Ja: Czemu jesteś taka zdołowana Fela (ponurym tonem): Miałam na ten wieczór wspaniałe możliwości, doprawdy wspaniałe, a potem łubudu! I w to miejsce wkroczyły ćwiczenia od matmy!
Nie dziecko, tylko moj maz. Znalezlismy w ziemi cos, co puscilo juz ped. Ogladam z synem blizej i mowie mu, ze to zoledz, a maz zamyslony: -Posadzmy, to urosna kasztany.
F: wiesz mamo dlaczego na tym świecie jest tylu nauczycieli? Ja: nie wiem F: bo gdzieś musieli się podziać ci wszyscy kaci co dostali zakaz obcinania głów ludziom i robienia tortur!
F: wiesz mamo dlaczego na tym świecie jest tylu nauczycieli? Ja: nie wiem F: bo gdzieś musieli się podziać ci wszyscy kaci co dostali zakaz obcinania głów ludziom i robienia tortur!
Himek: patrz mamo jaka jest niewielka różnica między słowem „wszy” a „szwy”! To niemal to samo ale inaczej! A jaka jest duża różnica między kosmos a kos i most. Niby prawie tak samo a zupełnie co innego!
Himek: patrz mamo jaka jest niewielka różnica między słowem „wszy” a „szwy”! To niemal to samo ale inaczej! A jaka jest duża różnica między kosmos a kos i most. Niby prawie tak samo a zupełnie co innego!
Nie moje, ale zasłyszane od chłopaka. Jego bratanica do swojego taty: - tato zielonego się nie je (sałatka :-)) -je się, je, zielone dobre chłopak prowokacyjnie do brata, bracie spróbuj -zielonego się nie je....
w kwestii zielonego i jedzenia - opowieść z epoki-słusznie-minionej: moja siostra chodziła do przedszkola, do grupy 3-4latków. pewnego dnia na obiad pojawiła się zupa owocowa z suszonych śliwek. jeden z młodych obywateli rzucił głośno: Nie zjem tego. Ta zupa jest brudna. tego dnia nikt w grupie nie ruszył zupy.
Fela: Mamo, przyszłam poinformować cię z wielkim smutkiem, że ktoś wyżarł wszelki kisiel w naszym domu. Ja: któż to uczynił? Fela: ze wstydem stwierdzam, że ja, ale ten twój "fit" to jadłam z obrzydzeniem.
Fela: Czy ja mogę czy ja? Ja: Czy kto? Fela: no czy ja? Ja: ale że co? Fela: No czy ja! Ja: Wiem, że ty, ale co? Fela: No kisiel czy ja fit?! ("chia fit")
Dana (3,5) siedzi w wannie i bawi się mydłem. Mówię: - Nie baw się już mydłem tylko się myj. - Musę je najpielw wypieścić. - Dana na to. - Wypieścić? - Tak. “Wypieścić” to znacy namydlić lącki. - i przemądrzałym tonem - Po angielsku.
Komentarz
Siedzę w kuchni, przychodzi Lula (2 l, 3 msc) i słodko mówi:
- Ziamknęłam!
- ?
- Ziamknęłam! (patrzę w okno, znowu leje)
- Chłopaków? Znowu siedzą ma balkonie?
- Niee
Ja: uff!
- Śtoją!
(no i pobiegliśmy ich uwolnić...)
Az boję się spytać, co oznacza to spulchnianie
- kuropatwy do jakich kur???
- Spodnie na bieganie i zwycięstwo?
Nie. Mam za mało złota, ale nadal zbieram!
Fela (ponurym tonem): Miałam na ten wieczór wspaniałe możliwości, doprawdy wspaniałe, a potem łubudu! I w to miejsce wkroczyły ćwiczenia od matmy!
Znalezlismy w ziemi cos, co puscilo juz ped. Ogladam z synem blizej i mowie mu, ze to zoledz, a maz zamyslony:
-Posadzmy, to urosna kasztany.
Ja: nie wiem
F: bo gdzieś musieli się podziać ci wszyscy kaci co dostali zakaz obcinania głów ludziom i robienia tortur!
Ja: szwy, synu!!!
15 min później. Ja u weterynarza.
ja: dzień dobry przyszłam zdjąć kotu wszy
Po czasie się rozmnożywszy,
Ruch w szynelu stał się żywszy!
Jego bratanica do swojego taty: - tato zielonego się nie je (sałatka :-))
-je się, je, zielone dobre
chłopak prowokacyjnie do brata, bracie spróbuj
-zielonego się nie je....
Ja: któż to uczynił?
Fela: ze wstydem stwierdzam, że ja, ale ten twój "fit" to jadłam z obrzydzeniem.
Ja: Czy kto?
Fela: no czy ja?
Ja: ale że co?
Fela: No czy ja!
Ja: Wiem, że ty, ale co?
Fela: No kisiel czy ja fit?!
("chia fit")
- Nie baw się już mydłem tylko się myj.
- Musę je najpielw wypieścić. - Dana na to.
- Wypieścić?
- Tak. “Wypieścić” to znacy namydlić lącki. - i przemądrzałym tonem - Po angielsku.
Co zawiera tłuszcz?
Ty??
-córcia, ale was już jest dużo...
-mało!
-ale mama już chyba nie da rady urodzić dzidzi...
K