I wszystko zalane. Prawie-dwulatki sa przekochane ale cierplowosci ucza jak nikt. Nasz jest z marca 2017, jeszcze do przedszkola sie nie dostanie we wrzesniu. Tyle mam teraz szaf w wiekszym mieszkaniu i co z tego jak w tych dolnych polkach musze miec wszystko w plastykowych pudlach z pokrywka i jeszcze ciasno zawiazane gumka, bo inaczej wszystko rozwalone.
U mnie pomagały 1 szafy na klucz 2 zastawienie łóżeczkiem wejścia 3 zamknięcie w łóżeczku tzn wyjęcie wszystkiego położenie materaca na podłodze , postawienie nad materacem łóżeczka , ewentualne chodzenie z łóżeczkiem po pokoju nie robiło na mnie wrażenia, paneli nie mam , po 2 jednocześnie zamykałam ma się rozumieć że w oddzielnych łóżeczkach ,
Zabawki tylko na tyle małe że nie nadadzą się jako stopień pod nogi ,a na tyle duże że nie połknąć to też nie połknie, miękkie , a i tylko kilka plus syn do biegania od łyżeczka do łyżeczka i wrzucania wyrzuconych zabawek ,mam pokoj i kuchnie, no i zaszczepki w drzwiach i to wysoko że 6 latek sam nie otworzył
Spacery, Spacery jak najdłużej i najczęściej wychodzić , po powrocie do domu dziecko/i ładnie się bawią przynajmniej u mnie tak było.
Ja nie wiem, czy z trójką rozbrykanych dwulatków i niemowlęciem da się samemu wyjść na spacer... Obawiałabym się, że wrócę do domu z połową składu, jak nie gorzej.
Teraz chorują to siedzimy w domu. Ale jak chodzimy, to tej godziny brakuje na czynności domowe. Ja to i tak z nimi zrobię wszak idealna matka + idealny dom (gdyby nie schody... ) ale co spinki przy tym... Tylko dla mnie ta spina = drzemka młodszych o czasie = warte ogromnie dużo. Brojstwo u dwulatka minimalne (wczoraj po raz pierwszy papier rozciagnal w wc)... zafiksował się na ciastolinie, zapiety w antilop ikea siedzi i lepi...
Nam tez antilop ratuje sytuacje. Nasze dzieci wysokie I z lozeczka gora szybko ucza sie wychodzic, wiec tylko krzeselko I wozek zostaja. My tez codzienne spacery obowiazkowo. No 8.30 zaprowadzam starszaka do przedszkola, a potem dluuuugi spacer, podrodze biedronka I zakupy I do domu na drugie sniadanie I prace domowe. Potem jak maly spi czas na czyt ksiazki czasem sie nawrt znajdzie, albo na moja drzemke jak zarwe noc
Ja już nie mam 2latkow i nie zamierzam mieć i już i wybiegana jestem i wyspacerowana. Najchętniej przeszła bym w etap, że mi ktoś podaje śniadanie, obiad i kolację Myślę, że kobiecie około 40tki może się należeć taki luksus. Wszędzie głoszą, i na prawo i na lewo i w eko filozofii, że matka jest najważniejsza i budowanie więzi z matką i że brak matki to trauma na całe zycie, nic nie wspominają o przykrych czynnościach codziennego przetrwania ..ich brak najwidoczniej nie jest traumatyczny dla psychiki i rozwoju. Może niewykonywania pewnych czynności przez matkę przyspiesza proces wykonywania ich u potomstwa? Tego się trzymajmy.
Tak apropos tego wchodzenia na krzeslo i brojenia przy blacie skojarzylo mi się z kitchen helper. Czytam teraz na grupie dom w stylu Montessori i tam co druga matka kupuje albo buduje dziecku ten cały kitchen helper żeby dziecko mogło wlezc i widziec co matka robi na tym blacie. No i jeszcze na etap przelewania to dają dziecku głębszą tacę i wodę w miseczkach i niech sobie przelewa łyżeczką. Hahaha. A potem zbieranie całej tej wody z podlogi też wspolnie, ucząc dziecko wycierania. Przeczytałam opis i wymieklam. Niech sobie przelewa latem na trawniku. To chyba trzeba mieć jedynaka żeby takie pomysły mieć
Sama jestem beztwarzowiec. Najbardziej się z filmików cieszę bo przeważnie jest ciężko ich nagrać. Dobra spadam z tego watką bo nie pasuje do tytułu a zaczyna mnie ty dużo być.. jak wszędzie ;-)
Spacery mówicie..wyobraźcie sobie ze przy czwórce działało a przy piątym nic nie działa. Są dwulatki i DWULATKI. Mój dwulatek się niczym nie bawi. Niczym. Chyba ze usiądę z nim. Jak jestem z nim sama w domu to nigdy nie zajmie się żadna zabawka.. poprzedni nawet na krzesło nie wchodził w kuchni- szafki żadnej nie otworzył...
@annabe, o dzięki, że to piszesz! Dwulatki i DWULATKI. Moja tylko i wszystko: (z) ma-mą! Niczego nie zrobię w domu. Normalnie niczego. Wszędzie włazi, wszystkiego chce dotykać. I wszystko chce robić SA-MA ale... (z) MA-MĄ pod ręką! Jedynie odkurzacza się boi. I dzięki temu pozwala poodkurzać. Moja mama odmawia dłuższego zostawania z nią, bo tak to dziecko ją potrafi wyeksploatować I największe nawet ekscesy i najdłuższe spacery nie mają wpływu na jakość i długość snu. Serio. Zawsze pierwsze 40 minut jak zabita, a potem pobudki, pobudeczki. I wstawanko tuż po 6. Ona nawet nie odsypia zaległości! Tak chce żyć i działać...
Jest prze-kochana, prze-słodka, ale co daje do wiwatu, to nasze .
Choć muszę przyznać, że niektóre przestrzenie - typu ubikacja - ma tak zakodowane, że to nie dla dziii-dzi, że w ogóle nie dotyka. Ale krzesełko nie wchodzi w rachubę. Drze się jak opętana. Zrezygnowaliśmy. Ja nie miałam sił do walki.
Widzisz- ja to już nawet poodkurzać sobie spokojnie nie mogę.. nicpoń kłoci się ze mną o rurę bo chce odkurzacz i wiecie co robi? Wyjmuje mi kabel z gniazdka - kiedy ja idę podłączyć to on biegnie po rurę. Wyścigi urządzamy kto pierwszy.. gdy ja zacznę znowu odkurzać to on znowu za kabel. W czasie odkurzania parteru-20min jest w stanie 15 razy tak zrobić...
@annabe, płaczę... ze śmiechu. Choć rozumiem, że Tobie nie śmieszno.. ;-)
Jakoś mi ciastolina umknęła w wyobraźni. Jeszcze dziś kupię.
Na topie mamy takie pisaki grube żelowe i farby... w sztyfcie. Jedne i drugie są rewelacyjne. Lekko 'piszą' (i super zmywają) i moją to bardzo zachęciło do bazgrania - wcześniej się zniechęcała tym, że nie widać efektów pracy. Potrafi się tym długo bawić (i samymi kredkami i zatyczkami i przekładaniem do pudełeczka), ale co z tego, jak tylko (z) ma-mą???!!!
@MAFJa, ( ) nie będę odkrywcza - ale czasem mężowi mówię: a wyobrażasz sobie tak razy trzy??? Stwierdza, że umarlibyśmy. No. (Baaaaardzo nieładnie pocieszać się tym, że inni mają gorzej .).
Komentarz
1 szafy na klucz
2 zastawienie łóżeczkiem wejścia
3 zamknięcie w łóżeczku tzn wyjęcie wszystkiego położenie materaca na podłodze , postawienie nad materacem łóżeczka , ewentualne chodzenie z łóżeczkiem po pokoju nie robiło na mnie wrażenia, paneli nie mam , po 2 jednocześnie zamykałam ma się rozumieć że w oddzielnych łóżeczkach ,
Ja nie wiem, czy z trójką rozbrykanych dwulatków i niemowlęciem da się samemu wyjść na spacer... Obawiałabym się, że wrócę do domu z połową składu, jak nie gorzej.
Jak się wybiegają to dłużej potem śpia
Inna sprawa, jak to zorganizować, w takim składzie
Tylko dla mnie ta spina = drzemka młodszych o czasie = warte ogromnie dużo.
Brojstwo u dwulatka minimalne (wczoraj po raz pierwszy papier rozciagnal w wc)... zafiksował się na ciastolinie, zapiety w antilop ikea siedzi i lepi...
Świetnie sobie radzisz!
Dwulatek w masce długo nie wytrzyma
A jak pogoda nie sprzyja, to tańczymy, ćwiczymy, skaczemy, bawimy się w chowanego itd, zabawy ruchowe
Starsi też dostają na głowę jak nie wybiegani.
Godzina wystarczy po naszym obecnym terenie rekreacji.
Najchętniej przeszła bym w etap, że mi ktoś podaje śniadanie, obiad i kolację
Myślę, że kobiecie około 40tki może się należeć taki luksus.
Wszędzie głoszą, i na prawo i na lewo i w eko filozofii, że matka jest najważniejsza i budowanie więzi z matką i że brak matki to trauma na całe zycie, nic nie wspominają o przykrych czynnościach codziennego przetrwania ..ich brak najwidoczniej nie jest traumatyczny dla psychiki i rozwoju. Może niewykonywania pewnych czynności przez matkę przyspiesza proces wykonywania ich u potomstwa?
Tego się trzymajmy.
poprzedni nawet na krzesło nie wchodził w kuchni- szafki żadnej nie otworzył...
Moja tylko i wszystko: (z) ma-mą! Niczego nie zrobię w domu. Normalnie niczego. Wszędzie włazi, wszystkiego chce dotykać. I wszystko chce robić SA-MA ale... (z) MA-MĄ pod ręką!
Jedynie odkurzacza się boi. I dzięki temu pozwala poodkurzać.
Moja mama odmawia dłuższego zostawania z nią, bo tak to dziecko ją potrafi wyeksploatować
I największe nawet ekscesy i najdłuższe spacery nie mają wpływu na jakość i długość snu. Serio. Zawsze pierwsze 40 minut jak zabita, a potem pobudki, pobudeczki. I wstawanko tuż po 6. Ona nawet nie odsypia zaległości! Tak chce żyć i działać...
Jest prze-kochana, prze-słodka, ale co daje do wiwatu, to nasze .
Choć muszę przyznać, że niektóre przestrzenie - typu ubikacja - ma tak zakodowane, że to nie dla dziii-dzi, że w ogóle nie dotyka.
Ale krzesełko nie wchodzi w rachubę. Drze się jak opętana. Zrezygnowaliśmy. Ja nie miałam sił do walki.
@asiao:
@wiesia, a ciastoliny nie zjada? Może kupię? Jakoś się bałam, że będzie jeść.
Widzisz- ja to już nawet poodkurzać sobie spokojnie nie mogę.. nicpoń kłoci się ze mną o rurę bo chce odkurzacz i wiecie co robi? Wyjmuje mi kabel z gniazdka - kiedy ja idę podłączyć to on biegnie po rurę. Wyścigi urządzamy kto pierwszy.. gdy ja zacznę znowu odkurzać to on znowu za kabel. W czasie odkurzania parteru-20min jest w stanie 15 razy tak zrobić...
Jakoś mi ciastolina umknęła w wyobraźni. Jeszcze dziś kupię.
Na topie mamy takie pisaki grube żelowe i farby... w sztyfcie. Jedne i drugie są rewelacyjne. Lekko 'piszą' (i super zmywają) i moją to bardzo zachęciło do bazgrania - wcześniej się zniechęcała tym, że nie widać efektów pracy. Potrafi się tym długo bawić (i samymi kredkami i zatyczkami i przekładaniem do pudełeczka), ale co z tego, jak tylko (z) ma-mą???!!!
@MAFJa, ( ) nie będę odkrywcza - ale czasem mężowi mówię: a wyobrażasz sobie tak razy trzy??? Stwierdza, że umarlibyśmy. No. (Baaaaardzo nieładnie pocieszać się tym, że inni mają gorzej .).
Dziewczyny sorry ale posunelabym się do przypinania dziecka. Np. Do wózka
Przecież ono się uczy że to zabawa i doprowadzi w końcu matkę do zbrodni albo siebie do wypadku z prądem....