Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Supertatusiowie - wielodzietni aktorzy

124

Komentarz

  • "Publikowanie informacji o grzechu jest jego pomnażaniem, zachętą do szemrania, obmową."

    Nonsens.
  • Ty Origami podchodzisz do tematu jak mnich z pustyni, który patrzy tylko w niebo i nie dostrzega świata dookoła.

    Jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało, seans nienawiści wobec Zamachowskiego jest potrzebny każdemu facetowi, który tu zagląda. Bo może się zdarzyć, że kiedyś mając okazję zrobić jakieś duże głupstwo, przypomni sobie, ile jobów poleciało na Zamachowskiego i się zatrzyma. Społeczność umacnia swoje wartości chwaląc tych, którzy je przestrzegają i bezwzględnie potępiając odstępców. Takie są reguły gry, tak było, jest i będzie.
  • Na wypadek, gdyby Origami nie miał racji i ZZ jednak tu zajrzał:

    Panie Zbigniewie,
    źle Pan postąpił wobec Żony i Potomstwa. Bardzo nam się to nie podoba. Ale póki życia, póty nadziei na zmianę - zawsze może Pan wrócić (podejmuję się osobiście przekonać do Pana Małżonkę w razie potrzeby). Póki co, zapewniamy o modlitwie.
    Fani Shreka
  • No, dobra, trochę sobie jaja robię, ale omodlę na poważnie, howgh!
  • edytowano kwietnia 2012
    na jakiej podstawie pewność, że akurat w TEJ DZIEDZINIE Tobie się to nie zdarzy? 
    Ori, ale gdzie tu widzisz kogoś, kto twierdzi, że mu się na pewno nie zdarzy zdradzić męża na przykład?
    ja sie zglaszam. zdrada to nie jest cos co sie komus przytrafia. ide sobie ulica i nagle ups, potykam sie i zdradzam meza...
  • edytowano kwietnia 2012

    Tak, Honorato, tak nieszczęśliwie potknęła się w sypialni, że wpadła wprost w ramiona sąsiada lub pan w ramiona sąsiadki :)))

    Już sformułowanie "zdrada zdarzyła się komuś" sugeruje zdjęcie odpowiedzialności za ten czyn

    przydarza nam się powódź, grypa lub wypadek

  • Raz jeszcze: nie mamy milczeć, gdy ktoś dopuszcza się niegodziwości. To, rzeczywiście, byłoby przyzwoleniem i niejako akceptacją tego grzechu. Mamy nazwać jego grzech po imieniu, ale nie mamy osądzać osoby, która grzech popełniła. Dlaczego, napisałam w punktach wyżej.

    Maćku, seans nienawiści wobec Zamachowskiego z całą pewnością nie jest potrzebny żadnemu mężczyźnie. Seans nienawiści nie przystoi żadnemu mężczyźnie. I naprawdę myślisz, że jak facet będzie chciał zdradzić żonę, to powie sobie: O, kurczę, lepiej nie, bo przecież tyle jobów poleciało na wielodzietnych na tego Zamachowskiego.

    Piotr też nie wyobrażał sobie, że mógłby opuścić Jezusa, po czym jednej nocy zaparł się Go trzykrotnie.

    I jeszcze jedno, nasz przyjaciel, który jest księdzem, mówił, że spośród jego kolegów z seminarium (warszawskiego, diecezjalnego) nie zachowali ślubów i odeszli z kapłaństwa właśnie ci, którzy byli w seminarium najbardziej "święci" i co i rusz gorszyli się zachowaniem innych kleryków. Pisząc to nic nie sugeruję, ale szatan naprawdę jest sprytny i tylko czyha na tych, co "nigdy" i "na pewno" nie zdradzą żony czy męża.
  • Małgorzato, obij ZZ i głoś wszem i wobec, że to, co zrobił, to jest grzech i niegodziwość. Tylko jego samego nie osądzaj, bo jakkolwiek postrzegają go inni (sławny aktor, celebryta, itd) i cokolwiek on sam o sobie myśli, to jest to biedny, biedny człowiek. Sam nie wie, jaki jest biedny. Tyle, że jego bieda taka, a nasza inna.
    A takim obiciem mu ryja i nazwaniem po imieniu tego, co robi, zrobiłabyś dla niego wiele dobrego.

    Słuchajcie, tyle już było akcji na wielodzietnych. Może pomożemy Zbyszkowi wydostać się z tego, w co się wpakował? Modlitwa? List? A może Małgorzatę (z obstawą) wyślemy do niego. On spod Łodzi, to się dogadają. Ja mówię serio. Niech z tego naszego gadania tutaj wyniknie coś dobrego. Wszak o jego dobro nam chodzi, i jego żony, i jego dzieci. Mają czwórkę, to już wielodzietni.
  • edytowano kwietnia 2012
    Owszem, myślę, że jednoznacznie negatywna ocena Zamachowskiego i innych, podobnych, którzy zostawili gromadkę dzieci i poszli szukać szczęścia w łóżku obcej kobiety ma bardzo konkretny wymiar pedagogiczny. I fakt, że spotkali się z potępieniem może być skuteczną barierą przed popełnieniem grzechu przez inne osoby. Tak działa społeczność, która rozlicza z przestrzegania swoich norm.

    Nie muszę dodawać, że metoda "nazwać jego grzech po imieniu, ale nie osądzać osoby, która grzech popełniła" działa zupełnie przeciwnie. W praktyce sprowadza się do usprawiedliwienia czyjegoś postępku.
  • Ja się kiedyś znalazłam w sytuacji typu "o krok" i tylko moją decyzją było uniknięcie zdrady. ALE - uniknęłam jej przede wszystkim dlatego, że naprawdę i do głębi jestem szczęśliwa w swoim małżeństwie. Tamto wydarzenie nauczyło mnie dwóch rzeczy:
    1. Nie należy sobie mówić "ja nigdy", trzeba mieć świadomość, że to jest realne zagrożenie.
    2. Należy trzymać dystans i unikać sytuacji niejednoznacznych - pilnuję tego teraz z dużo większą skrupulatnością. Po co sprawdzać limit wytrzymałości.

    Co chcę powiedzieć - nie ma sensu jeździć po Zamachowskim, no zachował się chłop żałośnie i żałośnie próbuje coś ugrać w gazetkach. Z tej okazji - panowie, udajcie się teraz do żon i je przytulcie oraz zadbajcie o miły wieczór. Panie - zamiast się bać, że chłop ucieknie, uśmiechnijcie się tak, żeby mu się uciekać nie chciało. To możemy zrobić. Oraz się za ZZ pomodlić, żeby mu Pan Bóg rozum raczył wrócić.
  • "Tylko jego samego nie osądzaj, bo to jest to biedny, biedny człowiek."

    I tak to właśnie działa. Okazuje się, że grzech Zamachowskiego przysparza mu sympatii i współczucia. Szkoda, że nikt w tym momencie nie myśli o jego dzieciach.
  • IrenoB, frajny pomysł - spróbować zawsze można...najwyżej "spuści nas po schodach"...
  • A mnie tam żony ZZ żal...

  • no zamachowski to akurat recydywista w temacie zon

    a zdrada sie sama nie zdarza, tak jak napisalas 'Należy trzymać dystans i unikać sytuacji niejednoznacznych - pilnuję
    tego teraz z dużo większą skrupulatnością. Po co sprawdzać limit
    wytrzymałości.' trzymac dystans, nie podsycac fascynacji, bo jak sie czlowiek zakocha to faktycznie traci glowe i glupio czyni na szkode innych i swoja

  • Owszem, myślę, że jednoznacznie negatywna ocena Zamachowskiego i innych, podobnych, którzy zostawili gromadkę dzieci i poszli szukać szczęścia w łóżku obcej kobiety ma bardzo konkretny wymiar pedagogiczny. I fakt, że spotkali się z potępieniem może być skuteczną barierą przed popełnieniem grzechu przez inne osoby. Tak działa społeczność, która rozlicza z przestrzegania swoich norm.

    Nie muszę dodawać, że metoda "nazwać jego grzech po imieniu, ale nie osądzać osoby, która grzech popełniła" działa zupełnie przeciwnie. W praktyce sprowadza się do usprawiedliwienia czyjegoś postępku.


    Grzech należy nazywać grzechem, nie należy ani usprawiedliwiać grzechu, ani go przemilczać. Ale Jezus powiedział jasno: "nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni", "kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień". Tu jest jasno wszystko powiedziane.
  • Ja te cytaty rozumiem wyłącznie w kontekście Dekalogu, czyli, że nie wolno nam sądzić niesprawiedliwie, opierając się na nieprawdziwych przesłankach.

    W omawianym przypadku sam sprawca z dumą obnosi się ze swoją winą. Nie ma więc mowy o uchybieniu tym zasadom.
  • "Tylko jego samego nie osądzaj, bo to jest to biedny, biedny człowiek."

    I tak to właśnie działa. Okazuje się, że grzech Zamachowskiego przysparza mu sympatii i współczucia. Szkoda, że nikt w tym momencie nie myśli o jego dzieciach.


    Podziękowałam zamiast zacytować.

    Jeśli piszę biedny, to nie oznacza, że się nad nim rozczulam, ale że jest biedny, bo trwa w grzechu śmiertelnym. Biedny, bo biada mu.
  • Mnie z tyrady origami jedna refleksja w oczy kole- jak często jedziemy na kogoś w różnych wątkach tak na serio po to , żeby między słowami sobie i innym forumowiczom posłodzić, jacy to my zajefajni i cacy? Ja przynajmniej jak się zastanowię, nie mam w tym względzie czystego sumienia. 
  • edytowano kwietnia 2012
    Też miałam sytuacje ( ja brzydula!) ,w których gdybym pozwoliła stałabym się zdradziecką świnią. I miały one miejsce szczególnie wtedy gdy między mną a moim mężem lub jeszcze w narzeczeństwie chłopakiem nie działo się dobrze. Gdy ktoś go oczerniał, odsuwał ode mnie lub mieszał a ja byłam na niego wściekła lub on miał do mnie żal itp. Wtedy z pod ziemi podejrzanie wyrastał jakiś co rusz to inny adorator ( nawet na pielgrzymce) gotów obetrzeć moje łzy i uświadomić, że mój facet to idiota....Z czego wywnioskowałam , że diabeł nie śpi i byłam jeszcze bardziej zawzięta,-albo mój ukochany ( nawet jak nie chciałam na niego patrzyć ) albo nikt.
    Wiem, że celebryci i aktorzy z racji pełnionych funkcji i trybu życia są bardziej narażeni na pokusy niż my zwykli nieznani nikomu ludzie, ale zostawienie żony ( co prawda drugiej) z czwórką dzieci dla jakiejś pustej lali to podłość i żenada. Tylko, że to nie sam jeden ZZ tak robi ale zdecydowana większość jego kolegów po fachu. A dlaczego ? Bo ci ludzie już dawno zatracili poczucie przyzwoitości a jeśli się na to przymyka oko no bo ,,któż jest bez grzechu" to jest dawanie przyzwolenia na takie wyskoki.
  • Krytykujemy postawy i uczynki, a nie człowieka. Człowieka sądzi Bóg. Choć w krytyce uczynków tez można sie pomylić, bo nie wie się wszystkiego, ale zdrada, porzucenie jest obiektywnie rzecz biorąc "godna krytyki"...
  • edytowano kwietnia 2012
    Oczywistoscią jest, ze ludzie upadają, czasem naprawdę bardzo nisko. Zdrady sie niestety zdarzają, pewnie nikt nie może powiedzieć, ze NIGDY tego nie zrobi, ale ZZ nie tylko żonę zdradził... On od niej odszedł i związał się z inną kobietą, a na dodatek się z tym publicznie obnosi...
    Dla mnie no comment.
  • Zasada, aby nie krytykować człowieka w praktyce wyklucza możliwość osądzenia i ukarania kogokolwiek. Na przykład możemy powiedzieć, że nieładnie jest mordować ludzi, ale nie wolno osądzić zabójcy. Dla mnie taka interpretacja to forma pacyfizmu.
  • Nieee, oceniamy uczynek człowieka i za zabójstwo wsadzamy go do więzienia. Odpowiada za swój czyn, a nie za swoje nazwisko czy twarz. Choć były w kryminologii teorie lombrozjańskie też...
    Ale człowiek po odpokutowaniu prawnej kary za swój czyn i - czego nie wiemy - ewentualnie moralnie za to, co zrobił, w oczach Boga może być usprawiedliwiony. Ludzie po ludzku pozostaną wobec niego nieufni, będzie miał trudność ze znalezieniem pracy, zdobyciem zaufania...
  • Jeżeli osądzamy sam czyn, to dlaczego karzemy człowieka? To nielogiczne.
  • edytowano kwietnia 2012
    Nieee, oceniamy uczynek człowieka i za zabójstwo wsadzamy go do więzienia. Odpowiada za swój

    Bywa różnie. Nie tylko Dumas oraz Kafka na to wpadli, czasem ktoś jest totalną ofermą i nie ma na dobrego adwokata,może za dużo wiedzieć, jest niewygodny więc siedzi za coś czego nie zrobił, albo zarzuty są na wyrost. Dlatego czasem ciężko jest osądzić kogoś kto odsiedział wyrok bo życie pełne jest absurdów. Ale jeśli facet,który stał się osobą publiczną pokazując się na ekranach i grająć w filmach z własnej woli- zdradził żonę, porzucił dzieci i jeszcze śmie się tym chwalić, trąbi o swoich wszetecznych wyczynach seksualnych w wywiadach to jak napisała Anka no comments , ręce i głowa opadają....Pytanie tylko dlaczego wszyscy się czepili ZZ jak w jego ,, świecie" takie postępowanie jest już normalne i wielu tak robi.
  • edytowano kwietnia 2012
    Po za tym nikt tu nie osądza , że ZZ jest złym/ dobrym człowiekiem bo tego nie da się stwierdzić tym bardziej jak się człowieka nie zna. Podłe jest tylko to co zrobił żonie i dzieciom a co gorsza on się tego nie wstydzi wręcz przeciwnie... Dziwny jest ten świat.
  • Nie da się ocenić samego zachowania w oderwaniu od człowieka. Ostrożność wobec mordercy po odsiadce wynika nie z osądu tylko, ale raczej to są konsekwencje jego grzechu. Kain piętno zabójcy nosił do samej śmierci i nawet go ono chroniło. Ocenianie człowieka polegałoby tutaj na samosądzie.
    Myślę że trzeba głośno mówić o takich grzechach i je piętnować, bo dla wielu takie zachowania stają się normą a dla wielu np ZZ jest jakimś tam autorytetem, ma wpływ na rozmaitych ludzi. Mówiąc o nim że postąpił niemoralnie chronię między innymi moje dzieci. Przed relatywizmem moralnym, przed znieczuleniem.
  • edytowano kwietnia 2012
    Trudno po prostu takich gości nazwać supertatusiami, co z tego, że tych dzieci im się urodziło dużo, skoro oni je porzucają, krzywdzą rozbijając rodzinę zdradzając i opuszczając ich matkę. Przecież każde dziecko w tej sytuacji jest nieszczęśliwe bo czuje się nieważne i oszukane. Pokiereszowane psychicznie później same mają problemy z zakładaniem związków.
  • Nie wiem, Maćku co jest nielogiczne... Przy spowiedzi, pokutę i zadośćuczynienie też jest zadane człowiekowi, a nie jego uczynkom. Facet parkuje w miejscu niedozwolonym, płaci mandat i - jest czysty, nikt go nie wytyka palcem, również wtedy, gdy mandat płaci za przekroczenie prędkości...
    Ja nie uważam, Odrobinko, że wobec mordercy trzeba z otwartymi ramionami, opisałam tylko fakt - czysto ludzki. Też bym pewnie takiemu nie oddała dzieci pod opiekę np., ze zwykłego strachu. Chodzi mi o to, że nasze sądzenie nie ma wiele wspólnego z Bożą oceną serca człowieka, o którą zresztą w innym wątku trwa spór - czy jest bardziej miłosierny czy bardziej sprawiedliwy.
    Kiedyś byłam zdeterminowana zostać prokuratorem, dziękuję, że nie jestem ani nim, ani innym uczestnikiem sądów ludzkich. To straszny ciężar jest moim zdaniem... a ryzyko pomyłki i krzywdy ludzkiej ogromne...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.