Ja lubię wnętrza, które zachęcają do spędzania w nich w jakiś sposób czasu. Czyli np. zestawy: - fotel+stolik z książkami i gazetami+koc - instrumenty muzyczne+nuty - kanapa+fotele+stolik ze świecami i talerzyk z bakaliami - stół i regał z planszówkami - biurko i narzędzia pisarsko-plastyczne - pudła z zabawkami, dywan i poduszki itp. Uwielbiam porządek i piękne wnętrza, ale sterylna biel mnie odrzuca.
Nie. Błagam. Niech to się skończy. Są słodcy ale przyprawiają mnie o kilka siwych włosów dziennie. Niech zaczną się komunikować po ludzku, siadać na nocnik, przestaną grupowo spadać z kanapy, krzeseł i czego się da ciągnąć za włosy , przycinać palce, zanim się połamią lub pozabijają..(czasem sprzątają jak mamrocząc pod nosem, albo drąc się sprzątam gąbeczka dywan po ich posiłkach to chętnie mi towarzysza w tej czynności, każdy ze swoja gąbeczka, ale na to żeby po prostu nie wywalać jedzenia na podłogę to nie wpadną)
Moj jeszcze nie calkiem dwulatek wrzucil dzis zabawkę do muszli a potem ja chcial wylowic i przyszedl do mnie z rekawem mokrym do łokcia :-( Rano wylal swiezo wycisniety sok z cytryny, a kilka dni wczesniej dopadl proszek do szorowania z lazienki i posypal dookola. Jest przeslodki i zawsze usmiechniety, ale nie mozna go na moment spuscic z oka.
U nas dywan wiecznie utytłany, bo pomimo pilnowania jedzenia w kuchni to najmłodsze wykorzystują każda chwilę nieuwagi i coś przynoszą do salonu. I zupełnie niejasnym dla mnie sposobem, zawsze coś się wyleje albo upadnie na, niewielki w gruncie rzeczy, dywan. Ja go co jakiś czas piorę całego. Ale może rzeczywiście powinnam zastosować patent gąbeczkowy i wraz z delikwentem ten dywan czyścić zaraz po zdarzeniu.
@mader, @mamaw, matki dwu i prawiedwulatków wszystkich krajów, łączcie się!!! Moja je namiętnie maśło i we wszystko je palcami utytłanymi wciera. W siebie, we mnie, w pufy. I tak, i owszem, potem z pietyzmem "sprząta" - wcierając jeszcze mocniej.
Uchowałam jeden dywano-chodniczek w pokoju. Ale u młodej, miast wykładziny, mamy quasi matę z kolorowych puzzli piankowych. Łatwe do odkurzenia i wymycia (puzzelki do wanny albo na miejscu - szmatką). I bardzo praktyczne to jest jako izolacja od podłogi. Tyle że kupiłam wielokolorowe zestawy, Dziś bym wybrała raczej maksymalnie dwa kolory.
My po remoncie mamy juz tylko kafelki i panele - minimalizm. Szybko się odkurza i zmywa. Zamiast firan-rolety i tez spokoj z praniem, albo odpinaniem jak maluchy pociagly za firane. Mamy na stanie astmatyka, uczulonego na roztocza i kurz.
@Rien, ale zdrowy dwulatek jest w stanie nauczyć się, że jada się w kuchni. Tylko w kuchni i zawsze w kuchni. I masła sam chyba nie bierze? Bo to dziwne, że duże dziecko zjada masło gdzie popadnie. Jakoś to dla mnie niezrozumiałe.
@mader my pieczemy na raz w piekarniku chleby z 6. kg mąki. Prądu idzie tyle, co dla bochenka z kilograma. Nadwyżki mrozimy. To jest tealnie dużo taniej niż chleb ze sklepu - do najbliższego pol godziny pieszo. A jakośc nieporównywalna. i sklepowy zjadają na poł posiłku, domowy bochenek na dzień jest ok. Moze w miescie inaczej.
mam piec, ale rozpalić i dopilnować to ten koszt, ktory jest realny a niepoliczalny. W piekarniku jednak latwiej, zwlaszcza gdy na pieczrnie masz tylko czas poźnym wieczorem.
Pewne doinwestowanie też by mnie satysfakcjonowało. Tylko ja bym pokusiła się o panią do gotowania. NIENAWIDZĘ gotować, a sprzątanie uwielbiam.
Wymiana barterowa byłaby niezła. Przyjechałabym ci nagotować na miesiąc, a ty do mnie na steryliadę i wszyscy byliby szczęśliwi Mam tu jeszcze @MonikaN na oku, podobno lubi prasować
Prasowanie, to moja pasja hahaha
Wchodzę w barter z kimś kto nie lubi chodzić w ciąży, a może rodzić!
Mogę chodzić w ciąży nawet i 2 lata ale poród-beze mnie.
Ja do tej "piramidy" dorzucę swoje "ale". Pochodzę z domu w ktorym pozyczalo sie wiele rzeczy, bo zwyczajnie nie bylo nas stac na kupno. Teraz jest odwrotnie, Maz ma zwyczaj kupowania tego co potrzeba, I generalnie rzadko cos pozyczam, doceniam to, natomiast po tym jak my pożyczamy komus to : odkurzacz przemysłowy - zapelniony do bolu, bez wymiany worka, prawie rozwalony, pila wrócila bez zęba,
@Ania D., jaaaaasne! Z podkreśleniem, że zdrowy dwulatek, Jeśli priorytetem jest to, żeby w ogóle jadł, to trochę się zmienia optyka, uwierz. Poza tym - też uwierz - kuchnia kuchni nierówna. W 'naszej' nie ma miejsca na jedzenie. Po prostu fizycznie nie ma miejsca. I klops. Taki właśnie. Szkoda, że nie do jedzenia... A maśło? Ściąga sobie z kromek paluszkiem. Nie widzę w tym również niczego zdrożnego, bo priorytetem jest to, żeby w ogóle jadła.
No i to, co pisała @mader, ruchliwe dziecko może być ponad wyobrażenia.
@mader jesteś kolejną osobą,która popełnia ten błąd myślowy. Porównanie swojego chleba do chleba sklepowego
Tylko jeśli porównuje się TYLKO i wyłącznie cenę nie jakoś , to własnoręcznie upieczony chleb jest drogi , Kg maki u nas w okolicy to ok 2,5 zł plus droższe prąd , itd- wyjdzie pewnie że 3 zł lub więcej To za gotowy chleb( przywieziony do wsi 3 razy w tygodniu) zapłacę 2,7 zł , -1 kg bochenek chleba
No i w sklepowym chlebie rzadko jest coś nie tak Ja jak próbowałam piec to zawsze było coś nie tak, sklepowy chleb zjedzą zimny mojego już nie ma mowy żeby zjedli A to była twarda skórka
A to zakalec A to niedopieczony A to przypalony np od spodu A to się kruszył...itd-
Czyli jak ktoś potrafi upiec smaczny chleb i dobry to niech piecze a takie beztalencie jak ja to może porównywać tylko cena bo jakościowo ten mój chleb i tak gorszy niż sklepowy
Mi najlepszy chleb wychodzi z przepisu AniD, jest na orgu @nowa .Oprócz jednego razu, kiedy zapomniałam o chlebach w piecu i sfajczylam na amen, to zawsze wychodzą smaczne.
O tak, chleb AniD. jest w moim stałym repertuarze chlebowym. Prosty, robie go z pamieci, i zawsze sie udaje.
I jeszcze chleb mieszany z ziarnami i platkami owsianymi IrenyB. Do tego sypie duzo roznych mak bezglutenowych (plus zytnia i pszenna pelnoziarnista, taki totalny miks to jest) i wychodzi super.
@Ania D. , aż się wzruszyłam! Nie ma za co! To mnie było głupio, że odebrałam jednak jako atak Twoją wypowiedź. Mogłam z większym poczuciem humoru odpisać. Dzięki!...
Jest ktoś chętny nauczyć moje dwulatki jedzenia w kuchni? ;-) tak na prawdę maja tam zakaz wstępu, który łamią kilka razy dziennie. Wpadają i biorą co się da.. a ja za nimi i się drę , straszę i w końcu wywabiam ich ciasteczkiem bądź garścią chrupek takich nominalnie do mleka wołając 'cip cip cip' a oni podążają za mną niczym żabki za flisakiem do pokoju który w desperacji zamykam na patent. Jest kawałek parkietu wolnego między pokojami stanowiącymi 'salon' gdzie są otwarte 3skrzydlowe drzwi. Tam jest dywanik w ulice , ale go zwijam stawiam ich stolik i krzesełka i próbujemy ich przyuczać by jedli tam.. ale trwa to już trochę i średnio idzie.. wstają po 10 razy , stają na krzesła, noszą talerzyki po całym pokoju..Ja nie mam sposobu by ich do posłuszeństwa przywołać. Nic nie działa...
Komentarz
- fotel+stolik z książkami i gazetami+koc
- instrumenty muzyczne+nuty
- kanapa+fotele+stolik ze świecami i talerzyk z bakaliami
- stół i regał z planszówkami
- biurko i narzędzia pisarsko-plastyczne
- pudła z zabawkami, dywan i poduszki
itp.
Uwielbiam porządek i piękne wnętrza, ale sterylna biel mnie odrzuca.
Uchowałam jeden dywano-chodniczek w pokoju. Ale u młodej, miast wykładziny, mamy quasi matę z kolorowych puzzli piankowych. Łatwe do odkurzenia i wymycia (puzzelki do wanny albo na miejscu - szmatką). I bardzo praktyczne to jest jako izolacja od podłogi. Tyle że kupiłam wielokolorowe zestawy, Dziś bym wybrała raczej maksymalnie dwa kolory.
Moze w miescie inaczej.
https://kobieta.wp.pl/bielizna-od-pani-grazyny-jest-na-wage-zlota-polki-zapomnialy-ze-moga-miec-naprawde-wyjatkowy-produkt-6318984878241409a
Poza tym - też uwierz - kuchnia kuchni nierówna. W 'naszej' nie ma miejsca na jedzenie. Po prostu fizycznie nie ma miejsca. I klops. Taki właśnie. Szkoda, że nie do jedzenia...
A maśło? Ściąga sobie z kromek paluszkiem. Nie widzę w tym również niczego zdrożnego, bo priorytetem jest to, żeby w ogóle jadła.
No i to, co pisała @mader, ruchliwe dziecko może być ponad wyobrażenia.
Ja jak próbowałam piec to zawsze było coś nie tak,
sklepowy chleb zjedzą zimny mojego już nie ma mowy żeby zjedli
A to była twarda skórka
A to niedopieczony
A to przypalony np od spodu
A to się kruszył...itd-
I jeszcze chleb mieszany z ziarnami i platkami owsianymi IrenyB. Do tego sypie duzo roznych mak bezglutenowych (plus zytnia i pszenna pelnoziarnista, taki totalny miks to jest) i wychodzi super.