Szkoła powszechna 8 letnia podzielona na dwa etapy: poziom podstawowy i gimnazjalny.
Potem 4 lata liceum, lub 5 technikum lub (nowość!) dwuetapowa szkoła branżowa.
Struktura strukturą a diabeł oczywiście tkwi z szczegółach takich jak zakres ingerencji ministerstwa i kuratorium, podstawa programowa, sposób finansowania szkół (gdzie bon oswiatowy pytam?) itd.
Na razie na poziomie struktury szykuje się konflikt pomiędzy gimnazjami a podstawówkami, łagodzony przez ministerstwo zapowiedzią realizowania poziomów nauczania w jednym, dwóch a nawet trzech budynkach. Czyżby dzieciaki, tam gdzie wybudowano oddzielne gimnazja po 4 latach poziomu podstawowego miały przechodzić całymi klasami do innego budynku?
Komentarz
Bo kończyć szkołę mając 19 czy 20 lat, jak w technikum, to błąd. Człowiek już wtedy powinien pracować lub studiować.
(Przepraszam za wcinke, na telefonie nie doszukam sie tej informacji)
Dzieki @spioch
O Masakra,juz współczuję mojemu Mężowi planowania rozkładu materiału itp.z tymi klasami, które zaczęły cykl 4-6 a teraz wpadna w cykl 1-4/5-8...
Ciekawe jaki to będzie miało wpływ na poziom nauczania... Mam na myśli dzieci, które już zaczęły naukę w szkole. Bo jestem za tymi zmianami, ale nie na hop siup. Jakby zaczęli od 2017/2018 od 1 klasy (marzenia!) to mieliby czas na przystosowanie szkół, nauczycieli i szkolnictwa wyższego do kształcenia nauczycieli na taki tryb nauczania... A tak to trochę kiszka, bo nic dostosowane nie będzie, a nowy system wejdzie...
Bardzo się bałam przejścia Młodego z podstawówki do gimnazjum.
I tu na forum trochę się naczytałam, jakie gim może byc złe a i ogólnie trochę się tego nasłuchałam, że gim to wylegarnia najgorszego zła
taką opinię miało (i ma) nasze rejonowe (choć to rejon, to na drugim koncu miasta;) )
Ale moje dziecko już wcześniej miało sprecyzowane plany co do gim
Wybrał sam
Nasza podstawówka to taka mała iście wiejska szkoła, spokój choć incydenty się zdarzały niestety.
Bałam się, że choć gim które wybrał Młody jest naprawdę dobrą szkołą, z zasadami to jednak to gim
Spotkało mnie mega pozytywne zaskoczenie.
Wielu osobom trudno było uwierzyć, ze w mieście naszym jest taka szkoła, gdzie nie ma żadnych "incydentów" a dzieciaki dwoją się troją, zeby wszystko co robią było robione dla dobrego imienia szkoły
ale.......... na każdy rocznik są przyjmowane dwa oddziały/klasy, więc żeby się dostać trzeba miec i oceny i zachowanie i jakieś osiągnięcia, do tego dwujęzyczność, więc i egzamin językowy wewnetrzny tez jest
szkoła zwraca koszty dojazdu (bilety miesięczne)
Jednak chętnych nie jest aż tak dużo (więcej niż miejsc, jednak tłumów nie ma), bo..............tam trzeba się uczyć, sporo uczyć, łatwo nie jest.
Narozrabia dzieciak to wypad ze szkoły do rejonowego i nie ma, ze się poprawi, "odpracuje" przewinienie, nie i koniec, po to jest regulamin do podpisania na dzien dobry.
Są dzieciaki które robią wszystko żeby się tam dostać, np. kiedy nie mają niemieckiego w podstawówce to dokształcają się prywatnie, byleby mieć szansę na to gimnazjum
i się im udaje.
Więc jeśli dziecko chce samo, to zrobi wiele, zeby skończyć dobre gimnazjum, jak któremu się nie chce to zawali
Znam dzieciaki, które pokończyły tzw "gorsze" gimnazja w okolicy z dobrymi wynikami, osiągnięciami ale one same dążyły do tego, zeby wyniki na świadectwie były bardzo dobre.
Znam tez takie, które z bardzo dobrych uczniów stały się "baranami" w gim, bo .....ptrzeciez to taaaaaka dorosła szkoła, obce środowisko, można "poszaleć" i poudawac dorosłego.
takze na szkołę jako szkołę nie zwalałabym winy za złe wyniki, za pogorszenie zachowania.
szkoły mają regulaminy, przestrzeganie ich nalezy do ucznia, jeśli nie przestrzega, to powinien zmienić szkołę
Rodzice też muszą mieć wpływ na swoje dzieci
Bo mówienie, że szkoła zawaliła bo niedopilnowała, bo pojawia się "machnięcie" ręką na złamanie regulaminu itp jest naparwdę uproszczeniem problemu i zwalaniem go na szkołę.
jeżeli dziecko potrafi się dobrze zachowac w domu, wśród rodziny a w szkole już nie, to nie jest to wina szkoły, nauczycieli, kolegów tylko wychowania jakie wyniósł z domu
Bo jak dziecko chce, to oleje zły wpływ kolegów, nie będzie się zadawac z "gorszym sortem" choćby i był wyobcowany w szkole
Mam podobne odczucia, jak Spioch: Oby nie skończyło się na zwyczajowym "nie można zrobić lepiej zróbmy inaczej"
Ale zgadzam się z wieloma osobami tutaj, uważam, że protesty nauczycieli czy ewentualne utraty etatów nie powinny być hamulcem zmian (jeśli te są na plus) - szkoła jest dla dzieci i to im ma być w niej dobrze i to im ma ona służyć, a nie nauczycielom.
ale to o czym ktos pisal...gimnazjum jako najgorsze cielece przeobrazenia w swojej wyobrazni "doroslosc" wcisnieta w push-upy pod brode, malowanie itd.. a to wszystko w liczbie wiekszej no bo tsak to wygladalo- jedna podstawowka stara "brala" podstawowke, a sasiednia"gimnazjum"
ja bylam ostatnim rocznikiem osmioklasowki i ciesze sie ze moje dzieci do takiej pojda..
Az takich różnic w szkołach podstawowych ( za moich lat) nie było. Ale były.
Mogłyśmy wybrać z siostra z trzech podstawówek, jednak wybór padł na ta, która był najspokojniejsza, choc nie była najbliższa szkoła. Ta najbliższa to zbiorowisko "totalnej dziczy".
W klasach było "pomieszanie" słabszego i mocniejszego ucznia. Ale tez były klasy sportowe, gdzie przechodzili ci, którzy twierdzili ze inni zaniżają poziom klasy. Bo sport to one w nazwie miały. Wiec jednak była segregacja juz lata temu.
Licea tez sa gorsze i lepsze. I dzieciaki potrafią wybrać czy wola wiecej nauki czy wiecej imprezowania.
@SylwiaM
Jeśli dziecko wychodzi do szkoły ( nająć te 12-13 lat) w szpilkach to nie jest to wina szkoły- złego gimnazjum, a wina rodzina, ze zezwala na cos takiego
głosu ludzi w odróżnieniu od POprzedników. Oby. Jestem przeciw zmianom.