Tylko, jak one książki prawnicze nie są aktualne, to raczej nikt z nich nie będzie miał pociechy. Może wywalić trzeba? Mój mąż w końcu dorósł do tego by powywalać swoje informatyczno-komputerowe "białe kruki" sprzed 20 lat...
No, dobra, mam dla Was karafkę. Bez sweterka wprawdzie i, co gorsza, bez korka, ale może komuś potrzebna akurat karafka bez korka? O, taka, tylko bez korka:
A może komuś się po karafce sam korek został i akurat, będzie miał do kompletu?
-Jutro przyjdzie przesyłka. -jaka? - Dhl -ale co? - a takie cos.... - no ale co? - no taka rzecz? - jaka? - przypadkowo mi sie wylicytowała? - jak przypadkowo i co jest. - no patrzyłem sobie co ma ten sprzedawca i zobaczyłem że ma taką przystawkę R254 ( wymyslam nazwe bo nie pamiętam) do grania. I sprawdziłem co to jest i okazało się że on to ma za 50zł a normalnie jest za 300 to zalictowałem i przypadkowo wygrałem. I nawet nie wiedziałem o tym ale facet napisał że czeka na zapłate. No to juz kupiłem bo facet by mi negatywa wstawił. - yhym a co to jest. - oj nie pytaj, Wito bedzie sie cieszył.
No, jak chodzi o męskie zakupy, to może Wasi mężowie po prostu trafiają na dobrych sprzedawców?
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie
wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden
dzień okresu próbnego żeby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do
siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień?
A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk.
Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu
trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem
gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na
północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę,
nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje.
Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać
łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość
małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony.
Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby
przynajmniej na ryby...
Do noszenia dzieci. Raczej nie dla noworodków, bo ze względu na splot nie dopasowuje się tak dobrze, jak chusty skośno-krzyżowe. Ale starszaki można nosić i zadawać szyku
Komentarz
A może komuś się po karafce sam korek został i akurat, będzie miał do kompletu?
-Jutro przyjdzie przesyłka.
-jaka?
- Dhl
-ale co?
- a takie cos....
- no ale co?
- no taka rzecz?
- jaka?
- przypadkowo mi sie wylicytowała?
- jak przypadkowo i co jest.
- no patrzyłem sobie co ma ten sprzedawca i
zobaczyłem że ma taką przystawkę R254 ( wymyslam nazwe bo nie pamiętam) do grania. I sprawdziłem co to jest i okazało się że on to ma za 50zł a normalnie jest za 300 to zalictowałem i przypadkowo wygrałem. I nawet nie wiedziałem o tym ale facet napisał że czeka na zapłate.
No to juz kupiłem bo facet by mi negatywa wstawił.
- yhym a co to jest.
- oj nie pytaj, Wito bedzie sie cieszył.
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby...
"No..pompka do odsysania jadu insektów"
Macie takie coś?
Chusta długa wiązana lniana w fioletowe paski jaśniejsze i ciemniejsze. Pościelówa - niestety.
Może kogoś nie zraża, że pościelówa?
Ale...ze to Polski len...to zmienia postac rzeczy...
Moze zatem...worek na mąkę?
@Katarzyna chyba sama rzyznasz, ze szlachetniejsze zastosowanie?