Przeczytałam propozycje i wydaje mi się niesmacznym żartem.
Nie wiem kto wpadł na pomysł tak durnego projektu.
Czy te 4000 maja przekupić rodziców żeby nie usuwali ciąży??? Tyle warte jest życie?
Dzieci które się urodziły chore uprzywiejowane a te co zachorowały a były zdrowe mają pecha?
Jaki swobodny dostęp do specjalistów, pod warunkiem że ktoś inny się nie dostanie, bedzie dłużej czekał, bo nie widzę propozycji utworzenia w każdej gminie poradni rehabiliacyjno psychologicznej?
Nie wspomne o procedurach refundacji sprzętów dla dzieci.
Tu o tym pisałam.
http://cudmiodiczterymaliny.blog.deon.pl/2014/08/01/cest-la-vie/I jeszcze kwestia zasiłku pielęgnacyjnego 1200 który jest przydzielany pod warunkiem że jeden z rodziców zrezygnuje z pracy, każda próba legalnego dorobienia wiąże sie z utratą świadczenia.
Długo bym mogła tak pisać.
Komentarz
http://wpolityce.pl/polityka/314055-aborcyjna-hipokryzja-o-co-chodzi-krytykom-ustawy-za-zyciem-kogo-oburza-wsparcie-finansowe-dla-rodzin-ciezko-chorych-dzieci
A może by tak jednak zapoznać się z całością projektu ustawy, zamiast poprzestawać na jej jednym elemencie?
http://orka.sejm.gov.pl/Druki8ka.nsf/Projekty/8-020-368-2016/$file/8-020-368-2016.pdf
Moja mama mi mówiła jak zamierzasz coś zrobić zle to lepiej nie rób wcale.
To nie są dobre rozwiązania.
Brakuje specjalistów brakuje ośrodków terapii, brakuje pomocy dla dorastających dzieci, brakuje kontraktów na leczenie szpitalne i miejsc w szpitalach.
O wszystko trzeba walczyć z pazurami.
Mieszkam w wielkim mieście i jeste naprawdę obrotna ale wielokrotnie płakałam z bezsilności walcząc z systemem bo tak bezradna sie czułam, a co z dziećmi z zapadłych wsi gdzie do wiekszego miasta jest 100km? To jedyne co mi przychodzi do głowy to położyć dziecko na haftowanej podusi i patrzeć jak wegetuje.
Powiem szczerze wkurwia mnie takie przyklaskiwanie na ochłapy.
Gdybym dopuszaczła aborcje ten projekt absolutnie by mnie nie powstrzymał przed nia.
Jedyne co mi sie wydaje sensowne to opieka psycholga, choc nie specjalnie wierze w jej skutecznośc.
To chyba kluczowa kwestia właśnie...
http://www.hospicjum.waw.pl/hospicjum-perinatalne/warszawskie-hospicjum-perinatalne
Poza kolejnością tzn przed dziećmi których ciężkie i nieodwracalne upośledzenie lub nieuleczalna choroba zostały wykryte już po porodzie?
4 tysiące...czy pomysłodawcy tego projektu naprawdę aż tak nie szanują kobiet?
A ten koordynator to nie mógłby właśnie czarnej roboty odwalać typu zamawianie sprzętu, refundacje? @maliwiju , chyba przydałyby się takie osoby? Oj, morze potrzeb...
http://www.wyrwanezkontekstu.pl/ludzie/cztery-tysiace-za-chore-dziecko/
"Tymczasem wczoraj dostaliśmy kolejny, równie świetny pomysł – 4 tysiące złotych za urodzenie „żywego dziecka z ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem albo nieuleczalną chorobą zagrażającą życiu, które powstały w prenatalnym lub w czasie porodu”. 4 tysiące złotych. JEDNORAZOWO. Czy to jest ta obiecywana rodzinom pomoc? To są pieniądze, które mają wystarczyć na opiekę, rehabilitację, leczenie? To jest to wsparcie, o którym dumnie piał nam przed chwilą Kaczyński? Czy ktoś z popierających ten pomysł wie, ile kosztuje takie dziecko? Nie tylko uwagi, łez, cierpliwości, wyrzeczeń – ale tak po ludzku, zwyczajnie, pieniędzy?
Co się za to kupi? Ile leków, pampersów, jaki sprzęt? I za jaki jeszcze chory pomysł złapie się ten rząd, aby ograniczyć nam liczbę aborcji? Bo powiedzmy sobie szczerze – która zdroworozsądkowa kobieta zdecyduje się urodzić, by otrzymać jednorazową zapomogę? Kogo skuszą 4 tysiące złotych? I czy to się nie nazywa przekupstwo? Przecież w ten sposób wycenia się cierpienia i dzieci, i matek. Cierpienia całych rodzin, których życie raz na zawsze wywróci się do góry nogami. Bo nie wiem, czy polski rząd wie, ale to nie jest tak, że najtrudniejsze kończy się na porodzie. Od porodu najtrudniejsze się dopiero zaczyna. 4 tysiące złotych to żadne wsparcie i naprawdę niewielka łapówka, jak na traumę do końca życia.
Oczywiście, jest też opcja druga, ta wcześniej wspomniana – w pakiecie już z umieraniem. Wówczas dostaje się 4 tysiące za to, że się ciąży nie usunęło – tylko jak to nazwać? Nagroda? I na co to ma wystarczyć? Na trumnę, na pogrzeb, na ten doradzany przez Kaczyńskiego chrzest? A może na psychologa dla matki? To się nazywa łapówka – łapówka za donoszenie ciąży, którą sfinalizuje śmierć. Łapówka za cierpienie albo za brak skrupułów. Łapówka za to, by rząd po raz kolejny mógł przypodobać się Kościołowi. To są 4 tysiące policzków, wymierzonych nam wszystkim raz po raz w twarz.
RZĄD SIĘ DOPIERO ROZKRĘCA
Myślicie, że na tym już koniec? Otóż nie, tutaj zabawa znów się dopiero zaczyna. Dziś bowiem poseł Piotr Uściński (oczywiście, z PiS), zaproponował, by projekt dumnie nazywany „Za życiem”, poszerzyć także o donoszenie ciąży z gwałtu. Czyli tyle jest warte zdrowie psychiczne kobiety w Polsce. 4 tysiące złotych, 9 miesięcy niechcianej ciąży, a później to już z górki – można zostawić w szpitalu, oddać do adopcji albo w oknie życia. A za otrzymane wynagrodzenie – hulaj dusza, piekła nie ma! Jak to ktoś pięknie nazwał, wprowadza nam w Polsce wdzięczne „gwałcikowe”.
I już widzę te głosy, jak ktoś powie, że dziewczyna specjalnie sprowokowała, żeby sobie do pensji dorobić. W końcu już słyszymy, że zwykle sama jest sobie winna, a biedny mężczyzna – chętny i zdezorientowany – nie jest niczemu winien. Ba, nie tak dawno arcybiskup Hoser mówił przecież, że w wyniku gwałtu nie dochodzi do zapłodnienia, ponieważ stres jest wówczas zbyt wielki. Czyli zaraz ktoś wpadnie na to, żeby tę biedną dziewczynę zlinczować. Zaszła w ciążę? O, widocznie za mało się stresowała! Za mało się stresowała? Widać, też miała z tego przyjemność. Pytanie: wypłacać wtedy czy nie? A może dopłacać kolejne 4 tysiące też dla gwałciciela? W końcu jego udział w poczęciu był wtedy nie bez znaczenia. A co, jeśli kobieta urodzi niepełnosprawne dziecko poczęte w wyniku gwałtu? Jak już pytali złośliwie internauci – czy wtedy możemy mówić o kumulacji?
A może by tak dodatkowe 4 tysiące za ślub gwałciciela i ofiary gwałtu? Przecież dopiero co słyszeliśmy, że samotna matka z dzieckiem to nie rodzina. A tak, proszę – dwie pieczenie na jednym ogniu. Dziecko ocalone, instytucja małżeństwa zawarta, a i pieniędzy tyle, że śmiało można rzucić się na promocje z Lidla.
NIEPEŁNOSPRAWNOŚCI LEPSZE I GORSZE
Naprawdę, jestem przerażona. To, co dzieje się obecnie w Polsce, to jest makabra godna średniowiecza. To żadne wsparcie, żadna pomoc – to próba zwykłego przekupstwa. Donoś ciążę, my ci zapłacimy. Tylko nie usuwaj, no po co – niech se samo umrze. A jak zdrowe, to do adopcji się odda. To tylko 9 miesięcy. Tylko 9 miesięcy i aż 4 tysiące złotych. Gdybyś kiedyś zastanawiała się, ile jesteś warta w oczach swoich rządzących – to proszę, wycena jest dość precyzyjna.
A może to ja się mylę, może to cena życia dziecka? Dzieckiem jest się do 18. roku życia. Jeśli rozłożyć 4 tysiące na te wszystkie lata, to otrzymujemy jakieś 60 groszy dziennie. Zaiste, godna jest to wyprawka. I tak, ten pomysł woła o pomstę do nieba. To nic innego, tylko zwykła kpina. Wystarczy posłuchać matek dzieci chorych, żeby wiedzieć, co każdego dnia przeżywają i ile je to kosztuje. To jest ta pomoc, która miała zostać im zapewniona?
A kto pomoże dzieciom chorym, które okazały się takie na późniejszym etapie życia? Które dopadły nowotwory albo niepełnosprawności? O nich nikt w tym projekcie już nie pamięta, im żadna dodatkowa pomoc już się nie należy. A wiecie, dlaczego? Ano dlatego, że tłem tej łaskawości znowu jest aborcja. Rząd ponownie dwoi się i troi, żeby wpaść na pomysł, jak nam ten czarny protest zatrzymać. Jak zadowolić Kościół i nie rozwścieczyć ludu. No i tak nam to życie wycenia – 4 tysiące złotych za traumę, ból, cierpienie i stres.
Dla porównania – 29 tysięcy złotych pani premier miała dać za nowe filiżanki dla swojej kancelarii."
Ale cały czas mam w głowie taką sytuację.
Specjalistów jest za mało miejsc w poradniach i szpitalach też. Wyobraźcie sobie teraz sytuację taką że ja i M32 spotykamy się w poradni rehabilitacyjnej kilkalat temu. Moje dziecko urodzone z wadą jej po wypadku i krtyterium przydzielenia terapii nie jest stan dziecka tylko fakt że ja mam ustawowo lepszy dostęp!!!
4tys gdyby proponowali rocznie w formie subkonta na leczenie i opiekę dla chorego byłoby to super rozwiązanie.
Co do 4tys które rodzice mają otrzymać....nie ogarniam tego kto i kiedy bedzie orzekał że dziecko jest chore i jak bardzo dziecko musi być chore aby się kwalifikować? A co z tymi dziećmi które rodzą się chore ale nikt nie wie o chorobie bo ujawinia się później? Np taki zespół retta , albo rdzeniowy zanik mięśni czy leukodystrofia.... Masakryczne choroby.
Kto był z dzieckiem na komisji orzekającej o niepełnosprawniści i widział te tłumy wystraszonych szarych matek , obawiających się że Pan i Władca orzecznik jedną pieczątką pozbędzie ich marnych środków na życie i każda liczy żeby.dziecko w badaniu wypadło jak najgorzej, choć i tak wszystko zależy od kompletu dokumentówmprawidłowo wypełnionych wniosków i widziemise orzecznika.Tak to ma wyglądać przy przydzielaniu 4000. Ten nie ma nerek to dajemy, ten nie ma reki a to też damy a temu tylko 4 pacy brak eeeee to nie dajemy????
Dodatek jest tylko pierwszym krokiem, za nim będą następne.
Niestety, ale na niekompetencje lub wręcz bimbanie sobie urzędników (np. tak, jak to opisała maliwiju) rząd wpływu nie ma.
Załóżmy nawet, że PiS miałoby ludzi (wątpliwe, za krótka ławka) bardzo uczciwych, oddanych sprawie, to i tak nie ma możliwości wymienić "panienek biurowych" - przecież zaraz podniósłby się wrzask, że.. nepotyzm, obsadzają stołki swoimi, itp.
Przytoczę niektóre z pozostałych punktów projektu:
- zapewnienie kobietom w ciąży dostępu do diagnostyki prenatalnej,
- zapewnienie odpowiednich świadczeń opieki zdrowotnej dla kobiety w
okresie ciąży, porodu i połogu, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet w ciąży powikłanej oraz w sytuacji niepowodzeń położniczych
– na zasadach określonych w przepisach odrębnych,
- zapewnienie odpowiednich świadczeń opieki zdrowotnej dla dziecka, ze szczególnym uwzględnieniem dziecka, u którego zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w
czasie porodu,
- zapewnienie dostępu do usług koordynacyjno-opiekuńczo-rehabilitacyjnych ze szczególnym uwzględnieniem dziecka, u którego zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu,
- zapewnienie możliwości przeprowadzenia porodu w szpitalu III stopnia referencyjności,
- zapewnienie innych świadczeń, w tym w zakresie wspierania rodziny i pieczy zastępczej.
Art.6.
Uprawnienia, o których mowa w art. 1 pkt 1, na rzecz kobiety w ciąży oraz
dziecka obejmują w szczególności:
1) badania prenatalne;
2) świadczenia opieki zdrowotnej z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej i leczenia szpitalnego, w tym zabiegi wewnątrzmaciczne;
3) wsparcie psychologiczne;
4) rehabilitację leczniczą;
5) zaopatrzenie w wyroby medyczne;
***
Zwróciłam uwagę na jeden aspekt:
Art.9.1.
Z tytułu urodzenia się żywego dziecka, posiadającego zaświadczenie,
o którym mowa w art.4 ust. 3, przyznaje się, na to dziecko, jednorazowe świadczenie w wysokości 4000 zł.
Jednak, aby takowe świadczenie uzyskać, należy wypełnić warunek: "Jednorazowe świadczenie przysługuje, jeżeli kobieta pozostawała pod opieką medyczną nie później niż od 10 tygodnia ciąży do porodu".
W polskich warunkach (kolejki do lekarzy) wydaje mi się, że powyższe może być trudne do wypełnienia. Wydaje mi się, że ten termin należałoby przesunąć na 12 tyg.
Kasy w budżecie jest mało - żeby zrealizować program pomocy rodzinom dzieci upośledzonych, trzeba będzie ująć na innych polach. Znaczy to, iż mniej będzie funduszy na leczenie chorych, na rehabilitację powypadkową, itd.
Przy tym, już słyszę głosy, że upośledzone dzieci żyją dłużej niż 18 lat, więc co dalej?
Należy wziąć pod uwagę, iż będą liczne głosy sprzeciwu wobec programu "za życiem" - nie tylko z lewej, ale i prawej strony.
Alternatywa jest jedna, idziemy w stronę eliminacji aborcji eugenicznej godząc się na takie rozwiązanie jakie obecny rząd proponuje; albo - zamykamy paszcze i przestajemy domagać się ograniczenia aborcji, wychodząc z założenia, iż jest to najlepsze wyjście w tej trudnej sytuacji.
Od siebie dodam, że znając realia wiem, iż nawet bogate Niemcy nie poradziły by sobie finansowo z zapewnieniem godnego życia wszystkim dzieciom, jakie są teraz w łonie matki zabijane; nie nadwyrężając przy tym funduszy przeznaczanych obecnie na ratowanie życia, na ogół ludziom po 60 roku życia.
Pisałam już ile kosztowało leczenie Myszatego, a on przecież nie jest wyjątkiem. W szpitalu widzę osoby starsze od niego, które (brutalnie ujmując) bardzo obciążają budżet przeznaczony na opiekę medyczną.
A z tym 10 tygodniem, to przy obecnych trminach wizyt do ginekologów na NFZ, to jakaś kpina.
http://hospicjumtischnera.org/pl/
Prywatnie.
Nawet w ciąży na nfz jeśli nie trafisz-czekasz kilka miesięcy.
A wiadomo,że hormony potrzebne do prawidłowego rozwoju dziecka.
Lepiej zapbiegać niż leczyć, tak ;/ ?<
Ten system jest chory. Brakuje ośrodków, lekarzy. Albo nie uświadczysz pomocy bez płacenia prywatnie- no chyba, że masz czas Kolejki. Ta piosenka leci od zawsze.
I nikt nie potrafi nic sensownego zrobić. Ostatnio(PO) skracali kolejki do onkologa. Kolega jest lekarzem- przeżyli horrror próbując zdiagnozować najmłodsze pod kątem białaczki-teoretycznie powinien mieć łatwiej(?).
Ustawa z 93r ograniczyła drastycznie dostęp do aborcji co doprowadziło do zmiany myślenia, w wypadku tego projektu tak jak napisała @Katarzyna właściwie nic sie nie zmienia.
Oprócz 4000 które są niczym przy ponoszonych kosztach tylko trudno pojąć że stosunkowo tak duża kwotą można czuć sie zniesmaczonym, ale prosze prosty przykład
Kika i jej mała Wroniczka powinna mieć z dostęp do fachowców i najlepszej kliniki, jednak sami musieli sie o to zatroszczyc i zdobyć 200tys , wiec dla.mnie te 4000 to jest jak splunięcie pod nogi takim rodzicom jak oni.
Zresztą uważam że nie da sie określic jasnych kryteriów przyznawania tej kasy, bedzie to uznaniowe i może być bardzo niesprawiedliwe.
Cały czas jestem oburzona tym pierwszeństwem w hospicjach i na odziałach i dziwi mnie że tylko jak skoro ja mam dziecko urodzone chore.
Sami powiedzcie co by was przekonało z tych rozwiązań żeby opowiedzieć się za życiem.
Pamiętajcie że aborcja eugeniczna nadal jest aktualna i pierwsza informacja po diagnozie z reguły jest opcja aborcji.
Ja wiem że trzeba ruszy coś ale to naprawde nie tędy droga.
Ps. @Klarcia projekt przeczytałam.
Absolutnie nie jako wycenę wartości życia dziecka, czy miarę poświęcenia rodziców. Mam też świadomość, że pewnych rzeczy system nie udźwignir i leczenie za granicą, czy bardzo nowoczesne formy trrapii dalej będa wymagały wsparcia fundacji.
Moim celem było uświadomienie że tak naprawde te rozwiązania nie sprzyjaja zmianie stosunku do ochrony życia.
A wracając do projektu to nic on nie zmienia w sytuacji rodzin wychowujących chore dziecko,
bardzo niewiele nowego wnosi do sytuacji rodziców dowiadujących sie o tym że dziecko urodzi sie chore. A to co nowe odbywa sie kosztem innych chorych dzieci.
Ludzie naprawde nie są głąbami, którzy dadzą sie nabrać że teraz coś sie zmieniło.
Rozumiem wasz tok myślenia , bo ważne że ktoś zwrócił uwage na problem.
Ale oprócz gadania nic sie nie zmienia.
To tak jakby w dyskusji o eutanazji chorych na raka rząd zaproponował dostępność do dużych dawek witaminy C.
Na początku podałam kilka rozwiązań niezbyt kosztownych ale ułatwiających czemu nie isc w ta stronę?