Przeczytałem i niestety mam bardzo mieszane uczucia na temat autora. Scena, w której w kościele podcina sobie żyły jest dla mnie czymś tak bulwersującym, że wszystkie nadużycia władzy wobec Sumlińskiego bledną. Przykro mi, ale nie jestem w stanie wykrzesać z siebie sympatii dla człowieka, który mają żonę i dwoje dzieci coś takiego robi, a potem jeszcze bezwstydnie to opisuje. Fakt, że książkę wydała Fronda jest dla mnie tym bardziej niesmaczny.
Sumliński to psycholog dziecięcy, który z pracy w przedszkolu przeszedł do tropienia przekrętów służb specjalnych. Książka jest przejmującym świadectwem tego, jak bardzo nie powinien był zmieniać pracy.
[cite] Anka:[/cite]Czy udało wam się książkę zdobyć?
tak, kupiłam w "zwykłej" księgarni
została mi tak 1/3 do końca
scenę w kościele już "przerobiłam"
też mam bardzo mieszane uczucia
wybitnie jednostronna
jak to któryś z publicystów powiedział "historia głośnego zatrzymania i bardzo cichego wypuszczenia"
nie śledzę losów bohatera, ale zastanawiam się, co teraz porabia
peesik:nadal nie wiem, jak sprawdzić, czy mój tel jest na podsłuchu , ale pamiętam, jak za rządów PiSu każdą rozmowę kończyliśmy słowami "pozdrowienia dla służb"
Maciek - Książka jest przejmującym świadectwem tego, jak bardzo nie powinien był zmieniać pracy.
_________
Tak, Maciek, sam o tym mówił na spotkaniu i wspomina o tym w książce. Natomiast nie ma się co oburzać na to: Przeczytałem i niestety mam bardzo mieszane uczucia na temat autora. Scena, w której w kościele podcina sobie żyły jest dla mnie czymś tak bulwersującym, że wszystkie nadużycia władzy wobec Sumlińskiego bledną. Przykro mi, ale nie jestem w stanie wykrzesać z siebie sympatii dla człowieka, który mają żonę i dwoje dzieci coś takiego robi, a potem jeszcze bezwstydnie to opisuje. Fakt, że książkę wydała Fronda jest dla mnie tym bardziej niesmaczny.
Różne są progi ludzkiej wrażliwości. Nie masz pewności jak byś się zachował w sytuacji krańcowej.
Co do Kociary i Juki:
Dziwiłbym się gdyby osoby o jasno określonych antypatiach politycznych pisały o książce pozytywnie. Kociara przynajmniej ją przeczytała ale Juka - nie, prawda?
Gwiazda... zaszczuty człowiek jako gwiazda... niezła teoria.
W każdym razie sukcesem jest to że o książce jest głośno, że nie jest przemilczana.
Prayboy, to co napisałeś na koniec, jest zwyczajnie obraźliwe.
Otóż ja wiem, jak bym się zachował w podobnej sytuacji. I wiem, że mając rodzinę nigdy bym nie próbował pozbawić się życia. Jeżeli w to wątpisz, to znaczy, że masz mnie za nieodpowiedzialnego gnoja.
Ale które, bo pisałem w międzyczasie? Poza tym nie jestem aż tak mocno zaangażowany w tę lekturę aby moją intencją było kogoś obrażać, jeśli tak to odbierasz to przepraszam.
A już wiem - "nie wiesz jakbyś się zachował" to było ogólnie powiedziane - niech będzie "nie wiemy jakbyśmy się zachowali" a sytuacja krańcowa może być dla każdego inne, jeden pęknie jak go z pracy wyrzucą, inny jak przystawią pistolet do głowy żonie i dziecku i każą wybraż kogo rozwalić najpierw.
Dla mnie lektura przeciwnie - była pouczająca i to właśnie w warstwie psychologicznej, okazało się że jego życie stało się porażką na skutek złego wyboru jakiego dokonał porzucając pracę która była jego powołaniem, opisuje to dokładnie w książce i mówi na spotkaniu na którym byłem.
Uważam jednakowoż że paradoksem jest że bulwersuje nas bardziej osoba ofiary niż oprawców bo trudno ich nazwać inaczej.
No ale o Sumlińskim nikt teledysku jak o Blidzie nie nakręcił.
[cite] Maciek:[/cite]
Otóż ja wiem, jak bym się zachował w podobnej sytuacji. I wiem, że mając rodzinę nigdy bym nie próbował pozbawić się życia. Jeżeli w to wątpisz, to znaczy, że masz mnie za nieodpowiedzialnego gnoja.
piszesz to jako osoba zdrowa, niemająca problemów psychicznych
to twierdzenie nie dotyczy osób będących np. w głębokiej depresji
depresja i inne schorzenia znoszą odpowiedzialność za bliskoch, nic nie jest wówczas ważne
i to, jak bardzo kocha się swoja rodzinę nie ma nic do rzeczy
"przestał być dziennikarzem śledczym, a przecież o to chodziło."
Prayboy, a co w ogóle znaczy w tym kontekście "dziennikarz śledczy"? Że wydawało mu się, że wyciąga informacje z oficerów WSI, podczas, gdy to oni go urabiali?
Maćku-odnosiłam się do Twego stwierdzenia I wiem, że mając rodzinę nigdy bym nie próbował pozbawić się życia.
to, czy p.Sumliński w danym momencie cierpiał czy nie na określone zaburzenia czy schorzenie nie ma nic do rzeczy
wiemy o sobie tyle, na ile nas sprawdzono
sądzę, ze ktoś, kto do pewnych spraw odnosi się czysto hipotetycznie nie może swych twierdzeń uogólniać i z silnym przekonaniem twierdzić, ze "ja nigdy", "nie wyobrażam sobie" itp.
[cite] Maciek:[/cite]"depresja i inne schorzenia znoszą odpowiedzialność za bliskoch, nic nie jest wówczas ważne"
A czy Sumliński na tym etapie historii cierpiał na chorobę psychiczną? Z tekstu to nie wynika.
Ale chyba jest coś takiego jak załamanie nerwowe, tak? Albo może coś podobnego.
Dla mnie ta próba samobójstwa była rzeczywiście wielkim zaskoczeniem, niby facet rozsądny, inteligentny, kochający rodzinę, a tu taki motyw. Nie wiem jaką pokrętną logiką doszedł do tego wniosku że jego samobójstwo będzie dla rodziny najlepszym rozwiązaniem - najmniejszym, bo najkrócej trwającym cierpieniem... no ale... on tam pisze, że przez wiele nocy nie spał, żył pod presją i w ciągłym stresie i poczuciu winy, że rodzina przez niego cierpi.
Po tym całym zdarzeniu był też jakiś czas w szpitalu psychiatrycznym (3 miesiące? nie pamiętam) i pisze, że dochodził tam do siebie w sensie psychicznym właśnie, a nie tylko fizycznym, więc wywnioskowałam, że chory jednak był.
Joanno, to standard, że po próbie samobójczej zamyka się delikwenta na obserwację. Oczywiście nie musi ona trwać aż 3 miesiące. Pytanie, czy ten czas był uzasadniony problemami WS, czy raczej służył chronieniu go przed ABW.
I jeszcze uwaga natury ogólnej: chcącemu nie dzieje się krzywda. Jeżeli ktoś bawi się w ciągnięcie tygrysa za wąsy, to musi się liczyć z tym, że tygrys się na niego rzuci.
[cite] Maciek:[/cite]Joanno, to standard, że po próbie samobójczej zamyka się delikwenta na obserwację. Oczywiście nie musi ona trwać aż 3 miesiące. Pytanie, czy ten czas był uzasadniony problemami WS, czy raczej służył chronieniu go przed ABW.
[cite] Maciek:[/cite]I jeszcze uwaga natury ogólnej: chcącemu nie dzieje się krzywda. Jeżeli ktoś bawi się w ciągnięcie tygrysa za wąsy, to musi się liczyć z tym, że tygrys się na niego rzuci.
Jeżeli idziesz na żołnierza zawodowego, a potem Cię porwą mudżahedini, to odstawianie histerii i załamań nerwowych jest nie na miejscu. Chciałeś - masz.
Gdyby WS poprzestał na diagnozowaniu przedszkolaków, to ABW by nigdy się o nim nie dowiedziało. Poszedł na wojnę, oberwał odłamkiem. Zdarza się. Popatrz na Jachowicza, którego naprawdę w życiu spotkało dużo nieszczęść. Czy ten facet będzie płakał nad sobą? Wątpię.
on był po prostu naiwny, że (zgodnie z obowiązującą opinią) obecna Polska jest daleko od Białorusi. A jest niestety inaczej. Posłuchaj wywiadu, on wiele wyjaśnia.
w wywiadzie:
"zadałem się z zawodowcami a okazałem się amatorem"
Kociara - WS pracuje w regionalnym tygodniku obecnie.
Po przeczytaniu, zastanawiałem sie również nad wątkiem samobójstwa i szpitala. Miałem podobne wątpliwości, jak mąż i ojciec moze wybrać samobójstwo jako lepsze wyjście dla rodziny i dzieci. Dla mnie nonsens. Z drugiej strony nie byłem nigdy w takiej sytuacji jak on majac cały "aparat" władzy na plecach.
Dla mnie jednak w tej książce cenne było opisanie mechanizmów i powiązań mafii, władzy (nietuzinkowa rola imć prezydenta!) , służb specjalnych. Normalnie nie mogłem wyjść z szoku. Jeszcze rok temu bym się śmiał z tych spiskowych teorii...
Komentarz
Ale chyba ty jako pierwszy na to zwróciłeś uwagę? A czy jakieś forumowiczki, to czytały, czy jak na razie sami panowie?
rzeczywista obecność Jezusa w sakramencie eucharystii
taka książkę kupiłem wczoraj w turoniu na 20 urodzinach radia Maryja
została mi tak 1/3 do końca
scenę w kościele już "przerobiłam"
też mam bardzo mieszane uczucia
wybitnie jednostronna
jak to któryś z publicystów powiedział "historia głośnego zatrzymania i bardzo cichego wypuszczenia"
nie śledzę losów bohatera, ale zastanawiam się, co teraz porabia
peesik:nadal nie wiem, jak sprawdzić, czy mój tel jest na podsłuchu , ale pamiętam, jak za rządów PiSu każdą rozmowę kończyliśmy słowami "pozdrowienia dla służb"
Czyli wykrakaliście to, co za rządów PO stało się rzeczywistością - państwo policyjne.
_________
Tak, Maciek, sam o tym mówił na spotkaniu i wspomina o tym w książce. Natomiast nie ma się co oburzać na to:
Przeczytałem i niestety mam bardzo mieszane uczucia na temat autora. Scena, w której w kościele podcina sobie żyły jest dla mnie czymś tak bulwersującym, że wszystkie nadużycia władzy wobec Sumlińskiego bledną. Przykro mi, ale nie jestem w stanie wykrzesać z siebie sympatii dla człowieka, który mają żonę i dwoje dzieci coś takiego robi, a potem jeszcze bezwstydnie to opisuje. Fakt, że książkę wydała Fronda jest dla mnie tym bardziej niesmaczny.
Różne są progi ludzkiej wrażliwości. Nie masz pewności jak byś się zachował w sytuacji krańcowej.
Co do Kociary i Juki:
Dziwiłbym się gdyby osoby o jasno określonych antypatiach politycznych pisały o książce pozytywnie. Kociara przynajmniej ją przeczytała ale Juka - nie, prawda?
Gwiazda... zaszczuty człowiek jako gwiazda... niezła teoria.
W każdym razie sukcesem jest to że o książce jest głośno, że nie jest przemilczana.
Otóż ja wiem, jak bym się zachował w podobnej sytuacji. I wiem, że mając rodzinę nigdy bym nie próbował pozbawić się życia. Jeżeli w to wątpisz, to znaczy, że masz mnie za nieodpowiedzialnego gnoja.
A już wiem - "nie wiesz jakbyś się zachował" to było ogólnie powiedziane - niech będzie "nie wiemy jakbyśmy się zachowali" a sytuacja krańcowa może być dla każdego inne, jeden pęknie jak go z pracy wyrzucą, inny jak przystawią pistolet do głowy żonie i dziecku i każą wybraż kogo rozwalić najpierw.
Dla mnie lektura przeciwnie - była pouczająca i to właśnie w warstwie psychologicznej, okazało się że jego życie stało się porażką na skutek złego wyboru jakiego dokonał porzucając pracę która była jego powołaniem, opisuje to dokładnie w książce i mówi na spotkaniu na którym byłem.
Uważam jednakowoż że paradoksem jest że bulwersuje nas bardziej osoba ofiary niż oprawców bo trudno ich nazwać inaczej.
No ale o Sumlińskim nikt teledysku jak o Blidzie nie nakręcił.
Kociara -
wybitnie jednostronna
żarty
to twierdzenie nie dotyczy osób będących np. w głębokiej depresji
depresja i inne schorzenia znoszą odpowiedzialność za bliskoch, nic nie jest wówczas ważne
i to, jak bardzo kocha się swoja rodzinę nie ma nic do rzeczy
przestał być dziennikarzem śledczym, a przecież o to chodziło.
A czy Sumliński na tym etapie historii cierpiał na chorobę psychiczną? Z tekstu to nie wynika.
Prayboy, a co w ogóle znaczy w tym kontekście "dziennikarz śledczy"? Że wydawało mu się, że wyciąga informacje z oficerów WSI, podczas, gdy to oni go urabiali?
to, czy p.Sumliński w danym momencie cierpiał czy nie na określone zaburzenia czy schorzenie nie ma nic do rzeczy
wiemy o sobie tyle, na ile nas sprawdzono
sądzę, ze ktoś, kto do pewnych spraw odnosi się czysto hipotetycznie nie może swych twierdzeń uogólniać i z silnym przekonaniem twierdzić, ze "ja nigdy", "nie wyobrażam sobie" itp.
Czemu więc piszesz o innych? Skoro sama nie jesteś pewna, jak się zachowasz, to Twoje prawo, ale o innych nie masz nic do powiedzenia.
Inaczej rozkładając akcenty?
ok, powodzenia
zakładam, że to będzie obowiązywać i w innych dyskusjach a nie pojawiło się teraz, na potrzeby tej dyskusji
i że dotyczy nie tylko mnie
Dla mnie ta próba samobójstwa była rzeczywiście wielkim zaskoczeniem, niby facet rozsądny, inteligentny, kochający rodzinę, a tu taki motyw. Nie wiem jaką pokrętną logiką doszedł do tego wniosku że jego samobójstwo będzie dla rodziny najlepszym rozwiązaniem - najmniejszym, bo najkrócej trwającym cierpieniem... no ale... on tam pisze, że przez wiele nocy nie spał, żył pod presją i w ciągłym stresie i poczuciu winy, że rodzina przez niego cierpi.
Po tym całym zdarzeniu był też jakiś czas w szpitalu psychiatrycznym (3 miesiące? nie pamiętam) i pisze, że dochodził tam do siebie w sensie psychicznym właśnie, a nie tylko fizycznym, więc wywnioskowałam, że chory jednak był.
[url=rozmowa z gwiazdą]wywiad z "gwiazdą" w radiu Wnet[/url]
Jeżeli idziesz na żołnierza zawodowego, a potem Cię porwą mudżahedini, to odstawianie histerii i załamań nerwowych jest nie na miejscu. Chciałeś - masz.
Gdyby WS poprzestał na diagnozowaniu przedszkolaków, to ABW by nigdy się o nim nie dowiedziało. Poszedł na wojnę, oberwał odłamkiem. Zdarza się. Popatrz na Jachowicza, którego naprawdę w życiu spotkało dużo nieszczęść. Czy ten facet będzie płakał nad sobą? Wątpię.
w wywiadzie:
"zadałem się z zawodowcami a okazałem się amatorem"
Kociara - WS pracuje w regionalnym tygodniku obecnie.
Dla mnie jednak w tej książce cenne było opisanie mechanizmów i powiązań mafii, władzy (nietuzinkowa rola imć prezydenta!) , służb specjalnych. Normalnie nie mogłem wyjść z szoku. Jeszcze rok temu bym się śmiał z tych spiskowych teorii...