Ojciec znajomej, lat 55 (czyli nie taki stary), zmarł na udar 2 miesiace po przechorowaniu covida. Nieszczepiony, bo miało to miejsce w okresie kiedy szczepienia nie było. Przypadek, czy powikłania po covid? ogólnie zdrowy człowiek, pracował fizycznie. Nie wiemy tego, trzeba by dopiero z perspektywy sprawdzić, czy zachorowań jest więcej, czy tyle ile było w grupie kontrolnej
> nie ma w Polsce usankjonowanych srodków przymusu
I nie będzie. Na tym polega przekręt, że państwo nie wprowadza obowiązku szczepień, tylko osacza ludzi różnymi ograniczeniami, aby zaszczepili się "dobrowolnie" po to, aby móc w miarę normalnie żyć.
To mnie zniechęca do szczepienia, bo uważam takie działanie za nieuczciwe. Jeżeli po zaszczepieniu zamienię się w warzywo, to państwo i producent szczepionki powinni wypłacić odszkodowanie mojej rodzinie. Ale w obecnej sytuacji nikt niczego nie zapłaci, bo przecież robię to dobrowolnie i na własne ryzyko.
Ale jakieś konkrety? Bo na razie to piszecie o Niemcach.
Tu nie chodzi że po szczepieniu od razu nagle coś się stanie, ale jak w dłuższym czasie wpłynie to na organizm. Zwłaszcza biorąc pod uwagę prawdopodobną konieczność cyklicznych szczepień do końca życia. Czy nie będzie to tak jak z proszkiem DDT? Też miał być całkiem nieszkodliwy.
> Po szczepieniu nie zamienisz się w warzywo co to za straszenie.
Nie upieram się. Wystarczy, że lekarz kwalifikujący na szczepienie podpisze oświadczenie, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność finansową za niepożądane skutki podania tego preparatu. Jeżeli jest bezpieczny, to zrobi to bez problemu, prawda?
Co innego jak podajemy lek osobie chorej, a co innego jak podajemy osobie zdrowej preparat mający działać profilaktycznie. Uważam, że na możliwie skutki uboczne można się zgodzić tylko w tym pierwszym przypadku.
> Po szczepieniu nie zamienisz się w warzywo co to za straszenie.
Nie upieram się. Wystarczy, że lekarz kwalifikujący na szczepienie podpisze oświadczenie, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność finansową za niepożądane skutki podania tego preparatu. Jeżeli jest bezpieczny, to zrobi to bez problemu, prawda?
A wymagasz tego jak szczepisz się na grypę lub tężec?
> Po szczepieniu nie zamienisz się w warzywo co to za straszenie.
Nie upieram się. Wystarczy, że lekarz kwalifikujący na szczepienie podpisze oświadczenie, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność finansową za niepożądane skutki podania tego preparatu. Jeżeli jest bezpieczny, to zrobi to bez problemu, prawda?
A wymagasz tego jak szczepisz się na grypę lub tężec?
Ja wymagam. Zwłaszcza w przypadku szczepień obowiązkowych. A szczepienie przeciw covid nosi znamiona przymusu. Nikt nie ogranicza moich praw w przypadku szczepień na grypę. Podobnie nikt nie pyta o pozostałe obowiązkowe szczepienia w kontekście pracy, czy tam innych praw. Nikt mnie nigdy nie pytał o szczepienie na gruźlicę przy wejściu do kina czy restauracji, nawet w odniesieniu do podjęcia pracy.
Nie dowód anegdotyczny, tylko przyjęty odgórnie system. Chory na Covid jest pozbawiony opieki lekarskiej, o ile nie trafi do szpitala. Czyli jeżeli rozwija się u niego bakteryjne zapalenie płuc, to nikt mu nie przepisze antybiotyku, tylko się czeka, aż będzie w stanie krytycznym. Wtedy trafi do szpitala, gdzie albo dostanie się pod respirator, albo położy się go za parawanikiem, żeby umarł.
Dlatego wybacz, ale jak czytam o tych wielkich kosztach, które ponosi społeczeństwo, to mogę tylko się uśmiać. Owszem, Semkę podłączyli do płucoserca na wiele tygodni, bo premier napisał w mediach społecznościowych, jaki to wartościowy dziennikarz. Ale inni nie mieli tyle szczęścia.
Zresztą nie wiem czy wiesz, ale niezaszczepieni też płacą składkę zdrowotną. Nikt im nie robi łaski, że ich zbada, bo lekarze w publicznej służbie zdrowia dostają pensje z ich pieniędzy.
A dlaczego odporni po przechorowaniu muszą się szczepić? Już wiadomo, że ta odporność trwa dłużej od szczepienia, ale nieważne, ważne by to wstrzykiwać.
Czyli przyznajesz, że nie chodzi o obiektywny stan zdrowia, tylko o posłuszeństwo. Posłuszni mają być nagradzani, a nieposłuszni karani.
Co jeszcze zabawniejsze, mamy być posłuszni "lekarzom". Nie prezydentowi, premierowi, czy innym konstytucyjnym organom władzy. Mamy być posłuszni komuś, kogo nie wybraliśmy, kogo nie znamy i nie mamy żadnych podstaw, aby mu ufać. Jak nazwiemy taki system sprawowania władzy?
Ale gdzie jest ten zysk dla ogółu, skoro każesz mi się tłumaczyć z rozpowszechniania kłamstw, jakoby szczepienia chroniły przez zachorowaniem na Covid?
Maciek, daj spokój. Gdybys wymagał respiratora, to trafiłbys do szpitala. To są ogromne koszty leczenia i jeśli jest dostępna profilaktyka, to dziwisz się, ze państwo ja promuje? To jest bardzo konkretny, wymierny interes społeczeństwa, żeby zaszeczpilo się jak najwiecej osób.
Szczepienia nie są profilaktyką, proszę mnie nie rozśmieszać.
Wiem od ludzi ze szpitali że jak ktoś ma lekkie objawy to sie go nie leczy tylko czekają jak się choroba rozwinie wtedy respirator. Jak wytrzyma to OK.
Ten drogi lek na covid jest dla VIP - zresztą jest nieskuteczny.
A ja wiem od znajomych mi lekarzy, sąsiadki pielęgniarki (cały czas pracowała na covidowym) ze to co napisałeś to ogromna bzdura.
Mysle, ze niejeden lekarz walczący o zdrowie i życia pacjenta powinien Ci przynajmniej końska dawkę lewatywy zaaplikować ze te słowa
Komentarz
Przypadek, czy powikłania po covid?
ogólnie zdrowy człowiek, pracował fizycznie.
Nie wiemy tego, trzeba by dopiero z perspektywy sprawdzić, czy zachorowań jest więcej, czy tyle ile było w grupie kontrolnej
Nie upieram się. Wystarczy, że lekarz kwalifikujący na szczepienie podpisze oświadczenie, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność finansową za niepożądane skutki podania tego preparatu. Jeżeli jest bezpieczny, to zrobi to bez problemu, prawda?
Uważam, że na możliwie skutki uboczne można się zgodzić tylko w tym pierwszym przypadku.
Tego się obawiałem.
Dlatego wybacz, ale jak czytam o tych wielkich kosztach, które ponosi społeczeństwo, to mogę tylko się uśmiać. Owszem, Semkę podłączyli do płucoserca na wiele tygodni, bo premier napisał w mediach społecznościowych, jaki to wartościowy dziennikarz. Ale inni nie mieli tyle szczęścia.
Co jeszcze zabawniejsze, mamy być posłuszni "lekarzom". Nie prezydentowi, premierowi, czy innym konstytucyjnym organom władzy. Mamy być posłuszni komuś, kogo nie wybraliśmy, kogo nie znamy i nie mamy żadnych podstaw, aby mu ufać. Jak nazwiemy taki system sprawowania władzy?
BINGO!!!
Po to, żeby jak najszybciej wytworzyła się odporność zbiorowa i żeby nie było zapaści w służbie zdrowia.