Obawa przed wydalaniem i lęk przed śmiercią. Ale nie wiem czy podczas czy ogólny lęk.
Czyli jeśli boję się śmierci i żeby sobie z tym poradzić to spiewam, ale ważne! - falszujac, na sedesie, to oznacza że będę miała i przepuklinę i hemoroidy?
Przepraszam, czy jest na sali psychiatra,zeby tak wrócić do tematu watka?
E.milia Czyli jeśli boję się śmierci i żeby sobie z tym poradzić to spiewam, ale ważne! - falszujac, na sedesie, to oznacza że będę miała i przepuklinę i hemoroidy?
Jeśli mieszkasz w bloku to będziesz miała problem Z sąsiadami
@Haku jakbyś kiedyś pisała kryminał to ta lista chorób i "przyczyn" byłaby idealna na stworzenie bohatera z krwi i kości. Morderca (wykreśliłam imię - edit) np. miałby wągry (mały gniew) wysoki cholesterol (obawa przed akceptowaniem radości) i częste krwawienia z nosa (wołanie o miłość). Tylko wszędzie by zostawiał ślady..to zamiast krwawienia, chore zatoki (irytacja na jedną osóbę, kogoś bliskiego). Itd.
mój mąż ma problem z zatokami... hmm zawsze mówił, że mnie kocha, a tu proszę jednak irytacja. niech no on tylko wróci z tej delegacji, już ja mu dam irytację!
Ten Szasz to prawdziwy szaleniec. Cytat z wikipedii: "Uważał, że ludzie powinni nauczyć się chronić sami siebie i ponosić konsekwencje swoich decyzji."
A tu przykład innego szaleńca. On uważa że warto być wilkiem
Dużo różowego, żebym widziała świat w różowych kolorach. Oraz żeby w smaku przypominały, nie wiem... Śliwki z boczkiem może. I czosnek, wasabi, i takie dobre uramaki tobiko.
Są takie suplementy jak "sam-e", "htp-5" które są jakby "prefabrykatami" ważnych dla działania człowieka substancji np dopaminy. Wydaje mi się że branie tych leków można przyrównać do suplementacji witamin.
Ale dlaczego suplementacja witamin jest słabą analogią?
Weźmy wit. D3 w naszym klimacie. Bez suplementacji nikt nie ma jej tyle, ile wynosi zapotrzebowanie (które sobie pewnie wyewoluowało wtedy, gdy mieszkaliśmy w Afryce). Sumplementacja nie powoduje, że to zapotrzebowanie z czasem się zmniejszy - po prostu trochę się odłoży w organizmie, ale z czasem problem wróci.
Odpowiedź na pytanie o podawanie stymulantów jest pochodną tego, w co się wierzy i co się chce osiągnać. Ja uważam, że biochemia mózgu jest uwarunkowana genetycznie i środowiskowo w pierwszym okresie życia, a możliwości późniejszych zmian (np. gdy dziecko jest w podstawówce) są mocno ograniczone. Jeśli dziecko ma niską kontrolę poznawczą, to trening nie daje jakiś spektakularnych rezultatów. Takie dzieciaki, a potem dorośli, mają słabsze wyniki w nauce, częściej wchodzą w konflikt z prawem itd.
Pytanie jest następujące: po co trenujemy (i by móc to zrobić, po co podajemy stymulanty)? Ano po to, by dziecko wtłoczyć w system edukacji, który wymaga uśrednionych możliwości kontroli, by w ogóle coś szło przyswoić intelektualnie. By ograniczyć ryzyko konfliktu z prawem itd.
A rozwiązanie może być inne. Takie osobniki są gorzej przystosowane do uśrednionej ścieżki "rozwoju społecznego", ale być może dzięki temu są lepiej przystosowane do czegoś innego; mają po prostu inny talent niż to, co się zwykle przez to rozumie (wyniki w nauczaniu, gra na instrumencie, która wymaga mega intensywnej kontroli poznawczej).
Komentarz
Przepraszam, czy jest na sali psychiatra,zeby tak wrócić do tematu watka?
Z sąsiadami
Zalecam elekrowstrzasy I prepanacje czaszek
Obędzie się bez leków
A tu przykład innego szaleńca. On uważa że warto być wilkiem
To tak na marginesie.
Weźmy wit. D3 w naszym klimacie. Bez suplementacji nikt nie ma jej tyle, ile wynosi zapotrzebowanie (które sobie pewnie wyewoluowało wtedy, gdy mieszkaliśmy w Afryce). Sumplementacja nie powoduje, że to zapotrzebowanie z czasem się zmniejszy - po prostu trochę się odłoży w organizmie, ale z czasem problem wróci.
Odpowiedź na pytanie o podawanie stymulantów jest pochodną tego, w co się wierzy i co się chce osiągnać.
Ja uważam, że biochemia mózgu jest uwarunkowana genetycznie i środowiskowo w pierwszym okresie życia, a możliwości późniejszych zmian (np. gdy dziecko jest w podstawówce) są mocno ograniczone. Jeśli dziecko ma niską kontrolę poznawczą, to trening nie daje jakiś spektakularnych rezultatów. Takie dzieciaki, a potem dorośli, mają słabsze wyniki w nauce, częściej wchodzą w konflikt z prawem itd.
Pytanie jest następujące: po co trenujemy (i by móc to zrobić, po co podajemy stymulanty)? Ano po to, by dziecko wtłoczyć w system edukacji, który wymaga uśrednionych możliwości kontroli, by w ogóle coś szło przyswoić intelektualnie. By ograniczyć ryzyko konfliktu z prawem itd.
A rozwiązanie może być inne. Takie osobniki są gorzej przystosowane do uśrednionej ścieżki "rozwoju społecznego", ale być może dzięki temu są lepiej przystosowane do czegoś innego; mają po prostu inny talent niż to, co się zwykle przez to rozumie (wyniki w nauczaniu, gra na instrumencie, która wymaga mega intensywnej kontroli poznawczej).