Po styczniowym konkursie w Ministerstwie Sprawiedliwości, gdy nie przyznano środków Centrum Praw Kobiet ich przedstawicielki mówiły zresztą o domu samotnej matki (koło Łodzi bodaj). Musiałbym poszukać.
Ośrodek dla ofiar przemocy? No, takich instytucji nie przeszukiwałam. Jakoś nie mam skłonności do kojarzenia samotnego macierzyństwa nierozłącznie z przemocą. I dziwi mnie, żeby feministki miały to właśnie tak kojarzyć. Przecież dla nich samotne macierzyństwo to raczej życiowy wybór. Tak przynajmniej odbieram postawę znajomych feministek. No, to się czegoś nowego dowiedziałam. A jakieś hospicja perinatalne też organizacje feministyczne prowadzą? Bo może prowadzą tylko pod jakąś osobliwą nazwą, na którą sama nie wpadnę? Bo tak sobie myślę, że skoro te feministki są "za wyborem", to byłoby ładnie z ich strony, gdyby potem wspierały kobiety, niezależnie od tego, jakiego wyboru te kobiety dokonają.
U mnie w znajomych nieliczni wrzucają czarno białe foto z hasztagiem "czarny protest" za to wielu wrzuca z hasztagiem "wyzwanie przyjęte"
kilka dni temu przy pierwszym polubienia takiego foto mojej znajomej otrzymalam odraz taka wiadomość: "Cześć od kiedy kliknęłas moje zdjecie, podjęłas wyzwanie. teraz wklej swoje czarno biła zdjecie na fb i napisz "wyzwanie przyjęte". zapelnijmy fb czarno białymi zdjęciami, zeby pokazać wsparcie dla ludzi walczących z nowotworami. Kiedy twoi znajomi polubią, wyślij im ten tekst"
i dopisane było, ze o akcji jest dosc głośno i w radio i w tv. prawde mówiąc ostatnie dni to u mnie ani tv ani nawet radio ( prócz w aucie ale jakos sie nawetvnie wsłuchiwałam) bo mielismy mały remont i wieczorem podałam dosłownie ze zmęczenia.
ale rzeczywiście na fb widze ze cześć zdjeć jest z hasztagiem czarnego protestu a cześć z przyjęciem wyzwania
No wlasnie ja tez nie @monia3 dowiedzialam sie od ów znajomej i jak przeleciałem swojego fejsa to widze, ze większość ma foto czarnobiale z podpisem "przyjmuje wyzwanie" nieliczni z czarnym protestem
U mnie jedna osoba miala czarno-biala fotke i po moim polubieniu dostalam info o wyzwaniu, ale nie bylo wyjasnienia jakie to wyzwanie, a potem miala inna fote do czarnego protestu. Jakby jedno nie mialo zwiazku z drugim, ale nie orientuje sie.
Patrząc z drugiej strony, teraz gdy matka, która straciła dziecko idzie na policję, bo uważa, że ktoś się do tego przyczynił, to gdy ona nie poniosła szkody, tylko jej nienarodzone dziecko- nie ma podstaw, by wszcząć postępowanie.
Jak bylam w szpitalu w ciazy z Rita to do aborcji bylam namawiana/ zmuszana ( zalezy jaki lekarz) niemal kazdego dnia, w weekendy jak byl fajniejszy lekarz to mowil jest gorzej ale dzis dam pani spokoj. W pewnym momencie nie wiedzialam co mnie bardziej przeraza kolejny obchod czy pekniecie macicy ktore mialo byc lada moment I ktorego mialam nie przezyc... dowiedzialam sie jak wspolczuja moim dzieciom I mezowi ze o mich nie mysle, ze sa ciekawsze formy popelnienia samobojstwa I wiele innyc, mam nadzieje ze ta ustawa bedzie tez pomocna dla matek w takich sytuacjach jak ja bylam..
Przy zmianie ustawy jest szansa, że społeczeństwo wdroży bardziej bezpieczne zwyczaje i procedury: szef zastanowi się zanim zleci młodej kobiecie (w ciąży) dźwiganie, nie wyśle na plac budowy, może bandzior też się zastanowi, czy kalkuluje mu się wyrywanie torebki młodej dziewczynie, jeśli ma odpowiadać z cięższego paragrafu.
Kwestia budowania większej świadomości. Kobieta młoda, sama nie wie, czy jest w ciąży, albo nie chce mówić jeszcze w pracy, nie podlega ochronie, czy podlega?
A lekarz może nie chcieć wypisać zaświadczenia. Nie bez powodu kobiety nie chcą mówić o (niewidocznej) ciąży w pracy, presja społeczna, by nie traktować jej inaczej jest trudna do zniesienia (i czasami bardziej szkodzi dziecku niż próby ominięcia trudnych sytuacji). Prawo nie widzi nienarodzonego, kobieta pozostaje więc w sumieniu jedyną obrończynią dziecka, a winno być inaczej.
Mi nie chciał w 9 tc, bo w I trymestrze wszystko może się zdarzyć i dzisiaj jestem w ciąży a jutro mogę nie być. Starszy lekarz. Kretyn, więcej do niego nie poszłam.
Żeby mieć przedłużoną umowę do dnia porodu trzeba być co najmniej w trzymiesięcznej ciąży. Mnie czterokrotnie umowa kończyła się w trakcie ciąży i po przyniesieniu zaświadczenia została przedłużona do dnia porodu. Jakbym się nie przyznała to bym może miała umowę na czas nieokreślony i nie musiałabym po macierzyńskim szukać nowej pracy. Taki to przywilej... Dzięki temu mam bogata listę miejsc pracy. Ale uczciwie się przyznałam,jak trzeba Teraz,w tej ostatniej ciąży mimo,że dałam zaświadczenie też jak trzeba pracodawca przedłużył mi umowę na półtora roku. Wierzę, że głównie Św. Józefowi to zawdzięczam Tak jak i to,że zawsze gdy byłam w potrzebie,najmłodsze dziecko podrosło,znajdowałam nowe miejsce pracy. Ulgą z jakiej skorzystałam dzięki zaświadczenia to to,że nie musiałam pracować na zmiany po 12 godz. i nocki a mimo to dostałam dodatek za godziny nocne-takie wyrównanie. To też się w ciąży należy, ale nie wiem czy też nie po skonczonym 3 miesiącu ciąży.
Wyleję żale po wizytach na głupim fb: wkurza mnie strasznie, że takie akcje potrafi poprzeć doula albo właścicielka sklepu z chustami. To zanim dzieci się urodzą są be, a potem się na nich kasę robi? I jeszcze nagły relatywizm rzekomo wierzących znajomych. Ręce mi opadają.
@Hope - a znane Ci jest takie zjawisko jak "doula aborcyjna"? Przykro mi o tym pisać, ale środowisko wspierające porody naturalne i domowe oraz rodzicielstwo bliskości, karmienie piersią i podobne "fanaberie" jest zdominowane przez njuejdżystów i lewaków. Tym bardziej pociąga mnie tworzenie dla nich zdrowej duchowo przeciwwagi.
@TecumSeh no właśnie nie do końca wiadomo kto jest kim, bo jak ludzie widzą rzeczy jakie wypisują ludzie związani z kościołem, to mogą pomyśleć, że rzeczywiście coś jest na rzeczy i może to nie do końca takie czarno białe z tą ochroną życia. @Katarzyna "doula aborcyjna"?! Drugie zjawisko jest bardzo zauważalne, co mnie niezwykle dołuje. Teraz jeszcze nie wiem, gdzie mam chustę kupić. Szkoda, że nie ma jakiegoś wykazu katolickich przedsiębiorców.
@Hope - tak "doula aborcyjna". Bo przecież rolą douli jest wspieranie kobiety w trudnym i ważnym dla niej momencie, jakim są narodziny dziecka. Ale skoro kobieta zdecyduje, że to dziecko ma zostać wydane na świat przedwcześnie (i skazane na śmierć), to w tym wyjątkowo trudnym momencie też potrzebuje kogoś, kto ja zrozumie i za rękę potrzyma. Ot, taka lewacka logika :-( Z lewacyzacją i njuejdżyzacją sfery ciążowo-okołoporodowo-parentingowej trzeba bezlitośnie walczyć! Normalną, regularną pracę u podstaw trzeba prowadzić. Nie dajmy kobietom duchowo uporządkowanym poczucia, że mają do wyboru albo njuejdżowo zakręcone lewackie środowisko, albo medyczny beton!
Komentarz
No, to się czegoś nowego dowiedziałam.
A jakieś hospicja perinatalne też organizacje feministyczne prowadzą? Bo może prowadzą tylko pod jakąś osobliwą nazwą, na którą sama nie wpadnę? Bo tak sobie myślę, że skoro te feministki są "za wyborem", to byłoby ładnie z ich strony, gdyby potem wspierały kobiety, niezależnie od tego, jakiego wyboru te kobiety dokonają.
za to wielu wrzuca z hasztagiem "wyzwanie przyjęte"
kilka dni temu przy pierwszym polubienia takiego foto mojej znajomej
otrzymalam odraz taka wiadomość:
"Cześć od kiedy kliknęłas moje zdjecie, podjęłas wyzwanie.
teraz wklej swoje czarno biła zdjecie na fb
i napisz "wyzwanie przyjęte".
zapelnijmy fb czarno białymi zdjęciami, zeby pokazać wsparcie dla ludzi walczących z nowotworami.
Kiedy twoi znajomi polubią, wyślij im ten tekst"
i dopisane było, ze o akcji jest dosc głośno i w radio i w tv.
prawde mówiąc ostatnie dni to u mnie ani tv ani nawet radio ( prócz w aucie ale jakos sie nawetvnie wsłuchiwałam) bo mielismy mały remont i wieczorem podałam dosłownie ze zmęczenia.
ale rzeczywiście na fb widze
ze cześć zdjeć jest z hasztagiem czarnego protestu
a cześć z przyjęciem wyzwania
slyszeliscie o tej akcji?
dowiedzialam sie od ów znajomej
i jak przeleciałem swojego fejsa to widze, ze większość ma foto czarnobiale z podpisem "przyjmuje wyzwanie"
nieliczni z czarnym protestem
Nie bez powodu kobiety nie chcą mówić o (niewidocznej) ciąży w pracy, presja społeczna, by nie traktować jej inaczej jest trudna do zniesienia (i czasami bardziej szkodzi dziecku niż próby ominięcia trudnych sytuacji). Prawo nie widzi nienarodzonego, kobieta pozostaje więc w sumieniu jedyną obrończynią dziecka, a winno być inaczej.
Kretyn, więcej do niego nie poszłam.
Mnie czterokrotnie umowa kończyła się w trakcie ciąży i po przyniesieniu zaświadczenia została przedłużona do dnia porodu. Jakbym się nie przyznała to bym może miała umowę na czas nieokreślony i nie musiałabym po macierzyńskim szukać nowej pracy.
Taki to przywilej...
Dzięki temu mam bogata listę miejsc pracy.
Ale uczciwie się przyznałam,jak trzeba
Teraz,w tej ostatniej ciąży mimo,że dałam zaświadczenie też jak trzeba pracodawca przedłużył mi umowę na półtora roku.
Wierzę, że głównie Św. Józefowi to zawdzięczam Tak jak i to,że zawsze gdy byłam w potrzebie,najmłodsze dziecko podrosło,znajdowałam nowe miejsce pracy.
Ulgą z jakiej skorzystałam dzięki zaświadczenia to to,że nie musiałam pracować na zmiany po 12 godz. i nocki a mimo to dostałam dodatek za godziny nocne-takie wyrównanie. To też się w ciąży należy, ale nie wiem czy też nie po skonczonym 3 miesiącu ciąży.
Przykro mi o tym pisać, ale środowisko wspierające porody naturalne i domowe oraz rodzicielstwo bliskości, karmienie piersią i podobne "fanaberie" jest zdominowane przez njuejdżystów i lewaków. Tym bardziej pociąga mnie tworzenie dla nich zdrowej duchowo przeciwwagi.
@Katarzyna "doula aborcyjna"?!
Drugie zjawisko jest bardzo zauważalne, co mnie niezwykle dołuje. Teraz jeszcze nie wiem, gdzie mam chustę kupić. Szkoda, że nie ma jakiegoś wykazu katolickich przedsiębiorców.
Z lewacyzacją i njuejdżyzacją sfery ciążowo-okołoporodowo-parentingowej trzeba bezlitośnie walczyć! Normalną, regularną pracę u podstaw trzeba prowadzić. Nie dajmy kobietom duchowo uporządkowanym poczucia, że mają do wyboru albo njuejdżowo zakręcone lewackie środowisko, albo medyczny beton!