Każdy z nas ma prawo do tego żeby upominać środowisko które sieje grzech zgorszenia. Każdy ma inną wrażliwość i dla jednych coś będzie moralne a dla drugich już nie. Dla was widać to normalne że ludzie często bardzo młodzi studenci mieszkają z chlopakiem/ dziewczyna, bo tak jest wygodniej, bo to im potrzebne a ślubu nie potrzebują. A mnie to ma prawo gorszyc.
Wy, wy, wy, Dla was, o was
a weź Ty już owymi sobie buźki nie wycieraj.
Chodzisz po mieszkaniach i upominasz żyjących bez ślubu? Nie sadze.
Znow międlisz temat w necie.
wychowaj dzieci dobrze, tak żebyś takich obaw nie miała. i nie zrzucaj juz dziś winy na innych za niepowodzenia w wychowaniu narazie masz małe dzieci, skup się na ich dzieciństwie.
A ludziom dorosłym daj żyć jak chcą, chyba ze chcesz żeby wszyscy „Wy” kazali żyć Tobie pod swoje dyktando
Łatwiej klepać w klawiaturę i obwiniac cały świat, niż zrobić coś konkretnego.
Mi się generalnie wydaje, nie wiem tak dokładnie, ze generalnie największy wpływ maja ludzie wewnątrz sytuacji. Rodzice, partnerzy. Społeczeństwo tez może jakoś to akceptować, ale generalnie, na ile ja uważam, to najwiekszy wpływ mają na swoją sytuacje ludzie wewnątrz, w końcu społeczeństwo to zbyt szeroka grupa.
A co do życia bez slubu to roznie bywa. Jedni się rozstają po latach, inni po latach biora slub. Moja kuzynka po 10 latach wzięła slub, mieszkali wczesniej razem, po ślubie pojawiło sie dziecko. Druga od prawie 20 lat jest z jednym facetem, slub wzięli po tez około 10 latach relacji, a są po 30. I żyją, sa szczesliwi. A inni mogą nic nie miec, rozstać się i nic nie zostanie. Roznie wychodzi, a tez co człowiek to i światopogląd.
A przecież mieszkanie razem bez ślubu to to samo no nie? Też trzdba utrzymać to mieszkanie.
Nie, nie to samo. Jak można zakładać własną rodzinę, skoro nie stać cię na niezależne od rodziców życie? To dopiero zabawa w małżeństwo.
Przecież tak wczesne małżeństwo nie musi mieć od razu dziecka. A mieszkanie trzeba utrzymać i siebie bez względu na to czy to jest mąż czy tylko konkubent. Poza tym u konkubentów też dziecko mze się pojawić. Raczej jedni i drudzy uprawiają seks
Zawarcie małżeństwa powoduje powstanie nowej rodziny, ze wspólnotą finansową.To o czym piszesz to jakaś karykatura- żonę utrzymują jej rodzice, męża jego rodzice.
U nas w rodzinie była sytuacje, gdzie rodzice pomogli w kupnie mieszkania przed ślubem. Jakiś rok dwa lata później pobrali się po kilku latach związku i tworzą fajną parę z dziećmi.
Jak dziecko chce zakładać rodzinę, to niech idą z małżonkiem do pracy i się samodzielnie utrzymują. Jak po prostu i tak musi coś wynajmować, bo studiuje daleko od domu, to mu opłacę, a z kim zamieszka, to jego sprawa. Na wychowywanie czas był wcześniej.
@M_Monia Tylko tu się pytanie pojawia, na ile ja czy Ty mamy wpływ na wybory ludzi. Ty masz wplyw na wychowanie dzieci, ja na siebie. Owszem, dobrze by było gdyby ludzie żyli według zaleceń Kościoła, ale są różne sytuacje i ciężko miec wpływ na wybory inne niż własne.
Oj Moniu, Ty jak zawsze chcesz to czy tamto, bo Tobie się tak podoba, bo tak Tobie łatwiej i przyjemniej.
To my wybieramy środowisko w jakim się chcemy obracać.
Nie ma przymusu kumplować się, przyjaźnić z kimś, z kim nam nie po drodze.
Nigdy nie spotkałam się z tym, żeby ludzie preferujący wolne związki naciskali na innych, żeby ci ślubu nie brali. Natomiast na odwrot dość często
Nie chcesz w sąsiedztwie par w konkubinacie? To zamieszkaj tam, gdzie sąsiedztwa brak.
Nie lubisz kurczaka? To go nie jedz, ale nie wymagaj żeby inni przestali.
Twój dom jest Twoja twierdzą i przyjmujesz w nim tych, których chcesz.
Nikt na sile Ci nie wejdzie.
Tylko warto mieć na uwadze, ze często zmienia się optyka.
Łatwiej ganić obcych, coś im kazać, czegoś zakazywać, pouczać, moralizować.
A jak nas samych zaczyna to dotyczyć to już zapominamy o gromach jakie ciskalismy w innych.
Nawet tutaj, na forum były/są osoby, które tez za nic w świecie nie potrafiły, nie chciały zaakceptować u jakiejkolwiek bliskości przed ślubiem. U obcych i tym bardziej u członków rodziny. A potem nagle optyka sie zmieniała, bo jak tak cisnąć we własne dzieci. Już ta ciąża przed ślubem takim złem ani zagrożeniem dla młodszego rodzeństwa nie była. Nie gorszyła sąsiadów, choć ci sami sąsiedzi kiedyś sami tak bardzo ich gorszyli. Wspólne mieszkanie przed ślubem tez nie nie jest już taka sodomą. A i jest przyzwolenie żeby ro młodzi sami decydowali o swojej przyszłości i jakby nagle ten konkubinat nabrał łagodniejszych rysow.
Wiec Moniu, zamiast teraz cisnąć gromy w innych, opluwać innych, ustawiać im życie wg swojej modły, wychowaj dzieci, daj im dorosnąć i potem sie odezwij i daj znać co u niech
Konkubinatów jeszcze bardziej nie pochwalam. Wg mnie właśnie to najbardziej przyczynia się do kryzysu rodziny. Za kilkanaście lat będziemy spijać tego skutki. Możemy zresztą zobaczyć co mają już teraz na zachodzie gdzie zupełnie normalne są zupełnie inne formy rodziny niż malzenstwi, rodziny patchworkowe gdzie poprzednie dzieci są z byłymi konkubentami a teraz jest inny chłopak mamy. Forma rodziny się zmienia i tradycyjne małżeństwo zostaje coraz bardziej wypychane.
Mój Boże
Przecież nie ma przymusu żyć w konkubinacie. konkubinat to nie różyczka, żeby się zarażać nią w PKS’ie. Zachód zły, wschód zły, północ zła, południe tez . Tylko Polska jak ta samotna wyspa dobra pośród oceanów zła Mysle, ze jak skupisz się na wychowaniu dzieci- ale to trzeba by im więcej czasu poświęcać niż siedzenie w necie i międlenie po wielokroć tego samego, wpajaniu słusznych prawideł, to będą żyły tak jak Ty. Wzorcowo, przykładnie, pożądanie. A nie jak reszta złego świata
Ja bym chciała by moje dzieci żyły w związku sakramentalnym. Bez ślubu kościelnego to mi bez różnicy czy będzie cywilny, czy nic. Tak czy tak będą żyć w grzechu.
Dla mnie małżeństwo to małżeństwo. Nie każdy jest wierzący. Ślub cywilny jest wyżej niż konkubinat
Wyżej? Jedynie pociąga określone skutki prawne. Może dlatego mniej jest ślubów- po odrzuceniu kościelnego, ślub przestaje być potrzebny. Te prawne skutki nie dla każdego są istotne, a ślub nic więcej im nie daje.
Może to wcale nie tak źle, da jednych priorytetem jest praca, dla innych wygląd, jeszcze inni kochają sport, a inni chcą się poświęcić rodzinie. Może dzięki temu że mogą teraz wybrać będzie mniej tragedii (dzieci niechcianych, zakatowanych). Może to jest właśnie dobra droga, tak jak ta która prowadzi do wykrystalizowania się osób "średnio" i "głęboko" wierzących, może lepiej aby by było mniej ciepłych a więcej gorących i oddanych.
Nie znam żadnych dwudziestolatkow, którzy chcą już teraz założyć rodzine, wziąć slub, spłodzić dzieci.
I nie chodzi tu o jakieś priorytety, ze chcą teraz pobalować i to dla nich ważniejsze.
Ich nie stać na wspólne życie.
Chcą skończyć edukacje, chcą zdobyć dobra prace, chcą zdobyć jakiś kąt, nie chcą być zależni od rodziców.
Bo ta zależność to często dyktowanie jak maja żyć.
Młodzi chcą po swojemu. I słusznie.
Wielu moich rówieśników to rodziny na odległość. Ona z dziećmi tu, on poza Pl w pracy. I te dzieci nie chcą takiego życia.
Coś Ty się tak uparala, żeby obce dzieciaki ustawiać. Daj swoim dorosnąć i zobaczysz jak bardzo będą chciały, żebyś im nos wściubiała w życie. A i pamiętaj, ze za 20 lat tez będą tacy, którzy będą nosem kręcić na zachowania Twoich dzieci, tak jak Ty dziś kręcisz na obce dzieciaki
Ja nie pochwalam konkubinatów, sama marzę o tym że moje córki wezmą ślub. Ale daleko mi do mówienia innym jak mają żyć, sama nie chciałabym aby mi ktoś wykrzykiwał że do pedofilskiego kościoła dzieci prowadzę. A Twoja retoryka się do Tego sprowadza, ja mam takie odczucie. A dzieci siła przed ołtarz nie zaciągnę, będę je wychowywać tak aby doceniły wartość małżeństwa i rodziny ale nie jestem w stanie ich do tego zmusić. Ilu morderców, złodziei i alkoholiczek i pedofili wychowało się w przykładnych katolickich rodzinach?.
Ale tu nie tylko chodzi o to, czy stać, bo wielu jakoś by sobie z dziećmi poradziło - np. żyjąc w kupie z rodzicami, w mikroskopijnej kawalerce czy zaniedbując edukację, chwytając się byle jakich prac, by przetrwać. Tyle, że wielu młodych dzisiaj to nie tyle ludzie niedojrzali i wygodni, co maksymaliści chcący dla siebie - i dla swoich dzieci, jeżeli się pojawią - dobrego życia. Stąd chęć, by najpierw skończyć dobre studia, zdobyć ciekawą pracę, podróżować i studiować, poznawać różne aspekty życia i relacji, a dopiero później, gdy to wszystko będzie (czyli coraz częściej raczej w okolicach trzydziestki) ewentualnie planować ślub i dziecko.
Dla mnie taka osoba, która mówi: "rodzina: nie, dziękuję" jest o wiele bardziej odpowiedzialna niż rodzice wiecznie nieobecni, zaniedbujący dziecko czy pary żyjące z wyciągania pomocy socjalnej.
A krytykujesz, bo Ci sie nie podoba jak żyje ktoś inny i Ci psuje środowisko. Chciałabyś by ktoś krytykował Ciebie za to jak żyjesz, przytaczał cały arsenał stereotypów o wielodzietnych? I to z przekonaniem, bo on nie chce by patologia była w jego środowisku...
Nie, nie @M_Monia! Nie mieszaj w to teraz nauki Kościoła! Pisalaś, że Ty tylko czepiasz się konkubiantu. Cywilny to też życie w grzechu, a Tobie on wystarcza, by się nie gorszyć.
Komentarz
To my wybieramy środowisko w jakim się chcemy obracać.
Nie wiem czemu łączysz konkubinat z pochwalaniem rozwodów.
konkubinat to nie różyczka, żeby się zarażać nią
w PKS’ie.
Zachód zły, wschód zły, północ zła, południe tez .
Tylko Polska jak ta samotna wyspa dobra pośród oceanów zła
Mysle, ze jak skupisz się na wychowaniu dzieci- ale to trzeba by im więcej czasu poświęcać niż siedzenie w necie i międlenie po wielokroć tego samego, wpajaniu słusznych prawideł, to będą żyły tak jak Ty. Wzorcowo, przykładnie, pożądanie. A nie jak reszta złego świata
Może dlatego mniej jest ślubów- po odrzuceniu kościelnego, ślub przestaje być potrzebny. Te prawne skutki nie dla każdego są istotne, a ślub nic więcej im nie daje.
Monia, bo ja zajadów zostanę od śmiechu, miejże litość :d
Może zamiast pisać tutaj dyrdymały, opowiedz dziecim bajkę, ten sam realizm opowieści
Daj swoim dorosnąć i zobaczysz jak bardzo będą chciały, żebyś im nos wściubiała w życie. A i pamiętaj, ze za 20 lat tez będą tacy, którzy będą nosem kręcić na zachowania Twoich dzieci, tak jak Ty dziś kręcisz na obce dzieciaki
A dzieci siła przed ołtarz nie zaciągnę, będę je wychowywać tak aby doceniły wartość małżeństwa i rodziny ale nie jestem w stanie ich do tego zmusić. Ilu morderców, złodziei i alkoholiczek i pedofili wychowało się w przykładnych katolickich rodzinach?.
Chciałabyś by ktoś krytykował Ciebie za to jak żyjesz, przytaczał cały arsenał stereotypów o wielodzietnych? I to z przekonaniem, bo on nie chce by patologia była w jego środowisku...
Pisalaś, że Ty tylko czepiasz się konkubiantu. Cywilny to też życie w grzechu, a Tobie on wystarcza, by się nie gorszyć.