Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Gimbusy i małolaty do szkoły powszechnej

13468914

Komentarz

  • A logarytmy, coś mi sie kojarzy, kilka lat wcześniej były. Ja sie już nie załapałam. 
  • Laf2011 powiedział(a):
    Dla mnie ta zmiana nie jest zła (ocenić będzie można pewnie za jakieś dziesięć lat), jest za to niepotrzebna. Ponad 10 lat pracowałam w gimnazjum i zmieniło się ono na lepsze. My nauczyciele nauczyliśmy się pracować z młodzieżą w trudnym wieku.

    Ty patrzysz na ten aspekt, z punktu widzenia nauczyciela gimnazjum.
    Popatrz może, jak bardzo został okrojony program L.O. Na jak fatalnym poziomie były matury.
    Weź też pod uwagę, że należy wprowadzić wreszcie do szkół rzetelne nauczanie historii Polski, w tym najnowszej. Gdy przyjrzałam się ewentualnym tematom do przerobienia, to jest tego multum. Począwszy od agresji sowietów na Polskę i martyrologii Polaków; następnie: Powstanie Warszawskie; Zonierze Niezłomni (mnóstwo postaci); rządy PRL-u od roku 1945 do 1989;;  prawdziwa historia Solidarności; okres transformacji ustrojowej (zniszczenie polskiej gospodarki).
    Na lekcjach języka polskiego należy przywrócić nauczanie klasyki - na to jest potrzebny odpowiednio długi czas; gimnazjum ten czas niejako wyrywało z obiegu.
  • edytowano wrzesień 2016
    beabea powiedział(a):
    A co myślicie na zakres przedmiotów z jakich będą egzaminy na koniec 8 klasy -
     j. polski, matematyka, j. obcy i historia ? A gdzie nauki przyrodnicze?
    Za moich czasów szkolnych właśnie tak było. Szkoła podstawowa kończyła się egzaminami (pisemny) z: języka polskiego, matematyki i języka obcego, którym wtedy niestety był tylko rosyjski. Poza tym - mieliśmy jeszcze egzaminy starając się o przyjęcie do L.O.

    ***

    Takie przedmioty jak: fizyka, chemia, geografia, biologia, historia były zdawane (dwa przedmioty do wyboru) dopiero podczas matury.
  • A jak oblegana zawodówka, to też sobie może zrobić egzamin. Bo kto bogatemu zabroni?
    Bratowa uczy w zespole szkół i mówi, że te dzieciaki z zawodówki często mają w głowach poukładane lepiej niż te z technikum i liceum. A w ostatniej klasie, to oni już często mają nagraną robotę i tylko czekają na dyplom, żeby iść do pracy zarabiać na siebie. To tak, na marginesie.
    Podziękowali 4kiwi Katia babka4 Klarcia
  • u mnie był polski i matematyka plus przedmiot wybrany.
  • ja też uważam, że egzamin powinien być nie na koniec podstawówki tylko na wejściu do nowej szkoły. I niechby się nawet liczyły stopnie ze świadectwa z poszczególnych przedmiotów np z chemii i biologii dla osób wybierających się na biol - chem itd

    na tym etapie większość potrafi ocenić swoje mocne strony ( mówię o ośmioklasowej podstawówce) i stwierdzić czy jest human, czy ścisły czy przyrodniczy.

    Co do zawodówek, moje zdanie jest takie, że poszły one w kąt ( na rzecz wątpliwej jakości LO) z powodu tak głośno reklamowanego "wyrównywania szans" 

    To "wyrównywanie szans" spowodowało, że do szkół średnich trafiły przypadkowe osoby o niższym intelekcie i możliwościach i wyhodowaliśmy rzeszę frustratów, którzy nie byli w stanie sobie poradzić na poziomie szkoły średniej, a pchano ich jeszcze na studia ( bo takie modne i dostępne się zrobiły)
    Świat tak jest wymyślony, że jesteśmy różni. Potrzebni są ludzie do maszyn, łopaty i ci od nauczania, kierowania i rządzenia. 
    Ta selekcja po szkole powszechnej : najlepsi do LO, średni do technikum, słabsi do zawodówek nie była zła. Życie to selekcja...a wyrównywanie szans na siłę wprowadza chaos i frustrację.

    Podziękowali 3Felicyta Subiektywna Katia
  • no właśnie...
  • patrzę na swoje dzieci...mam kurka intelektualistów cholernie zdolnych,  mam artystów bardzo twórczych...i mam córkę, którą nauka wiele kosztuje. Chciałabym, żeby w czerwcu mogła sobie wybrać szkołę, w której poczuje się dobrze, która "nie zabije" jej wysokim poziomem nauki, tylko taką na miarę jej możliwości, która da satysfakcję i zawód, w którym się będzie mogła zrealizować. Nie mam oczekiwań, że pójdzie do super liceum, a potem skończy studia. Chcę by była szczęśliwa. 
  • @sylwia1974 - rozumiem dobrze, bo mam jednego takiego syna. No, intelektualistą to on nie jest, ale ma inne uzdolnienia. Wprawdzie, jak go odnoszę do studentów, z którymi miewałam ostatnio do czynienia, to nie mam wątpliwości, że poradziłby sobie na studiach nie gorzej niż oni. Tylko się zastanawiam - po co. Czy każdemu studia są potrzebne? Niechby chłopak nauczył się czegoś praktycznego i utrzymywał z tego siebie i swoją rodzinę.
  • Już od kilku lat, przynajmniej w Poznaniu są zawodówki cieszące się ogromnym wzięciem - samochodówki,  w których są klasy marek samochodowych.
    Pracę po skończeniu szkoły mają od ręki, cały cykl kształcenia mają praktyki w zakładach i to takie konkretne.
    Solaris też bierze od ręki wszystkich, którzy chcą i potrafią pracować w tym zawodzie.
    W Poznaniu od kilku już lat ruch w kształceniu zawodowym jest oraz mocny akcent na propagowanie szkół zawodowych
  • @Małgorzata
    to potem było u mnie, zawód wyuczony po szkole średniej, wszystko zadane za cel, zainteresowania i prace, że ho ho. W zawodzie liczyły się tzw. plecy, nie dostałam pracy.

    Studiowałam i stopniowo przybywało mi dzieci, skończyłam mgr z trójką maluszków.

    Nie wiem czy tak bym chciała dla moich dzieci, bieda ( oszczędzany każdy grosz), zero pomocy kogokolwiek oprócz męża i mordręga, żeby dać radę ze studiami, domem.

    No nie wiem...
    A w Polsce papier ważniejszy od umiejętności, na wsi to już w ogóle.
  • Chciałabym, aby jeden z moich synów został elektromechanikiem, ale oni niekoniecznie.
    Podziękowali 1Joannna
  • Trudno studiować, zwłaszcza jakiś wymagający kierunek i mieć małe dzieci i rodzinę. Cos będzie kosztem czegoś. Tyle razy były rozmowy o tym jak ważna jest mama w domu.
    Studia dzienne to naprawdę świetny okres w życiu,  czas na zabawę, podróże, poznawanie  ciekawych ludzi. Jeśli można sobie na to pozwolić to według mnie warto. Wspomnienia, przyjaźnie z tego okresu to tez jest potencjal
  • Moj mąż (zaocznie studiowal)  ciągle  mi przypomina, że ja mogę teraz siedzieć w domu z dziećmi bez spiny,  bo się wybawilam, napodrozowalam, a on biedny całe życie praca ;)
  • Klarcia powiedział(a):
    Laf2011 powiedział(a):
    Dla mnie ta zmiana nie jest zła (ocenić będzie można pewnie za jakieś dziesięć lat), jest za to niepotrzebna. Ponad 10 lat pracowałam w gimnazjum i zmieniło się ono na lepsze. My nauczyciele nauczyliśmy się pracować z młodzieżą w trudnym wieku.

    Ty patrzysz na ten aspekt, z punktu widzenia nauczyciela gimnazjum.
    Popatrz może, jak bardzo został okrojony program L.O. Na jak fatalnym poziomie były matury.
    Weź też pod uwagę, że należy wprowadzić wreszcie do szkół rzetelne nauczanie historii Polski, w tym najnowszej. Gdy przyjrzałam się ewentualnym tematom do przerobienia, to jest tego multum. Począwszy od agresji sowietów na Polskę i martyrologii Polaków; następnie: Powstanie Warszawskie; Zonierze Niezłomni (mnóstwo postaci); rządy PRL-u od roku 1945 do 1989;;  prawdziwa historia Solidarności; okres transformacji ustrojowej (zniszczenie polskiej gospodarki).
    Na lekcjach języka polskiego należy przywrócić nauczanie klasyki - na to jest potrzebny odpowiednio długi czas; gimnazjum ten czas niejako wyrywało z obiegu.

    @Klarcia chyba od dawna nie masz do czynienia z edukacja w Polsce. Wszystkie bowiem 
    zagadnienia, które wymieniasz, są w programie L.O. Ja kończyłam liceum w latach 2005-2008, moja siostra skończyła L.O dwa lata temu i były one omawiane bardzo szczegółowo, były na maturze (w różnym zakresie na poziomie rozszerzonym i podstawowym), a niektóre z nich wręcz wałkowane do znudzenia. Akurat matura z historii jest dość wymagająca, zakres materiału bardzo obszerny. No chyba, ze masz pretensje odnośnie tego, ze nie naucza się pod Twoje ideologiczne tezy "zniszczenie polskiej gospodarki".

    Inna sprawa jest to, ze nauczyciele czasami bardzo mało wymagają od osób, które nie zamierzają zdawać matury z danego przedmiotu.

    @Kociara to się oczywiście łączy, brak zainteresowania szkołami zawodowymi nie wynikał wcale z tego, ze wszyscy mieli fanaberie, żeby mieć wyższe wykształcenie. Oczywiście, wiele osób przeceniło bardzo swoje możliwości, pchając się na studia, powstały też obok liceum renomowanych i elitarnych licea o bardzo niskim poziomie. 
    Jednak zwróćmy uwagę na to, ze uczeń powiedzmy ze średnimi ocenami, po prostu nie widział atrakcyjnej alternatywy w zawodowce - wiedział, ze tam będzie uczył się zawodu może i konkretnego, ale i zwykle nisko płatnego, spędzając dwa lata z najgorszymi uczniami, którym nie w głowie nauka. Dlatego mimo wszystko uważał, ze lepiej pchać się na studia.  Takie zawodówki o których piszesz są super, ale w latach 90. i na początku 2000 gdy zawodówki upadały, większość cieszyła się dość złą renoma.  Ja jestem za zawodówkami, ale takimi, które dadzą uczniom realne możliwości.
    Podziękowali 1Klarcia
  • @Malgorzata - ale gdyby obowiāzek edukacyjny nie był do 18 lat, to by coniektórzy zaraz po ośmiolatce mogli przejść przyuczenie do łopaty i iść do roboty. Nie ma to, jak resocjalizacja przez pracę!
    Podziękowali 3sylwia1974 Katia Klarcia
  • @Malgorzata - no, ja też jestem za. Tylko, czy ktokolwiek nas posłucha?
  • Ale co jest przemocą - zmuszanie do edukacji do 18 lat, czy pozwolenie na wcześniejsze jej zakończenie i podjęcie pracy? Ten kij ma dwa końce. Ha!
    Podziękowali 2sylwia1974 Katia
  • No, to dajmy im prawo do uczenia się do 18 lat. Ba, nawet do zakończenia etapu edukacyjnego, w którym są, gdy te 18 lat kończą - a co im mam żałować! Ale dlaczego obowiązek? Mój pierworodny ma prawie 15 i jest w tej chwili większy i sporo silniejszy ode mnie. Nie rozumiem, dlaczego nie miałby pracować, gdyby nie miał w sobie za grosz chęci do dalszej nauki. Przecież taki młody byczek może być bardzo użyteczny i może sam zarobić na swoje utrzymanie, jeśli uznał, że dalsze kształcenie nie jest mu do niczego potrzebne, a tylko uprzykrza mu życie. A jak za lat parę dojdzie do rozumu (uważam, że parając się uczciwą pracą łatwiej do rozumu dojść niż migając się od niby-nauki), to przecież są szkoły dla dorosłych i zawsze może sobie taki delikwent poziom edukacji podnieść.
  • Z tego co pamiętam kiedyś obowiązek byl do ukończenia podstawówki. A potem do ukończenia gimnazjum. Czy cos się w tym względzie zmieniło?
  • W Posce jest obowiązek szkolny i obowiązek nauki - do 18 rż
  • Według obowiązujących przepisów (Art. 15 ust. 1 ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (Dz. U. z 2015 r. poz. 2156)) mamy w naszym kraju obowiązek nauki dla dzieci w wieku od 7 do 18 lat.
  • kociara powiedział(a):
    W Posce jest obowiązek szkolny i obowiązek nauki - do 18 rż

    Albo do ukończenia gimnazjum.

  • Ewasz powiedział(a):
    kociara powiedział(a):
    W Posce jest obowiązek szkolny i obowiązek nauki - do 18 rż

    Albo do ukończenia gimnazjum.

    Po ukończeniu gimnazjum,  a przed ukończeniem 18rż należy podjąć naukę w jakimkolwiek trybie - to jest właśnie obowiązek nauki. Obowiązek szkolny dotyczy ukończenia szkoły i zdobycia wykształcenia podstawowego - wykształcenie podstawowe daje ukończenie gimnazjum (nie podstawówki)
    Podziękowali 1Monika73
  • Ludzie , po ukończeniu gimnazjum to się ma 15-16 lat ,a obowiązek szkolny trwa do dnia ukończenia 18 lat ! Trzeba się uczyć dalej , choćby w OHP.

    Też mam refleksję , że obecna presja wywierana na dzieci w zakresie ich nauki , ocen , dodatkowych osiągnięć to jest wręcz przemoc wobec dzieci. Z drugiej strony to zaszło tak daleko ,że ciężko jest się wyłamać bez poczucia , że jest się fatalnym rodzicem i zaprzepaszcza się przyszłość dziecka.
    Podziękowali 2Subiektywna Katia
  • a jak ktoś 3 razy nie zda i jest np. w II gim i ma 18 lat
    to czy ma obowiązek skończyć to gimnazjum? czy nie?
    Podziękowali 1kociara
  • Egzaminy ośmioklasisty z języka polskiego, historii, matematyki, języka obcego
    i to wszystko, biologia, chemia, fizyka idą w odstawkę :(
  • Joannna powiedział(a):
    a jak ktoś 3 razy nie zda i jest np. w II gim i ma 18 lat
    to czy ma obowiązek skończyć to gimnazjum? czy nie?
    Nie ma obowiązku, ale jeśli wykazuje wolę to szkołą mu to powinna umożliwić.
    Problem jest jednak w tym wypadku taki, że jeśli uczeń nie rokuje ukończenia gimnazjum w wieku, który umożliwi mu dalsze kształcenie* to już wcześniej powinno się przeprowadzić rozmowę z uczniem i jego rodzicami w celu poinformowania, że będzie miał problemy z dostaniem się do szkoły ponadgimnazjalnej.
    Rozwiązaniem  w takim wypadku jest zaproponowanie szkoły uzawodowionej lub OHP.

    *dalsze kształcenie - czyli szkoła ponadgimnazjalna, zawodowa lub ogólnokształcąca. Te szkoły przyjmują uczniów poniżej 18 rż.

    Natomiast uczniowie klas terapeutycznych mogą uczyć się w gimnazjum do 20 rż, w szkołach ponadgimnazjalnych w klasach terapeutycznych do 23 rż (lub do 25, nie pamiętam teraz dokładnie)
    Podziękowali 2Joannna malagala
  • Elementy historii Polski powinny być na egzaminie z polskiego, a osobny egzamin z szeroko pojętych nauk przyrodniczych. To, co PiS robi z oświatą przeraża mnie. Najgorsze jest to, że diabeł tkwi w szczegółach, bo ogólne założenie jest dobre, moim zdaniem.
    Podziękowali 2stephanos Subiektywna
  • edytowano wrzesień 2016
    Powiem Wam, że smuci mnie na prędce pisana podstawa programowa, brak ramowego planu nauczania, wszystko szybko, szybko

    Ech, znowu rocznik 2003 będzie królikiem doświadczalnym. Co rząd to zmiany, ileż można zmieniać...

    Wczoraj czytałam projekt ustawy, masa błędów językowych, nie przebrnęłam


    @Edit co powiedzieć tym co studiują  przyrodę czy nauczanie zintegrowane, jak zwykle ktoś musi ponieść konsekwencje, wstyd
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.