Nasze wspólną pasją jest ogólne otwarcie na nowe. Nowe miejsca, nowe znajomości , nowe wyzwania. Dodatkowo, jako że pracujemy w sektorze automotive, łączy nas korporacyjno produkcyjne zboczenie. Uwielbiam słuchać opowieści z fabryki, sama swoje spostrzeżenia biznesowe też chętnie z mężem konsultuję, omawiam. Lubimy też kryminały, często czytamy na wyścigi. A i jeszcze humanistyczno językowe podejście też nas łączy.
Nasze wspólną pasją jest ogólne otwarcie na nowe. Nowe miejsca, nowe znajomości , nowe wyzwania. Dodatkowo, jako że pracujemy w sektorze automotive, łączy nas korporacyjno produkcyjne zboczenie. Uwielbiam słuchać opowieści z fabryki, sama swoje spostrzeżenia biznesowe też chętnie z mężem konsultuję, omawiam. Lubimy też kryminały, często czytamy na wyścigi. A i jeszcze humanistyczno językowe podejście też nas łączy.
bedzie wiecej hybryd?,czy silniki kosiarki beda powoli zmieniane
Hmm, nie znam się na silnikach. Mam przegląd obecnie produkowanych samochodów jako dostawca. I tu widać, że kolejni konstruktorzy idą w elektryki i hybrydy. Ilości na tych projektach idą ciągle do góry.
Hmm, nie znam się na silnikach. Mam przegląd obecnie produkowanych samochodów jako dostawca. I tu widać, że kolejni konstruktorzy idą w elektryki i hybrydy. Ilości na tych projektach idą ciągle do góry.
Góry - od nich zaczęła się nasza przygoda. Tatry schodzone na dziko, noclegi w kolebach - tak dawno już nie byliśmy.
Teraz zostaje nam wspólne wieczorne bieganie - w moim wydaniu trucht. Wtedy mamy czas, by zebrać myśli, porozmawiać. Remonty:)
Dobra muzyka i opera- wczoraj mąż męczył mnie koncertem Szostakowicza - ale to akurat repertuar za trudny na wieczór.
Ostatnio słuchamy ich:
No i Altstaetta słuchamy namiętnie - po Rostropowichu kiedyś i Mayskim jest chyba najwybitniejszym współczesnym wiolonczelistą. Uwielbiamy. Z winem i makaronem z gorgonzollą:)
Gdy maluchy podrosna trochę bedzie więcej możliwości- na razie staramy sie przetrwać na placu boju:)
I Sashę Waltz przerabiamy po kolei (Tannhauser). To wielka artystka.
I Pine Baush, i wielu innych.
Wiesz co, towarzystwo imprezowe. Załapałam się jeszcze na stara kadrę, więc ok. Po studiach przez 15 lat nie miałam ochoty na żaden teatr, ale teraz powoli wracam jako widz. Raz na rok cos dobrego zobaczę - choć zdecydowanie bardziej idziemy w stronę muzyki. Sasha Waltz. Nospr pod nosem. W rodzinie wszyscy ( poza mną) grają. Ale imprezki aktorsko-rezysersko- teatrologiczne nieodmiennie lubię. I przyjaciele zostali. Z różnych stron, co mi nie przeszkadza. Lubię wychodzić do ludzi. Robię wprawdzie za ufo, ale ktoś musi;) Łamać stereotypy.
Biegam na prośbę męża. I razem z nim. Ja robię 12 km, on dodatkowe kółko w lepszym tempie. Wspolny wysiłek fizyczny bardzo spaja małżeństwo. Starszaki w tym czasie ze spiacymi małymi za kasę.
Nas na początku bardzo zbliżyło mieszkanie za granica. Ja mogłam liczyć tylko na niego, on na mnie, super nauka zaufania wzajemnego i nie robienia z igły widły. Jak sie w takim miejscu poklocisz, albo wpadniesz w fochy, to zostajesz zupełnie sam. To nam (a w szczególności mi ) bardzo pomogło konstruktywnie do problemow podchodzić. Niektórzy nie wierzą, ale my sie w ogole nie kłócimy. Jak jest problem to gadamy i jest po problemie. Teraz jestesmy już u siebie, wiec taka role pełnia troche wspólne wyjazdy na dziko do dalekich krajów. Sytuacja taka sama: ja mam tylko jego, on mnie, a jeszcze jest trójka szalonych dzieci. Nie przeżyje sie inaczej niz wzajemnie sobie ufając i zachowując spokoj. Teraz jeszcze łączy nas wspólna praca. Fajne jest to spojrzenie na siebie przez inne niz domowe okulary. Niby wiesz, ze ta druga osoba jest dobra w tym co robi, ale tu mamy okazje sie na własne oczy przekonać. Fajne to jest, jak nikt nie wie, a on wie
My teraz mamy przyjemne wieczory, bo ćwiczymy na środowe lekcję , okazuje się, że przy częstych ćwiczeniach każdy może zacząć tańczyć, nawet mój mąż. Nigdy to nie będzie mistrzowski, ale już nam wychodzi, jestem dumna z niego.
My z mężem wlasnie skonczylismy 10 tygodniowy kurs Crowna. W tym czasie starsi za kasę z mkodszakami. Poza tym mąż dużo biega, ja niestety ciągle nie zaczęłam... @Monira, jak Cię czytam to chyba teraz bedzie trzeba zacząć. Tak sobie myślę z pwrspektywy kanapy, że ten wspólny wysiłek fajny pewnie... Kurs skończony, na pewno trzeba znaleźć coś na dalej.
Tak,zostawiamy. Po prostu stanelismy wobec wyzwania, że mając male dzieci mozna sobie zorganizować opiekunkę i da sie wyjść gdzies razem jak juz psycha puszcza.
Potem, wraz ze wzrostem dzieci wpuszczenie do domu kogos z zewnątrz laczy sie koniecznościa odgruzowania wnętrza. W tym czasie najlepiej wyszkolona kadra, oatrz starzszyzna też jest w domu.
Więc po prostu my doszliśmy do tego, ze mozna dac zarobić swoim. I w spokoju opuścić lokum.
My konkretnie opisalismy wymagania na ten czas. Patrz, twórcza zabawa, kąpiel, kolacja i położenie spać. Dotyczy to dokładnie tego okreslonego dnia i czasu.
W.innych sytuacjach zyciowych, lekarz, zakupy, zebrania też zostają, ale to już bez wypłaty. Po prostu normalna pomoc rodzinna.
Poszliśmy na kurs tańca. Bardzo kształcące doświadczenie małżeńskie. Po 22 latach małżeństwa okazuje się, że ja ciągle chcę rządzić a mój mąż jak ze mną rozmawia w tańcu, to traci rytm
I do tego jest perfekcjonistą, ale to akurat wiedziałam.
@Gloria, u nas tak samo. Po co szukać opiekunki, gdy w domu starsze dzieci. Wychodzimy max na 2 godziny, ze starszym rodzeństwem maluchy czują się bezpieczniej niż z obcą osobą. I tak zwykle śpią. Nie uważam, że obowiązkiem starszych jest niańczenie maluchów. Już i tak bardzo dużo pomagają. Chcemy na kurs tańca się zapisać, ale musi poczekać aż Józek podrośnie.
Komentarz
Dodatkowo, jako że pracujemy w sektorze automotive, łączy nas korporacyjno produkcyjne zboczenie. Uwielbiam słuchać opowieści z fabryki, sama swoje spostrzeżenia biznesowe też chętnie z mężem konsultuję, omawiam. Lubimy też kryminały, często czytamy na wyścigi.
A i jeszcze humanistyczno językowe podejście też nas łączy.
Produkt hybryda i elektryka zdecydowanie fajnie do góry.
a jak z tym pradem,skad musza go brac
przecież już i teraz czasem lampy przydrożne mają swoje zasilanie
A my wczoraj wieczorem przebieglismy razem w deszczu ponad 12 km. Po górkach. Nie cierpię biegać;)
Biegam na prośbę męża. I razem z nim. Ja robię 12 km, on dodatkowe kółko w lepszym tempie. Wspolny wysiłek fizyczny bardzo spaja małżeństwo. Starszaki w tym czasie ze spiacymi małymi za kasę.
Teraz jestesmy już u siebie, wiec taka role pełnia troche wspólne wyjazdy na dziko do dalekich krajów. Sytuacja taka sama: ja mam tylko jego, on mnie, a jeszcze jest trójka szalonych dzieci. Nie przeżyje sie inaczej niz wzajemnie sobie ufając i zachowując spokoj.
Teraz jeszcze łączy nas wspólna praca. Fajne jest to spojrzenie na siebie przez inne niz domowe okulary. Niby wiesz, ze ta druga osoba jest dobra w tym co robi, ale tu mamy okazje sie na własne oczy przekonać. Fajne to jest, jak nikt nie wie, a on wie
Poza tym mąż dużo biega, ja niestety ciągle nie zaczęłam...
@Monira, jak Cię czytam to chyba teraz bedzie trzeba zacząć. Tak sobie myślę z pwrspektywy kanapy, że ten wspólny wysiłek fajny pewnie...
Kurs skończony, na pewno trzeba znaleźć coś na dalej.
Wynagrodzenie w naturze.
Potem, wraz ze wzrostem dzieci wpuszczenie do domu kogos z zewnątrz laczy sie koniecznościa odgruzowania wnętrza. W tym czasie najlepiej wyszkolona kadra, oatrz starzszyzna też jest w domu.
Więc po prostu my doszliśmy do tego, ze mozna dac zarobić swoim. I w spokoju opuścić lokum.
My konkretnie opisalismy wymagania na ten czas. Patrz, twórcza zabawa, kąpiel, kolacja i położenie spać.
Dotyczy to dokładnie tego okreslonego dnia i czasu.
W.innych sytuacjach zyciowych, lekarz, zakupy, zebrania też zostają, ale to już bez wypłaty. Po prostu normalna pomoc rodzinna.
Chcemy na kurs tańca się zapisać, ale musi poczekać aż Józek podrośnie.