stwierdzenie, iż w pewnych wypadkach zachowanie Prawa Bożego nie jest możliwe i czasami nie istnieje inny wybór, jak dokonanie jakiejś nieprawości.
  • [cite] Gavia:[/cite]A co do Rahab: jej kłamstwo nie było moralnie dobre ale gdyby nie skłamała i jej gościnność i najlepsze zamiary do niczego by się nie przydały.
    Tego nie wiemy. A może Bóg by wybawił Hebrajczyków od śmierci bez kłamstwa Rahab? Nie jesteśmy panami sytuacji w sensie absolutnym. Człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi...
  • [cite] Gavia:[/cite]
    [cite] Brawario:[/cite]
    [cite] Kresowianka:[/cite]
    [cite] Brawario:[/cite]
    [cite] Kresowianka:[/cite]Zastanawia mnie jedno.. czy w przypadku kłamstwa w obronie niewinnego (wydanie fałszywych papierów, skłamanie, że go nie widzieliśmy - w momencie gdy go ukrywamy, podanie złej wskazówki dla morderców szukających niewinnego zbiega itd...) nie działa zasada podwójnego skutku...
    Zasada podwójnego skutku ma zastosowanie tylko w odniesieniu do czynów, które albo są dobre, albo obojętne moralnie. Nie ma ona zastosowania do czynów, które są same w sobie złe, a takim jest np. kłamstwo.


    a usunięcie dziecka w celu ratowania życia matki (ciąża pozamaciczna)?
    W tym przypadku usprawiedliwia się to twierdzeniem, iż wyjmowanie dziecka z łożyskiem (może się mylę, ale chyba jest to jedna z metod stosowana w takiej sytuacji) nie polega na bezpośrednim i aktywnym zabijaniu nienarodzonego dziecka.
    Sprawa by była jasna, gdyby w celu ratowania życia matki w ciąży pozamacicznej, lekarz brał swe narzędzia i wyrywał dziecię po kawałku z łona matki vel je wyssysał.

    Bzdura. W takiej sytuacji i jedno i drugie jest zabiciem dziecka (no chyba nie twierdzisz, że dziecko wyjęte wraz z łożyskiem przeżyje?).

    W przypadku, gdy w trakcie ciąży jest zagrożone zdrowie lub/i życie matki lekarz ma obowiązek zrobić wszystko żeby uratować matkę, nawet, jeśli może spowodować to śmierć dziecka, to znaczy: celem wszelkich zabiegów ma być zdrowie matki a nie śmierć dziecka. Jeśli natomiast te zabiegi spowodują śmierć dziecka to niestety, nie to było celem. Czyli: ratowanie matki jest działaniem dobrym, natomiast śmierć dziecka jest niezamierzonym złym efektem.
    Właśnie o to chodzi, że nie zmierza się w takim wypadku do śmierci dziecka w sposób zamierzony i bezpośredni, a zatem owo działanie nie jest bezpośrednim morderstwem niewinnego. To rozumowanie ma swoje braki (jeśli chodzi o konkretny przypadek ciąży pozamacicznej), jednak wyjęcie dziecka wraz z łożyskiem trudno jest postawić na równi z wzięciem noża, szczypców czy wysysarki i poćwiartowaniem bądź wyssaniem ciałka nienarodzonego dziecięcia. Do końca nie jestem jednak pewien, jak moralnie ocenić wyjmowanie dziecka wraz z łożyskiem, być może twierdzenie części katolickich moralistów o tym, iż działanie to nie jest bezpośrednim morderstwem nienarodzonego jest trochę naciągane. Nie mam w tej sprawie na 100 procent wyrobionego zdania.
  • [cite] Brawario:[/cite]
    [cite] Gavia:[/cite]A co do Rahab: jej kłamstwo nie było moralnie dobre ale gdyby nie skłamała i jej gościnność i najlepsze zamiary do niczego by się nie przydały.
    Tego nie wiemy. A może Bóg by wybawił Hebrajczyków od śmierci bez kłamstwa Rahab? Nie jesteśmy panami sytuacji w sensie absolutnym. Człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi...
    Pewnie że "nie wiemy" i "a może by", ale skoro Rahab została postawiona przed sytuacją w której bezpośrednio od jej wyboru zależało życie lub śmierć tych ludzi to podjęła decyzję żeby ich uratować i dlatego skłamała. To że Bóg mógłby interweniować nie zmienia prostej logiki tego, że dzięki temu że Rahab skłamała zwiadowcy zostali ocaleni.

    Tak samo gdyby mi terrorysta groził wysadzeniem samolotu nie liczyłabym na cudowne wybawienie tych ludzi przez Boga ale zastanowiłabym się co ja mogę zrobić żeby ich uratować (to, oczywiście tylko pewien model hipotetycznej sytuacji, w rzeczywistości wierzenie na słowo terroryście pewnie i tak nie miałoby większego sensu).

    A co do "aborcji" w takiej sytuacji - ujmując to wprost: jedyna różnica jaką widzę między tymi sposobami to różnica estetyczna bo efekt jest ten sam. I oczywiście, że to tłumaczenie jest naciągane. To tak, jakby powiedzieć: bardziej moralnie jest kogoś udusić niż poćwiartować maczetą bo dusząc nie uszkadza się ciała. Ale jakie to ma znaczenie poza estetyką?

    I jeden i drugi opisywany sposób jest bezpośrednią przyczyną śmierci dziecka, ale nie jest to w sensie moralnym aborcja bo celem jest ZDROWIE MATKI (którego inaczej nie można uratować) a nie POZBYCIE SIĘ DZIECKA. W każdym razie ja tak to rozumiem. W przeciwnym wypadku - gdyby uznać to za grzech - narażałoby się na śmierć matkę i skazywało na nią dziecko (w przypadku ciąży pozamacicznej. o ile wiem, i tak ciąża kończy się poronieniem).
  • Gavia - chodzi Ci o zdrowie czy życie matki?
  • Wiesz co Brawario, jak ten wątek czytam, to jedno mi przychodzi do głowy - czego mnie od dziecka uczono - że po śmierci, na sądzie Pan Bóg będzie nas sądził z miłości i wszystko co uczyniliśmy, w tym aspekcie oceni - czy było to uczynione z miłości, czy z innych powodów; nie będzie to sąd z wypełniania przepisów...
  • ...dlatego nie przejmowałbym się okłamywaniem SS-manów, czy waleniem w łeb gwałciciela
  • Temat ciąży pozamacicznej został dobrze rozpracowany w tym wątku:
    http://wielodzietni.org/comments.php?DiscussionID=9769&page=1
  • [cite] Wandeal:[/cite]...dlatego nie przejmowałbym się okłamywaniem SS-manów, czy waleniem w łeb gwałciciela
    Akurat jeśli chodzi o "walenie w głowę gwałciciela" to jest to jak najbardziej moralnie dozwolone. Używanie siły fizycznej przeciw niesprawiedliwej agresji jest dobrem a nie złem.
    [cite] Wandeal:[/cite]Wiesz co Brawario, jak ten wątek czytam, to jedno mi przychodzi do głowy - czego mnie od dziecka uczono - że po śmierci, na sądzie Pan Bóg będzie nas sądził z miłości i wszystko co uczyniliśmy, w tym aspekcie oceni - czy było to uczynione z miłości, czy z innych powodów; nie będzie to sąd z wypełniania przepisów...
    Rozdzielanie miłości do Boga i bliźniego od posłuszeństwa innym konkretnym przykazaniom to nie jest dobra postawa. Wklejam dłuższą wypowiedź na ów temat:

    Kochaj i czyń co chcesz?

    Sympatycy etyki sytuacyjnej nierzadko oskarżają katolicką naukę moralną o silną skłonność do faryzeizmu i legalizmu. Miałoby to polegać na tym, iż w imię wierności Bożym przykazaniom niszczy się prawdziwą miłość do Boga i bliźniego? Apologeci sytuacjonizmu by zakwestionować słuszność tradycyjnie chrześcijańskiej doktryny powołują się tu na słynne powiedzenie św. Augustyna: "Kochaj i czyń co chcesz"? Czy nie wynika z tego, iż miłość do Boga i bliźniego może w pewnych sytuacjach uprawomocniać dokonywanie czegoś co ze swej natury jest złe? Wszak św. Paweł stwierdza, iż przykazanie miłowania bliźniego jak siebie samego stanowi wypełnienie całego prawa (Rz 13, 8-10).

    Także na tego rodzaju obiekcje odpowiedział Jan Paweł II w encyklice "Veritatis Splendor":

    "Kiedy apostoł Paweł stwierdza, że przykazanie miłowania bliźniego jak siebie samego stanowi wypełnienie całego prawa (por. Rz 13, 8 - 10), NIE OSŁABIA ZNACZENIA PRZYKAZAŃ, ALE RACZEJ JE POTWIERDZA, ukazuje bowiem ich wymogi i ich powagę. MIŁOŚĆ BOGA I MIŁOŚĆ BLIŹNIEGO JEST NIEODŁĄCZNA OD ZACHOWYWANIA PRZYKAZAŃ PRZYMIERZA odnowionego przez krew Chrystusa i przez dar Ducha Świętego. Chrześcijanie szczycą się tym, że słuchają raczej Boga niż ludzi (por. Dz 4, 19; 5, 29), co gotowi są poświadczyć nawet męczeństwem, jak to uczynili święci i święte Starego i Nowego Testamentu, którzy zasłużyli sobie na to miano, ponieważ woleli oddać życie raczej niż dokonać jakiegoś czynu sprzecznego z wiarą lub cnotą (...)" (tamże: n. 76).

    Można w tym miejscu również nauczanie św. Jana Marii Vianneya:
    "Św. Paweł mówi, że inne przykazania zabraniają cudzołóstwa, kradzieży, wyrządzania krzywdy, dawania fałszywego świadectwa. JEŻELI MIŁUJEMY BLIŹNIEGO, NIE ZROBIMY NIGDY ŻADNEJ Z TYCH RZECZY" .

    Nie jest więc tak, iż najwyższe przykazanie miłości może czynić dozwolonym coś, co w swej istocie jest zakazane i miłe Panu Bogu. Przeciwnie miłość do Pana Boga i bliźniego uzdatnia nas i umacnia do nienaruszania negatywnych zasad moralnych, choćby w najtrudniejszych okolicznościach.

    Faryzeizm - wbrew pozorom - nie był zresztą oparty na bezwarunkowej i absolutnej wierności Bożemu prawu. To właśnie faryzeusze szukali bowiem sobie różnych wykrętów, które pozwalałyby na omijanie twardych Bożych zakazów. Poza tym faryzeizm w dużej mierze przykładał wagę do szanowania stricte ludzkich praw, zwyczajów i tradycji.

    Odnośnie zacytowanego powyżej powiedzenia św. Augustyna to wyrwane z kontekstu rzeczywiście może ono brzmieć jak otwarcie furtki dla lekceważenia Bożych zakazów w imię miłości Boga i bliźniego. Tak naprawdę lektura całości pism tego wielkiego doktora Kościoła wykazuje jednak jak wielkim był on wrogiem takiego podejścia. To właśnie św. Augustyn (jak szerzej omówimy to w następnych punktach) najzażarciej zwalczał pogląd, jakoby w imię ratowania życia cielesnego czy nawet duchowego bliźnich, dozwolonym byłoby uciekanie się do kłamstwa. Warto przypomnieć w tym miejscu, jedną z jego wypowiedzi:

    "Jeśli czyny są same z siebie grzechami, jak na przykład kradzież, cudzołóstwo, bluźnierstwo, lub tym podobne, [TO KT??Ż OŚMIELIŁBY SIĘ TWIERDZIĆ, ŻE GDY DOKONANE ZOSTAJĄ DLA DOBRYCH POWOD??W, NIE SĄ JUŻ GRZECHAMI LUB - CO JESZCZE BARDZIEJ NIELOGICZNE - SĄ GRZECHAMI USPRAWIEDLIWIONYMI?" ("Contra mendacium", VII, 18) .

    Widać więc jasno, iż św. Augustyn mówiąc" "Kochaj i czyń co chcesz" nie twierdził bynajmniej, iż miłość przemienia rzeczy zakazane w dozwolone. Tenże doktor Kościoła chciał w ten sposób wyrazić przekonanie, iż prawdziwa miłość do Boga i bliźniego pomoże nam pilnie wystrzegać się uczynków złych ze swej istoty.
  • Brawario, jednak nie rozumiesz... Oczywiście że przykazania są całkowicie zgodne z prawem miłości i ja nie szukam żadnych pretekstów dla popełniania grzechów.
    Wyjaśnię ci łopatologcznie zastosowane przykłady:
    1. okłamałbym SS-manów po to by uratować żydowi życie, a SS-manowi odebrać okazję do popełnienia jeszcze gorszych grzechów (tortury, morderstwo) - więc też kierowałbym się miłością
    2. gwałciciela walnąłbym na tyle mocno, żeby uratować kobiecie życie; na tyle mocno żeby przestał gwałcić, czyli PRZESTAŁ GRZESZYĆ - i starałbym się walnąć go na tyle słabo, żeby miał okazję poprawić swoje nędzne życie; czyli też z miłością.
    Taka jest postawa chrześcijanina.
    Niestety dla przypadkowego obserwatora sprawy wyglądają na inne niż są w rzeczywistości. No, takie jest życie...
  • [cite] Wandeal:[/cite]Brawario, jednak nie rozumiesz... Oczywiście że przykazania są całkowicie zgodne z prawem miłości i ja nie szukam żadnych pretekstów dla popełniania grzechów.
    Wyjaśnię ci łopatologcznie zastosowane przykłady:
    1. okłamałbym SS-manów po to by uratować żydowi życie, a SS-manowi odebrać okazję do popełnienia jeszcze gorszych grzechów (tortury, morderstwo) - więc też kierowałbym się miłością
    Twoje podejście do kłamstwa jako wyrazu miłości jest praktycznym zaprzeczeniem tradycyjnego nauczania Kościoła o nierozerwanym związku występującym pomiędzy miłością do Boga i bliźniego a wypełnianiem Bożych przykazań. Popełnianie czynów z natury swej złych (a czymś takim jest m.in. kłamstwo) niszczy albo co najmniej osłabia miłość do Boga i bliźniego. Nie przeczę temu, iż za różnymi złymi czynami popełnianymi w dobrych intencjach może kryć się miłość do bliźniego, np. kobieta kochająca swe dzieci może zdecydować się w imię tego prostytuować, ale bynajmniej w ten sposób nie pokazuje się miłości do Boga (gdyż łamanie Jego przykazań w sytuacjach trudnych jest dowodem braku całkowitemu zaufaniu Ku niemu). Podobnie można z miłości do swej rodziny pod przymusem oddać pokłon bożkowi, wypowiedzieć bluźnierstwo przeciw Panu Jezusowi, etc, ale co wtedy z miłością do Boga? Zresztą miłość do bliźniego w takim wypadku będzie też kaleka, gdyż da się w ten sposób bliźnim przykład, że należy czynić zło w pewnych sytuacjach, a to już ich dobru dusz na pewno nie będzie służyło.
    Poza tym argumentacja, iż za pomocą jednego grzechu można ustrzec kogoś od wielu innych grzechów jest dość kulawa. Czy np. w obliczu żądania napastników: "Zgwałć i zabij jedno dziecko, a my wówczas nie wyrżniemy i nie zgwałcimy całej wioski" spełniając owo żądanie ratuje się napastników od popełnienia całej masy grzechów? Przecież ci ludzi i tak już zgrzeszyli w swych sercach, a my możemy jedynie zapobiec temu, by swe grzeszne zamiary oni nie uzewnętrznili w czynach. Oczywiście należy temu próbować zapobiec, ale za pomocą czegoś co jest złe ze swej natury. Zło zwycięża się dobrem, a cel nie uświęca środków.
  • A jak się powinno takiemu hitlerowcowi, co to się go okłamało, zadośćuczynic?
  • edytowano sierpnia 2012
    Tu wizualne streszczenie dzieła św. Augustyna "Contra mendacium" ;)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.