Moja mała Ewa (3 latka) idzie za dwa dni do przedszkola ( katolickiego) . To nasz pierwszy raz...Jakie były Wasze przejścia z pierwszym wyjściem do przedszkola malucha? Może jakieś porady? Najbardziej obawiam się przeziębień i niezidentyfikowanych chorób ;-( Kinia ma roczek, ja w 3 miesiącu ciąży... Nie chcielibyśmy mieć szpitala w domu.
Jak macie jakieś rady, to piszcie!
Komentarz
Pierwszy dzień był stresujący i dla niej i dla mnie,ale odebrałam ja tego dnia wcześniej,nie płakała.Nawet nie wiem kiedy nadszedł moment,w którym mała tęskniła za przedszkolem.
Pożegnania w przedszkolu z rodzicami różnie wyglądają.Ja krótko się żegnałam z córcią,buziak-kocham cię,przyjdę po obiadku,papa:bigsmile:
Owszem zdarzały się dni,kiedy na samo słowo PRZEDSZKOLE mała dostawała szału i za nic nie chciała tam iść.Zawsze jednak okazywało się,że jest ku temu powód:)
Raz jedna z cioć chwaliła dzieci jak ładnie leżakują,głaskała dzieci po główkach..a moja mała ominęła.Dla niej był to powód,który zniechęcił ją do przedszkola,jednak zawsze starałam się jej tłumaczyć pewne kwestie,na szczęście pomagało.
Jeśli chodzi o choroby,to my mieliśmy to szczęście,że nas omijały jak do tej pory.
W przedszkolu panowała ospa i to jedyna choroba jaką mała przyniosła z przedszkola.
Za dwa dni do przedszkola maszeruje też mój synek,mam nadzieje,że pójdzie tak fajnie jak siostra:)
To ja mam na odwrót. Przy pierwszym bojowo zapierałam się, że nigdy do przedszkola dzieci nie poślę (o ja naiwna). Wyleczyłam się szybko, już po pierwszych bliźniętach. Niech żyją przedszkola!
Jutro idą obie, wraz z "zastępczą" córką i bardzo sie cieszą.
Ja sie obawiam, ze mi sie wczepią w nogawkę i będą płakac przed rozstaniem któregoś dnia. To im sie zdarzało na rekolekcjach przed zostaniem z nianią
Moja dzieci też chodziły. Lubiły to.
Moja najstarsza córka nie chodziła do przedszkola (zaliczyła tylko ostatnia grupę). Uczęszczałą za to na rożnego rodzaju zajęcia oferowane przez miejscowy MOK przeznaczone dla dzieci w wieku przedszkolnym. Takie rozwiązanie jest najlepsze - o ile mama nie pracuje zawodowo. Niestety w pewnym momencie moja żona musiała pójść do pracy (cóż jestem niezaradnym mężem, który nie zapewni mieszkania oraz nie utrzyma niepracującą żonę z czwórką dzieciaków - w spadku "po cioci"nie dostaliśmy mieszkania a pomoc finansowa co najwyżej łatała dziury). Średnia krajowo i trochę ponad to za mało w tym kraju (2/3 Polaków zarabia poniżej średniej krajowej). Taka jest rzeczywistość i czasem żałuję, że w latach 90-tych nie wyemigrowałem do USA (żona żadnego z moich kuzynów, którzy się na ten krok zdecydowali, nie pracuje).
To przedszkole jest po prostu fajne, moje dzieci nigdy nie płakały i rozpaczały, choć były świadkami takich scen ;( - myślę, że zdolność szybkiej integracji z innymi dziećmi, umiejętność dzielenia się np. zabawkami - to też zaleta wyniesiona z większej rodziny.
Ja też chwalę sobie instytucję przedszkola - nawet 5 godzin dziennie dla mamy, która zajmuje się niemowlakiem (gdy starsze są w przedszkolu) to bezcenne.
Szkoda, że nie wiedziałam tego wcześniej, to bym się uparła, by odbierać córkę o 14.00 ani o 167.00 jak każde dyrektor. Teraz ma już 5,5 roku i 7h przedszkola jest OK.
Ale mieszkanie jest super, ma nawet swój mały ogródek, a Pruszków da się lubić. Eventually.
Takie, że teraz chodzimy czasami do cukierni (katolickiej).
A czy go poślę na te 3h to nie wiem, zobaczę.
Posyłanie dziecka "na siłę", kiedy mama jest w domu z młodszym rodzeństwem nie jest konieczne, bo przecież to jest najlepsze dla niego środowisko wzrostu, w którym uczy się zachowań społecznych, aż do "0" klasy. Co innego, gdy dziecko jest "najmłodsze", a starsze rodzeństwo w innych placówkach oświatowych. Wtedy można, a nawet należy, spróbować, bo najmłodzszy obraca się wśród starszych i różnie z tą nauką "społeczności" wygląda.
Ale skądinąd, dzisiaj przedszkola "biją się" o dzieci, bo to "być albo nie być", więc warunki i zajęcia są zachęcające do oddania pociech na kilka godzin pod opiekę Pań Przedszkolanek.
Dodam jeszcze, że jestem zwolenniczką wysyłania dzieci w wieku powyżej 4 lat, A nawet 5.Nasza córka poszła w wieku 3 lat -biorąc pod uwagę wyżej wspomniane zdanie.Jest max. 5h co najwyżej 3x w tygodniu.,ale ona od razu polubiła przedszkolakowe miejsce.To się nie zmieni w tym roku, chyba, że jej się nie spodoba, to ją wypiszę.Nasz 6 latek bedzie chodził na 5 h.Wolę być z dziećmi,ale też nie chcę je zatrzymywać przy sobie-niech próbują siebie w dużej, nieznanej grupie.
My też do tego co myślisz tylko że my się nie przeprowadzamy... spróbujemy z autobusem dowożącym i zobaczymy jak to będzie działać. Ala chodziła przed wakacjami 3 miesiące i M. ją woził, a jutro pierwszy raz pojedzie busem. Ona strasznie się cieszy, uwielbia mundurek i jest dumna, że będzie jeździć busem.
Ja trochę się obawiam... no i trochę mi szkoda, że takie fajne przedszkole i tacy fajni rodzice a ja jestem tak daleko i tak mało mam okazji, by w tym uczestniczyć. Mimo to na razie zostajemy tu, gdzie jesteśmy.
Nasze dzieci jeździły w zeszłym roku z Ursynowa zieloną linią. W zimie przeprowadziliśmy się do Otwocka i nie żałujemy.
Jutro nasz Piotruś idzie pierwszy dzień. Razem z Ulą admina :bx:.
Andrzej
to i z moją Alą )) my właśnie z Ursynowa a byliscie wczoraj na spotkaniu?
Wysłałem prywatną wiadomość.
Wracając do tematu wątku. W filmie dokumentalnym "Worlds of Childhood" pokazane są obrazy z sal przedszkolnych ze Stanów, Skandynawii i Chin; typowe, wymieszane rasowo przedszkole z USA, pełne najnowszych zabawek edukacyjnych i kolorowych plakatów na ścianach; przedszkole Skandynawskie, w którym niebieskookie blondaski bawią się drewnianymi zabawkami; i wreszcie przepełniona sala w Chinach, w której dzieci w kojcach bawią się ze sobą, bez żadnych zabawek. We wszystkich trzech dzieci są zajęte, szczęśliwe, zadowolone.
Nasze dzieci przeszły przez różne przedszkola. Najpierw w Stanach (syn poszedł mając 3,5 roku, córka gdy miała roczek - na dwa dni w tygodniu). Potem do parafialnego, prowadzonego przez siostry przedszkola na Ursynowie. W końcu nie ominęła nas zerówka w publicznej szkole.
Mimo, że w zerówce było najstarsze - sześcioletnie - dziecko, było to zdecydowanie najgorsze doświadczenie. Dlatego nie sądzę, żeby wiek, w którym dziecko idzie do przedszkola był istotny. Istotne jest to, co się w tym przedszkolu dzieje.
Dlatego teraz nasze dzieci chodzą do Sternika
Andrzej
jakoś tak spontanicznie się tu wyżaliłam :wink: może przesadzam...
zobaczymy jutro
pozrdrawiam