A jak ktoś wszystko wyrzuca, nie ma sentymentów, a zostawia tylko co potrzebne, a dobrym stanie, choć zdarza się wyrzucić coś zbyt szybko, to jak to w tej książce interpretują?
A ja mam wielki skarb: dostałam od mamy szczoteczkę do czesania, która mnie jeszcze prababcia czesala, jak byłam malutka. I ja ta szczoteczka wszystkie nasze maleńkie dzieci czesalam i dotąd czesze co niektorych
@Skatarzyna Trudno będzie tak w skrócie. Dla przykładu: przetrzymywanie starych dokumentów nauk., czasopism, ksiazek, to podswiadome wsparcie dla naszego poczucia, że jestesmy na bieżąco z informacjami, oczytani, inteligentni. Mnogośc kosmetyków, zaczętych lub nie, to wspieranie naszej dawnej atrakcyjnosci i lęk, że mija. Przepełnione szafy, to lęk przed byciem niemodnym lub zawstydzenie z dzieciństwa/młodosci. Gromadzenie przydasiów, to lęk przed byciem niezaradnym...itd Generalnie wszystko z lęków się bierze... Czytam z przymrużeniem oka, ale dziwnym trafem wiele sie sprawdza (mamy w okolicy zbieraczy). Nie oszczędzaja nawet kolekcjonerów! Kolekcjonujemy głownie niezrealizowane marzenia. Sama widzisz, że lepiej posprzatac, niż byc nieopatrznie zdiagnozowanym
No z tymi przydasiami to we mnie nie trafili.
Chyba ,że chodzi o takie,które się tylko zbiera ,bo kiedyś się przydadzą ,
Rzeczy, których się używa nie nazywa się przydasiami. Przydasie czekają na swój czas. I czekają. I czekają...
W jednym domu coś może być użyteczne, w innym zupełnie nie. To co dla mnie jest cenne dla Ciebie może być śmieciem i to jest fajne. Dlatego lubię pchle targi i olxy. I warany Katarzyny.
Fajnie wiedzieć co i gdzie sie ma. Bo u mnie zwykle nadmiar kończy sie chaosem. Wiem, ze pewnie mam w skrzyni z ciuchami spodnie na deszcz, ale albo nie znajduje akurat (bo sa w innej skrzyni), albo z czystego lenistwa kupuje nowe (wiem, straszne), bo nie chce mi sie przez to przekopywać. Chociaz aktualnie korzystam z takich podwójnych i potrójnych zestawów, czasem znajduje dla najmłodszego zupełne nowki w takiej skrzyni, na kazda okoliczność cos tam wynajde w dobrym stanie.
Poza ubraniami dużych dziewczyn mam wszystko przetrzaśniete dwa razy w roku. Właśnie zbliża się ten dzień. I zbliża. Jakoś nie mam chęci. Chłopcy zaczęli nosić spodnie. Te za krótkie. Tamte za krótkie. Rewolucja musi być!
U mnie doszedł kolejny element chaosujacy tj. Suszarka.. No ona jednak zmniejsza.. dziewczyn koszulek już nie rzucam fa szczególnie, chlopakow tez noe.. i spodni.. tylko moje wszystko ,gacie skarpety reczniki pościel ..
Moja nie kurczy bardzo, ale trzeba dac odpowiedni program. Koszule męża na koszulowym, jak wyprasowane wychodza, ręczniki i byle szmaty, tzn pizamy, skarpetki itp na cotton ale T-shirty już na delikatne daje. I jest dobrze. Susze na dworze jak pogoda sprzyja tylko.
Kurczy dość mocno.ale na suche do szafy... ale będę na delikatne dawać. Toc 3 dni wszystko schnie.niektore rzeczy więcej niż rozmiar.. mamdresy takie ze chłopaki noszą nie suszone spodnie a nikos ledwo bluzy.. koszulki za wielkie przed latem przymałe.. najgorsze były sukienki z Hm kupione dla fa przed wakacjami bo nie miała w czym chodzic i po wysuszeniu 2 została jej jedna nieopieta
Hejka, ktoś tu utrafił, że gromadzenie to często niezrealizowane marzenia. My tak z mężem mamy ze sprzętem do ćwiczeń, z niektórymi książkami itp. Jakieś zaczęte maści dermatologiczne, bo jednak miałam ich używać, jakieś ćwiczenia na kręgosłup w skoroszycie sprzed lat, jakieś diety w skoroszytach. Jak się długo żyje i zajmuje różnymi tematami, to też te zbiory rosną. Bardzo dużo też dostałam od ludzi, dzięki temu mam unikalne przedmioty, których sama bym pewnie nam nie kupiła, na przykład teraz leżą obok podkładki pod kubeczki itp. Ale macie rację, nadmiar przeszkadza. Mąż trzyma pod blatami w kuchni jakieś swoje notatki chyba jeszcze szkolne, myślę, że już z 15-10 lat temu go prosiłam, żeby to wyniósł... ale wiecie co, znudziło mi się prosić. I sobie pudła stoją. W ogóle z tym wywalaniem i swoich rzeczy, i mężowskich, to mam takie doświadczenie, że się staram, proszę, robię wysiłki, planuję, a potem i tak nic z tego nie wychodzi. Więc dałam spokój. Najwyżej jakieś takie małe kroki. Jakaś teczka z papierami przejrzana, uporządkowana, albo pół teczki albo jakaś reklamówka papierów podarta i wyniesiona. Albo jakaś rzecz, której bardzo nie lubię. Zwykle te porządkowania lądują na 20 lub 50 pozycji spraw do załatwienia. Ale prawda, że w bałaganie żyje się trudno.
Ale jakoś nie wierzę, że to kiedykolwiek uporządkuję. Musiałoby się to stać moim podstawowym i prawie jedynym zajęciem.
Właściwie do każdego tematu, którym się zajmuje mam dokumentację, książki. Jak Sienkiewicz, to różne rzeczy o Sienkiewiczu, jak rocznica odzyskania niepodległości, to Piłsudski, legiony, pierwsza wojna światowa itp. itd.
Taaa, lubię te przeczesania, lubię powyrzucać trochę starych rachunków, pustych kopert, dawnych papierzysk. Podziałam parę godzin...i...
Macham z piwnicy Jednak książki najtrudniej... ale znalazłam jelenia powiedział, ze bierze wszystko jak leci, trzy torby z Ikei na razie pełne, a to tak jakby połowa...
A macie w ogole na czym słuchać? Bo ostatnio ktos nam cd podarował i okazało sie, jakims cudem ostatni odtwarzacz cd w wieży u syna jest. Teraz przecież nawet w komputerach takiego wejścia nie ma.
@Maciejka my regularnie płyt CD słuchamy w samochodzie. W trasie transmisja danych w telefonie jest do kitu i radio też trzeszczy. Całkiem przyjemnie się wsiada po miesiącu i słyszy znajome piosenki.
Ja ostatnio robię czystkę w mieszkaniu i wyrzucam tonę rzeczy, ale dziś napotkałam ścianę - wszelkie materiały, książki i akcesoria szyciowe... Tu naprawdę często mi się różne rzeczy przydają, ale nie umiem ocenić, co realnie warto zostawiać.
Ja mam troche muzyki i audiobooków na telefonie, puszczamy przez bluetooth w aucie. Ale tez wlasnie natrafiłam na piec (!) skrzynek z całkiem ładnymi materiałami, skrawkami kolorowymi... W sumie ładne, ale już nie szyje, po co mi to? Z drugiej strony dzieci cos do szkoły potrzebują, No i jakoś sentyment mam...
Ja niestety nie radzę sobie z wrzucanie muzyki i audiobookow na telefon. Tak to tylko to co przez transmisję danych z internetu, ale jak jedzie się przez miejsca bez pokrycia komorkowego, to nic z tego.
Komentarz
Przydasie czekają na swój czas.
I czekają.
I czekają...
W jednym domu coś może być użyteczne, w innym zupełnie nie. To co dla mnie jest cenne dla Ciebie może być śmieciem i to jest fajne.
Dlatego lubię pchle targi i olxy.
I warany Katarzyny.
Właśnie zbliża się ten dzień.
I zbliża. Jakoś nie mam chęci. Chłopcy zaczęli nosić spodnie. Te za krótkie. Tamte za krótkie. Rewolucja musi być!
Pol domu przewalilam i padlam....
I chyba juz nie wstanę, w planach mam jeszcze kuchnię na dziś.
Zobaczę z godzinę odpocznę.
Priorytetem byla wymiana moich ubrań i butow chłopców.
Zostal jeden pokój, kuchnia i łazienka.
Wiesz, dzieci rosną, ubranka jakoś nie!
Jakieś zaczęte maści dermatologiczne, bo jednak miałam ich używać, jakieś ćwiczenia na kręgosłup w skoroszycie sprzed lat, jakieś diety w skoroszytach.
Jak się długo żyje i zajmuje różnymi tematami, to też te zbiory rosną.
Bardzo dużo też dostałam od ludzi, dzięki temu mam unikalne przedmioty, których sama bym pewnie nam nie kupiła, na przykład teraz leżą obok podkładki pod kubeczki itp.
Ale macie rację, nadmiar przeszkadza.
Mąż trzyma pod blatami w kuchni jakieś swoje notatki chyba jeszcze szkolne, myślę, że już z 15-10 lat temu go prosiłam, żeby to wyniósł... ale wiecie co, znudziło mi się prosić. I sobie pudła stoją.
W ogóle z tym wywalaniem i swoich rzeczy, i mężowskich, to mam takie doświadczenie, że się staram, proszę, robię wysiłki, planuję, a potem i tak nic z tego nie wychodzi. Więc dałam spokój. Najwyżej jakieś takie małe kroki. Jakaś teczka z papierami przejrzana, uporządkowana, albo pół teczki albo jakaś reklamówka papierów podarta i wyniesiona. Albo jakaś rzecz, której bardzo nie lubię.
Zwykle te porządkowania lądują na 20 lub 50 pozycji spraw do załatwienia.
Ale prawda, że w bałaganie żyje się trudno.
Ale jakoś nie wierzę, że to kiedykolwiek uporządkuję. Musiałoby się to stać moim podstawowym i prawie jedynym zajęciem.
Taaa, lubię te przeczesania, lubię powyrzucać trochę starych rachunków, pustych kopert, dawnych papierzysk.
Podziałam parę godzin...i...
Mam poczucie, że to kropla w morzu.
Ale nie zal.
Wszystko w sieci.
Wi-fi i hulamy z muzą.
Ja ostatnio robię czystkę w mieszkaniu i wyrzucam tonę rzeczy, ale dziś napotkałam ścianę - wszelkie materiały, książki i akcesoria szyciowe... Tu naprawdę często mi się różne rzeczy przydają, ale nie umiem ocenić, co realnie warto zostawiać.
Ale tez wlasnie natrafiłam na piec (!) skrzynek z całkiem ładnymi materiałami, skrawkami kolorowymi... W sumie ładne, ale już nie szyje, po co mi to? Z drugiej strony dzieci cos do szkoły potrzebują, No i jakoś sentyment mam...