Wracając do tematu "mamei". Faktycznie mogła ubrać push-up, jedwabną małą czarną a za dekolt wrzucić trochę suchego lodu. Pompony sterczałyby jak podhalańskie jodły i przekaz byłby znacznie lepszy.
T
Wtedy, kiedy mają na to ochotę. Bo to znaczy, że już dorośli. U mnie to było w okolicach 15-16. Czas na wychowanie był wcześniej, teraz można tylko przypominać o BHP itp
Nie mialabym nic naprzeciwko To a propos metody z filmiku @PaniWiosna. Taką formę spaceru bardzo pochwalam. Sama bym tego lepiej nie wymyslila. Tylko skad wytrzasniemy tyle ciotek, jakby co?
Poczytałam trochę wątku w ramach odpoczynku feryjnego i się podłamałam z tymi mamajami, mamlasami itp. W ogóle temat poważny, bo choć nie mam własnej dziatwy, to też pracując z młodzieżą spotykam się z ich opowieściami, że "już mieszkają z chłopakiem albo planują". Powiedziałam wtedy, że jednak ślub to ślub, że jest różnica, że zmienia się rzeczywistość. Rzecz jasna starałam się nie oceniać. Ale to też dorośli ludzie są i odpowiedzialni sami za siebie.
A w słowniku sprawdziłam. Mamaja miejscowość wypoczynkowa w Rumunii, a mameja ktoś niezdecydowany, rozmemłany, a dopiero w drugim znaczeniu niechlujny.
A pod filmikiem w sieci faktycznie dużo pozytywnych komentarzy super. A że babka ma nietrafioną sukienkę, cóż, to chyba nie powód do dyskredytacji, może to fakt, że nawet w niezbyt ciuchach można głosić rzeczy dla innych budujące? Co do pana, to też nie jestem entuzjastką szorto-dresów zwłaszcza w okazjach kościelnych lub okołokościelnych, ale może miało być na luzie?
To, że pod suknię włożyła podkoszulkę, to chyba po to, żeby dekolt nie był zbyt niebrawarystyczny?
Co innego spotykanie się z kimś, a co innego związek, wspólne mieszkanie. Jak mają ludzie w przyszłości założyć rodziny, jeśli się z nikim nie spotykają?
W końcu ludzie "się szukają". Nie zawsze jest tak, że poznają się na studniówce, pobiorą na drugim roku itp. A po studiach mają dzieci, chłopca i dziewczynkę Rzeczywistość pisze różne scenariusze i czasem sporo osób trzeba poznać, żeby trafić na odpowiedniego człowieka.
Jest cos na rzeczy w tym, co pisze @J2017. Moja mama czesto powtarzala: dlugie chodzenie prowadzi do grzechu. Dlugie, ciagnace sie latami, sztucznie przedluzane a bo jeszcze to a bo tamto. I tak chodza i chodza, po 7,8 lat ze soba i dluzej. Znam pare, co 10 lat chodzila ze soba, w miedzyczasie zrywali i znow do siebie wracali. Teraz sa szczesliwym malzenstwem, maja dwoje dzieci. Mysle, ze to rowniez zalezy od charakteru, od temperamentu ludzi ale nie czarujmy sie, krew nie woda i tak latami tylko za rece sie trzymac i buziaka na pozegnanie to chyba tylko Chuck Norris potrafi.
To tez trochę znpsychologi wynika. Pierwszy poważny kryzys jest po 1,5 roku, nastepny po 7 latach i te jest szalenie trudny do przetrwania w związkach nieformalnych. A z tym chodzeniem to sobie trochę nie wyobrażam zabraniać. ale ja mam mala córkę wiec wszysko przede mną. Aczkolwiek mija jest dość niezmienna w uczuciach. Od 2,5 roku jeden chłopak dzisaj nawet miałyśmy dyskusje ze z Kuba musi pogadać czy ich corka moze mieć na imię Nela (dyskusja po wczorajszym koszmarnym dniu kiedy zarzekała sie, ze nie bedzie miała dzieci bo rodzenie boli)
J2017 z dziećmi warto ( trzeba) rozmawiać z własnymi dziećmi. w każdej rodzinie są inne zasady, każde dziecko jest tez inne. piszesz o ciążach 16latek obawiasz się ze córka pierwsza randkę spędzi w łóżku z chłopakiem? Wiesz, nawet jakbyś zabraniała to na upartego zrobi to, niekoniecznie w łóżku może tez na koloniach/obozie/wycieczce, niekoniecznie na randkę o której będziesz wiedziała, na która wyrazisz zgodę nie jesteś w stanie upilnować, możesz ufać i wierzyć ze pewne przekazane wartości zaowocowały. mysle ze dzieci wychowujemy do pewnego wieku, potem to już zbieranie owoców.
Za mojego życia to się jednak jakoś zmieniło, tzn. przyzwolenie społeczne na wspólne mieszkanie przed ślubem. Nie wiem, kiedy, ale tak od jakiś 20-15-10 lat mniej więcej stało się to "normą" i jest zdziwienie, jak jest inaczej. Dziś nawet pan w kiosku do mnie powiedział, a są jeszcze tacy, co się pobierają? Już nie pamiętam, w jakim kontekście, ale coś w tym jest. Niestety.
A potem koło 30tki albo 35 tki zaczyna się płacz, że nie mam chłopaka. I proszę się tu nie śmiać, bo każdy kto był samotną kobietą albo miał w otoczeniu samotne babki wie, o co kaman.
A te wczesne sympatie, chodzenia, mogą też być dość nietrwałe. Czasem też życie tak się toczy, że każde idzie w swoją drogę, wyjazdy itp.
myślę, że te pierwsze milości to takie w stylu "miłośc mojego zycia" trwają krótko, potem jest rozpacz nastolatka po koncu tej miłości na całe życie, po czym przychodzi nowa miłośc i niekoniecznie te miłostki mająseksualne podłoże
Nie wiem, jestem niedzisiejsza . Obserwowałam dramaty uczuciowe 17 latek, 20 latek, 30 latek, 40 latek, a nawet mocno 40 + latek. I co z tego wynika? Jedyne co się zmienia, to to, że rodzice coraz starsi.
Wydaje mi się, że nie ma co na zapas się zamartwiać i analizować. Lepiej zadbać o relacje z córką. Wtedy jest większe prawdopodobieństwo, ze gdy pojawi się kandydat na chłopaka, to będziesz o tym wiedziała, poznasz go. Lepiej rozmawiać o jej marzeniach, oczekiwaniach (również odnośnie małżeństwa, rodziny) i drodze, która daje większe prawdopodobieństwo osiągnięcia tego na czym jej zależy. O moralnosci, zasadach obowiązujących w domu też. Chodzenie nie jest z definicji złe i według mnie bez sensu jest stawianie takich zakazów, bo może wszystko odbyć się poza Twoja wiedzą, na zasadzie 'czego oczy nie widzą...", albo "na złość mamie...." I naprawdę lepiej, kiedy już chlopak się pojawi, żeby mogła przyprowadzać go do Was, niz walesala się nie wiadomo gdzie, z zupełnie obcym wam czlowiekiem. A może kandydat wcale tak szybko się pojawi.
No, bo wiele bab tak ma, przynajmniej dawniej tak miało, że w okolicach drugiej randki zaczyna marzyć np o ślubie, a tu czasem jednak okazuje się, że to jeszcze nie ten... ale to ten...o bardziej zaawansowanych wiekiem i konserwatywnych w poglądach pannach piszę. Nie znam mentalności piętnastolatków, zresztą pewnie są bardzo różni.
Teraz to w ogóle jest taka moda, której bardzo nie lubię, że już w przedszkolu wmawiają niektórym narzeczonych. Ale to już nie moje zmartwienie. Idę spać. Dobranoc Państwu! Pięknych randek nam wszystkim, a młodzieży bogobojnych i spokojnych!
Najlepiej niech te randki będą w odpowiednim czasie i bez dramatów...ech
Moja mama tak mowila: dobrze jest miec wielu kolegow, kolezanki, kumplowac sie, kolegowac, przyjaznic, wychodzic gdzies razem, wyglupiac sie razem, pomagac sobie. Zanim tego jednego, jedynego spotkamy i na cale zycie sie zwiazemy - poznawac, spotykac sie, doswiadczac tych wszystkich mlodzienczych emocji Dlaczego by od razu zakladac, ze mlodzi ludzie kochaja w " brudny" sposob i tylko patrza, zeby sie moc "dopasc". Pisze tak pol zartem pol serio ale sens jest taki, jak juz napisaly wyzej dziewczyny: to chodzenie ze soba w wieku przypuscmy 15 lat to takie pierwsze proby teatralne przed majaca nadejsc wielka premiera. To pierwsze fascynacje, czesto platoniczne, czasami nie ale w wiekszosci przypadkow te zwiazki sie rozpadaja jeszcze w trakcie szkoly sredniej. Sa wyjatki - jak zawsze
Komentarz
Czas na wychowanie był wcześniej, teraz można tylko przypominać o BHP itp
W ogóle temat poważny, bo choć nie mam własnej dziatwy, to też pracując z młodzieżą spotykam się z ich opowieściami, że "już mieszkają z chłopakiem albo planują". Powiedziałam wtedy, że jednak ślub to ślub, że jest różnica, że zmienia się rzeczywistość. Rzecz jasna starałam się nie oceniać. Ale to też dorośli ludzie są i odpowiedzialni sami za siebie.
Co do pana, to też nie jestem entuzjastką szorto-dresów zwłaszcza w okazjach kościelnych lub okołokościelnych, ale może miało być na luzie?
To, że pod suknię włożyła podkoszulkę, to chyba po to, żeby dekolt nie był zbyt niebrawarystyczny?
Jak mają ludzie w przyszłości założyć rodziny, jeśli się z nikim nie spotykają?
W końcu ludzie "się szukają". Nie zawsze jest tak, że poznają się na studniówce, pobiorą na drugim roku itp. A po studiach mają dzieci, chłopca i dziewczynkę
Rzeczywistość pisze różne scenariusze i czasem sporo osób trzeba poznać, żeby trafić na odpowiedniego człowieka.
Mysle, ze to rowniez zalezy od charakteru, od temperamentu ludzi ale nie czarujmy sie, krew nie woda i tak latami tylko za rece sie trzymac i buziaka na pozegnanie to chyba tylko Chuck Norris potrafi.
z dziećmi warto ( trzeba) rozmawiać
z własnymi dziećmi.
w każdej rodzinie są inne zasady, każde dziecko jest tez inne.
piszesz o ciążach 16latek
obawiasz się ze córka pierwsza randkę spędzi w łóżku z chłopakiem?
Wiesz, nawet jakbyś zabraniała to na upartego zrobi to, niekoniecznie w łóżku
może tez na koloniach/obozie/wycieczce, niekoniecznie na randkę o której będziesz wiedziała, na która wyrazisz zgodę
nie jesteś w stanie upilnować, możesz ufać i wierzyć ze pewne przekazane wartości zaowocowały.
mysle ze dzieci wychowujemy do pewnego wieku, potem to już zbieranie owoców.
Dziś nawet pan w kiosku do mnie powiedział, a są jeszcze tacy, co się pobierają?
Już nie pamiętam, w jakim kontekście, ale coś w tym jest. Niestety.
Czasem też życie tak się toczy, że każde idzie w swoją drogę, wyjazdy itp.
I proszę się tu nie śmiać, bo każdy kto był samotną kobietą albo miał w otoczeniu samotne babki wie, o co kaman.
To piszę do tych rozważań, że jak się pozwoli komuś w wieku 15 lat na randki, to na pewno to prowadzi do...
Dla mnie to zbytnie uproszczenie.
Jak w wierszu, piosence: a potem dopłać komu, żeby to to zabrał z domu.
I co z tego wynika?
Jedyne co się zmienia, to to, że rodzice coraz starsi.
Lepiej rozmawiać o jej marzeniach, oczekiwaniach (również odnośnie małżeństwa, rodziny) i drodze, która daje większe prawdopodobieństwo osiągnięcia tego na czym jej zależy.
O moralnosci, zasadach obowiązujących w domu też.
Chodzenie nie jest z definicji złe i według mnie bez sensu jest stawianie takich zakazów, bo może wszystko odbyć się poza Twoja wiedzą, na zasadzie 'czego oczy nie widzą...", albo "na złość mamie...."
I naprawdę lepiej, kiedy już chlopak się pojawi, żeby mogła przyprowadzać go do Was, niz walesala się nie wiadomo gdzie, z zupełnie obcym wam czlowiekiem.
A może kandydat wcale tak szybko się pojawi.
ale to ten...o bardziej zaawansowanych wiekiem i konserwatywnych w poglądach pannach piszę.
Nie znam mentalności piętnastolatków, zresztą pewnie są bardzo różni.
Pięknych randek nam wszystkim, a młodzieży bogobojnych i spokojnych!
Najlepiej niech te randki będą w odpowiednim czasie i bez dramatów...ech
Dlaczego by od razu zakladac, ze mlodzi ludzie kochaja w " brudny" sposob i tylko patrza, zeby sie moc "dopasc". Pisze tak pol zartem pol serio ale sens jest taki, jak juz napisaly wyzej dziewczyny: to chodzenie ze soba w wieku przypuscmy 15 lat to takie pierwsze proby teatralne przed majaca nadejsc wielka premiera. To pierwsze fascynacje, czesto platoniczne, czasami nie ale w wiekszosci przypadkow te zwiazki sie rozpadaja jeszcze w trakcie szkoly sredniej.
Sa wyjatki - jak zawsze