Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Normalna rodzina chroni dzieci przed przemocą

2456

Komentarz

  • Żeby uprawiać seks nie potrzeba wspólnego mieszkania. 
    Nie wiem czemu niektórzy tak szybko i łatwo wszytko sprowadzają do seksu? Chyba przez pryzmat własnych doświadczeń ;)
    Moje wieloletnie doświadczenie obserwacji związków wokół pokazuje, ze najważniejsza jest chęć bycia ze sobą. To jest kluczowe. Śluby- ani sakramentalny ani cywilny nie dają gwarancji nierozerwalności związku. 
    Bycie rozwodnikiem nie jest dziś napiętnowane - i chwała za to, bo dzięki temu kobiety maja odwagę odjeść od przemocowca. Nie musza tkwić w chorym związku. 
    Stwierdzenie nieważności małżeństwa to dziś koszt ok 3-4 tys i o wiele krótsza droga. 
    I sam kościół wyszedł naprzeciw ludziom skracając ta procedurę ;) 
    Jak ludzie będą chcieli to będą trwać w związkach po smierć, niekoniecznie mając „papier”. 
    Przyszłam na forum naście lat temu. 
    Oj ile mi się oberwało ze mój długoletni związek nim wzięliśmy cywilny. Ile za sam cywilny wysłuchałam ;)
    Dzis cześć z tych osób sama już po rozwodzie, inni jak się okazało szli we trójkę do ołtarza ;) 
    caly przekrój różnych, dziwnych historii, nie zawsze dobrych. Szkoda, ze tych dobrych rad nie potrafili i siebie zastosować 

  • edytowano wrzesień 2022
    M_Monia powiedział(a):
    Gdy mieszka się oddzielnie ( często tacy młodzi mieszkają u rodziców) nie zasypia się razem więc siła rzeczy rzadziej uprawia się seks. 
    Bardzo mocno masz wyidealizowany obraz ;)
    ciekaee skąd zatem tyle ciąż przed ślubem- bo to one najczęściej przyspieszają decyzje o ślubie 
    Pewnie młodzi po łąkach hasali i się na bociany zapatrzyli :D 
  • M_Monia powiedział(a):
    Wg innych statystyk ciąża jest częściej podczas mieszkania razem przed ślubem. Dawałam link można przeczytać. 
    Później też jest ślub " z brzuchem" i kontynuacja mieszkania razem. 
    Ciąża jest skutkiem uprawiania seksu ;) 
  • Dla mnie te wszystkie badania i statystyki niosą ze sobą duże ryzyko. Istotą małżeństwa jest wzrost duchowy obu małżonków oraz ich dzieci. A to często jest pominięte

    Małżeństwa które zatrzymały się na poziomie fizjologii są niesamowicie spójne i trwałe. Konkubinaty też.

    Jeżeli któreś z małżonków wejdzie na pierwszy poziom rozwoju duchowego (metanoi?), czyli na dezintegrację jednopoziomową w/g Kazimierza Dąbrowskiego to może się to skończyć i prawdopodobnie kończy się rozwodem, bądź separacją. https://melancholia.xyz/?dezintegracja Dlatego tak się dzieję, że ludzie pogubili się i nie wiedzą jaka jest wartość małżeństwa. Dziwią się że związek Józefa i Maryi, który praktycznie wyglądał prawie jak związek siostry zakonnej i brata zakonnego jest przykładem dla rodziny.  

    Jeżeli bardzo młodzi zakochają się w sobie, lub osoby które z różnych przyczyn nie mogą zawrzeć związku małżeńskiego, to wtedy są na straconej pozycji. Popędy wtedy często biorą górę, nawet gdy początkowo chcą zachować czystość. A nawet gdy uda im się zachować czystość, to mogą ugruntować się urazy. Pojawia się poczucie winy/krzywdy który hamuje rozwój tego związku. I potem mamy do czynienia ze związkiem "przechodzonym"

    Trzeba mieć określony cel przed sobą. Czyli wzrost duchowy. Darzenie i bycie obdarowywanym. I wtedy idzie się do Stwórcy i wchodzi się z Nim we współpracę. Jednak nie każdy ślub tak wygląda. A także bywają różne konkubinaty tzn z różnymi relacjami względem Boga i drugiego człowieka. Nie lubię statystyk, bo często pomijają istotę problemu. Że nie wspomnę o manipulacjach przy ich przeprowadzaniu, czy tworzeniu.

    Podziękowali 1Beta
  • Tyle, że statystyką można dowolnie manipulować, z jednego badania wyciągnąć niemal każde wnioski. 

  • @M_Monia a jaką masz pewność, że badana próba była chociażby równoliczna, a nie po prostu reprezentatywna dla danego społeczeństwa? 
    Po drugie: czy porównywano cały okres trwania związków, czy tylko ten czas po ślubie?
  • edytowano wrzesień 2022
    Ale to nie mieszkanie ze sobą jest problemem. Można wspólne mieszkanie wykorzystać dobrze, nauczyć się siebie, wspólnego dbania o miłość, rozmów, kompromisów gdy jeszcze ten drugi człowiek nie jest "zaklepany". I wejść w małżeństwo z osobą, którą się bardzo dobrze zna. 
    A można tak jak w cytowanych przykladach- jest mi źle w związku, ale pobierzmy się; jest dziecko więc ślub... 
    Podziękowali 1Coralgol
  • M_Monia powiedział(a):
    Tak się ludziom wydaje

    Tobie tez się Moniu dużo wydaje, i na postawie tego „wydajemisie” wyciągasz wnioski 
  • edytowano wrzesień 2022
    @M_Monia statystyka. Statystycznie to pary jednopłciowe rozwodzą się rzadziej niż hetero.
    W Polsce statystycznie najczęściej rozwodzą się osoby ochrzczone w Kościele Katolickim. Itp. Itd. 

    Zastanów się, czy pary z przytoczonego przez Ciebie artykułu powinny brać ślub? Co by zmieniło gdyby najpierw wzięli ślub a po nim by okazalo się, że facet robi awantury, że ona płacze w poduszkę? Gdyby najpierw wzięli ślub a potem przy depresji poporodowej zamiast zadbać o siebie to by się oddalili aż po zdradę? Naprawde myślisz, że to wspólne mieszkanie jest najistotniejszym czynnikiem?
  • Artykułów, które podajesz nie pisał żadnen badacz. 
  • Pod ostatnim nawet nikt się podpisał, by sprawdzić kto go pisał. Więc nie mieszaj badań z anominowymi artykułami. 
  • @M_Monia Nie wiem czy się dobrze rozumiemy. Skoro onet i wp o tym pisze to powinno dawać do zrozumienia. A chodzi wg mnie o starą szatańską taktykę. Wzbudza on wielką chęć, nawet w dobrym kierunku, wtedy gdy cos jest poza zasięgiem człowieka. Natomiast to co jest w zasięgu człowieka i mógłby to zrobić dla dobra siebie i bliźnich jest przez szatana sabotowane.

    Krytyka mieszkania razem jest takim właśnie "pobożnym" życzeniem. Problemem istotnym tutaj, tak jakby okiem cyklonu, jest relacja tej młodzieży z Bogiem i drugim człowiekiem. Dlatego warto by było się skupić na tym co jest w zasięgu. A więc na relacji zaufania i zawierzenia Bogu. A drugie: na rozeznaniu w jaki sposób związek kobiety i mężczyzny może wpłynąć na wzrastanie obydwojga. Bo tak naprawdę zdecydowana większość par pragnie dobra dla siebie. Tylko najczęściej dochodzi do niego metodą prób i błędów. No i niestety wiele związków wykłada się na różnych przeciwnościach, których niewiele się mówi. I wtedy łatwo to błędnie zaszufladkować że to mieszkanie przed ślubem, antykoncepcja, niedopasowanie itp. Te trzy wymieniony oczywiście mają swój wpływ, ale nie myślę że są to przyczyny kluczowe  
  • Nie rozumiesz. Teza że mieszkanie przed ślubem prowadzi do rozwodu to wymysł autorów artykułów. 
    Jak podsumował profesor Stanley - pary, mieszkające ze sobą bez ślubu są niestety o wiele mniej zainteresowane tym, by małżeństwo przetrwało. Najwyraźniej po prostu zbyt nisko je cenią.
    To podsumowanie profesora. 
    Widzisz tu cos o tym, że rozwodzą się dlatego, że mieszkały razem? 


  • M_Monia powiedział(a):
    Beta odrzuć artykuł z WP jak ci nie pasuje. Dzielisz włos na cztery, nie widzisz całości tylko fragment. 


    A tu jednak pary mieszkające że sobą przed slubem są mniej zainteresowane trwałością swojego malzenstwa. Jak ktoś mniej zainteresowany trwałością to wiadomo że raczej będzie jego związek mniej trwały. To tylko jeszcze gorzej o tych zwiazkach świadczy. Mamy częściowe wytłumaczenie statystyk.
    1. Odrzucam artykuł nie wypowiedź profesora. 
    2. Jak ktoś nie jest zainteresowany trwałością związku, to nie dziwne, że się rozwodzi. Pisałam to już- nie wspólne mieszkanie jest przyczyną, a podejście. Jak ktoś chce z kimś być na stałe, to mu wspólne mieszkanie nie utrudni tego. A że ślub biorą tez osoby, którym nie zależy na trwałości ,to się potem łatwo rozwodzą, bez ślubu by się też rozeszły. I masz statystyki...
  • @m_Monia, weźmie, jeżeli uważa że jest mu ten ślub do czegoś  potrzebny.
    Jak są pewni, ale nie zależy im na ślubie, to go nie biorą. I żyją razem. I niczym nie różnią się od udanego małżeństwa. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Beta odrzuć artykuł z WP jak ci nie pasuje. Dzielisz włos na cztery, nie widzisz całości tylko fragment. 


    Ale tu sama pisałaś niedawno że ślub ( zrozumiałam , że bez wcześniejszego zamieszkania, bo o tym rozmawiamy) nie daje gwarancji miłości, gwarancji szczęścia w  związku. Młodzi wola żeby łączyła ich miłość nie papier. 

    A tu jednak pary mieszkające że sobą przed slubem są mniej zainteresowane trwałością swojego malzenstwa. Jak ktoś mniej zainteresowany trwałością to wiadomo że raczej będzie jego związek mniej trwały. To tylko jeszcze gorzej o tych zwiazkach świadczy. Mamy częściowe wytłumaczenie statystyk.
    Jaki jest sens wchodzić w związek z myślą, ze on będzie nietrwały? 

    Chyba każdy jeden związek tworzy się z tego, ze dwoje ludzi chce żyć ze sobą. Tak konkubinat jak i ten, który zaczyna się ślubu, bo z różnych przyczyn nie chcą przed slubem mieszkać ze sobą.
    Nikt wchodząc w związek nie myśli o rozstaniu, nie planuje go. Każde rozstanie jest to tragedia. Ludzie nie rozstaja się dlatego ze mąż/partner zaczął chrapać. 
    Niewielu stara się o stwierdzenie nieważności. Ogrom bierze rozwód cywilny i powonienie naprawdę slub - tylko cywilny, albo żyją bez ślubu. 
    Gdyby każdy slub sakramentalny można było rozwiązać tylko poprzez stwierdzenie nieważności a cywilne przez rozwód cywilny to mieliśmy jasny obraz .
    a tak to jest ogólny ile jest rozwodów. 
    Żadna to miarodajność.

    jelsi wziąć pod uwagę, ze jednak u nas wciąż większość to śluby kościelne, to można by i obstawiać ze tych małżeństw się rozpada najwiecej 

    a i jeszcze art z onetu czy wp
    a od kiedy one takie rzetelne? Od teraz, bo piszą pod Twoja tezę? 
    Zazwyczaj panuje tutaj linia ze Onet, wp, i one TVNy ro najmniej wiarygodne źródła :D 


  • M_Monia powiedział(a):
    A jak ktoś chce mieć trwały związek z tą osobą i już jest szczerze pewny to częściej weźmie ten ślub a nie będzie się testował bez ślubu wspólnym mieszkaniem razem. 
    Jak ktoś chce ze sobą być to będzie. I nie będzie mu soe spieszyło do ślubu. 

    Bardzo wielu młodych slub bierze wtedy, kiedy pojawia się dziecko. Wiec jakby nie dziecko to by ślubu nie brali albo brali by go w późniejszym czasie 
  • M_Monia powiedział(a):
    Nie, Onet i WP było tylko specjalnie dla Was. 
    A czemu specjalnie dla nas? 
    Skąd masz pewność ze bierzemy te źródła za wiarygodne? 
    Z tego co tutaj przeczytać można, to Ty uznajesz je za pewniaka a nie dyskutanci 
  • edytowano wrzesień 2022
    @hipolit rozumiem, gdy kwestia ślubu jest obojętna i obie osoby są w tym zgodne. Natomiast gdy jedno chce, a drugie nie, to jaki inny powód na brak ślubu może być niż ten, że jednak to drugie nie jest pewne, czy chce się wiązać na stałe?
    Dopisek: moge sobie wyobrazić, że mogą byc osoby, które wolą byle kogo niz samotność, nie chcą na stałe tej osoby, a tylko na pewien czas.
  • Ata powiedział(a):
    paulaarose powiedział(a):
    Wiadomo rozwód i nowy slub to trochę co innego, ale generalnie sytuacje są różne. Ale tacy ludzie tez chcą czuć się normalna rodzina pewnie.
    To nie na temat, ale nie wytrzymam: Dlaczego ludzie jak "chcą się czuć..." to koniecznie muszą wymagać od otoczenia, żeby uznali to prawo do "czucia się" zamiast po prostu dostosować fakty, albo uznać, że nie chcą/nie mogą dostosować faktów i w konsekwencji nie będą "się czuć"...
    Dla "nienadążających" przykład: jak mój wolnego stanu syn chce
    się czuć jak mąż, to niech weźmie ślub, a nie wymaga ode mnie, żebym ich z dziewczyną traktowała jak małżeństwo, bo oni "chcą się czuć"...
    Wyjaśniam od razu: akurat moi synowie tego nie wymagają, bo od małego w/w argumentację znają.

    Według mnie taka sytuacja jest za każdym innym razem jnnA. Jedni są z partnerem po rozwodzie bo maz ich bił i chcieli miec odrobine szczescia, inni bo nie znaleźli go w starym związku, a jeszcze inni bo tak chcieli. I oni tez na swój sposób chcą się czuć normalnymi ludzmi, jak każdy człowiek. Co nie znaczy ze dla kogoś taka sytuacja musi być dobra czy normalna. Co człowiek to opinia będzie.
  • Beta powiedział(a):
    @hipolit rozumiem, gdy kwestia ślubu jest obojętna i obie osoby są w tym zgodne. Natomiast gdy jedno chce, a drugie nie, to jaki inny powód na brak ślubu może być niż ten, że jednak to drugie nie jest pewne, czy chce się wiązać na stałe?
    Dopisek: moge sobie wyobrazić, że mogą byc osoby, które wolą byle kogo niz samotność, nie chcą na stałe tej osoby, a tylko na pewien czas.
    Dla mnie takie kwestie jak slub, życie bez ślubu, dzieci, to mocny priorytet do omówienia na bardzo wczesnym  etapie znajomosci. Bo to nie jest błahostka typu kolor zasłon, tylko nasza przyszłość. 
    Nie wyobrażam sobie sytuacji, ze ja dążę do ślubu kościelnego, założenia rodziny, posiadania dzieci a mój partner/chłopak/narzeczony, nie. I mówi to na wstępnie. 
    Zbyt duży rozjazd żeby tworzyć wspólna przyszłość.

    Nie zawsze niechęć do ślubu= brak decyzji i pewności o trwałości tego związku. 

    Slub tez nie daje (ani cywilny ani kościelny) nam pewności, ze wspólnie dożyje się starości. 
    Ludzie się dostają po dziesięciu latach wspólnego życia.
    A mimo to ludzie się wiążą ze sobą
    Nie znam nikogo, kto wchodząc w związek zakładałby z góry, ze to niepewne, wiec nie ma co się angażować 

  • Jest sprzed prawie 10 lat. Mysle, ze dekada to ogrom
    czasu i wiele może się zmienić przez tej czas. 
    nie żebym broniła konkubinatów i ganiła śluby. 
    Uważam, ze nie mam prawa zaglądać innym pod kołdrę, i układać im życia. 
    A ono (życie) pokazuje, ze życie dzieci różni się często  od tego co prezentowali i wpajali latami rodzice. 
    Nie można nikogo na sile uszczęśliwiać ani unieszczęśliwiać. 
    Wychowujemy dzieci do pewnego momentu, potem pozwalamy im kierować własnym życiem, bo maja jakiś bagaż naszych wskazówek. 
    Jak życie pokazuje (a już trochę żyje na tym padole) to żaden  papier nie daje gwarancji. Nie daje jej nic- ani slub, ani dzieci ani nawet wielodzietność. Ani nawet przez lata  prezentowana silna wiara. Jak ktoś nie będzie chciał być z kimś, to nie będzie. A nie da się zmusić drugiej osoby do bycia z kimś ani prośba ani groźbą. A czasem lepiej odejść, nim dzieciom zaburzy się psychika na tyle, ze będą kolejnym pokoleniem skrzywionym i nie potrafiącym zdrowo funkcjonować (przemoc psychiczna i fizyczna).
    Rozwodnicy nie są dziś piętnowani. I całe szczęście, bo ludzie już nie musza znosić przemocy fizycznej, psychicznej. Nie musza sincow tuszować i udawać ze wszytko ok. Mogą odejść z podniesiona głowa i szanować siebie 


    Podziękowali 1Coralgol
  • Według mnie każdy rozwód, rozstanie to trudna sytuacja i indywidualna. Wiadomo, jeśli ktoś deklaruje się jako chrześcijanin, nie powinien się rozwodzić, ale poki nie znam przyczyn, problemow, to staram się, ja, nie wymagam tego od innych, nie oceniać takich sytuacji.
  • @M_Monia Ty tu prowadzisz jakąś krucjatę, a po prostu musisz zrozumieć, że wybory, które są oczywiste dla Ciebie, dla innych wcale nie są i to nie oznacza,że są mniej dojrzali czy odpowiedzialni. Jedna dziewczyna ma dwadzieścia kilka lat, męża o gromadkę dzieci i uważa, że to czyni ją dojrzałą - druga skończyła studia medyczne, zaczyna pracę i chce stopniowo poznawać swojego chłopaka, budować z nim relację i uważa za swój dojrzały wybór właśnie to, że się przedwcześnie na założenie rodziny nie zdecydowała.

    Podziękowali 1paulaarose
  • @M_Monia a nie wiem, jak rodzic może "nie przymykać oka" na to, co robi ich dorosłe dziecko. Mogę pokazywać jedynie na swoim przykładzie, co dał mi ślub, co dało mi macierzyństwo, ze świadomością tego, że dzieci gdy dorosną mogą podjąć zupełnie inne wybory.
  • @M_Monia umiesz czytać ze zrozumieniem? Podaję Ci przykłady, jak różnie odpowiedzialność może być interpretowana.
  • edytowano wrzesień 2022
    Czasami "szybko"  wymusza sytuacja. Jak masz wynajmować mieszkanie z obcą osobą, to lepiej ze swoim własnym chłopakiem. A czasami i tak się jest u tej drugiej osoby spędza wiele czasu, przesiaduje razem, więc decyzja o przeprowadzce jest naturalna.
    Podziękowali 1Beta
  • @M_Monia które pytanie?
  • Przecież to głupota, podejmować ważne decyzje dostosowując się do kogoś bo "społeczeństwo krzywo patrzy".
  • edytowano wrzesień 2022
    @M_Monia po prostu chcą być razem i nie uważają, że ślub jest im do tego potrzebny.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.