Szukanie upiększeń liturgii prowadzi do tego, że idziemy tam, gdzie nam się estetycznie bardziej podoba. Ot, rzeczeni Mocni w Duchu. Się napracowali. No i oczywiście zaangażowania nie można im odmówić tyle że Msza to nie prywatna przestrzeń a wspólna sprawa tak dla Polaka jak i mieszkańca Antarktydy. Ofiara Chrystusa. I to jest sedno a nie to że ktoś fajna oprawę muzyczną przygotował. Powtarzam to co już napisałam wyzej- ludziom którzy angażują się w Kościół nie można odmowic tego, że robią to z wiary i miłości do Jezusa.Zmiana liturgii po soborze to nie tylko kwestia języków narodowych czy odprawiania przodem do wiernych. Kto choć raz prześledził teksty starej liturgii i porówna z nowym rytem, zauważy różnice. I polecam dowiedzieć się kim był Annibale Bugnini i jaki udział miał w reformie liturgii
. Czemu jednak eksponuje się rzadkie przykłady nadużyć liturgicznych, aby pogrążyć całą liturgię?
A temu, że nowy ryt stwarza przestrzeń do nadużyć i własnych interpretacji. To że nie byłeś nigdy ich świadkiem nie znaczy, że one nie występują. Biorąc jednak pod uwagę twój zachwyt oprawą Mszy w wykonaniu Mocnych w Duchu, można wyciągnąć wniosek, że sam według własnego gustu ustalasz co jest dopuszczalne w czasie Mszy a co nie
Czemu zatem w Łodzi oprawę 100-lecie diecezji robią charyzmatyczni Mocni w Duchu?
Bo to niesamowicie prężne środowisko, które promieniuje na Polskę i daleko poza jej granice. W czasie wakacyjnej podróży specjalnie przyjechaliśmy do Łodzi na niedzielną Mszę u jezuitów.
Wracając do Twojego wpisu. Nie trzeba zachwycać się flagami, pierzem i układem choreograficznym. Kościół katolicki nie jest wspólnotą jednej estetyki i jest w nim miejsce dla wielu wrażliwości. Charyzmatycy ciężko zapracowali na takie wyróżnienie od biskupa. Jeżeli jakaś grupa uważa, że potrafi to zrobić lepiej, trzeba zakasać rękawy i wziąć się do pracy.
Mnie w Kościele zatrzymali właśnie Mocni w Duchu. W marcu powiedziałam Jezusowi, żeby zweryfikował - czy na pewno mam być katoliczką. Nie mając dostępu do spotkania z Jezusem obecnym w Eucharystii stwierdziłam, że wobec tego Kk nie jest moi potrzebny. Chciałam iść do baptystów, gdzie obcują z Bogiem obecnym w Biblii. W "neo" też nie mieli Liturgii, bo był zakaz dla całego Kościoła w Niemczech. Planowałam powrót na "Drogę", nie było takiej możliwości. Nadal nie ma.
Gdy czekałam na odpowiedź od Pana mojego, dostałam link na Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie. Bez przekonania - nie znosiłam Mszy online - weszłam tam i.. Pan przyszedł. Od tamtego czasu, wszystkie Eucharystie spędzam z jezuitami, mam nawet możliwość przyjmowania komunii. Ale o tym publicznie pisała nie będę, bo to jest chyba nieco naciągane prawo kościelne.
Był liturgistą wypromowanym przez Piusa XII, który dokonał reformy obrzędów Wielkiego Tygodnia i Wigilii Paschalnej na 10 lat przed soborem.
Podobnie zresztą papież Paweł VI, który zatwierdził reformę. To jeden z najbliższych współpracowników kard. Pacellego (czyli przyszłego Piusa XII), bez którego by na zawsze został skromnym kurialistą.
Między przedsoborowiem, a posoborowiem jest pełną łączność personalna. Należy do niej również abp Lefebvre, który także zrobił błyskotliwą karierę dzięki Piusowi XII, a Jan XXIII mianował go asystentem tronu papieskiego.
Równie dobrze mogłaś usłyszeć w radiu transmisje nabożeństwa Baptystów i odczytać to jako znak od Boga. Mnie to nie przekonuje. Wiara jest rozumna. Ale to temat na inny wątek
Równie dobrze mogłaś usłyszeć w radiu transmisje nabożeństwa Baptystów i odczytać to jako znak od Boga. Mnie to nie przekonuje. Wiara jest rozumna. Ale to temat na inny wątek
Ja doświadczam obecności Boga w swoim życiu praktycznie na co dzień. Gdybym trafiła w tamtym czasie do baptystów, to zapewne tam bym teraz przebywała.
> A temu, że nowy ryt stwarza przestrzeń do nadużyć i własnych interpretacji.
Zadam Ci proste pytanie. Która forma stwarza większe pole do nadużyć i własnych interpretacji: a) ksiądz stoi przodem do wiernych i mówi wszystko na głos b) ksiądz stoi tyłem do wiernych i najważniejsze modlitwy mówi po cichu
> A temu, że nowy ryt stwarza przestrzeń do nadużyć i własnych interpretacji.
Zadam Ci proste pytanie. Która forma stwarza większe pole do nadużyć i własnych interpretacji: a) ksiądz stoi przodem do wiernych i mówi wszystko na głos b) ksiądz stoi tyłem do wiernych i najważniejsze modlitwy mówi po cichu
Serio uważasz że reforma liturgii sprowadza się tylko do tego, czy ksiądz stoi tylem do Pana Jezusa czy przodem ( w twoim rozumieniu przodem lub tyłem do wiernych)? Odpowiedzi na twoje pytanie udzielę nie ja tylko wielowiekowa tradycja Kościoła, w której nigdy nie było tylu przypadków nadużyć liturgicznych co po reformie soborowej.
> można wyciągnąć wniosek, że sam według własnego gustu ustalasz co jest > dopuszczalne w czasie Mszy a co nie
Nie, o tym decyduje biskup. Ja jestem tylko zwykłym wiernym.
problem w tym, że dziś biskupi a nawet papież nie bronia czystosci liturgii. W centrum jest wierny, jego przeżycie, jego estetyka i do niej bardzo często dostosowuje się przepisy liturgiczne. nie słyszałam, żeby w ostatnim czasie zostały nałożone jakiekolwiek kary kościelne lub przynajmniej upomnienia na księży sprawujących Msze święte po swojemu lub dodające swoje uatrakcyjniające elementy, jak choćby ta wrzucona wyżej. zapewne znane ci jest to, co obecnie dzieje się choćby w kościele w Niemczech, gdzie praktycznie nie ma katolickiej liturgii. Więc nie mów że po zmianach w liturgii na soborze nie otworzono drogi do tego, by działa się wolna amerykanka.to się dzieje na ogromną skalę, a to że nasz polski grajdołek jako tako się uchował to jest naprawdę kropla w morzu. Jeśli dziś jest jakakolwiek publiczna obrona liturgii w wykonaniu duchownych, to tylko taka, aby przypadkiem nie narażać wiernych na zakażenie koronawirusem w czasie uczestnictwa we Mszy świętej, co oznacza mniej więcej tyle, dostosowujemy sacrum do wiernych
Równie dobrze mogłaś usłyszeć w radiu transmisje nabożeństwa Baptystów i odczytać to jako znak od Boga. Mnie to nie przekonuje. Wiara jest rozumna. Ale to temat na inny wątek
Ja doświadczam obecności Boga w swoim życiu praktycznie na co dzień. Gdybym trafiła w tamtym czasie do baptystów, to zapewne tam bym teraz przebywała.
W takim razie nie ma o czym gadać bo kręcimy się w obrębie ludzkich emocji i subiektywnych odczuc a nie mają nic wspólnego z Prawdą nadprzyrodzoną
Mało wiesz, co było wcześniej, bo po prostu wtedy nie żyłaś. Gdyby Pan chciał, abyś uczestniczyła w formacji trydenckiej, to byś urodziła się wiek wcześniej. Ja jestem pewna, że nie byłabym katoliczką, gdyby nie reforma Kościoła. Podczas nawracania się byłam bardzo ciężko chora, nie mogłam nic jeść - z jedzonkiem chodziłam więc do Jezusa w tabernakulum. Pachniało później obiadem, to trzeba było kaplicę wywietrzyć. W rycie trydenckim było by to nie do pomyślenia.
Poza tym - w Kościele przed soborowym nie spotkałam miłującego mnie bezgranicznie Jezusa, a pokazywano mi Boga, potwora, który tylko czyha na moje potknięcie, żeby mi przyłożyć. Tego Boga mogły przebłagać tylko ofiary - to było czyste pogaństwo.
Mało wiesz, co było wcześniej, bo po prostu wtedy nie żyłaś. Gdyby Pan chciał, abyś uczestniczyła w formacji trydenckiej, to byś urodziła się wiek wcześniej.
-------- Przecież jest całe pokolenie dzieci, które wogole nie uczestniczyły w nowej Mszy bo rodzice całe dzieciństwo prowadzali je na starą Mszę I teraz to się dzieje a nie wiek wcześniej baranku olaboga
mało wiesz co było w kościele przedsoborowym bo wtedy nie żyłaś, że tak pozwolę sobie odpowiedzieć twoimi słowami na twoje ostatnie zdanie Emocje, odczucia, własna wizja. Tyle mogę wyczytać z twojego obrazu Boga dostosowanego do twoich własnych wyobrażeń i potrzeb, jak również fałszywego obrazu Boga, jaki zarzucasz Kościołowi "przedsoborowemu". Ale przecież nie mogę ci tego zabronić, w końcu ekumenizm, każdy może wierzyć w co chce Pozdrawiam serdecznie
> w której nigdy nie było tylu przypadków nadużyć liturgicznych co po reformie soborowej
Jesteś bardzo naiwna. Natura ludzka jest niezmienna i słabości księży także. Różnica polega tylko na tym, że teraz ksiądz musi patrzeć w Twoją stronę, a Ty możesz nagrać jego wypowiedzi.
Większość Mszy odprawianych przed reformą to były Msze ciche, gdzie absolutnie nikt nie miał kontroli nad tym, czy rzeczywiście się odbyły.
> nie słyszałam, żeby w ostatnim czasie zostały nałożone jakiekolwiek kary kościelne lub > przynajmniej upomnienia na księży sprawujących Msze święte po swojemu
Powiem więcej: to nie Twoja sprawa, czy takie kary i upomnienia miały miejsce. To, co prezentujesz, to czysty protestantyzm, który odrzuca hierarchię kościelną i uznaje, że każdy członek kongregacji jest równorzędny.
Nie wiem w sumie czy śmiać się czy płakać, ale jedno jest pewne- argumenty są grube i na tyle z sufitu wzięte, że nawet ja wymiękam także uciekam z tej dyskoteki a wy się bawcie dalej dobrze już beze mnie
mało wiesz co było w kościele przedsoborowym bo wtedy nie żyłaś, że tak pozwolę sobie odpowiedzieć twoimi słowami na twoje ostatnie zdanie Emocje, odczucia, własna wizja. Tyle mogę wyczytać z twojego obrazu Boga dostosowanego do twoich własnych wyobrażeń i potrzeb, jak również fałszywego obrazu Boga, jaki zarzucasz Kościołowi "przedsoborowemu". Ale przecież nie mogę ci tego zabronić, w końcu ekumenizm, każdy może wierzyć w co chce Pozdrawiam serdecznie
Właśnie żyłam w czasach działania kościoła w rycie trydenckim. Swój związek z Kościołem zakończyłam zaraz po "białym tygodniu", a od 10 roku życia, byłam zdeklarowaną ateistką. Również pozdrawiam.
> nie słyszałam, żeby w ostatnim czasie zostały nałożone jakiekolwiek kary kościelne lub > przynajmniej upomnienia na księży sprawujących Msze święte po swojemu
Powiem więcej: to nie Twoja sprawa, czy takie kary i upomnienia miały miejsce. To, co prezentujesz, to czysty protestantyzm, który odrzuca hierarchię kościelną i uznaje, że każdy członek kongregacji jest równorzędny.
Wcale mnie to nie dziwi. Taki typ tradycjonalizmu przypomina marksizm. Dostajesz zestaw regułek objaśniających świat i pozwalających się uważać za elitę Kościoła. Wiesz, że biskupi nie dbają o liturgię, że nowy ryt sprzyja nadużyciom, a Buginiego zrzucili na spadochronie masoni i moderniści. Z tego wynika, że NOM to zło i nawet nie trzeba tego udowadniać, bo każdy myślący człowiek wie dlaczego.
Ale czy zdarzyło Ci się pomyśleć, czemu w Twoim mszaliku są teksty po łacinie i po polsku? Bo nie znasz łaciny, a chcesz rozumieć treść modlitw? No właśnie. Czyli Twoja Msza, choć odbywa się po łacinie, dociera do Ciebie za pomocą polskiego tłumaczenia. Czyli najpierw uczymy księży łaciny, a potem drukujemy mszaliki, aby wierni mogli przeczytać po polsku, co oni mówią po łacinie. Przykro mi, ale właśnie zmierzasz do liturgii w językach narodowych. Bo logiczną konsekwencją tego stanu rzeczy jest to, aby księża od razu odprawiali Mszę po polsku i aby nie korzystać z pośrednictwa mszalików. Twój mszalik jest zapowiedzią NOM-u.
Nie wiem, czy kogoś to zainteresuje, ale prześledziłam sobie początek Mszy na 100-lecie diecezji łódzkiej i znakiem krzyża biskup rozpoczął Mszę dopiero po zakończeniu hymnu (czyli tego pierza, flag itp.) Też zanim znak krzyża wykonał, to tłumaczył dlaczego on poprosił o skomponowane hymnu specjalnie z tej okazji.
Czy ja wiem, czy potrzebuję takich fajerwerków? A sztandary jak wchodzą np. Na św Barbarę? Nie razi Was to? Ktoś z forumowiczów milion pięćset lat temu napisał, że skoro nie miał możliwości iść na Mszę Trads, to nie poszedł wcale. Czyli Wy (tylko zwolennicy Mszy Tradycyjnej, tej starej po łacinie), serio uważacie, że Chrystus jest nieobecny w nowym rycie?
Pamiętam jak byłam dwa lata we Francji. Chodziłam na Mszę w miarę codziennie i akurat w niedzielę gościli ludzi z Afryki. Procesja z darami było radosno-afrykańska. A jednak po jej skończeniu, główny koncelebrans sprawnie przywołał skupienie, powrót do języka francuskiego.
Ja tam szanuję Mszę Tradycyjną i ludzi w niej uczestniczących.
Ja pamiętam, że podczas Mszy przedsoborowej, ksiądz coś tam sobie mamrotał pod nosem przy ołtarzu, a "dusze pobożne" modliły sią na różańcu. Tamten czas w Kościele oceniam, jako horror - kochającego mnie Boga tam nie spotkałam, natomiast moralizowania i nudy był dostatek.
***
Tradsów spotkałam dopiero w sieci i po tym co wypisują, tym bardziej nie mam ochoty na kontakt z tym środowiskiem. Moim zdaniem - ich wiara, to zwyczajne pogaństwo.
Klarciu, nie jest naszą rolę ocenianie czyjejś wiary,
Dla każdego jest miejsce w Kościele. Jeżeli ktoś preferuje dawniejsze formy liturgiczne, to ma pełne prawo z nich korzystać. Można wręcz powiedzieć, że ich znajomość jest potrzebna, aby zrozumieć liturgię współczesną, która z nich wyrasta.
Ten wątek jest na temat pewnej patologii, jaką jest uważanie swojej preferencji za podstawę do tego, aby krytykować inne rodzaje liturgii, jakie uznaje Kościół. Jest to efekt pychy, która daje człowiekowi przekonanie, że jest w tej kwestii bardziej oświecony, niż biskupi i papież. Ta pycha jest obudowana czymś, co udaje argumenty, ale jest tylko biciem piany i łatwo daje się obalić.
Wando, na jakiej podstawie decydujesz, co jest dobre dla innych? Dlatego, że sama masz inne preferencje?
Wyobraź sobie teraz, że charyzmatycy z Łodzi z wielkim zgorszeniem pokazują sobie filmy z parafii w Józefowie, gdzie śpiewacie pieśni po łacinie. I komentują, że gdyby tam byli, to by wyszli na znak protestu. Czy nie widzisz, że coś tutaj jest nie halo?
Słowa modlitwy Salve Regina ułożył mnich bł. Herman z Reichenau w XI wieku. Każda taka modlitwa, czy forma liturgiczna jest dziełem ludzkim, oczywiście wyłączając Modlitwę Pańską, czy psalmy. A zatem kiedyś był rok zero, kiedy brat Herman powiedział: - Słuchajcie, coś takiego napisałem, może spróbujmy to zaśpiewać.
Rozumiem, że nasza różnica poglądów polega w tym momencie na tym, że Ty chcesz kanonizować pewną wersję liturgii, a ja widzę działanie Ducha Świętego w tym, że wciąż wzbudza nowe kreacje modlitewne. Z tego punktu widzenia Mocni w Duchu nie różnią się bł. Hermana z Reichenau - też mają pewien pomysł. Czy on się utrzyma w Kościele - pogadamy za tysiąc lat.
Nie było mnie parę lat na forum i że zdziwienie czytam ten wątek, bo pamiętam jego założyciela ( tego wątku) jako zwolennika przedsoborowej Mszy . Coś się zmieniło, czy możesz mi Maćku powiedzieć , co wpłynęło na zmianę poglądów?
Jestem zwolennikiem cały czas, o czym piszę także w tym wątku.
Co się zmieniło od dawniejszych czasów? Zrozumiałem sens i potrzebę zmian, które Kościół wprowadził w XX wieku. Materiałów źródłowych jest dużo i każdy może po nie sięgnąć.
Jest też kwestia autorytetów. Każdy z nas służy swoim intelektem i zdolnościami ludziom, których uzna za swoje autorytety. Jeżeli kontestuję hierarchię kościelną, to trafiam do innych przywódców religijnych - duchownych i świeckich. Wiele jest osób, które chcą dzierżyć rząd dusz tradycjonalistów, coraz więcej. Miałem czas ich dobrze poznać i przekonać się, że zasługuję na kogoś lepszego. Mam świetnego biskupa - Romualda Kamińskiego. W sobotę będzie konsekrowany nowy biskup pomocniczy Jacek Grzybowski, mój rówieśnik. Czytam właśnie jego książkę, bardzo mądry człowiek, wieloletni duszpasterz akademicki.
Komentarz
A temu, że nowy ryt stwarza przestrzeń do nadużyć i własnych interpretacji. To że nie byłeś nigdy ich świadkiem nie znaczy, że one nie występują. Biorąc jednak pod uwagę twój zachwyt oprawą Mszy w wykonaniu Mocnych w Duchu, można wyciągnąć wniosek, że sam według własnego gustu ustalasz co jest dopuszczalne w czasie Mszy a co nie
Mnie w Kościele zatrzymali właśnie Mocni w Duchu.
W marcu powiedziałam Jezusowi, żeby zweryfikował - czy na pewno mam być katoliczką.
Nie mając dostępu do spotkania z Jezusem obecnym w Eucharystii stwierdziłam, że wobec tego Kk nie jest moi potrzebny. Chciałam iść do baptystów, gdzie obcują z Bogiem obecnym w Biblii.
W "neo" też nie mieli Liturgii, bo był zakaz dla całego Kościoła w Niemczech.
Planowałam powrót na "Drogę", nie było takiej możliwości. Nadal nie ma.
Gdy czekałam na odpowiedź od Pana mojego, dostałam link na Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie. Bez przekonania - nie znosiłam Mszy online - weszłam tam i.. Pan przyszedł.
Od tamtego czasu, wszystkie Eucharystie spędzam z jezuitami, mam nawet możliwość przyjmowania komunii. Ale o tym publicznie pisała nie będę, bo to jest chyba nieco naciągane prawo kościelne.
Był liturgistą wypromowanym przez Piusa XII, który dokonał reformy obrzędów Wielkiego Tygodnia i Wigilii Paschalnej na 10 lat przed soborem.
Podobnie zresztą papież Paweł VI, który zatwierdził reformę. To jeden z najbliższych współpracowników kard. Pacellego (czyli przyszłego Piusa XII), bez którego by na zawsze został skromnym kurialistą.
Między przedsoborowiem, a posoborowiem jest pełną łączność personalna. Należy do niej również abp Lefebvre, który także zrobił błyskotliwą karierę dzięki Piusowi XII, a Jan XXIII mianował go asystentem tronu papieskiego.
Ja doświadczam obecności Boga w swoim życiu praktycznie na co dzień.
Gdybym trafiła w tamtym czasie do baptystów, to zapewne tam bym teraz przebywała.
Zadam Ci proste pytanie. Która forma stwarza większe pole do nadużyć i własnych interpretacji:
a) ksiądz stoi przodem do wiernych i mówi wszystko na głos
b) ksiądz stoi tyłem do wiernych i najważniejsze modlitwy mówi po cichu
> dopuszczalne w czasie Mszy a co nie
Nie, o tym decyduje biskup. Ja jestem tylko zwykłym wiernym.
Mało wiesz, co było wcześniej, bo po prostu wtedy nie żyłaś. Gdyby Pan chciał, abyś uczestniczyła w formacji trydenckiej, to byś urodziła się wiek wcześniej.
Ja jestem pewna, że nie byłabym katoliczką, gdyby nie reforma Kościoła.
Podczas nawracania się byłam bardzo ciężko chora, nie mogłam nic jeść - z jedzonkiem chodziłam więc do Jezusa w tabernakulum. Pachniało później obiadem, to trzeba było kaplicę wywietrzyć. W rycie trydenckim było by to nie do pomyślenia.
Poza tym - w Kościele przed soborowym nie spotkałam miłującego mnie bezgranicznie Jezusa, a pokazywano mi Boga, potwora, który tylko czyha na moje potknięcie, żeby mi przyłożyć. Tego Boga mogły przebłagać tylko ofiary - to było czyste pogaństwo.
wcześniej.
--------
Przecież jest całe pokolenie dzieci, które wogole nie uczestniczyły w nowej Mszy bo rodzice całe dzieciństwo prowadzali je na starą Mszę
I teraz to się dzieje a nie wiek wcześniej
baranku olaboga
Emocje, odczucia, własna wizja. Tyle mogę wyczytać z twojego obrazu Boga dostosowanego do twoich własnych wyobrażeń i potrzeb, jak również fałszywego obrazu Boga, jaki zarzucasz Kościołowi "przedsoborowemu". Ale przecież nie mogę ci tego zabronić, w końcu ekumenizm, każdy może wierzyć w co chce Pozdrawiam serdecznie
Jesteś bardzo naiwna. Natura ludzka jest niezmienna i słabości księży także. Różnica polega tylko na tym, że teraz ksiądz musi patrzeć w Twoją stronę, a Ty możesz nagrać jego wypowiedzi.
Większość Mszy odprawianych przed reformą to były Msze ciche, gdzie absolutnie nikt nie miał kontroli nad tym, czy rzeczywiście się odbyły.
> przynajmniej upomnienia na księży sprawujących Msze święte po swojemu
Powiem więcej: to nie Twoja sprawa, czy takie kary i upomnienia miały miejsce. To, co prezentujesz, to czysty protestantyzm, który odrzuca hierarchię kościelną i uznaje, że każdy członek kongregacji jest równorzędny.
Właśnie żyłam w czasach działania kościoła w rycie trydenckim. Swój związek z Kościołem zakończyłam zaraz po "białym tygodniu", a od 10 roku życia, byłam zdeklarowaną ateistką.
Również pozdrawiam.
BINGO!!!
Wcale mnie to nie dziwi. Taki typ tradycjonalizmu przypomina marksizm. Dostajesz zestaw regułek objaśniających świat i pozwalających się uważać za elitę Kościoła. Wiesz, że biskupi nie dbają o liturgię, że nowy ryt sprzyja nadużyciom, a Buginiego zrzucili na spadochronie masoni i moderniści. Z tego wynika, że NOM to zło i nawet nie trzeba tego udowadniać, bo każdy myślący człowiek wie dlaczego.
Ale czy zdarzyło Ci się pomyśleć, czemu w Twoim mszaliku są teksty po łacinie i po polsku? Bo nie znasz łaciny, a chcesz rozumieć treść modlitw? No właśnie. Czyli Twoja Msza, choć odbywa się po łacinie, dociera do Ciebie za pomocą polskiego tłumaczenia. Czyli najpierw uczymy księży łaciny, a potem drukujemy mszaliki, aby wierni mogli przeczytać po polsku, co oni mówią po łacinie. Przykro mi, ale właśnie zmierzasz do liturgii w językach narodowych. Bo logiczną konsekwencją tego stanu rzeczy jest to, aby księża od razu odprawiali Mszę po polsku i aby nie korzystać z pośrednictwa mszalików. Twój mszalik jest zapowiedzią NOM-u.
Też zanim znak krzyża wykonał, to tłumaczył dlaczego on poprosił o skomponowane hymnu specjalnie z tej okazji.
Czy ja wiem, czy potrzebuję takich fajerwerków? A sztandary jak wchodzą np. Na św Barbarę? Nie razi Was to? Ktoś z forumowiczów milion pięćset lat temu napisał, że skoro nie miał możliwości iść na Mszę Trads, to nie poszedł wcale. Czyli Wy (tylko zwolennicy Mszy Tradycyjnej, tej starej po łacinie), serio uważacie, że Chrystus jest nieobecny w nowym rycie?
A jednak po jej skończeniu, główny koncelebrans sprawnie przywołał skupienie, powrót do języka francuskiego.
Ja tam szanuję Mszę Tradycyjną i ludzi w niej uczestniczących.
Tamten czas w Kościele oceniam, jako horror - kochającego mnie Boga tam nie spotkałam, natomiast moralizowania i nudy był dostatek.
***
Tradsów spotkałam dopiero w sieci i po tym co wypisują, tym bardziej nie mam ochoty na kontakt z tym środowiskiem. Moim zdaniem - ich wiara, to zwyczajne pogaństwo.
Bądź konsekwentna.
Dla każdego jest miejsce w Kościele. Jeżeli ktoś preferuje dawniejsze formy liturgiczne, to ma pełne prawo z nich korzystać. Można wręcz powiedzieć, że ich znajomość jest potrzebna, aby zrozumieć liturgię współczesną, która z nich wyrasta.
Ten wątek jest na temat pewnej patologii, jaką jest uważanie swojej preferencji za podstawę do tego, aby krytykować inne rodzaje liturgii, jakie uznaje Kościół. Jest to efekt pychy, która daje człowiekowi przekonanie, że jest w tej kwestii bardziej oświecony, niż biskupi i papież. Ta pycha jest obudowana czymś, co udaje argumenty, ale jest tylko biciem piany i łatwo daje się obalić.
Wyobraź sobie teraz, że charyzmatycy z Łodzi z wielkim zgorszeniem pokazują sobie filmy z parafii w Józefowie, gdzie śpiewacie pieśni po łacinie. I komentują, że gdyby tam byli, to by wyszli na znak protestu. Czy nie widzisz, że coś tutaj jest nie halo?
Rozumiem, że nasza różnica poglądów polega w tym momencie na tym, że Ty chcesz kanonizować pewną wersję liturgii, a ja widzę działanie Ducha Świętego w tym, że wciąż wzbudza nowe kreacje modlitewne. Z tego punktu widzenia Mocni w Duchu nie różnią się bł. Hermana z Reichenau - też mają pewien pomysł. Czy on się utrzyma w Kościele - pogadamy za tysiąc lat.
Co się zmieniło od dawniejszych czasów? Zrozumiałem sens i potrzebę zmian, które Kościół wprowadził w XX wieku. Materiałów źródłowych jest dużo i każdy może po nie sięgnąć.
Jest też kwestia autorytetów. Każdy z nas służy swoim intelektem i zdolnościami ludziom, których uzna za swoje autorytety. Jeżeli kontestuję hierarchię kościelną, to trafiam do innych przywódców religijnych - duchownych i świeckich. Wiele jest osób, które chcą dzierżyć rząd dusz tradycjonalistów, coraz więcej. Miałem czas ich dobrze poznać i przekonać się, że zasługuję na kogoś lepszego. Mam świetnego biskupa - Romualda Kamińskiego. W sobotę będzie konsekrowany nowy biskup pomocniczy Jacek Grzybowski, mój rówieśnik. Czytam właśnie jego książkę, bardzo mądry człowiek, wieloletni duszpasterz akademicki.