To przykre. Jak u nas było ciężko to choć stopem do cioci na kilka dni i na pielgrzymkę pieszą do Częstochowy. To nie było droższe niż siedzenie w domu.
Mieli dużego woldzwagena LT. Zaraz wyslę filmik jak znajdę.
A jedzenie i zakwaterowanie? I koszty paliwa?
Jedzenie było w słoikach robione wcześniej, kiełbasę suszylismy, chleb próżniowy, makaron, kasza. Mama z najmłodszymi miała zrobione w bagażniku łózko, a reszta spała pod namiotami na dziko, chociaż w Gracji tak ciepło, że czasem spalismy pod gołym niebem. Woda do mycia...( jakaś się zawsze znalazła), słodkie strumyki. A paliwo... było zabierane z Polski w butelkach 1,5 litrowych. Ja bym na to paliwo to się już nie odważyła, ale wakacje mieliśmy super. Na dachu jadą kajaki. Takie coś: Chociaż na filmiku mało widać organizacji.
Faktycznie starsze dzieci to duże koszty na wydatki poza niezbędnym minimum. Ale: Małe dzieci generują jeden bardzo duży koszt, a mianowicie konieczność opieki nad nimi. To jest de facto jedna pensja w domu mniej.
Przecież 90% matek tutejszych uważa pracę zawodową matek małych dzieci za zuooo czyli pozostanie w domu jest naturalne.
No jest naturalne, ale pieniędzy jest mniej. W porównaniu z sytuacją, gdy w domu zamiast maluchów są nastolatki, i choć kasa idzie jak woda, to oboje rodzice mogą pracować zawodowo i mają dwie pensje do dyspozycji.
Mieli dużego woldzwagena LT. Zaraz wyslę filmik jak znajdę.
A jedzenie i zakwaterowanie? I koszty paliwa?
Stawiam, że paliwo więcej niż tysiaka nie kosztowało, jedzenie własne i na miejscu najwyżej tanie owoce, spanie na dzikusa w samochodzie albo na polu namiotowym.
My lata temu zwiedzaliśmy Włochy przez miesiąc za 500 marek skodą favorit. Największy koszt to paliwo i wstępy, a reszta to była czysta improwizacja Mieliśmy namiot ale jak odkryliśmy, że na plażach są prysznice i można się wykąpać to ani razu nie spaliśmy na polu namiotowym tylko na plażach albo w samochodzie.
Miesiac spędzony w Grecji przez 10 osóbza 2 tyś to dla mnie szczyt oszczędności i fajnie by było przeczytać u źródła jak to sie udalo.
Wiec tego, nie uważam, żeby to był obowiązek rodziców równorzędny z zapewnieniem pampersów niemowlakowi wracając do tematu wydatkow.
a w którym miejscu dziewczyny napisały ze to ich obowiązek i że muszą dać?
Piszecie, że starsze dzieci generują większe wydatki, z mojej perspektywy nie, a wydatki które wymieniacie są fakultatywne, nie tak jak zapewnienie niemowlakowi higieny. Taki skrót.
Dorosną dzieci - sama zobaczysz... i nie mówię tu o osiemnastolatkach...ale zwyczajnie szkolnych...
Mieli dużego woldzwagena LT. Zaraz wyslę filmik jak znajdę.
A jedzenie i zakwaterowanie? I koszty paliwa?
Jedzenie było w słoikach robione wcześniej, kiełbasę suszylismy, chleb próżniowy, makaron, kasza. Mama z najmłodszymi miała zrobione w bagażniku łózko, a reszta spała pod namiotami na dziko, chociaż w Gracji tak ciepło, że czasem spalismy pod gołym niebem. Woda do mycia...( jakaś się zawsze znalazła), słodkie strumyki. A paliwo... było zabierane z Polski w butelkach 1,5 litrowych. Ja bym na to paliwo to się już nie odważyła, ale wakacje mieliśmy super. Na dachu jadą kajaki. Takie coś: Chociaż na filmiku mało widać organizacji.
To chyba oczywiste, ale jakoś nikt tu o tym nie wspomniał. Wydatki na dzieci w dużym stopniu zależą od środowiska, w jakim się obracają. To co w jednym środowisku jest luksusem, w innym staje się niezbędnym minimum, a dla dzieci szkolnych rówieśnicy są najważniejsi. Żeby sobie jeździć na wakacje z koleżankami od jednej cioci do drugiej i pomagać w ogródku, trzeba mieć odpowiednie koleżanki - i wtedy to mogą być najpiękniejsze wakacje na świecie. Ale jak koledzy z klasy organizują wypasione urodziny ("nie pójdziesz, nie stać nas na prezent"), po lekcjach umawiają się w kawiarni ("14 zł to ja mam na obiad dla całej rodziny a nie na jedno latte"), a na wakacje jeżdżą na wypasione obozy ("możesz posiedzieć u ciotki na działce") to naprawdę dzieciak ze skromniejszej rodziny ma przerąbane.
OT: Jak tu wszystkie jesteście, to powiedzcie, czy szkolna pielęgniarka ma prawo wymagać ode mnie pisemnej odpowiedzi lekarza ortopedy na jej diagnozę wady postawy?
Jeździłam w wiele miejsc jako dzieciak a najlepiej wspominam wakacje u babci w sopocie. Nie była to wielka wyprawa bo z gdańska do sopotu, ale te naleśniki babci. Super było. A t we raz najbardziej lubię jeździć do brata męża dl sztutowa. Moje ulubione wakacje i w nosie mam wyjazdy gdzieś dalej. Tam mi ok i odpoczywam.
To, że dzieci stają się duszą towarzystwa mimo niesprzyjających ku temu warunków, to chyba bardziej kwestia charakteru niż wychowania. Po Twoich dzieciach, @Malgorzata, trudno spodziewać się czegokolwiek innego, jeśli są choć trochę podobne do matki
J2017 wciskasz kit jak tylko można. Ja wcześnie niż Ty zarabiałam od 5-6 klasy podstawówki. I nie wciśniesz mi, że nie było gdzie, bo było tego dużo - ale trzeba było się rozglądać. I dodatkowo też nikt w mojej szerokiej rodzinie nie dał mi przykładu i nikt więcej nie pracował. Ja pracowałam, bo chciałam mieć niezależność. Naprawdę tu chcieć to móc. Ale też można być zawsze biednym, skrzywdzonym misiem, któremu to tylko wiatr w oczy.
Miedzkalam w miescie. W mieście był skup owoców, poszłam zapytałam i rano o 5. Nazajutrz miałam pracę. Zaraz napiszesz że nie miałabyś czym dojechać bo albo nie miałaś roweru albo był zepsuty.
To fajnie że tu wszyscy tacy zaradni i zarabiali sobie od 5 klasy. No gratulacje. I za te zarobki na owocach stać was było opłacić sobie obóz 2-tygodniowy, w wakacje, tak? Plus jakąś kasa na obozowe wydatki?
Tak i dzięki temu nie boimy się życia, obowiązków i.. Dzieci!
Stać mnie na było na samodzielne wyjazdy do różnych miast na wystawy (zwłaszcza do Chorzowa na wystawę kwiatów) od 6-7 klasy. Na gazety jakie chciałam. Stać mnie było na sporą samodzielność. Obóz żaden nie był dla mnie marzeniem. Chodziłam na obozy wędrowne, nie miałam żadnych kolonii i obozów. A, do tego całe lato była jeszcze praca na własnej, dużej działce i robienie przetworów. Buuu, jak mi było źle...
Dzięki temu, czego się sama dzięki sobie nauczyłam, mam teraz siłę, by iść przez życie, by mieć otwarte oczy na wiele spraw, by samemu szukać, a nie płakać po kątach, że rodzice, że los, że ja taaaka biedna sierotka niemotka. Kto chce, ten szuka i działa.
Kobieto zlituj się. Raz piszesz o czasach dawno dawno, zaraz przeskakujesz do teraz. Jakby mieli ponadstandardowe potrzeby i pomysł na zarobek to czemu Nie?
OT: Jak tu wszystkie jesteście, to powiedzcie, czy szkolna pielęgniarka ma prawo wymagać ode mnie pisemnej odpowiedzi lekarza ortopedy na jej diagnozę wady postawy?
Nie ma prawa. Jeśli bardzo chce to jedynie informuje. Rodzic nie musi niczego pisać i odpowiadać. Tzn może dać info ze przyjął wiadomość, ona ma to na pismie, że dala info *podejrzewam, że pielęgniarka moze mieć upierdliwego szefa służbistę Wyjątkiem jest chyba karta szczepień czy te bilanse. Bo to jest dokumentacja dziecka
Komentarz
Takie coś:
Chociaż na filmiku mało widać organizacji.
i nie mówię tu o osiemnastolatkach...ale zwyczajnie szkolnych...
Żeby sobie jeździć na wakacje z koleżankami od jednej cioci do drugiej i pomagać w ogródku, trzeba mieć odpowiednie koleżanki - i wtedy to mogą być najpiękniejsze wakacje na świecie.
Ale jak koledzy z klasy organizują wypasione urodziny ("nie pójdziesz, nie stać nas na prezent"), po lekcjach umawiają się w kawiarni ("14 zł to ja mam na obiad dla całej rodziny a nie na jedno latte"), a na wakacje jeżdżą na wypasione obozy ("możesz posiedzieć u ciotki na działce") to naprawdę dzieciak ze skromniejszej rodziny ma przerąbane.
Ale to nie ja się skarżę.
Po Twoich dzieciach, @Malgorzata, trudno spodziewać się czegokolwiek innego, jeśli są choć trochę podobne do matki
Zaraz napiszesz że nie miałabyś czym dojechać bo albo nie miałaś roweru albo był zepsuty.
Mi dywan obsraly, ale kurczaki, tez mialam hodowlę w dziecinstwie.
Dzieci!
Wniosek: jak się chce to można
Jakby mieli ponadstandardowe potrzeby i pomysł na zarobek to czemu Nie?
Jeśli bardzo chce to jedynie informuje. Rodzic nie musi niczego pisać i odpowiadać. Tzn może dać info ze przyjął wiadomość, ona ma to na pismie, że dala info
*podejrzewam, że pielęgniarka moze mieć upierdliwego szefa służbistę
Wyjątkiem jest chyba karta szczepień czy te bilanse. Bo to jest dokumentacja dziecka