najlepsze jest wychowanie klasyczne według wzorców sensus catholicus ( ale czy ono jest możliwe w naszej dzisiejszej, polskiej rzeczywistości?) pewnie częściowo tak ( jeśli ktoś- rodzina, szkoła współpracuje)
wychowanie chińskie- tu bym rozróżniła na - takie w Azji, wśród rodziny -takie o obcym kraju jak autorka książki) jest ono poprawne, a nawet korzystne dla tych którzy się w tamtejszej kulturze urodzili, jednak dla nas nie przyjęcia z pewnych względów, właśnie tego gwałtu, przemocy zadawanej naturze (raz mnie, raz bardziej subtelnej) doskonale wyczuwa to Savia, a ja w 100% potwierdzam bo mam z tym doczynienia na co dzień
wychowanie "dzisiejsze"- byle jakie, pajdokracja
u mnie na to ostatnie nie ma zgody choć siłą rzeczy wdziera się w życie poznaję i szukam wzorców pierwszego (nie znam zasad bo mnie w ten sposób nie wychowano) posiłkować się mogę "chińskim", ale zachowując czujność, aby nie przestać być sobą
@Aniela nie będę Cie przekonywać. Nie ma sensu. Mam w rodzinie osobę po "chińskim wychowaniu". Sukces europejski, aplauz znajomych i achy i ochy, dobra mina do zlej gry a za kulisami dramat. Nic mnie nie przekona do niszczenia i tresury młodego człowieka dla sukcesu i samodyscypliny. Tyle. -------------- Oczywiście, że nie ma sensu, bo książka (zakładam, że Amy Chua nie była notoryczną kłamczuchą) pokazuje, że chiński model wychowania nie jest porażką, nie szkodzi dzieciom jak twierdzą "zachodni rodzice", nie jest sekciarstwem jak wypisujesz. Fakty opisane w książce przeczą temu.
Poza tym sama zauważyłam u siebie w domu, że nakłanianie dziecka do właściwej pracy nad czymkolwiek przynosi oczekiwane rezultaty. Nie wpędza dzieci w kompleksy, nie rodzi buntu, nie niszczy pomysłowości czy indywidualności. Wymaga jednak od rodziców ciągłej uwagi i dużo czasu.
Ta książka dla mnie to tylko potwierdzenie. (I nie myśl, że uważam Chinkę i jej córki za święte)
Poza tym odebrałam chińską matkę,jako osobę, której nie zależy na karierze. ------- Ona była za słaba by zrobić karierę, więc robiła wszystko by córki tę karierę zrobiły.
I to by się zgadzało patrząc na trzy pokolenia imigrantów. Pierwsze głoduje by się dorobić i odbić się od dna, drugie coś ma, więc sięga wyżej by zaistnieć, a kolejne już nie mają kompleksów, więc nie mają motywacji by wyzbywać się człowieczeństwa. Może te kolejne pokolenia odkrywają, że można być lubianym i cenionym za osobowość, że nie trzeba zasługiwać na uśmiech, aprobatę czy nawet na kolację.
Pamiętasz, że dziecko chińskie ma wyprzedzać klasę w matematyce o dwa lata? --------------- Nie, to był fakt, że Sophia wyprzedzała swoich rówieśników w matematyce o 2 lata, bo była pilna i zdolna.
Pamiętasz, że dziecko chińskie ma wyprzedzać klasę w matematyce o dwa lata? --------------- Nie, to był fakt, że Sophia wyprzedzała swoich rówieśników w matematyce o 2 lata, bo była pilna i zdolna.
--------
Aniela chyba dawno książkę czytałaś... To był punkt 3 zasad chińskiej matki.
Poza tym sama zauważyłam u siebie w domu, że nakłanianie dziecka do właściwej pracy nad czymkolwiek przynosi oczekiwane rezultaty. ---- Nie neguję tego. Absolutnie!
Natomiast wychowanie to nie tylko wyszkolenie, wytrenowanie, ale przede wszystkim zdolność do pójścia za powołaniem, zdolność do założenia szczęśliwej rodziny, zdolność do radości, do rezygnacji z siebie i własnej kariery dla dobra drugiego człowieka, zdolność do wypoczynku, zdolność do troski nad innymi... Wiele można by tu wymieniać.
@Karolinka- w sprawach Chin nie jestem na bieżąco .Na pewno są takie "pokazowe" jak przyjeżdża zagraniczna delegacja, jednak generalnie ludzi z niepełnosprawnością ( czy to z intelektualną czy fizyczną) traktuje się jak odpady.
BTW dlaczego wśród świętych jest tak mało "dobrze wychowanych"? Takich, których wyciśnięto jak cytrynę - do ostatniej kropli? :-B Wielu jest dobrze wykształconych, ale ilu z nich osiągnęło maksimum czyli przysłowiowe same szóstki? Ilu z nich nie miało czasu na zabawę w dzieciństwie?
Natomiast wychowanie to nie tylko wyszkolenie, wytrenowanie, ale przede wszystkim zdolność do pójścia za powołaniem, zdolność do założenia szczęśliwej rodziny, zdolność do radości, do rezygnacji z siebie i własnej kariery dla dobra drugiego człowieka, zdolność do wypoczynku, zdolność do troski nad innymi... Wiele można by tu wymieniać. ------------------ Nigdzie nie piszę, że wychowanie to tylko... (wstaw sobie Savio co Ci sie podoba)
BTW dlaczego wśród świętych jest tak mało "dobrze wychowanych"? Takich, których wyciśnięto jak cytrynę - do ostatniej kropli? Wielu jest dobrze wykształconych, ale ilu z nich osiągnęło maksimum czyli przysłowiowe same szóstki? Ilu z nich nie miało czasu na zabawę w dzieciństwie? -------------- Wiesz, nie analizowałam tego, a Ty widocznie tak. To może podziel się swoimi badaniami, dobrze jakbyś podała jakieś cyfry, procenty
Chińskie dzieci mają czas na zabawę, pisała o tym Amy Chua, pisała też o swoim dzieciństwie jak to np. bawiła się z siostrą.
Oki, ale chinska tresura wyklucza to co napisałam powyzej, a przynajmniej baaaaaardzo utrudnia zdobycie tych umiejętności w dorosłym zyciu (bo w dzieciństwie nie ma czasu).
najlepsze jest wychowanie klasyczne według wzorców sensus catholicus ( ale czy ono jest możliwe w naszej dzisiejszej, polskiej rzeczywistości?) pewnie częściowo tak ( jeśli ktoś- rodzina, szkoła współpracuje)
wychowanie chińskie- tu bym rozróżniła na - takie w Azji, wśród rodziny -takie o obcym kraju jak autorka książki) jest ono poprawne, a nawet korzystne dla tych którzy się w tamtejszej kulturze urodzili, jednak dla nas nie przyjęcia z pewnych względów, właśnie tego gwałtu, przemocy zadawanej naturze (raz mnie, raz bardziej subtelnej) doskonale wyczuwa to Savia, a ja w 100% potwierdzam bo mam z tym doczynienia na co dzień
wychowanie "dzisiejsze"- byle jakie, pajdokracja
u mnie na to ostatnie nie ma zgody choć siłą rzeczy wdziera się w życie poznaję i szukam wzorców pierwszego (nie znam zasad bo mnie w ten sposób nie wychowano) posiłkować się mogę "chińskim", ale zachowując czujność, aby nie przestać być sobą ----------------- @In Spe
Czyli jednak posiłkujesz sie "chińskim" i o to mi chodzi.
Czy w wychowaniu klasycznym nie ma przemocy zadawanej naturze? W końcu wychowanie to sztuka, która ma dopełniac braki w ludzkiej naturze. Bądźmy szczerzy, nie dokonamy tego bez przemocy.
Aniela, zapytam inaczej. Znasz od podszewki osoby dorosłe, które w dzieciństwie przeszly "chińskie wychowanie"? Bo ja tak. W rodzinie i poza nią. I widzę koszmarne skutki tego pomimo potężnych sukcesów i wdrozenia do ciężkiej pracy. Dodam, ze te osoby tez widza koszmarne skutki, choc wcześnie ulegaly takiemu reżimowi. W doroslosci ich spojrzenie na to uleglo zmianie i uważają to za horror, z którego trudno sie wyzwolic. W doroslosci ujrzaly jakiej zostały poddane manipulacji, do jakich szantazy emocjonalnych dochodzilo, jak czuly, ze musza zasluzyc na milosc rodziców.
Bądźmy szczerzy, nie dokonamy tego bez przemocy. ----- Zgadzam sie, tylko trzeba zachowac umiar by nie zlamac drugiego człowieka, by nie stal sie niewolnikiem. I tu ważny jest cel jaki przyświeca rodzicom.
Chińskie wychowanie cechuje bezwzględny pęd do sukcesu, a temu mowie stanowcze NIE.
w sprawach Chin nie jestem na bieżąco .Na pewno są takie "pokazowe" jak przyjeżdża zagraniczna delegacja, jednak generalnie ludzi z niepełnosprawnością ( czy to z intelektualną czy fizyczną) traktuje się jak odpady. --------- @InSpe Ale czego można było spodziewać się po komunistycznych Chinach, po przeprowadzeniu tam rewolucji kulturowej?
Aniela, zapytam inaczej. Znasz od podszewki osoby dorosłe, które w dzieciństwie przeszly "chińskie wychowanie"? Bo ja tak. W rodzinie i poza nią. I widzę koszmarne skutki tego pomimo potężnych sukcesów i wdrozenia do ciężkiej pracy. Dodam, ze te osoby tez widza koszmarne skutki, choc wcześnie ulegaly takiemu reżimowi. W doroslosci ich spojrzenie na to uleglo zmianie i uważają to za horror, z którego trudno sie wyzwolic. W doroslosci ujrzaly jakiej zostały poddane manipulacji, do jakich szantazy emocjonalnych dochodzilo, jak czuly, ze musza zasluzyc na milosc rodziców. ------------------- A ile tych osób znasz? Kilka, kilkanaście? Co powiesz o cywilizacji chińskiej przez którą przeszły miliardy ludzi? Gdyby tam był tylko bezwzględny pęd do sukcesu i manipulacja dziećmi przez kilka tysięcy lat, to myślę, że cywilizacja ta nie miałaby szans na przetrwanie. Jak mogłyby ją tworzyć ludzie po przejściu przez horror, z którego trudno się wyzwolić? Nie demonizuj tak wszystkiego, co nie Twoje.
Bądźmy szczerzy, nie dokonamy tego bez przemocy. ----- Zgadzam sie, tylko trzeba zachowac umiar by nie zlamac drugiego człowieka, by nie stal sie niewolnikiem. I tu ważny jest cel jaki przyświeca rodzicom.
Myślę Savia, że wielu św. było b.starannie wychowanych, św. Urszula Ledochowska przykładowo. W chiński sposób w tym względzie, że : dzieciom nie zostawianomiejsca na leniuchowanie, decydowano czym mają się zajmować, wymagano bezwzględnego szacunku dla starszych, lamano krnąbrnosc czy nawet wymyślono koncepcje hartowania przez mycie tylko w zimnej wodzie itd., itp. Generalnie dziecko, które rosło w rodzinie mającej ambicje miało przerąbane. Naprawdę lektura pozycji pamietnikardkich tamtego okresu niekiedy szokuje prawie jak ta omawiana przez nas. Cele tego doręczenia były jednak na ogół niematerialne. Hart ducha, bogobojnosc, patriotyzm, itd. Czytając nieraz o ludziach, którzy mieli pełne altruizmu i pracy życie, natrafia się na niestrawne dla nas metody wychowawcze. Przeraża mnie głównie ten sukces jako cel całej męki w BPT. Myślę, że umarlaby, gdyby któraś z córek postanowiła wieść życie jako szczęśliwa krawcowa.
Przeczytałam, bardzo ciekawa ksiazka dla mnie. Mam przemyślenia i pytania w zupełnie innej osi, niż toczy się tu dyskusja przede wszystkim ksiazka wydaje mi się szczera i to jest jej duza zaleta. Przez to, ze negowane są wszystkie zachodnie wartości, mogę sobie zweryfikować, co faktycznie jest, a co ne jest wartością. Ja czesc zasad Amy odebrałam jako pisane z przymrużeniem oka. A zdanie " czy Ty w ogóle wiążesz jakieś nadzieje z dziewczynkami? Jesteś egoista! Czy wiążesz jakies nadzieje z Coco?..."
No ale pani sobie tak te wartości neguje, jednocześnie aktywnie wspierając Obamę? To nie jest kwestia wartości, tylko skuteczności, wychodzi jej, że chińskie skuteczniejsze i tyle.
Powtarzam, że chińskie wychowanie nie polega na wychowaniu niewolników. Przykładem są dzieci Amy Chua. ---- Skąd to wiemy? Tylko z tego co napisala matka. Nie wiemy jednak czy wyrosly na szczęśliwe kobiety, zdolne do samodzielnosci itp.
Zobacz ile osob w okolo boryka sie z uzależnieniem od decyzji rodzica, a co dopiero po takim terrorze.
Komentarz
najlepsze jest wychowanie klasyczne według wzorców sensus catholicus
( ale czy ono jest możliwe w naszej dzisiejszej, polskiej rzeczywistości?)
pewnie częściowo tak ( jeśli ktoś- rodzina, szkoła współpracuje)
wychowanie chińskie- tu bym rozróżniła na
- takie w Azji, wśród rodziny
-takie o obcym kraju jak autorka książki)
jest ono poprawne, a nawet korzystne dla tych którzy się w tamtejszej kulturze urodzili, jednak dla nas nie przyjęcia z pewnych względów, właśnie tego gwałtu, przemocy zadawanej naturze (raz mnie, raz bardziej subtelnej)
doskonale wyczuwa to Savia, a ja w 100% potwierdzam bo mam z tym doczynienia na co dzień
wychowanie "dzisiejsze"- byle jakie, pajdokracja
u mnie na to ostatnie nie ma zgody choć siłą rzeczy wdziera się w życie
poznaję i szukam wzorców pierwszego (nie znam zasad bo mnie w ten sposób nie wychowano)
posiłkować się mogę "chińskim", ale zachowując czujność, aby nie przestać być sobą
--------------
Oczywiście, że nie ma sensu, bo książka (zakładam, że Amy Chua nie była notoryczną kłamczuchą) pokazuje, że chiński model wychowania nie jest porażką, nie szkodzi dzieciom jak twierdzą "zachodni rodzice", nie jest sekciarstwem jak wypisujesz. Fakty opisane w książce przeczą temu.
Poza tym sama zauważyłam u siebie w domu, że nakłanianie dziecka do właściwej pracy nad czymkolwiek przynosi oczekiwane rezultaty. Nie wpędza dzieci w kompleksy, nie rodzi buntu, nie niszczy pomysłowości czy indywidualności. Wymaga jednak od rodziców ciągłej uwagi i dużo czasu.
Ta książka dla mnie to tylko potwierdzenie. (I nie myśl, że uważam Chinkę i jej córki za święte)
-------
Ona była za słaba by zrobić karierę, więc robiła wszystko by córki tę karierę zrobiły.
I to by się zgadzało patrząc na trzy pokolenia imigrantów. Pierwsze głoduje by się dorobić i odbić się od dna, drugie coś ma, więc sięga wyżej by zaistnieć, a kolejne już nie mają kompleksów, więc nie mają motywacji by wyzbywać się człowieczeństwa. Może te kolejne pokolenia odkrywają, że można być lubianym i cenionym za osobowość, że nie trzeba zasługiwać na uśmiech, aprobatę czy nawet na kolację.
Pamiętasz, że dziecko chińskie ma wyprzedzać klasę w matematyce o dwa lata?
---------------
Nie, to był fakt, że Sophia wyprzedzała swoich rówieśników w matematyce o 2 lata, bo była pilna i zdolna.
@In Spe
Zastanawia mnie czy w Chinach istnieją szkoły specjalne czy też inne do których uczęszczają uczniowie z niepełnosprawnością intelektualną
jaki jest system edukacji tych uczniów
---------------
Nie, to był fakt, że Sophia wyprzedzała swoich rówieśników w matematyce o 2 lata, bo była pilna i zdolna.
--------
Aniela chyba dawno książkę czytałaś...
To był punkt 3 zasad chińskiej matki.
----
Nie neguję tego. Absolutnie!
Natomiast wychowanie to nie tylko wyszkolenie, wytrenowanie, ale przede wszystkim zdolność do pójścia za powołaniem, zdolność do założenia szczęśliwej rodziny, zdolność do radości, do rezygnacji z siebie i własnej kariery dla dobra drugiego człowieka, zdolność do wypoczynku, zdolność do troski nad innymi... Wiele można by tu wymieniać.
Cos Ty, bede na oksytocynowym haju poporodowym, tafla jeziora z lotosem posrodku...
Takich, których wyciśnięto jak cytrynę - do ostatniej kropli? :-B
Wielu jest dobrze wykształconych, ale ilu z nich osiągnęło maksimum czyli przysłowiowe same szóstki?
Ilu z nich nie miało czasu na zabawę w dzieciństwie?
------------------
Nigdzie nie piszę, że wychowanie to tylko... (wstaw sobie Savio co Ci sie podoba)
Takich, których wyciśnięto jak cytrynę - do ostatniej kropli?
Wielu jest dobrze wykształconych, ale ilu z nich osiągnęło maksimum czyli przysłowiowe same szóstki?
Ilu z nich nie miało czasu na zabawę w dzieciństwie?
--------------
Wiesz, nie analizowałam tego, a Ty widocznie tak. To może podziel się swoimi badaniami, dobrze jakbyś podała jakieś cyfry, procenty
Chińskie dzieci mają czas na zabawę, pisała o tym Amy Chua, pisała też o swoim dzieciństwie jak to np. bawiła się z siostrą.
( ale czy ono jest możliwe w naszej dzisiejszej, polskiej rzeczywistości?)
pewnie częściowo tak ( jeśli ktoś- rodzina, szkoła współpracuje)
wychowanie chińskie- tu bym rozróżniła na
- takie w Azji, wśród rodziny
-takie o obcym kraju jak autorka książki)
jest ono poprawne, a nawet korzystne dla tych którzy się w tamtejszej kulturze urodzili, jednak dla nas nie przyjęcia z pewnych względów, właśnie tego gwałtu, przemocy zadawanej naturze (raz mnie, raz bardziej subtelnej)
doskonale wyczuwa to Savia, a ja w 100% potwierdzam bo mam z tym doczynienia na co dzień
wychowanie "dzisiejsze"- byle jakie, pajdokracja
u mnie na to ostatnie nie ma zgody choć siłą rzeczy wdziera się w życie
poznaję i szukam wzorców pierwszego (nie znam zasad bo mnie w ten sposób nie wychowano)
posiłkować się mogę "chińskim", ale zachowując czujność, aby nie przestać być sobą
-----------------
@In Spe
Czyli jednak posiłkujesz sie "chińskim" i o to mi chodzi.
Czy w wychowaniu klasycznym nie ma przemocy zadawanej naturze? W końcu wychowanie to sztuka, która ma dopełniac braki w ludzkiej naturze. Bądźmy szczerzy, nie dokonamy tego bez przemocy.
smutne to bardzo...
-----
Zgadzam sie, tylko trzeba zachowac umiar by nie zlamac drugiego człowieka, by nie stal sie niewolnikiem. I tu ważny jest cel jaki przyświeca rodzicom.
Chińskie wychowanie cechuje bezwzględny pęd do sukcesu, a temu mowie stanowcze NIE.
---------
@InSpe
Ale czego można było spodziewać się po komunistycznych Chinach, po przeprowadzeniu tam rewolucji kulturowej?
-------------------
A ile tych osób znasz? Kilka, kilkanaście?
Co powiesz o cywilizacji chińskiej przez którą przeszły miliardy ludzi? Gdyby tam był tylko bezwzględny pęd do sukcesu i manipulacja dziećmi przez kilka tysięcy lat, to myślę, że cywilizacja ta nie miałaby szans na przetrwanie. Jak mogłyby ją tworzyć ludzie po przejściu przez horror, z którego trudno się wyzwolić? Nie demonizuj tak wszystkiego, co nie Twoje.
-----
Zgadzam sie, tylko trzeba zachowac umiar by nie zlamac drugiego człowieka, by nie stal sie niewolnikiem. I tu ważny jest cel jaki przyświeca rodzicom.
------------------
@Savia
Powtarzam, że chińskie wychowanie nie polega na wychowaniu niewolników. Przykładem są dzieci Amy Chua.
To, że Ty znasz osobiście takich niewolników, skąd wiesz czy właśnie tam nie zachowano tego umiaru i wyszło to, co wyszło?
A cel wychowania chińskiego to już dawno w tej dyskusji ustaliliśmy, że jest inny niż katolicki, dlatego nam łatwiej zachować umiar.
Chociaż możesz sobie porozmawiać z niektórymi katolikami, nawet tutaj na tym forum jak traktują wychowanie klasyczne: mówią, że jest tresurą.
Myślę, że umarlaby, gdyby któraś z córek postanowiła wieść życie jako szczęśliwa krawcowa.
Mam przemyślenia i pytania w zupełnie innej osi, niż toczy się tu dyskusja przede wszystkim ksiazka wydaje mi się szczera i to jest jej duza zaleta. Przez to, ze negowane są wszystkie zachodnie wartości, mogę sobie zweryfikować, co faktycznie jest, a co ne jest wartością.
Ja czesc zasad Amy odebrałam jako pisane z przymrużeniem oka.
A zdanie " czy Ty w ogóle wiążesz jakieś nadzieje z dziewczynkami? Jesteś egoista! Czy wiążesz jakies nadzieje z Coco?..."
To nie jest kwestia wartości, tylko skuteczności, wychodzi jej, że chińskie skuteczniejsze i tyle.
----
Skąd to wiemy? Tylko z tego co napisala matka. Nie wiemy jednak czy wyrosly na szczęśliwe kobiety, zdolne do samodzielnosci itp.
Zobacz ile osob w okolo boryka sie z uzależnieniem od decyzji rodzica, a co dopiero po takim terrorze.